Strony

wtorek, 22 czerwca 2021

Wracam do żywych

No, jeszcze może nie całkowicie wolna, ale wracam. Wracam na bloga, wracam do czytania, do puzzli. Do życia. Tęskniłam.

Dwa miesiące. Nigdy nie sądziłam, że mogę przez tak długi czas nie pisać na blogu. Życie zweryfikowało moje "nigdy". Trochę mi tego brakowało, ale też przyznaję, że po ośmiu godzinach tworzenia tekstów do Nowości, a potem kilku kolejnych godzinach pisania magisterki, ostatnim sposobem na relaks, jaki przyszedł mi do głowy, było dodawanie postów na bloga.

Na szczęście wszystko kiedyś się kończy, nawet ta katorga, zwana studiami. Oceny wpisane, praca magisterska oddana. Czekam tylko na obronę i uczę się odpowiedzi na pytania z wiedzy z całych studiów.

Gdy przeczytałam "może pani drukować pracę magisterską", poczułam… o dziwo, nie ulgę. Okropne zmęczenie. Kiedy poznałam termin obrony, nie posiadałam się ze szczęścia. Bardzo lubię poznawać terminy i wiedzieć, kiedy mogę się czegoś spodziewać. A końca studiów wyczekuję od… 4,5 roku.

Mimo tego że spędzałam popołudnia, pisząc pracę magisterską, wcisnęłam też gdzieś między jedną tabelką a drugą trochę fajnych rzeczy. Były wyjazdy, nowe doświadczenia i powroty do normalności. Pierwsze pływanie na basenie po wielu miesiącach przerwy zaliczone, pierwszy koncert też, pierwsza wizyta w escape roomie jeszcze przed nami.

W sumie to te dwa miesiące, gdy mnie tu nie było, przechodziłam i małe załamania nerwowe, i kryzysy tożsamości. Ale były też wspaniałe momenty. I mam nadzieję, że teraz będzie ich już tylko więcej.

O tym, o czym napisałam moją pracę magisterską, przygotuję osobny post. Bo, być może nie uwierzycie, ale to jest serio bardzo ciekawe. Temat dotyczył Torunia i jego mieszkańców.

Zastanawiałam się, czy robić podsumowania kwietnia i maja osobno, ale to chyba już nie wypada, prawda? Więc opowiem Wam tutaj o najciekawszych wydarzeniach z tych miesięcy.

Przede wszystkim w maju, a dokładnie 3 maja zaszczepiłam się. Bardzo chciałam to zrobić, choć przyznaję, że samo wyjście na szczepienie było dość… spontaniczne. W Toruniu trwała akcja "Szczepimy się w majówkę". Przed budynkiem Centrum Kulturalno-Kongresowego Jordanki ludzie stali już od godz. 6 i przez pół dnia, w deszczu, czekali na swoją kolej. Nie wiedziałam, czy jestem aż tak zdeterminowana. Jednak gdy 3 maja okazało się, że akcja zakończy się dzień wcześniej niż przewidywano i organizatorzy chcą wykorzystać wszystkie szczepionki, stwierdziłam: jak nie spróbuję, to będę żałować. Stanęłam w kolejce i po półtorej godzinie byłam zaszczepiona. Co za ulga!

Kolejna sprawa – kupiłam auto! Żeby móc nim jechać na urlop do Włoch. ;) Niestety, moja Nancy zaczynała być coraz bardziej ruda, tj. zardzewiała. A ja potrzebowałam czegoś mocniejszego, młodszego i nowszego. Teraz jest Corsinka.

W maju była też Eurowizja i co prawda Włosi nie byli moimi faworytami, ale cieszę się, że wygrali oni, a nie np. typowana przez bukmacherów Francja albo Szwajcaria.

A w czerwcu pierwszy raz w życiu jechałam autostradą. Serio, do tej pory byłam przekonana, że sobie nie poradzę, że to trudne i w ogóle śmierć w oczach. A tu okazało się, że nie jest tak strasznie. Czyli jak to śpiewa Kwiat Jabłoni: złe myśli nie były tego warte.

Mam nadzieję, że odezwę się do Was znów niedługo.

A i mam nadzieję, że nadal tu jesteście.

Sara