piątek, 27 lutego 2015

Jak poczuć pozytywne wibracje?



Na pewno zauważyliście, że od początku bloga staram się Was zarażać pozytywną energią. Cieszy mnie to, iż coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę z tego, że jeden gest, jeden uśmiech, jedno słowo może zmienić nasz dzień, poprawić nastrój.

Czy słyszeliście o Olimpiadzie Zwolnieni z Teorii? Biorą w niej udział moi znajomi. Ich projekt polega na udowodnieniu, że warto być uprzejmym i życzliwym nawet wobec obcych ludzi.

Co powiedziała Zuza, jedna z osób, które realizuje projekt Pozytywne Wibracje (które mam nadzieję zaraz poczujecie ;))




Zależało nam na tym, by trochę rozweselić szare myśli naszego społeczeństwa. (nie dziwię się, odnoszę wrażenie, że nasze społeczeństwo jest wyjątkowo przygnębiające [i przygnębione], szczególnie zimą)

Było wiele pomysłów, jak to wszystko zrealizować. Nie chcieliśmy jednak powielać pomysłów z zeszłego roku. Ostatecznie zainspirowaliśmy się Facebookiem. Krąży wiele pozytywnych haseł, ale nie zawsze są one trafne. Selekcjonując tzw. quotes, wybraliśmy te najbardziej motywujące, starając się, by każdy z nich wywoływał uśmiech na twarzy. Dużo pracy z tym było! Ale opłacało się. Naklejki z cytatami rozprowadziliśmy głównie po kawiarniach w Toruniu. Kupujesz kawę, dostajesz naklejkę - proste!

Najcudowniejszym momentem podczas realizacji projektu była chwila, gdy kupowałam kawę z kumpelą, a ktoś obok właśnie odbierał swoje cappuccino, mówiąc: Ale ekstra wlepy!

I nawet nie musiałam otrzymywać własnej naklejki. :D Dzięki temu jednemu zdaniu, wypowiedzianemu  przez nieznajomą osobę uśmiech był ze mną do końca dnia :)
If you have power to make people happy, do it !
Nie sądzicie, że już sama Zuza zaraża pozytywną energią?

Oprócz Facebooka, członkowie grupy realizującej projekt Pozytywne Wibracje inspirowali się Radiem Lebanon.




Przyznam, że gdy Zuza powiedziała mi, iż przy zakupie kawy dostaje się naklejkę z optymistycznym i motywującym tekstem, stwierdziłam, że nie dość, iż sama kawa poprawia humor, to jeszcze kilka słów może dać nam niezłego kopa. Słowa mają moc.

W olimpiadzie chodzi między innymi o to, aby rozpowszechnić swoją ideę wśród jak największej liczby osób. Liczy się każdy lajk, a także każdy uśmiech. ;) 




Jeśli czujecie, że potrzebujecie motywacji, jeśli naprawdę nie chce Wam się wstawać w poniedziałkowy poranek, zajrzyjcie tutaj. Za każdy lajk ekipa Pozytywnych Wibracji serdecznie dziękuje!

Torunian zapraszam na pyszną kawę do Fonte, a tych, którzy mają bliżej do Włocławka do Café Nati. Jestem pewna, że poprawi Wam humor.





Kochani, co sądzicie o takiej inicjatywie?
Przesyłam Wam mnóstwo szczerych uśmiechów!
Sara

PS Wasze wsparcie może sprawić, że uczestnicy olimpiady otrzymają cenny certyfikat biznesowy, dlatego nie żałujcie lajków. :D Zapraszam Was też na Instagrama po więcej pozytywnej energii. 

środa, 25 lutego 2015

"Podróże są genialną ucieczką od codzienności" - wywiad z Aschaaa



Mam nadzieję, że kiedyś, wraz ze swoją drugą połówką, będę podróżowała tyle, co Agata – blogerka modowa prowadząca bloga http://www.aschaaa.com/, która nie boi się kolorów, wzorów i kocha jeżdżenie samochodem (w roli pasażera ;)) Wypytałam Agatę o jej ulubione miejsca, najdziwniejsze pojazdy, jakimi jeździła i… zobaczcie, co jeszcze udało mi się z niej wyciągnąć!

Sawatka: Agato, na swoim blogu niejednokrotnie wspominałaś o podróżach. Zacznę może od błahego pytania: dlaczego podróżujesz?


Aschaaa: Bo podróże są genialną ucieczką od codzienności. Kiedy 10 godzin siedzisz za biurkiem, po południu gdzieś gonisz, cały Twój dzień pracy jest jak jedna wielka machina napędzana stresem i terminami, to chcesz wreszcie się od tego oderwać. Chcesz wyjechać gdzieś, gdzie nie patrzysz na ładnie pomalowane paznokcie, gdzie ludzie nie obserwują Cię w metrze i myślą, czy telefon, który trzymasz w ręce, to Samsung S4 czy S5. Chcesz pobyć na łonie natury, zobaczyć dzikość przyrody, czyli to, czego takiemu mieszczuchowi jak ja brakuje. Podróżując, masz okazję chodzić z aparatem na szyi i uwieczniać na zdjęciach to, co potem przywołuje piękne wspomnienia. Aż wreszcie masz masę czasu, żeby pobyć z tą drugą osobą — w moim przypadku jest to mój mąż :)


S: Jesteś blogerką modową, ale mówisz, że zwiedzasz w wygodnych alladynkach. ;) Czy zdarzyło Ci się kompletować specjalne stroje przed wyjazdem, tylko po to, aby później zrobić sobie zdjęcia w tym konkretnym zestawie wśród sycylijskich skał? :)


A: I tak, i nie. Dlaczego? Bo musimy tu rozróżnić dwa typy urlopów. Raz w roku jedziemy na taki duży trzytygodniowy wypad — z plecakiem na plecach, w wygodnych alladynkach. Im mniej musisz nosić, tym lepiej, więc ograniczam się do trzech par spodni i czterech koszulek. Do tego jakiś polar, minimum kosmetyków i kilka innych ważnych drobiazgów przydających się w takiej dzikiej podróży. W ciągu roku staramy się, oprócz tego dużego wyjazdu, jeszcze co najmniej dwa razy, jak nie trzy, gdzieś wyjechać. I to są zazwyczaj wycieczki po Europie. Latamy zwykle Ryanairem, więc muszę pomieścić wszystko w bagażu podręcznym. Tu garderoba jest wybierana z największą pieczołowitością i dużym rozeznaniem. Musi być modnie, ładnie i wygodnie. Nie zapominam o elegancji, która jednak towarzyszy mi codziennie. Do torby wrzucam co najmniej jedną parę szpilek — wieczorem na kolację z mężem nie pójdę w sportowych butach.
Strój jest komponowany pod kątem kraju i miejsca, do jakiego jedziemy. Nawiązując do Twojego pytania — tak, jedna z sukienek, którą wzięłam na Sycylię, została zapakowana z zamysłem fotografowania jej na tle pięknej białej skały.  
S: Zwiedziłaś prawie całą Europę. Ile zajęło Ci to czasu i jak udało Ci się tego dokonać?
A: Jeszcze nie całą! Ale jej sporą część :) Coś muszę sobie zostawić na najbliższe lata :D Zwiedzamy już 8 lat i pół roku, czyli dokładnie tyl
tyle, ile jesteśmy po ślubie. Nasz pierwszy lot to zarazem nasza podróż poślubna. Zaczęło się skromnie od latania z biurami podróży, aż w pewnym momencie połknęłam bakcyla i zaczęłam nasze wyjazdy planować sama!

S: Które miejsce spośród odwiedzonych wspominasz najlepiej?

A: Trudne pytanie. Rzadko, kiedy wracamy w to samo miejsce, jednak czuję niedosyt po Wenecji. Innym europejskim miastem, które bardzo mi się podobało, była Barcelona — łączy w sobie to, co lubię najbardziej — otwartych, życzliwych ludzi, pyszne jedzenie, nowoczesną architekturę i plażę z dostępem do morza :D
Z miejsc do plażowania — zdecydowanie Algarve — południowe wybrzeże Portugalii! Absolutnie cudne miejsce!



S: A czy jest takie miasto, do którego nie chciałabyś wrócić, z którym wiążą się nieprzyjemne wspomnienia albo po prostu zupełnie nie przypadło Ci do gustu?

A: Jeszcze pół roku temu był to Dubaj. Dziś stwierdzam, że nie będę się zamykać na tamtejszą kulturę i wiem, że kiedyś tam wrócimy.


S: Podróżujesz całkiem sporo, jaki jest Twój ulubiony środek transportu, a jaki najdziwniejszy, jakim udało Ci się poruszać?

A: Hmmm... po Europie lubię jeździć autem :D Ale dlatego, że zawsze jestem pasażerem (nie mam prawa jazdy), spędzamy czas z mężem, słuchamy starych, polskich kawałków, śpiewamy, czasem coś czytam albo śpię :D U babci w Polsce jestem w ciągu 3,5godz., a busem tłukę się 8! Wiadomo, że im dalej chcemy pojechać, tym prościej przesiąść się na samolot. Lubię latać. A długie trasy pokonuję, śpiąc w fotelu. Stewardessa budzi mnie tylko na jedzenie :)
A dziwny pojazd? Hmmm, dla nas , Europejczyków, dziwne są azjatyckie riksze, dla osób, które były już w Azji, nie są nowością, aczkolwiek miło wspominam te ze Sri Lanki.


S: Chyba każdy z nas ma gdzieś głęboko w sercu takie miejsce, które pragnie odwiedzić. Zdradzisz, co jest Twoim podróżniczym marzeniem?

A: Marzeń mam wiele i średnio co tydzień chcę zobaczyć coś innego i coś nowego. Na razie dużym marzeniem jest świętowanie naszej dziesiątej rocznicy ślubu (w przyszłym roku) na bezludnej plaży. A gdzie? Mam kilka pomysłów, ale na razie nie zdradzę :D


S: Co zazwyczaj przywozisz ze swoich wojaży? Bo to chyba nie ubrania… :D

A: Nie, absolutnie! Zazwyczaj nic... drobiazgi dla rodziny i przyjaciół. Nie lubię bibelotów plątających się po mieszkaniu. Po podróży mamy zapełnione karty pamięci w aparatach. Z najlepszych zdjęć robię foto-książkę (albo i dwie) i to jest nasza najpiękniejsza pamiątka!


S: Na koniec muszę zapytać o… jedzenie. Najdziwniejsza potrawa, której dane Ci było spróbować, to…

A: Tu nie będę twórcza :) Nie jadam robaków na patykach, ślimaków, nawet duriana w Singapurze nie tknęłam. Zawsze pewne i sprawdzone jedzonko — ale to przez wzgląd na moje problemy z żołądkiem :D
Dziękuję Agacie za to, że zechciała podzielić się ze mną swoimi wspomnieniami i przemyśleniami.
Sara


poniedziałek, 23 lutego 2015

Czas zaniemówić



Myślę, że to dobry czas na to, aby zaniemówić.

Aby wszystko wyrazić gestami, aby zapomnieć o jakichkolwiek słowach, a nawet bliżej nieokreślonych dźwiękach.

Zagramy w kalambury?

Nie zliczę, ile razy w swoim życiu grałam w kalambury, czyli pokazywanie (bądź też rysowanie) danego hasła w taki sposób, aby pozostali uczestnicy zgadli, o co nam chodzi. Podczas lekcji angielskiego, spotkań z przyjaciółkami, urodzin, a czasami, nawet w zwyczajnych rozmowach, zupełnie mimowolnie, gdy brakuje mi słów, próbuję coś pokazać.

Kalambury z łatwością możemy przygotować sami, wystarczą karteczki i pomysł. Możemy zawęzić kategorie do kolegów z pracy/szkoły, sławnych osobistości, zwierząt… Możemy też postawić na filmy i seriale, co zrobili twórcy gry Kino Fun.






Kiedyś udało mi się wygrać w Internecie bon do MrJoy, sklepu ze śmiesznymi gadżetami, nietypowymi urządzeniami. Wybraliśmy wspólnie z rodziną spośród szerokiego asortymentu papier toaletowy z sudoku, myszkę w kształcie samochodu, drewnianą pocztówkę i grę Kino Fun.




Zasady gry są proste – należy pokazać określenie widoczne na kartoniku. Twórcy postanowili trochę urozmaicić zabawę, wprowadzając takie zastrzeżenia jak pokazywanie w dwie osoby bądź pokazywanie na leżąco. My raz tego przestrzegamy, raz nie, zależy, jak bardzo nam się chce wydziwiać. ;) Gra podzielona jest na 5 kategorii – film animowany, film polski, serial, gwiazdy ekranu i film światowy, w dodatku każda z tych grup dzieli się na hasła łatwe i trudne. Można (jak radzą w instrukcji) każdej kategorii przyporządkować cyfrę, później rzucić kostką i wybrać kartę z odpowiadającej liczbie oczek kategorii, ale można też ustanowić inne zasady – ważne, aby po pierwsze dobrze się bawić, po drugie zapomnieć o tym, że mamy struny głosowe, po trzecie wykazać się niebywałą kreatywnością, aby nasi przyjaciele domyślili się, o co nam chodzi.






Niektóre hasła są dość proste np. Ojciec Mateusz, Hannibal Lecter czy Dumbo, ale Wojownicze Żółwie Ninja? To już dla mnie niezła zagwozdka. :D
Zaletą tej gry jest na pewno jej wielkość, a raczej niewielkość ;) Karty można zabrać ze sobą wszędzie, a i pudełko nie zajmuje dużo miejsca. Wada to zdecydowanie zbyt mała liczba kart :D A zaletą, ale i jednocześnie wadą są same hasła- część młodszych graczy może nie kojarzyć niektórych z nich, przez co gra nie jest wyrównana, ale mają też szansę poznać filmy z czasów ich rodziców. Tak, tak, mówię o sobie. :D

Przyznajcie się, jakie były najdziwniejsze kalambury, w jakich braliście udział? Wolicie pokazywać czy rysować? :)

Udanego tygodnia!

Sara
PS Zmiany na blogu - już dawniej publikowałam pocztówki z rzadkich krajów, jednak trudno było odnaleźć te posty. Teraz każdy z nich ma odpowiednią etykietkę. Podział pocztówek na kraje, a także osobne kategorie dotyczące moich podróży, podsumowań, postów z przymrużeniem oka, gier planszowych, rzeczy i miejsc, które polecam, wpisów o moim ukochanym Toruniu, spostrzeżeń ubraniowych i innych znajdziecie po prawej stronie. Mam nadzieję, że teraz łatwiej będzie Wam odnaleźć to, czego szukacie, że niejedna osoba wróci do starych postów i znajdzie to, co ją interesuje. :)

sobota, 21 lutego 2015

Blog kopalnią wiedzy cz. 5



Zastanawiam się, co sprzyja kreatywności. I niecodziennym pomysłom. „Niecodziennym” to zdecydowanie zbyt łagodne słowo ;) Gdy od czasu do czasu najdzie mnie ochota i zaglądam na blogu do źródeł ruchu sieciowego i wyszukiwanych słów kluczowych (czyli fraz, po których wpisaniu w wyszukiwarkę internauci trafili na mojego bloga) zastanawiam się, czy… dobrze zrobiłam. Jednak już po chwili wątpliwości mijają i myślę, że podzielę się z Wami tymi stwierdzeniami, nierzadko absurdalnymi, i pośmiejemy się razem. 

Franciszek/pocztówka kupiona we Włoszech

Elvis otrzymany od Darka z Polski
 (zachowana pisownia oryginalna)


Czy ja pisałam o tym na blogu?!


jak zdobyłam Mount Everest

Ktoś chyba chciał sobie podreperować poczucie własnej wartości i miał nadzieję, że na pulpicie pojawi się jego własne zdjęcie z wycieczki w Himalaje. Mam nadzieję, że jego zawód nie był ogromny, gdy zamiast fotografii z ekstremalnej wyprawy, wyskoczył mu link do mojego bloga. :)
postanowienie nie palić na 2015

Nie powiem, oryginalne postanowienie! Powodzenia. :)
święto rzucanie słodyczami w niemcy

Jeśli takie święto faktycznie istnieje, to chcę w nim uczestniczyć!

Josip Broz Tito i Che Guevara/ pocztówka otrzymana z Serbii
The Beatles/ pocztówka otrzymana z Rosji


Cieszę się, że pomogłam



ile osób oglądało Reksio

No, wstyd się przyznać, ale ja nie, więc mnie nie liczcie. A Wy? Oglądaliście Reksia?
co zrobić aby kogoś rozśmieszyć

Powiedzieć, że Bryan Adams nagrał piosenkę do Tarzana, zamiast do Robin Hooda.

Ewentualnie opowiedzieć suchara, o, np. takiego:

 - Jak nazywa się krew Edwarda?

 - Krewetka.

Nikola Tesla FOR SWAP/nieakutalne
Dositej Obradović FOR SWAP


Informacje mniej i bardziej przydatne


policjant na obchodzie wokół Koloseum

Nie widziałam żadnego policjanta obok Koloseum, za to podobno roiło się tam od złodziei, dlatego swój plecak nosiłam na brzuchu. Musiało to śmiesznie wyglądać, ale przynajmniej zachowałam moje euro. I jedzenie.
sprzątam szafę

Wyobraźcie sobie, że wpisujecie w Google frazę "sprzątam szafę", a pierwszy napis, jaki Wam wyskakuje, to "Gratulacje, pozdrów ode mnie mole". 
serial o szkole pomysł

Na pewno kojarzycie "Ukrytą prawdę", "Trudne sprawy", "Dlaczego ja?". Dla mniej zorientowanych napiszę, że do tej puli zalicza się też "Szpital" i "Szkoła", a także zdecydowanie nie tak popularna "Szkoła życia". Te seriale, dokumenty, kabarety jakkolwiek to nazwać, sprawiają, że zwijam się ze śmiechu. Śmiech to zdrowie, to może warto je oglądać?

Irena Jarocka FOR SWAP/nieaktualne

Liczę na użytkowników Internetu. Oni mnie nigdy nie zawodzą. :)

A czy Wy zaglądaliście kiedyś do zakładki wyszukiwane słowa kluczowe? To istna skarbnica wiedzy!

Sara
PS Za każdym razem posty pt. Blog kopalnią wiedzy ozdabiam pocztówkami. Na co padło tym razem? Na sławnych ludzi! Trzy ostatnie pocztówki są na wymianę, ktoś chętny?