sobota, 16 czerwca 2018

Gucci, bazyliki i termy - co zwiedzić w Rzymie, gdy widzieliście już wszystko?


Na jeden dzień w Rzymie kupiliśmy bilety dwudziestoczterogodzinne. Aby dobrze je wykorzystać, trochę sobie pojeździliśmy.

Oto relacja z dnia, w którym:

a) Padało
b) Było zimno
c) Fotografowałam się na tle witryn butików największych projektantów ubrana w bluzę dresową
d) Dotarliśmy do nieco mniej znanych miejsc.
To co? W drogę!


Pierwszym punktem tego dnia był Piazza di Spagna czyli Plac Hiszpański. Znajdują się na nim słynne Schody Hiszpańskie (Scalinata di Trinità dei Monti), na których nagrywa się reklamy i organizuje pokazy mody. Schody są ogromne – to jedne z najdłuższych i najszerszych schodów w Europie. Ale – podobno – nie należy na nich jeść, bo przyniesie to nieszczęście.
Schody prowadzą do Kościoła św. Trójcy (Trinita dei Monti), ale mam wrażenie, że większość turystów tam nie dociera. W końcu trzeba sfotografować się na tle schodów i… to wszystko. Nikt nie mówił, że trzeba wejść na ich szczyt. ;)


Naprzeciw Schodów Hiszpańskich znajduje się moja ulubiona ulica w Rzymie. Nie wiem, czy kiedykolwiek będzie mnie stać na zakupy na niej. W mojej bluzie dresowej i ramonesce narzuconej na wierzch (naprawdę było tak zimno w maju!), głupio mi było chociażby przekroczyć progi tych sklepów. A może by mnie wyrzucili, kto wie… Chodzi oczywiście o butiki znanych projektantów takich jak Prada, Gucci, Versace, Dior, Burberry, Armani czy Hermes. Wszystkie największe nazwiska znajdziecie na Via Condotti. Przy drzwiach zwykle stoją ochroniarze, a tłumów przez witryny nie widać…
Kolejnym punktem tego dnia była Bazylika Matki Bożej Większej (Basilica Papale di Santa Maria Maggiore). Ze stacji metra Spagna udaliśmy się linią A do stacji Vittorio Emanuele. Stamtąd zaledwie kilka minut drogi do świątyni. Co ciekawe, aby wejść do środka należy przejść przez kontrolę bezpieczeństwa. Nie trzeba za to kupować żadnych biletów wstępu. Zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz, bazylika prezentuje się zachwycająco. Może nie wypada, ale muszę Wam w tym miejscu zostawić praktyczną radę: w świątyni jest toaleta dla turystów, bezpłatna i czysta!
Pojechaliśmy dalej, tym razem linią 714. Gdy czekaliśmy na przystanku na jeżdżący, jak chce, rzymski autobus, spotkała nas ulewa. Na szczęście na tym przystanku akurat była wiata – warto dodać, że to raczej rzadkość w stolicy Włoch. W końcu dotarliśmy do Term Karakalli. Swoją nazwę wzięły oczywiście od cesarza Karakalli – za jego czasów oddano termy do użytku. Są to najlepiej zachowany rzymskie łaźnie, a zbudowano je ponad 1800 lat temu. Niestety, wstęp do term jest płatny. Dlatego tym razem zadowoliliśmy się widokiem z zewnątrz.
Pieszo udaliśmy się do stacji metra Circus Maximus. Circo Massimo był niegdyś największym cyrkiem Rzymu. Ta potężna arena, o wiele większa niż Koloseum, mieściła aż 250 tysięcy osób – dla porównania Koloseum "zaledwie" 50 tysięcy. Niestety Circo Massimo nie zachował się do naszych czasów. Metrem linii B udaliśmy się do ostatniego punktu wycieczki – Bazyliki św. Pawła za Murami (Basilica Papale di San Paolo fuori le Mura). Wysiedliśmy na stacji Basilica San Paolo. Często stacje metra w Rzymie nazywają się tak, jak zabytki, które można oglądać w ich pobliżu bądź przy nazwach przyklejono specjalne naklejki, aby turyści wiedzieli, że aby np. udać się do Watykanu, należy wysiąść na stacji Ottaviano. Bazylika św. Pawła za Murami to kolejna majestatyczna, rzymska świątynia. Znajduje się w niej grób św. Pawła i – rzekomo – jego szczątki. Kościołów w Rzymie jest kilkaset (niektórzy twierdzą, że nawet 900!). Bazylika św. Pawła za Murami prezentuje się pięknie z każdej strony. Jest to jedna z czterech bazylik większych (papieskich) w Rzymie. Taki tytuł nadaje oczywiście papież. Okazało się, że udało mi się zobaczyć trzy z czterech bazylik większych – Bazylikę św. Piotra w Watykanie, Bazylikę Matki Bożej Większej oraz Bazylikę św. Pawła za Murami. Nie dotarłam jedynie do Arcybazyliki św. Jana na Lateranie.

Tak spędziliśmy dzień jeżdżący w Rzymie. Myślę, że zdecydowanie warto było kupić taki bilet i zobaczyć miejsca położone trochę dalej od centrum.
Pozdrawiam ciepło
Sara

1 komentarz:

  1. "Nie wiem, czy kiedykolwiek będzie mnie stać na zakupy na niej."
    Nigdy nawet nie myśl w ten sposób, bo sama sobie niepotrzebnie stwarzasz psycho barierę.
    Jestem przekonany że nadejdzie taki dzień w twoim życiu że wejdziesz do takiego butiku jak normalna klientka aby zrobić zakupy.
    Diabeł nie taki straszny jak go malują. Byłaś już w Harrodsie więc pierwszy krok już zrobiłaś.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.