czwartek, 9 stycznia 2014

Zwierzenia blondynki i wyznania blogerki cz.4



Nadal mylicie się, pisząc 2013 zamiast 2014? Mam na to sposób. Dzisiejsze podsumowanie miesiąca na pewno pomoże Wam w uświadomieniu sobie, że to już minęło, grudzień za nami, Kevin w telewizji już był, a my wkroczyliśmy w nowy rok :)


Achtung, Ksawery!
Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek zdecyduję się na wyjazd zimą dalej niż do szkoły, nie wiem, czy nie będę miała autokarowej traumy. Wiem jednak, że na berlińskich jarmarkach trzeba być dłużej niż 15 minut, a w Pergamonie należy zwiedzić więcej niż jedno piętro. 





Schody moim wrogiem

Niefortunny zbieg okoliczności – zepsuty samochód i skręcona kostka spowodowały, że ponad tydzień spędziłam w łóżku. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło – nadrobiłam trochę zaległych książek (Ślub, List w butelce, Noce w Rodanthe, Na zakręcie Nicholasa Sparksa – polecam je wszystkie!)


Koniec korków, początek późniejszego wstawania

Nawet sobie nie wyobrażacie, jak wiele zmieniło otwarcie nowego mostu w Toruniu. Przygotowano je z wielką pompą, połączono z biegiem św. Mikołajów. I dobrze, bo było co świętować! Drugi most sprawił, że dziennikarze radiowi przekazujący informacje o sytuacji na drogach musieli zmienić stały tekst – korki na moście to przeszłość. 




Nie zmieniaj się!

Najpiękniejsze życzenia, jakie można usłyszeć. Wigilia klasowa obfitowała w szczere i serdeczne słowa, a przy okazji w zdjęcia na korytarzu z kaloryferem i rurą w tle.




Słowo, które powoduje, że nogi kobiety miękną

Wyprzedaże. Nadal trwają! 


Nie oglądam Kevina i nie jem karpia

Czyli święta w moim wykonaniu. Żałuję, że trwają tak krótko, bo uwielbiam tę rodzinną atmosferę i ciepło, które można wyczuć wszystkimi zmysłami.




Nie wezmę już ani kawałka…

Świąteczne objadanie stało się już chyba taką tradycją jak strojenie choinki. Ale jak widzicie na stole takiego wielbłąda, jeżozwierza, jeża, to trudno odmówić!




Sylwestrowy odwrót o 180 stopni

Skoro na co dzień wstaję po 6, to pójście spać w sylwestra o tej właśnie godzinie było ciekawą odmianą. Chociaż zabawa była świetna – niezapomniane kalambury z niewolą babilońską i miękkim podbrzuszem.




Paczuszki i pocztówki

Postcrossing to chyba jeden z piękniejszych projektów, w jaki zaangażowałam się w całym moim życiu :)




Za miesiąc na pewno kolejne podsumowanie, a tymczasem w najbliższych dniach spodziewajcie się wpisu tak kontrolowanego i tak sprawdzanego, jakiego jeszcze nie było. Bowiem zwiedzałam dla Was świat! No dobra, tak naprawdę to byłam tylko w Warszawie, ale czułam się tam jak terrorysta, ale o tym następnym razem.


Sara
PS. Pozostałe podsumowania znajdziecie tu, tu i tu. :)

5 komentarzy:

  1. Dokładnie - postcrossing to cudowny projekt, też się tym zachłysnęłam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. a skąd dowiedziałaś się o postceossingu? sama też brałam w tym udział i jestem ciekawa :)) ja natrafiłam na informację o tym w internecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od koleżanki, która z tego, co pamiętam, natknęła się na to podczas czytania artykułu o sztuce pisania listów :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.