czwartek, 1 czerwca 2017

Oj, działo się... - maj 2017



Maj zaczął się dziwnie zimowo, zakończył prawie że upalnym latem. Myślałam, że będzie nudno? Stanowczo się myliłam.


Co fajnego udało mi się zrobić w maju?


Kibicowałam drużynie Spod Kopca grającej w meczu w błocie. To jedno z wydarzeń juwenaliowych. Chłopaki zajęli czwarte miejsce, ale byli niepokonani – o przejściu dalej zdecydowały karne czyli istna loteria.


Oglądałam Eurowizję. Uwielbiam ten konkurs. Piosenki, które biorą udział w zmaganiach, słychać w moich głośnikach przez następne miesiące, a czasami i lata. Co prawda moi faworyci nie zwyciężyli, ale część z nich była wysoko jak np. Szwecja.


Oprowadzałam Anię z Warszawy po Toruniu, a konkretnie po Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy. Byłyśmy też razem w planetarium i obejrzałyśmy seans dotyczący życia na innych planetach. Cudownie było spotkać kogoś, kogo poznało się dzięki… blogowi.

Przeprowadziłam wywiad z rodowitą Peruwianką. Jestem ogromnie dumna z tej rozmowy – Natalia okazała się niezwykle inspirującą osobą, z jej opowieści sporo się dowiedziałam. Cały wywiad możecie przeczytać tutaj.

Wyszłam z escape roomu! A raczej wyszliśmy wspólnymi siłami. Wraz z rodzicami i bratem udałam się do pokoju Afrykański skarb. Bawiliśmy się świetnie, ponieważ zagadki nie były zbyt trudne, ale nie nazwałabym ich też banalnymi. Połączenie geografii z podróżami bardzo nam się spodobało.

Dostałam genialną grę "5 sekund" od M. Przyznam Wam się, że jestem z siebie bardzo dumna, gdy uda mi się wymyślić 3 odpowiedzi w 5 sekund. Gra jest pełna śmiechu, polecam każdemu.


Pojechałam do Ostromecka i Bydgoszczy z rodzinką. Obejrzeliśmy piękny pałac i ekskluzywne samochody na bydgoskiej starówce. Byliśmy też w Inowrocławiu, by zobaczyć tamtejsze tężnie i palmiarnię.



Walczyłam dzielnie o przejście do ogólnopolskiego finału pub quizu. Niestety nie udało nam się awansować, ale byliśmy blisko. Zielona Góra musi jeszcze poczekać na odwiedziny.


Obejrzałam cudowny film. "Azyl" sprawił, że płakałam, trzymałam kciuki, przeżywałam cały wachlarz emocji. Film ani przez chwilę mnie nie nużył, historia Żabińskich została pięknie opowiedziana.

Spełniłam jedno ze swoich minimarzeń – pofarbowałam włosy na rudo. Co prawda wolę siebie w blondzie, ale zabawne było oglądanie tych wszystkich zszokowanych min. Zaskoczyłam nawet mojego chłopaka i przyjaciółkę.

Zjadłam truskawki i borówki z bitą śmietaną po raz pierwszy w tym roku.


A co miłego zdarzyło się u Was w minionym miesiącu?
Udanego… czerwca!
Sara

2 komentarze:

  1. 5 sekund? Hah, my właśnie też w maju sobie sprawiliśmy tę grę :D. Jest boska. Grałam też z mamą, w pewnych momentach płakałyśmy ze śmiechu.
    Z rudym kolorkiem na włosach Ci do twarzy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super wpis :) Uwielbiam czytać twojego bloga. Fajnie, że udało Ci się spotkać z czytelniczką :) Jak będziesz w Krakowie to daj znać! :) PS: Ładnie wyglądasz w tych rudych włosach ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.