Strony

czwartek, 11 września 2014

Miś Uszatek, Krecik czy Reksio?



Wiecie, że tęsknię za dzieciństwem. Pisałam Wam o tym niejednokrotnie, mimo że tak naprawdę okres ten nie jest mi jakiś bardzo daleki. Skoro mi brakuje beztroskich lat, to co mają powiedzieć dorośli? Wydaje mi się, że oni, kiedy mają chwilę wytchnienia, wracają myślami do czasów, gdy nie wiedzieli, co znaczą tak górnolotne słowa, jak szczerość, bezinteresowność, bezpośredniość, czy optymizm, a mimo to nieświadomie kierowali się tymi wartościami.






Do dzieciństwa można wracać na różne sposoby – oglądając stare zdjęcia, rozmawiając z ciociami niewidzianymi dekadę bądź więcej, wyszukując czołówki bajek na YT… No właśnie, bajki! To nieodłączny element dzieciństwa. Kiedyś nie było ich prawie wcale, z czasem zaczęły powstawać pierwsze dobranocki, bajki pojawiały się kilka razy w tygodniu, w końcu wymyślono programy emitujące wyłącznie kreskówki. Ale ja chciałabym dzisiaj wrócić na moment do tych czasów, kiedy najprzyjemniejszym momentem po beztroskiej zabawie, a przed znienawidzoną kąpielą i koniecznością pójścia spać, była dobranocka. Zapraszam Was do Muzeum Dobranocek, kochani!






Szukałam muzeów. Niezwykłych muzeów. Nie historycznych, nie etnograficznych, lecz takich, których eksponaty to przedmioty codziennego użytku, ale takie, których nikt nie postanowiłby kolekcjonować. Prawie nikt. Muzeum miało się znajdować w okolicach Beskidów, Bieszczad, a najlepiej na trasie Piwniczna-Zdrój – Zosin. Znaleźliśmy takie miejsce. W Rzeszowie, którego niestety nie udało nam się zwiedzić, ale powtarzam sobie cały czas, że całe życie jeszcze przede mną (i cały świat!). :)





Rzeszowskie muzeum nie jest duże, właściwie można je zwiedzić w pół godziny, rzeszowianie mogliby zajrzeć do niego w wolne popołudnie (jeśli jeszcze tego, o zgrozo!, nie zrobili). Bilety do muzeum – 7/4 zł. Radosny powrót do dzieciństwa – bezcenny!






Co w samym muzeum zaskakuje, to chęć właściciela do zebrania, wyszukania, kupienia, zdobycia wszystkiego, dosłownie wszystkiego, z wizerunkiem bohaterów dobranocek. Nie brakuje mleczka Jacek i Agatka, smerfowego mleka, gumy balonowej z wizerunkiem Pszczółki Mai, ale także słodyczy, znaczków, zakładek do książek, piórników, a nawet… wieczek od jogurtów.

Muzeum ma też wątek edukacyjny – można dowiedzieć się, jak powstaje film rysunkowy, a jak ten z użyciem pacynek. Oprócz tego że muzeum przenosi nas do dzieciństwa, to przenosi nas też do konkretnych czasów – gdy szerokość telewizora nie była równa szerokości naszego palca, a i humor był deczko inny. :)





I przyznam Wam się, że ja nie oglądałam większości tych dobranocek. Chyba byłam już tym pokoleniem, które bajki miało na wyciągnięcie ręki, nie musiało czekać do godziny 19. Zresztą z tego, co pamiętam, jako mała dziewczynka wolałam tańczyć do piosenek z wieczornej listy na MTV. :)





Od czasu do czasu rzuciłam okiem na Misia Uszatka. Gdy byłam młodsza, kilkakrotnie wypożyczałam z biblioteki tę samą książkę opowiadającą o historii misia.

I mimo iż to nie były koniecznie dobranocki mojego dzieciństwa, to nigdy nie zapomnę tego miejsca i zachwytu moich rodziców widocznego na ich twarzach.

 



A Wy które z tych bajek kojarzycie, które lubiliście? A może do tej pory oglądacie :D? Pyza, Koziołek Matołek (nie wiem, jak mogłam wyrosnąć z koszulki z jego wizerunkiem – byłaby teraz kultowa!), a może coś spoza granic naszej ojczyzny– Krecik, Muminki, Smerfy?

Dajcie znać, wiem, że mam sporo starszych ode mnie czytelników – wy pewnie oglądaliście niejedną z tych dobranocek. :)

Sara

14 komentarzy:

  1. Jaka ładna i miła dziewczynka na zdjęciach;)
    Kiedyś to były polskie bajki dla dzieci, a teraz to chyba tylko japońskie...

    OdpowiedzUsuń
  2. ojeju pamiętam te bajki - były świetne. teraz jak patrzę co maluchy oglądają to jestem przerażona.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że takie muzea istnieją. A pocztówki i znaczki kapitalne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie kojarzę tylko jednej, tej z kucharzem. Reksia oraz Bolka i Lolka uwielbiałam, fajne były też Smerfy, Pszczółka Maja, Krecik... Nie lubiłam chyba tylko Muminków ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Z kucharzem, to Porwanie Baltazara Gąbki, to była razem z Bolkiem i Lolkiem, Reksiem i Kotem Bonifacym moja ulubiona. Muminków też nie lubiłam, ale te kalosze z Muminkami ze zdjęcia są boskie :D
    A teraz większość tego co leci dla dzieci w tv, to nie bajki, czasami to aż strach dziecku to włączać :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Chętnie bym tam się wybrała ;p

    honey-mind.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale genialne miejsce, ile wspomnień!

    OdpowiedzUsuń
  8. oooj pamietam jak ogladalam reksia! ile to bylo lat temu?

    ps. Sara dostalas pocztowke? mam nadzieje, ze sie nie zgubila :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie, ale bez nerwów, nasza Poczta Polska różnie działa, ale wierzę, że dotrze, a wtedy od razu dam Ci znać :)

      Usuń
  9. uwielbiałam reksia!:))



    sniadanielejdis.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja jeszcze nigdy nie byłam w tym muzeum, choć jestem w Rzeszowie przynajmniej raz w miesiącu. Wszystkie te bajki kojarzę, były naprawdę super! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. m udało sie wczoraj być w Muzeum Dobranocek w Rzeszowie :) Naprawdę to fajna sprawa :) Przypomniałam sobie kochanego "Wilka i zajaca", którego wraz z rodzeństwem oglądaliśmy na video będąc dziećmi, większość bajek znałam z dobranocek, bo jednak jestem takim trochę starszym pokoleniem ;) hehe

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.