wtorek, 14 listopada 2017

Kirchberg i inne oblicze Luksemburga


Nie wiem, czy można znaleźć pocztówki z Warszawy z podpisem "Wola", "Ochota” albo "Praga". Ale za to na pewno dostaniecie widokówki z Luksemburga z napisem "Kirchberg". To małe miasto w mieście.

Maciek narzekał na Kirchberg. Nie spodobały mu się tamtejsze budynki, a jeszcze bardziej nie spodobał mu się pan, który przyczepił się do nas, bo robiliśmy zdjęcia. No właśnie, jak to jest, polski sejm można fotografować, Parlament Europejski w Brukseli również, a budynków powiązanych z Unią Europejską zlokalizowanych w Luksemburgu nie?

W dzielnicy Kirchberg znajduje się siedziba Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, oddziały Komisji Europejskiej, sekretariat Parlamentu Europejskiego, Europejski Bank Inwestycyjny oraz budynki należące do Uniwersytetu w Luksemburgu. Nie widzieliśmy wszystkich tych obiektów, ale chyba niewiele straciliśmy. Te, które zdołaliśmy odnaleźć, faktycznie nie prezentowały się zbyt okazale. Gdyby nie flagi, pewnie minęłabym je obojętnie. Dzielnica Kirchberg nie zmieniła jednak naszej opinii o Luksemburgu. Ale wiecie co, gdziekolwiek oglądam tego typu budynki związane z Unią Europejską lub innymi ważnymi instytucjami, czuję się nieco zawiedziona ich wyglądem. Chyba przestanę poświęcać na nie czas podczas innych wycieczek.
Niedaleko europejskich budynków można podziwiać filharmonię. Przywiodła mi ona na myśl operę w Szczecinie, nagradzaną i wychwalaną, a w rzeczywistości wyglądającą jak kiczowata góra lodowa. Wyczytałam, że kształt filharmonii luksemburskiej podkreśla jej niezależność. Ekhm.
Opuściliśmy Kirchberg i postanowiliśmy pospacerować jeszcze trochę po Luksemburgu, zobaczyć miejsca, których nie udało nam się obejrzeć wcześniej. Zdecydowaliśmy się wybrać na jeden z punktów widokowych. Nie muszę wspominać, że spędziliśmy tam sporo czasu? Trzeba było zrobić pełną sesję zdjęciową. :D Taras widokowy znajdował się niedaleko baszty, którą widzieliśmy dwa dni wcześniej.
Późnym popołudniem wróciliśmy w okolice Placu Konstytucji, ponieważ wydawało nam się, że widzieliśmy tam schody na dół, prowadzące do parku. Schody znaleźliśmy, ale wylądowaliśmy w jakichś dziwnych chaszczach i szybko wróciliśmy na górę.

Wydaje mi się, że miasto Luksemburg polubiłam za widoki. Za atmosferę. Za to, że gdzie się nie spojrzało, coś przykuwało uwagę. Luksemburczycy to szczęściarze – mają te scenerie na co dzień.
Tuż pod miastem znajduje się lotnisko Luksemburg. Jejku, samoloty przelatywały tak nisko, że można było bez problemu przeczytać napisy na nich. Przypomniało mi to plażę w Sint Maarten – słyszeliście o niej? Największą atrakcją są tam właśnie samoloty przelatujące zaledwie kilkanaście metrów (!!!) nad głowami ludzi.
W jednym z kolejnych postów chciałabym pokazać Wam cudowny zamek w Vianden oraz Diekirch – miasteczko, do którego nie planowaliśmy jechać, ale coś nas do niego przyciągnęło. :)
Uściski!

Sara

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.