wtorek, 9 września 2014

Świątecznie w Toruniu



Do świąt jeszcze daleko, ale w Toruniu już w ten weekend było bardzo świątecznie. Właściwie, gdyby ktoś chciał, mógłby spędzić cały ten wolny czas, począwszy od piątkowego popołudnia na niedzielnym wieczorze skończywszy na świeżym powietrzu, w szczególności na toruńskiej, gotyckiej starówce, ale nie tylko.



W piątek z domu wyciągnęła mnie piękna, słoneczna pogoda i bilet miesięczny. A, no i fakt, że po zeszłorocznym kończeniu zajęć po godzinie 15, nadszedł czas, kiedy ze szkoły mogę wyjść po 12. Weekend wydaje się dłuższy prawie o cały dzień. :) Nie chciałam zmarnować tego daru losu, jakim było słońce na niebie i w piątek wybrałam się na święto ulicy Szewskiej. Czy w Waszych miastach ulice również mają swoje święta? U nas ta tradycja nie jest wielowiekowa, ale to zawsze pretekst do wyjścia z domu. Ulica Szewska wśród torunian lepiej znana jest jako ulica Kebabowa – mnóstwo bowiem na niej lokali z tureckim jedzeniem. Organizatorzy podłapali ten temat i przygotowali wspaniałe święto pełne bliskowschodnich rytmów i egzotycznego jedzenia. 




Popijając gorący, słodkawy biały napój (salep) z dodatkiem jaśminu, można było obejrzeć pokaz tańca brzucha. I muszę Wam powiedzieć, że tancerki brzucha nie należą do osób mających wklęsły, a nawet płaski brzuszek. :) Muszą mieć czym wykonywać te zmysłowe ruchy. I świetnie im to wychodzi!



Oprócz salepu, pragnienie ugasiłam tradycyjną, miętową herbatą – tureckim specjałem, ale że dla mnie dzień bez słodyczy to dzień stracony, nie mogłam nie poczęstować się tureckim ciasteczkiem z figą w środku. Obłędne. 



Przez kolejne dwa dni w Toruniu miało miejsce Święto najsmaczniejszego rodzimego smakołyku. Pomyśleć, że to mąka i miód z dodatkiem aromatycznych przypraw czynią piernik, bo o nim mowa, najczęściej przywożoną pamiątką z Torunia. Na pewno trudno jest ustalić idealne proporcje pieprzu, cynamonu, anyżu, imbiru czy goździków, ale toruńskim piernikarzom to się udało. Szczególnie w piernikowy weekend nietrudno było spotkać na ulicy mieszkańców, turystów, nawet z zagranicy, dźwigających ciężkie siatki z toruńską ambrozją.
Głównym, najradośniejszym, najbardziej pozytywnym i jednocześnie bajkowym punktem Święta Piernika była parada. Nie dość, że czułam się tam jak jakaś szycha i reporterka w jednym, spacerując na czele pochodu, pstrykając zdjęcia i jednocześnie obserwując kartony, w których transportowane są pierniczki. Produkuje je bowiem firma, w której pracuje ktoś z mojej bliskiej rodziny. Czułam się tam zdecydowanie na miejscu. A jeśli dodamy tutaj jeszcze moje łakomstwo, to można już ująć, iż byłam tam gościem honorowym, haha. :)





Paradzie przewodził piernikowy król, który objął władzę w mieście na miniony weekend, dołączył także sam Mikołaj Kopernik. Na ten niezwykły czas zdecydował się nawet zejść z cokołu. Bez miodu nie byłoby pierników, a bez pszczółek nie byłoby miodu, dlatego małe, żółto-czarne stworzonka również wzięły udział w paradzie. Nie zabrakło także twórcy pierwszej toruńskiej fabryki produkującej pierniczki. Pojawił się na paradzie ze swoim największym bogactwem – przemiłą żoną. Kupcy wschodni także postanowili zaszczycić paradę swą obecnością, w końcu to oni od wieków dostarczają składniki do wypiekania pierniczków. Wszystkiemu przygrywała orkiestra, której rozmiary były imponujące, a od pewnego momentu także flisak z żabkami uprzyjemniał nam, już i tak niesamowicie przyjemną wędrówkę, delikatnymi melodiami.





Parada to nie jedyny warty przytoczenia punkt Święta Piernika. Koncerty, występy, wystawy, gry miejskie, darmowa, świeżo parzona kawa i mnóstwo, mnóstwo pierniczków. Można było przygotować swoje własne, można było obserwować innych przy pracy. 



Niektórych mogłyby przerazić obecne wszędzie tłumy, ale nie mnie – uczestnicząc w święcie piernika, czułam się jak ryba w wodzie. Najedzona ryba. :)



Jeśli kiedykolwiek będziecie w Toruniu, do czego oczywiście zachęcam, to nie zapomnijcie o piernikach! Nigdzie nie znajdziecie tak pysznych. A jeżeli już ich próbowaliście, to podzielcie się tym ze mną. 



Lubicie takie święta? Zdarza Wam się wyszukiwać, co dzieje się w Waszych miejscowościach?
Słodkie buziaki dziś Wam przesyłam!
Sara

8 komentarzy:

  1. nie błam nigdy w Toruniu:)

    ___________________
    a u mnie?
    do rozdania jedna z pięciu pięknych sukienek:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądając te zdjęcia można się poczuć jak w krainie 1001 nocy;)
    Pierniki jadłem, ale nie wiem czy z Torunia, może była to jakaś chińska podróbka :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne wydarzenie, nigdy nie byłam w Toruniu;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również nie byłam w Toruniu!! a takie święta bardzo lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie to wszystko wygląda :) Byłam tylko raz w życiu w Toruniu : <
    Skomentujesz ? http://dennaystyle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakiś czas temu mama przywiozła nam z Torunia pierniki, dobre były, ale nie tak dobre jak te, które pieczemy co roku na Boże Narodzenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierniki toruńskie najlepsze :D

    Pozdrawiam,
    ogurczak.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.