poniedziałek, 28 listopada 2016

Wszyscy to robią



Jest taka sprawa. Muszę zdradzić Wasz sekret. Ale spoko, nie martwcie się, to jednocześnie nasza wspólna tajemnica. Wiem, że się tego wstydzicie. Wiem, że mało komu się do tego przyznajecie. W towarzystwie głośno zaprzeczacie, że to robicie. Spędzacie na tym czas nocami albo… w samochodzie, podczas powrotu do domu z imprezy. Przyznaję się, że ja to robię od długiego czasu. Może nie codziennie. Ale jak już przyjdzie co do czego, to albo moi domownicy robią to ze mną, albo wszyscy głośno się z tego śmiejemy.

Wszyscy słuchają disco polo. Już widzę minę mojej przyjaciółki "Jednak nie wszyscy, bo ja nie". Nie wiem, jak Ty się uchowałaś, Fanny…

Fakt faktem - disco polo jest wciągające. Teksty szybko wpadają do głowy (bo są tak ambitne jak np. "Tańczę z nim do rana, będę zakochana"). Przy disco polo aż chce się skakać, kręcić piruety albo chociaż ruszać nogą w rytm. Utwory disco polo powodują wybuchy śmiechu, a teledyski sprawiają, że szeroko otwieramy buzię ze zdziwienia i zastanawiamy się, gdzie reżyser znalazł takie sztuczne panie.

Trudno jest nie znać disco polo. Leci w radiu, leci w telewizji, w hipermarketach, na domówkach, osiemnastkach, czterdziestkach i weselach. Co więcej przedstawiciele tego gatunku muzyki  występują na dożynkach i zapraszani są na koncerty organizowane przez spółdzielnie mieszkaniowe. Są więc blisko nas, zwykłych ludzi.

Disco polo łatwo słuchać. Nie trzeba się przy tym zbytnio wysilać, zastanawiać, można jednocześnie przeglądać notatki z etyki (jeszcze nie wiem, czy to przypadkiem nie profanacja) lub sprzątać pokój.

Lubię te momenty, gdy włączamy disco polo na cały regulator w sobotnie przedpołudnie. Długo będę pamiętać nasze śpiewanie "Przez twe oczy zielone" w piątkową noc (a może to już była sobota…?). Mimowolnie uśmiecham się, kiedy moja mama włącza kanał z muzyką disco polo podczas naszej gry w karty. Disco polo jest wszędzie.

W Toruniu niebawem odbędzie się Gala Disco Polo. Chciałabym napisać, że mam dla Was bilety na tę imprezę (#sława), ale niestety nawet sama się na nią nie wybieram, mimo że chętnie poskakałabym przy rytmach (rytmie? W końcu zawsze jest podobny…) disco polo. Ale płacić za to blisko 200zł?

Mój chłopak mówi, że nie lubi disco polo.

Ale i tak piosenki z tego gatunku znajdą się na naszej weselnej play liście, hahahhaha.

Nie ukryjecie tego przede mną. Na pewno znacie jakieś piosenki discopolowe.

Miłego słuchania!

Sara
EDIT: Ok, mój chłopak nie mówi, że nie lubi disco polo, tylko krzywi się, gdy je puszczam, haha. Ale zwracam honor, bo jakieś piosenki zna... ;) Uff. Może jednak będą z niego ludzie. 

sobota, 26 listopada 2016

Snail mail box - dajcie się zaskoczyć!



Na pewno zauważyliście szał na pudełka. Mnie on nie ominął, gdyż sama prawie że zdecydowałam się na zakup kosmetycznego boxu (nieważne, że w Rossmannie najczęściej kupuję pastę do zębów :D). Ostatecznie w moim domu nie znalazło się ani pudełko z rzeczami związanymi z basenem Morza Śródziemnego, ani box mola książkowego. Otrzymałam za to Snail Mail Box czyli pudełko pełne niespodzianek dla postcrosserów i/lub wielbicieli tradycyjnej korespondencji. Byłam nim zachwycona!
Przede wszystkim – Olga, chapeau bas! Nie dość, że przyszedł Ci do głowy tak fantastyczny pomysł, jakim jest pudełko z pocztówkowymi skarbami, to jeszcze zdecydowałaś się wprowadzić go w życie i wziąć sprawy w swoje ręce.
Gdy dostałam od listonosza mój pierwszy Snail Mail Box, byłam naprawdę zaintrygowana i zastanawiałam się, co znajdę w środku. Otwieranie niespodzianki mogę z czystym sercem porównać do rozpakowywania prezentu gwiazdkowego. W środku znalazłam 16 pocztówek, 3 ozdobne koperty, naklejki z morskim motywem i tasiemkę do dekoracji widokówek czy listów. Pocztówki są naprawdę dobrej jakości. Olga pomyślała, że byłoby jeszcze fajniej, gdyby każdy box miał swój motyw przewodni. Tym razem były to gwiazdy, święta – w końcu najpiękniejszy czas w roku już coraz bliżej (śnieg jeszcze zdąży spaść ;)). 
Nie przesadzę, jeśli napiszę, że każdy kolekcjoner pocztówek znalazłby wśród kartek wybranych przez Olgę taką, która by go po prostu oczarowała! Moimi faworytami są te nawiązujące do Bożego Narodzenia - pocztówki z reniferem oraz z życzeniami "merry postcrossing!". Cały czas się zastanawiam, czy posłać je dalej w świat, czy też zostawić sobie.

Komu polecam Snail Mail Box? I tym, którzy nadal bawią się w losowanie adresów na oficjalnej stronie Postcrossingu, i tym, którzy skupiają się na prywatnych swapach, ale i tym, których bliscy uwielbiają wysyłać i otrzymywać listy. 


Jeszcze jedno. Zakup takiego boxa (albo kilku ;)) najzwyczajniej w świecie się opłaca. Pocztówki w sklepach internetowych nierzadko kosztują powyżej 2zł. Tymczasem zakup 1 Snail Mail Box (w którym znajdziecie co najmniej 16 kartek i inne akcesoria postcrossingowe) wraz z przesyłką poleconą wyniesie 28,30zł. A zaskoczenie bezcenne. ;) Dodam jeszcze, że jeżeli kupicie cały pakiet boxów – na 3 miesiące bądź 6 miesięcy, zapłacicie odpowiednio 78,90zł/151,80zł.


Jeśli lubicie niespodzianki, dajcie się zaskoczyć! 

Swój Snail Mail Box możecie zamówić tutaj.

Jak Wam się podoba ta inicjatywa?
Buziaki!
Sara

czwartek, 24 listopada 2016

Blog kopalnią wiedzy cz. 18



Tęskniliście? Nie za mną. ;) Za postami z cyklu "blog kopalnią wiedzy". :D Ostatnią dawkę wiedzy z wyszukiwarek dostaliście ode mnie… w sierpniu. To jakieś odległe czasy. Fakt faktem, że ten rok dzieli się dla mnie na przed sierpniem i po nim. <3

Mam nadzieję, że przez te 3 miesiące nie zapomnieliście zasad. Ale jeśli mieliście inne rzeczy na głowie (a zapewne tak było :D), przypominam, jak to jest zrobione: wchodzę w "projekt", w zakładkę "statystyka", a następnie "źródła ruchu sieciowego". Zjeżdżam na sam dół, aby pośmiać się z "wyszukiwanych słów kluczowych". Dla Was wybieram te najlepsze, pozostawiając ich oryginalną pisownię. 


Czy ja pisałam o tym na blogu?!  


kreacja na zabawe andrzejkows – witajcie na blogu szafiarskim! Tylko akurat żaden z internetowych sklepów nie wysłał mi kreacji na zabawę andrzejkową. Nie mogę Wam więc jej pokazać i wymagać uwag "ale ślicznie wyglądasz w tej sukience! Chyba schudłaś!"


randki z amerykaninem w Polsce – Tinder! Zachęcam. Torunianie, Amerykanie, napaleni i… normalni. Tych drugich znacznie mniej. Odkąd przygarnęłam M., zmniejszył się znacząco procent inteligentnych ludzi szukających swojej drugiej połówki na Tinderze (zostali w głównej mierze ci szukający drugiej połówki łóżka na jedną noc. Ale wiecie jak to mówią, szukajcie, a znajdziecie… Ja nie spodziewałam się, że znajdę kogoś na poważnie. A tak się stało.)



Cieszę się, że pomogłam


14 metrow kwadratowych – tyle zapewne liczy przeciętny pokój nastolatki, tyle pocztówek miałam kilka lat temu. Teraz pewnie musiałabym je już w salonie układać. :D Zastanawiam się, w jakim celu wpisywać taką frazę w Google? Aby przeliczyć na hektary? Ach, te zadania z matematyki…


a ja listy nie pisalem – mam ci współczuć? Cieszyć się? Użalać się nad Tobą czy zazdrościć, Drogi Internauto? Zastanawiam się, czy tu przypadkiem nie chodziło o listy w znaczeniu korespondencji. Bo po co ktoś miałby się chwalić, że nie stworzył listy? I to jakiej? Listy "rzeczy do zrobienia przez śmiercią" czy listy najlepszych memów z prezydentem? 


Informacje mniej i bardziej przydatne


wymiana szkolana plusy i.comminusy – chodziło o cosinusy, prawda? Nie dalej jak dzisiaj myślałam o tym, jak zapamiętuję różne informacje wyczytane w Internecie, a jak się liczy cosinusy, sinusy i inne usy i ensy umiałam tylko na sprawdzian. O wymianie szkolnej możecie przeczytać na moim blogu w wielu postach, nie trudno wyłuskać plusy i minusy takiej podróży. Gorzej ze znalezieniem informacji o tym, jak liczyć cosinusy i czy w ogóle trzeba. ;x


milosc rosnie wokul nas – chyba powinnam poważnie zastanowić się nad stworzeniem nowej kategorii dotyczącej poprawnej polszczyzny. Chętnych do pojawienia się w niej byłoby pewnie sporo… Ale nie czepiam się już. Bo to wyrażenie wpisane w wyszukiwarkę jest bardzo adekwatne do obecnego stanu rzeczy. 

Co tam u Was ciekawego? Popisali się internauci czy nie bardzo? 
Całusy! 
Sara

poniedziałek, 21 listopada 2016

Niewiele brakuje

Na początku mojej przygody z Postcrossinigiem pragnęłam zdobyć pocztówki ze wszystkich krajów świata. Pisałam więc wiadomości z prośbą o swapy do ludzi z różnych zakątków globu – i tych bliskich, i tych położonych na drugim krańcu świata. Później stwierdziłam, że istnieje większe prawdopodobieństwo, iż odwiedzę kraje znajdujące się w Europie, a do Sri Lanki nigdy nie zawitam (chyba że wezmę udział w 5. edycji Azji Express :D). Skupiłam się więc na zbieraniu widokówek z egzotycznych krajów.  I tym sposobem w ogóle nie zdawałam sobie sprawy z tego, że w swojej kolekcji nie posiadam kartek z zaledwie 3 europejskich państw. Nie zdradzę Wam na razie, co to za kraje, myślę jednak, że uda mi się te braki uzupełnić. ;) Dziękuję mojemu chłopakowi, który uświadomił mi, że z tak wielu krajów Europy pocztówki już do mnie dotarły.

Na blogu nie pokazałam Wam wszystkich moich europejskich pocztówek. Dziś chciałabym choć troszkę to nadrobić.

Zacznijmy od Islandii. Jedyną pocztówkę z tej wyspy otrzymałam w 2012 roku (dużo czasu potrzebowałam, by ją Wam pokazać :D). Jakby co, to na kartce widzicie ratusz. Teraz przypomnijcie sobie, jak wygląda ratusz w Zamościu albo w Toruniu. Nadawczyni wspomniała, że kartkę tę wybrał jej trzyipółletni synek, ponieważ uwielbia oglądać ptaki i karmić je. Na pocztówce ptaków nie brakuje. ;) Autorka wiadomości na pocztówce napisała kilka słów w języku islandzkim – dowiedziałam się dzięki temu, że tölva  to komputer, takk oznacza dziękuję, a telefon to… simi. :) Dodam jeszcze, że przesyłkę tę otrzymałam dzięki oficjalnej stronie Postcrossingu ze stosunkowo niskim ID.

Pierwszą i jedyną kartkę z Monako, niewielkiego państewka graniczącego wyłącznie z Francją, otrzymałam od kolegi z gimnazjum, który miał okazję odwiedzić Monako osobiście. Powiem Wam, że takie malutkie kraje mają w sobie coś intrygującego. Jednak nie wyobrażam sobie podróżowania tylko do nich, zdecydowanie łatwiej byłoby do nich pojechać przy okazji. W Monako chciałabym zobaczyć te setki ekskluzywnych jachtów… Swoją drogą Toruń jest tak mały, że tata kolegi, który podarował mi tę widokówkę, okazał się promotorem Maćka, mojego chłopaka.

Ostatnią pocztówką, którą chciałabym Wam dziś pokazać, jest przesyłka z Rumunii. Pocztówka mnie jakoś nie zachwyca, mimo że ta świątynia na pewno na żywo wygląda imponująco. Nie pasuje mi coś w tej ponurej czcionce, poza tym zdjęcie wydaje się dość ciemne i nawet biała ramka tu nie pomogła. Jest to moja jedyna zdobycz z Rumunii, otrzymałam ją w 2012 od rumuńskiego listonosza za pośrednictwem PC. Tak, 4 lata temu znaczki były jeszcze tanie.

Jestem ogromnie ciekawa, czy Wy macie w swoich pocztówkowych kolekcjach wszystkie europejskie kraje? A może brakuje Wam niewielu? Która kartka z przedstawionych w tym poście podoba Wam się najbardziej? 
Udanego tygodnia! 
Sara
PS Wybaczcie, że tym razem są to skany, a nie zdjęcia, ale cóż, wychodzę z domu - ciemno, wracam do domu - nadal ciemno. :/