niedziela, 29 stycznia 2017

Muzyka na temat #4



Z większością trendów jestem nieźle opóźniona. Gdy w podstawówce wszystkie dziewczyny nosiły arafatki, ja polubiłam te chusty dopiero, kiedy powoli wychodziły z mody. Wszystkie nastolatki piszczały na widok Troya z High School Musical. Ja zaś obejrzałam ten film, gdy innym osobom już się znudził.


I tak niektórzy ludzie korzystają ze Spotify od lat, a ja zaczęłam dopiero niedawno. Mój chłopak zaproponował, że moglibyśmy stworzyć playlisty ze swoim trójkowym TOPEM wszech czasów właśnie na Spotify. Z pomocą mojego obeznanego brata udało mi się jakoś ogarnąć tę aplikację. Nieźle się bawię, tworząc na niej różne listy. Dziś chciałabym się podzielić z Wami tym, co skrywa mój muzyczny profil. ;)


Jest playlista "Będę szczupła". Znajdują się na niej oczywiście piosenki do ćwiczeń. Energetyczne, rytmiczne kawałki, w tym te, które leciały podczas aqua gym na Sycylii. :D

Są też "Maczki". Fleewood Maczki. Większość utworów z moich pięciu ulubionych płyt tego zespołu – "Rumours", "Tango in the Night", "Mirage", "Fleetwood Mac" i "Tusk". I jakieś dodatki w stylu "As Long As You Follow".


Cały czas tworzę playlistę "Gimby nie znajo". Za tym przewrotnym tytułem kryją się utwory Justina Biebera i Miley Cyrus. Czyli coś dobrego na pełen relaks i odmóżdżenie.

Jeden z moich ulubionych zbiorów piosenek to playlista "Ambitnie". Z utworami wykonawców, których lubię i szanuję, ale potrzebuję natchnienia, by ich posłuchać. O dziwo, to uczucie pojawia się dość często. :D

Pierścionka nie mam, ale playlista "Na wesele" już jest. Samo disco polo rzecz jasna, hahah.

"The Best of ABBA" – nazwa listy mówi sama za siebie. Największe hity szwedzkiej grupy i moje ulubione kawałki w ich wykonaniu.

Wspomniany "top wszech czasów" – 96 piosenek, na które głosowałam. Kilku utworów nie było na Spotify. Ale gdy czegoś nie ma na Spotify… to wcale nie znaczy, że nie istnieje. :D Najdłuższa playlista na moim koncie, 6,5h.

Jako romantyczka, a w dodatku zakochana romantyczka musiałam utworzyć playlistę na wizyty mojego chłopaka. Beatlesi, Fleetwood Mac, Depeche Mode, Pet Shop Boys… Ale nadal wielu zespołów brakuje. Przydałoby się jakieś Genesis np. ;) Wiecie, jak się nazywa. No wiecie to. :D

Niestety, na Spotify nie znajdziemy zbyt wielu piosenek mojej ukochanej Taylor. A więc nie korzystam obecnie tylko z tej aplikacji. Płyty CD, Winamp i YouTube nadal często u mnie goszczą.

Macie konta na Spotify? Czego ostatnio słuchacie? 
Pozdrawiam ciepło 
Sara

czwartek, 26 stycznia 2017

Zatrzymany obraz - World Press Photo 2016



Poszliśmy z M. się trochę ukulturnić. Tym razem ja wyciągnęłam go z domu. Wybraliśmy się na wystawę World Press Photo, którą do 12 lutego można obejrzeć w toruńskim Centrum Sztuki Współczesnej. Dla mnie był to kolejny raz, kiedy podziwiałam fotografie, które zwyciężyły w tym prestiżowym konkursie. Mój chłopak śmiał się, że robię zdjęcia zdjęć. Ale nie mogłam tych prac nie uwiecznić! 

W tym roku wystawę zdominowały zdjęcia uchodźców, wojny i cierpienia. Zwycięska fotografia przedstawia mężczyznę przekazującego swoje dziecko przez dziurę w drucie kolczastym. Scena miała miejsce na granicy serbsko-węgierskiej. Mimo że zdjęcie wykonano bez flesza i jest ewidentnie nieostre, to jury uznało je za ponadczasowe, pokazujące istotny problem i dramatyczną walkę uchodźców o lepsze życie.


Według mnie na wystawie znalazły się o wiele lepsze zdjęcia zarówno o podobnej tematyce, jak i te prezentujące coś zupełnie innego.

Do moich faworytów należy zdjęcie, które przypomina nieco fotomontaż. Na początku nie wiedziałam, co ono właściwie przedstawia. Okazało się, że to dziura po wybuchu kontenera w Chinach. Ta fotografia mnie po prostu zdumiewa.


Moją uwagę przykuło też podwodne, niezwykle efektowne zdjęcie wieloryba. Z Maćkiem dość długo podziwialiśmy również nieco szokującą fotografię ogromnej chmury nad oceanem. Kontrast między osobami błogo wypoczywającymi i robiącymi sobie selfie, a zdziwionymi, zapatrzonymi w niebezpiecznie wyglądającą chmurę ludźmi jest porażający.




Ciekawym elementem wystawy są zdjęcia… z Czarnobyla. Właściwie to fotograf posłużył się taśmą zdjęciową z Czarnobyla. Oto co powstało.


Maćkowi najbardziej podobały się… pingwinki i słoniki, haha. Mój chłopak ma zdecydowanie lepsze podejście do zwierząt niż ja (w końcu nazywa mnie Kotusią).



Zawsze z wielkim zaintrygowaniem wybieram się na wystawę World Press Photo. Jestem ciekawa, które zdjęcia zostały uznane za najlepsze, co przedstawiają i jaka historia za nimi stoi. Bo często same fotografie wydają się dość zwyczajne, ale stojąca za nimi opowieść wzrusza, zaskakuje, przeraża.
Na przykład fotograf zdecydował się uwiecznić na zdjęciach przebieg choroby pewnej kobiety. Na jednym z kadrów widać owinięte martwe ciało kobiety znoszone po schodach… Takie fotografie na długo zapadają w pamięć. 

Trzecią nagrodę w kategorii Życie współczesne zdobyła moja imienniczka, nowojorska fotoreporterka, która towarzyszyła Emily i Kate. Kobiety są małżeństwem i zaszły w ciążę w podobnym czasie, choć tego nie planowały. Ta historia wydaje się nieprawdopodobna, u niektórych może budzić oburzenie. Ja tymczasem cieszę się, że Amerykanka postanowiła pokazać tę historię w kilku klatkach.


Nie chodzę do CSW zbyt często. Ale wystawa World Press Photo zawsze mnie do siebie przyciąga. I nigdy nie opuszczam jej zawiedziona. Większość zdjęć pokazuje ludzką tragedię, często przedstawioną w zupełnie nowy sposób. Myślę, że takie fotografie mogą coś ludziom uświadomić. A chyba warto być świadomym. Prawda?

Sara

wtorek, 24 stycznia 2017

Pocztówki z podróżującego zeszytu



Kochani, stwierdziłam, że jestem Was coś winna. Nie pokazałam na blogu wszystkich pocztówek, które znalazłam w moim podróżującym zeszycie! Jedynie Muminki od Madzi i uroczego psiaka od Karoliny. A w zeszycie, który powrócił do mnie po 9 miesiącach, umieszczono naprawdę piękne kartki. Poprosiłam osoby wpisujące się, by, w miarę możliwości, włożyły do koperty pocztówki ze swoich miejscowości. 


Zaczniemy od samej północy czyli od widokówki z Gdańska. Agata przyznała, że powinna wysłać mi kartkę z Gdyni, bo to miasto o wiele bardziej jej się podoba. Ale ostatecznie zdecydowała, że do swojego wpisu załączy kartkę kupioną na Jarmarku Dominikańskim. Pocztówka posiada pieczątkę z tego słynnego jarmarku.


Od Ani (z którą nigdy się nie spotkałyśmy, mimo że studiowałyśmy w tym samym mieście! Koniecznie do narobienia ;)) otrzymałam dwie kartki. Jedną oczywiście z Torunia. Z cytatem Joanny Brodzik, z którą przeprowadzono wywiad dla Teraz Toruń: "A tak poza tym myślę, że macie najpiękniejszą starówkę w Polsce." Ania dołączyła również widokówkę z Bajerza, jej rodzinnej miejscowości. Co ciekawe pałac przedstawiony na pocztówce był kiedyś… domem Ani! Mieszkało w nim kilka rodzin. Gdy Ania wpisywała się do mojego zeszytu, w Bajerzu zaczęto wydobywać… ropę naftową! Nadawczyni kartki śmiała się, że ma małą Wieżę Eiffla za oknem. ;)


Marta umieściła w zeszycie malowaną pocztówkę z Gniezna. Napisała na niej: "Wiem, że pocztówki z Gniezna już masz, ale takiej zapewne nie…" Miała rację! Kartka bardzo mi się podoba.


Ania, moja pen palka, jest w tej samej sytuacji co ja – z miejscowości, w której mieszka, nie ma pocztówek. Żurawica nie posiada swoich kartek, Mała Nieszawka też nie. :( Przemyśl, w którym pracuje Ania, mam już w swojej kolekcji. Otrzymałam więc pocztówkę z Kalwarii Pacławskiej, miejscowości, o której wcześniej nie słyszałam.


Pocztówek z Krakowa nigdy dość! Za tę widokówkę serdecznie dziękuję Natalii.
Kiedy w końcu wrócę do Krakowa…?


Madzia, oprócz kartki z Muminkami, dołączyła do swojego wpisu pocztówkę przedstawiającą obraz Anastazji Fietisowej pt. "Smutna piosenka". Malarka uwieczniła na płótnie miejscowość Gietrzwałd, a konkretnie widok z perspektywy osoby siedzącej na przystanku autobusowym. Miasteczko, w którym mieszka Magda, nie posiada swoich widokówek… Ale nadawczyni kartki chce coś z tym zrobić, bo w Sząbruku znajduje się m.in. kościół, który odwiedził sam król Belgii.


Podróżujący zeszyt skrywał również kartki z… Niemiec. Ula mieszka obecnie w tym kraju. Na pocztówce możecie zobaczyć jeziora Schwarzwaldu oraz widoczki z Offenburga.

Dziękuję za wszystkie otrzymane kartki i… przepraszam, że pokazuję je tak późno! 
Pięknego tygodnia! 
Sara

sobota, 21 stycznia 2017

10 styczniowych przemyśleń




1. Nigdy nie wsiadajcie do zatłoczonego autobusu.

2. Jeśli macie wrażenie, że nie wyrobicie się ze wszystkim, zróbcie jedną rzecz z listy. Nagle okaże się, że wcale nie ma tego aż tak dużo.

3. Spaghetti w studenckim barze jest nie tylko tanie. Przy okazji jest także smaczne.

4. Kupujcie bilety lotnicze do San Escobar.

5. Niekwestowanie na rzecz WOŚP przyprawiło mnie o smutek. W przyszłym roku muszę zrobić wszystko, by chodzić z puszką. To daje niesamowitego kopa energii.

6. Wysyłajcie listy, póki możecie, bo w lutym znaczki pocztowe będą droższe. Znowu.

7. Muszę nauczyć się piec jakieś inne ciasto – nie tylko brownie, które i tak mi nie wychodzi.

8. Jeśli pomażecie sobie powiekę tuszem do rzęs, zaczekajcie, aż wyschnie. Wtedy łatwiej będzie go zmyć. Tylko nie zapomnijcie o tym przed wyjściem z domu. #panda

9. "La la land" to uroczy film, chociaż wolę "Nędzników".

10. Sesja niebawem. Chyba już czas zacząć się uczyć.


Dziękuję wszystkim za troskę o moją nogę. <3 Na szczęście okazało się, że to tylko stłuczenie, nic nie jest złamane, pęknięte itd. Opuchlizna powoli schodzi, a ja… mogę chodzić! Uff. Obym tylko nie miała jakiejś autobusowej traumy.  
Uściski!
Sara