poniedziałek, 21 lipca 2014

Wojna z wakacyjną nudą #2



Prawie połowa wakacji, więc mam nadzieję, że Wam się nie nudzi i że więcej czasu spędzacie na dworze niż na siedzeniu przed komputerem (chociaż ten upał może niektórych męczyć, ale nie mnie, troszkę pozwala mi poczuć się znów jak na Sycylii, za którą tęsknię…). Mam dziś dla Was kolejne cztery sposoby na zabicie wakacyjnej nudy, obiecana książka, film, piosenka i… niespodzianka. W zeszłym tygodniu było to przysłowie chińskie, a co tym razem? :) Jeśli nie widzieliście poprzedniego wpisu, w którym rozpoczęliśmy naszą, mam nadzieję, niezbyt krwawą, walkę z nudą, to zapraszam, dołączcie do armii.


Do obejrzenia – Sugar Man

A teraz trochę Was zaskoczę, bo wakacje zazwyczaj kojarzą się nam wszystkim ze słodkim lenistwem i odpoczynkiem nie tylko dla ciała, ale i dla mózgu. Staramy się nie pochłaniać dziennie miliona różnych informacji, a najtrudniejszym wysiłkiem umysłowym są krzyżówki rozwiązywane na leżaku. Dlatego dość dziwnie zabrzmi, gdy powiem Wam, że zdecydowałam się obejrzeć… dokument. I mam nadzieję, że uwierzycie mi, kiedy spróbuję Was przekonać, że wcale się nie nudziłam. Ani przez moment. Fabułę przybliżę Wam trochę okrężnie. Pomyślcie o tym, że wygrywacie w totka. Ale nie wiecie o tym, nie sprawdziliście kuponu i żyjecie dalej, nie mając świadomości, że jesteście milionerami. Nieco podobny los spotkał głównego bohatera dokumentu Sugar Man, tylko że nie o pieniądze tu chodzi, lecz o sławę i uwielbienie, chociaż w sumie stąd niedaleko do bogactwa. Film tak mnie poruszył, tak zszokował, że później przez piętnaście minut opowiadałam o nim mamie, zdając sobie sprawę, jak niedorzecznie brzmi moja historia. A jednak zdarzyła się naprawdę. Nie chcę Wam zdradzać szczegółów, ale może zachęci Was to, że film dostał Oscara? Coś musi w nim być! +nastrojowa muzyka sprzed kilku dekad i głos, który trudno zapomnieć.

Źródło: cjg.gazeta.pl

Do posłuchania – Lambada

Piosenką na dzisiaj zarzucę Wam baaardzo wakacyjną, ale sprzed wielu, wielu lat. To mój dzwonek w telefonie, musicie go znać! Może część z Was kojarzy tę piosenkę z Ukrytego Polskiego, z YT. Jeśli macie chwilę, a w wakacje wierzę, że ją znajdziecie, to zwróćcie uwagę na teledysk – jest przeuroczy, pojawia się i surowy tatuś, i zauroczone sobą dzieciaki, dużo tańczą (a mnie to w teledyskach, nie ukrywam, zawsze się podobało), ale jak tańczą! Współczesne klubowe, hm, nawet nie wiem, jak to nazwać, może – próby poruszania się w rytm muzyki - nawet się nie umywają do południowoamerykańskich ruchów. Spróbujcie tak zatańczyć i wywijać tyłkiem. A odchodząc na moment od teledysku, to muszę stwierdzić, że piosenka sama w sobie jest bardzo pozytywna, a wydaje mi się, że właśnie takich melodii powinno się słuchać przy wakacyjnym grillu. :)

 

Do poczytania – arabska saga (Arabska żona, Arabska córka, Arabska krew i Arabska księżniczka) Tanyi Valko

Chciałam Wam polecić dwa zupełnie inne tytuły, ale chyba są zbyt przygnębiające jak na lato. Dlatego napiszę o nich we wrześniu, haha. Tymczasem wspomnę o całej serii, którą przeczytała moja mama, ciocia, mama mojej koleżanki, ja… Czy to saga dla rasistów? Raczej nie, chociaż niektórzy Arabowie zostali tam przedstawieni, w nie najlepszym świetle. To przede wszystkim powieści, które dostarczą nam sporo wiedzy o krajach arabskich, pojawiają się np. nazwy wszystkich części garderoby (a chcąc, nie chcąc, kobiety na Bliskim Wschodzie ciała odsłaniać nie mogą, no chyba że przed swoim mężem, co jest wręcz bardzo wskazane). Właśnie – momentami książka bywa obrzydzająca, gdy autorka opisuje dokładnie wszystkie czynności sypialniane i nie tylko, momentami także nieco brutalna. Ale kilkusetstronicowe części pochłania się jednym tchem, a autorką jest Polka mieszkająca niegdyś w Arabii Saudyjskiej, czyli światek muzułmański zna z codziennych obserwacji.





Do zapamiętania – Nie odkładaj marzeń, odkładaj na marzenia

Pamiętam te czasy, kiedy w szkole rozmawiało się o tym, co widzieliśmy na demotach i kiedy przejrzenie codziennie kilku stron nowych obrazków z podpisami było wręcz obowiązkiem. Natomiast marzeniem każdego ucznia 6. klasy podstawówki było posiadanie demota, ewent. komixxa czy mema na mistrzach na głównej. Teraz chyba trochę dorosłam, a może nie mam już czasu na przeglądanie tych wszystkich złotych i czasami tombakowych myśli, ale bywa, że coś na fejsie mi wyskoczy. Tak było i z tymi słowami, które wydawały mi się tak bardzo prawdziwe i jednocześnie związane z chociażby moim własnym życiem. W końcu podróże kosztują, nawet gdy jeździ się autostopem, bo coś jednak trzeba jeść i na malinach z lasu raczej trudno przeżyć, a woda w strumieniach nie wszędzie jest zdatna do picia. Słowa te zainspirowały mnie, aby jednak postawić na biurku puszkę. Oby przyciągała chociaż drobniaki. 




A co Wy polecicie w tym tygodniu? Macie na swojej liście czytelniczej jakieś książki związane z Orientem? Natknęliście się kiedyś na naprawdę warte zapamiętania słowa na portalach typu demotywatory? Dziękuję za wszystkie podpowiedzi z zeszłego poniedziałku! :)

Sara

7 komentarzy:

  1. Świetny wpis!
    Uwielbiam Sugar Mana! Kocham nie tylko jego muzykę, ale również film o nim ;) Jest naprawdę świetny!
    Nigdy nie czytałam Arabskiej Księżniczki i muszę to koniecznie zmienić! :)
    Pozdrawiam Lunaraay

    OdpowiedzUsuń
  2. Lambada!!! :D Jak bylam mala byl szal na spodniczki do lambady!!! Hahaha! Musiala mi mama kupic!
    Genialny wpis! <3
    pearlinfashion.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh Lambada is one of my favourite songs!! Great post.
    effortlesslady.blogspot.ca

    OdpowiedzUsuń
  4. ojejku Kochana, ja nie martwie sie nuda bo ja nie znam czegos takiego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęściara z Ciebie! Ja też staram się, aby nie pojawiała się ona w moim życiu, ale różnie bywa...:(
      Pozdrawiam!

      Usuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.