Strony

środa, 27 sierpnia 2014

Wyprawa z piorunami



Zimne powietrze, malownicze szkiery, wszechobecna woda i język nie do zrozumienia – to wszystko już za mną. W najbliższym czasie nigdzie się nie wybieram, tylko wszystko będę Wam dokładnie i jak zawsze z uśmiechem na ustach relacjonować. I choć ten uśmiech możecie zobaczyć tylko na zdjęciach, mam nadzieję, że będzie przebijał także przez wszystkie notki.

O Szwecji opowiem Wam jednak dopiero we wrześniu, gdyż najpierw chciałabym dokończyć to, co zaczęłam – takie przerwane sprawy później ciągną się nie wiadomo jak długo. :)

Dzisiaj chciałabym Was zabrać w góry. Nie bardzo wysokie, ale niebezpieczne – jak właściwie każde góry. Odkąd pamiętam, wolałam góry od morza, o czym już wcześniej wspominałam. W Wierchomli, w Beskidzie Sądeckim, postanowiliśmy na górę, Pustą Wielką, wjechać – trochę ze względu na frajdę, trochę ze względu na nasze nogi, w szczególności mojego młodszego brata. Zejść mieliśmy jednak sami. Tak naprawdę spacer w dół wcale nie jest łatwiejszy od mozolnego wejście na górę. Często trudno go nazwać spacerem, wymaga dużo więcej ostrożności, bo po prostu łatwo się poślizgnąć na śliskich kamieniach i zaryć nosem o ziemię. W każdym razie nasze zejście nie miało być zwyczajnym stawianiem kroków przed siebie. Chcieliśmy je jakoś urozmaicić. Ostatecznie natura wystarczająco nam je wzbogaciła o niecodzienne wrażenia… Wcześniej odebraliśmy mapę questów. Szybkie wyjaśnienie, co to questing – coś przypominającego podchody, przy pomocy mapy i szczegółowego, niezwykle barwnego, momentami rymowanego opisu można zejść z góry ciekawym szlakiem, przy okazji dowiadując się sporo np. o historii Łemków, a poza tym można sprawdzić swoją spostrzegawczość. Mnie zawsze fascynowały zagadki i zadania z mapą (mimo że moja orientacja w terenie kuleje). Jednak naszą zabawę, po przebrnięciu przez zaledwie kilka wersów przerwał… deszcz, a potem burza. Na szczycie nie było żadnego schroniska, w którym moglibyśmy przeczekać ulewę. Schodziliśmy więc z góry w czasie burzy. Pisząc te słowa, jestem zła i może nie będę Wam opisywać, jak się bałam, płakałam i krzyczałam na wszystkich, którzy odezwali się do mnie słowem, tylko biednym owieczkom się chyba nie oberwało. Zimno, mokro; czekałam tylko aż piorun strzeli tuż obok mnie. Czy człowiek z wiekiem staje się bardziej bojaźliwy? Mam wrażenie, że im jestem starsza, tym większej liczby rzeczy się obawiam i tak, jak bez zastanowienia wsiądę na kolejkę w wesołym miasteczku, która gwarantuje mi jazdę głową w dół, tak szczękałam zębami właśnie podczas tego zejścia z góry. 







W końcu dotarliśmy na dół szczęśliwie, nie zaliczyłam żadnej spektakularnej gleby, a prawdopodobieństwo, że się poślizgnę było tak duże, jak to, że na swoim FB zobaczę kolejną osobę biorącą udział w #IceBucketChallenge(szkoda tylko, iż większość nie wie, o co z tym chodzi i uważa to jedynie za świetną zabawę). Byłam jednak zła na siebie, na pogodę, na wszystkich wokół. Ta wyprawa dała mi też w sumie trochę do myślenia. Jak szybko i zaskakująco zmienia się pogoda w górach – kiedy opuszczaliśmy nasz wynajęty apartament (rodem z PRL-u), słońce przebijało się przez delikatne obłoki. Po dotarciu na górę niebo pokryte było ciemnymi chmurami, a dźwięk grzmotów docierał do naszych uszu z niepokojącą częstotliwością. Wszędzie w mediach trąbią, jak ważny jest odpowiedni ubiór w górach, jak ważna jest rozwaga. I mimo iż wszystko skończyło się szczęśliwie i można to zaliczyć do tzw. niezapomnianych przeżyć, to chyba jednak wolałabym w ogóle tego nie doświadczyć. Tchórz ze mnie, czy jestem aż nader rozsądna?




Kończąc ten, trochę przytłaczający mnie samą monolog, chciałabym zapytać Was, czy lubicie góry? Jakie wyprawy najlepiej wspominacie? Nie pytam o Mount Everest, Gubałówka też może być. :D

Pozdrawiam Was ciepło!

Sara


5 komentarzy:

  1. Gdzie byłam to nie ma się czym chwalić, bo to zwykłe, jednodniowe, maksymalnie 25 kilometrowe wycieczki po Sudetach, Tatrach czy Bieszczadach. Co roku przynajmniej tydzień spędzam w górach.
    Ale jeśli chodzi o plany... Główny Szlak Beskidzki - 519 km - 21 dni po maturze. Plecak na plecy i w drogę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę powodzenia i dużo siły w nogach. I wytrwałości! Dla piękna gór na pewno warto. :)

      Usuń
  2. Ja lubię góry na tle morza :) Ale takiego widoku w Polsce nie ma...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli lubisz takie zabawy to polecam geocaching ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.