piątek, 5 września 2014

Naturalne piękno



Macie czasami dość piękna? Ja nie. :D

Mówię oczywiście o pięknie otaczającego nas świata, swoje piękno, mam wrażenie, trudniej jest dostrzec i mnie nie było to jeszcze dane. Ale piękno natury to co innego. Niezwykłych widoków nigdy za wiele, prawda? Nie wyobrażam sobie, abym kiedykolwiek miała dość górskich krajobrazów… Zakładam, że Wy też nie? Dlatego dziś kolejna tura!




Opowiadam Wam i opowiadam o tych moich wakacjach, ale właściwie nigdzie nie pojawiła się informacja, dlaczego wybraliśmy się akurat tam. Tam to znaczy do Piwnicznej-Zdroju, niewielkiej miejscowości liczącej kilka tysięcy mieszkańców. Szukaliśmy miasta położonego w górach, ale tych jak najbliżej województwa lubelskiego (Karpacz i okolice oraz Zakopane odpadały) – w planach mieliśmy bowiem jeszcze podróż do Zosina, przejścia granicznego z Ukrainą, ale o tym opowiem Wam za kilka dni. :)




Jako że Bieszczady mamy już zaliczone, podobnie okolice Krynicy Zdroju, padło na Piwniczną. Niby ten sam fyrtel co Krynica-Zdrój oraz Muszyna, ale zawsze się znajdą jakieś zabytki do zobaczenia i góry do zdobycia. Poza tym – granica słowacka była dosłownie rzut beretem, a nawet bliżej, a noclegi niedrogie, więc udaliśmy się właśnie tam. Na miejscu okazało się, że Piwniczna wcale nie jest oblegana przez turystów (krupówkowe tłumy byłyby tam nie do pomyślenia), wszystkie sklepy zamykane są bardzo szybko, a kupno pocztówek wcale nie należało do łatwych. Piwniczna-Zdrój, jak sama nazwa wskazuje, jest miejscowością uzdrowiskową i to w pełnym tego słowa znaczeniu – naprawdę można tam odpocząć, przy okazji zdrowiejąc, chociażby dzięki leczniczym właściwościom wód z różnych ujęć (nabraliśmy trochę do butelek). 




Udało nam się znaleźć trochę atrakcyjnych miejsc – właściwie nie przewodnikowych, ale takich, na które natknęliśmy się sami, przez przypadek.

Jednym z nich był drewniany dworzec, można by zaryzykować stwierdzenie, że w stylu retro. Śmiać mi się chce, gdy pomyślę, że pierwszy raz zobaczyłam go na Instagramie i stwierdziłam, iż musimy go znaleźć. No i udało się. :)





Innym miejscem były pamiętne skałki. Pamiętne z powodu nader optymistycznych drogowskazów do nich prowadzących. 700 metrów pod górę w kilka minut? Po błocie? Już biegnę! Okazało się, że każda trasa zajęła nam dwa razy więcej czasu niż sugerowały kierunkowskazy i mapki, ale co tam, przynajmniej żyliśmy w przekonaniu, że to już niedaleko. A po skałkach czekały na nas kolejne atrakcje z coraz to lepszymi widokami… Platforma widokowa, wieżyczka widokowa, bunkry… Na spacer ten wybraliśmy się po deszczu, więc łatwo nie było, ale widoki zdecydowanie warte takiego poświęcenia. :)






Dla kogo więc Piwniczna-Zdrój? Dla amatorów pieszych wędrówek jak najbardziej, bo szlaków w okolicy jest wystarczająco. W samym mieście jest trochę kawiarenek, trochę sklepików, pizzerii (pamiętna pizza z oscypkiem!). Jedynie typowych atrakcji dla dzieci brak, chociaż w pobliżu wieży widokowej, do której udało nam się dotrzeć, znajdował się nowiutki, finansowany z Funduszów Europejskich, plac zabaw… Tylko że dzieciaki po wejściu pod górę byłyby już chyba nieźle zziajane i nie miały siły się bawić… Chociaż pokłady dziecięcej energii są ogromne. :)





W następnym poście w końcu pokażę Wam pocztówki z Beskidów!

A jakie miejscowości górskie Wy polecacie, do jakich chętnie wracacie lub najlepiej wspominacie?

Słonecznego weekendu!

Sara

Polub Sawatkę na FB!

12 komentarzy:

  1. nie byłam tam nigdy

    _________________
    a u mnie?
    pierwszy filmik modowy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To chyba miejsce dla mnie - mało ludzi i piesze wędrówki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ach przepiękne zdjęcia!! <3 pięknie tam jest, bardzo fajne są takie wycieczki :)
    Dziękuję za miły komentarz. Tak, to jest mój naturalny kolor włosów. I też włosy szybko rozjaśniają mi się na słońcu, że zawsze latem wyglądają tak jakbym je farbowała :) A przyznam szczerze, że jeszcze nigdy nie farbowałam włosów :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też włosy trochę jaśnieją mi na słońcu, ale nie tak jak Tobie, Aniu :) Również nigdy swoich nie farbowałam i w sumie jestem zadowolona ze swojego koloru.
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  4. Your photos are always so cool!! Beautiful
    www.effortlesslady.com

    OdpowiedzUsuń
  5. I znów pozytywne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Poleciłbym Zakopane dla amatorów wielkomiejskiego gwaru.
    Na Krupówkach panuje większy tłok niż na Marszałkowskiej w Warszawie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, zdecydowanie tak! Zakopane to zawsze dobry pomysł, ja lubię tam wracać co kilka lat :)

      Usuń
  7. piękne miejsce;D

    honey-mind.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Znam te okolice, miło było popatrzeć. Do Zakopanego też jeżdżę, ale zatrzymuję się w Kościelisku. Tatry są piękne, ale dojazd i tłumy ludzi już nie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ślicznie tam!
    jeśli możesz to poklikaj w kliki w poście u mnie ;)
    http://panmalofel.blogspot.com/2014/09/black-westside-93.html

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.