poniedziałek, 11 listopada 2013

Spotkanie po latach



Podobno w województwie wielkopolskim mieszka najwięcej czytelników blogów modowych w Polsce. Nie wiem, czy wszyscy się nimi inspirują, bo ulice Poznania nie wyglądały ani jak pokazy mody, ani jak ulice Mediolanu czy Paryża. Jednak nie odwiedziłam głównego miasta Wielkopolski w celach modowych, raczej typowo turystycznych. :) Uwierzylibyście, że ostatni raz w Poznaniu byłam jakieś 11 lat temu?! Niewiele pamiętałam, więc ucieszyłam się niezmiernie, że będę mogła zwiedzić to miasto jeszcze raz.  



Długi weekend ma swoje zalety. Przede wszystkim jest długi, dłuższy niż zwyczajowy, bo ma AŻ trzy dni (odkryłam Amerykę :D)! Poza tym jest weekendem (serio?), czyli dla większości ludzi czasem wolnym od pracy, naglących obowiązków, czasem laby i relaksu, chociaż… To taki bardziej wyidealizowany weekend, bo w praktyce bywa z tym rożnie. W każdym razie my postanowiliśmy odpuścić sprzątanie, prasowanie, lekcje, naukę, wsiedliśmy w samochód i po dwóch godzinach jazdy znaleźliśmy się w Poznaniu – jeden dzień przed 11 listopada, więc wszędzie można było kupić już pyszne rogale świętomarcińskie. Jeśli ktoś ich nie próbował, to polecam. Piecze się je z okazji dnia św. Marcina, czyli właśnie 11 listopada. Ciasto zazwyczaj jest półfrancuskie, a w środku znajduje się smaczna, słodka masa z białego maku, często z dodatkiem orzechów. Na wierzchu lukier lub słodka posypka. 




Podobno w Poznaniu typowy turysta odwiedza trzy miejsca – Stary Rynek, Farę, czyli barokowy kościół oraz palmiarnię. My trochę zmodyfikowaliśmy nasz plan. Zwiedzanie Poznania zaczęliśmy od zobaczenia Starego Rynku, z jego największą atrakcją – koziołkami w południe, następnie tylko podeszliśmy pod Farę, nie wchodziliśmy do środka; potem pojechaliśmy do istnego buszu, dżungli, lasu tropikalnego – poznańskiej palmiarni. Oprócz roślin i stałych mieszkańców tego miejsca, czyli gekonów, węży, ptaków, trafiliśmy na wystawę innych przedstawicieli fauny, ale na razie nie zdradzę Wam nic więcej :) Po ponad dwugodzinnym spacerze wśród lian, kaktusów i innych pojechaliśmy do miejsca, którego w Toruniu nie ma. W Bydgoszczy też nie. Zrobiło się bardzo szwedzko. 



W Poznaniu spędziliśmy cały dzień, wspaniale spędziliśmy ten czas, a nasz aparat wzbogacił się o prawie 200 zdjęć, dlatego przez najbliższe kilka dni spodziewajcie się relacji z Poznania – z mnóstwem ciekawostek, przydatnych informacji i zdjęć. :) Na pewno będzie kolorowo, wesoło, a nawet… światowo. No wiecie, to jedno z moich ulubionych słów, wciskam je, gdzie się da. 



Gdy piszę tę notkę, licznik wyświetleń wskazuje liczbę 9920. Czyli dzisiaj wybije 10.000?! Sama nie mogę w to uwierzyć. Z tej okazji na blogu odbędzie się mały konkurs. Szczegóły podam w jednej z najbliższych notek, dlatego bądźcie czujni. Będą słodkie, smaczne, pachnące smakołyki do wygrania!

17 komentarzy:

  1. Na pewno wybije 10 tyś :D
    Gratuluję! :*

    Chciałabym odwiedzić Poznań :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ..na zdjęciu 3i 8 masz obcięte nogi..:(

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja z kolei bardzo nie lubię słowa 'światowo'. To tak jak 'globalnie'. Jakoś nie podoba mi się taki wszechobecny trend, że wszystko musi być takie 'światowe'. ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. super blog ;*** powodzenia w karierze kochaniutka ;****

    OdpowiedzUsuń
  5. Wchodzę, a tu: Ile razy tu byliście :)

    10000
    Gratulacje

    OdpowiedzUsuń
  6. Chcę jeszcze tylko zaznaczyć, że nie twierdzę, że globalizacja jest zła. Owszem, przynosi pozytywne skutki o ile nie jest jej za dużo. Do pewnego stopnia okej, ale drażni mnie, jak zewsząd wyskakuje globalizacja. Idę ulicą - globalizacja. Otwieram lodówkę - też. No kurde, ile można. :D
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. nigdy nie bylam w poznaniu. powiemCI szczerze ze uwielbiam zwiedzac kocham podroze ale nie ciagle mnie zwiedzanie polski. dla mnie polska to dom rodzinny moja ukochana babcia jakis maly shopping i tyle :)

    OdpowiedzUsuń
  8. pięknie tam ;)

    pajpeczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. w Poznaniu byłam raz, na egzaminach wstępnych i tej wizyty jakoś dobrze nie wspominam (choć na studia się dostałam). może dlatego, że całe dnie spędzałam na tamtejszej politechnice i tak naprawdę w ogóle nie poznałam miasta. może kiedyś jeszcze się tam wybiorę, choć nie ciągnie mnie jakoś specjalnie

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne zdjecia !

    http://izabielaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. zdjęcia piękne:D
    zapraszam do mnie
    http://rozaliafashion.blogspot.com/2013/11/ombre-heart.html

    OdpowiedzUsuń
  12. There are such typical-European beautiful little houses. I like them. Mari

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.