Strony

poniedziałek, 7 września 2015

Sentymentalna podróż do Szczecina



Chyba po raz pierwszy od wielu lat, w wakacje, nie pojechaliśmy nigdzie rodzinnie na dłużej niż jeden dzień. Zrobiliśmy sobie za to kilka wycieczek jednodniowych. Pisałam już o wypadzie nad morze o wyprawie do Wrocławia. Dziś przyszedł czas na Szczecin.

W Szczecinie urodził się mój tata i mieszkał tam przez kilkanaście lat. Potem przeprowadził się do Torunia, aby uczęszczać do liceum wojskowego, gdzie poznał moją mamę. Ta romantyczna historia na szczęście nie skończyła się powołaniem do armii. W Szczecinie bywałam niejednokrotnie jako dziecko, bo tam mieszkali moi dziadkowie. Po ich przeprowadzce do lubelskiego do Szczecina pojechałam raz tylko po to, by wsiąść na dworcu do pociągu zmierzającego w stronę Berlina. Z tych dawnych wizyt w stolicy województwa zachodnio-pomorskiego nie pamiętam kompletnie nic. Dlatego cieszę się, że na cel jednej z naszych jednodniowych wycieczek wakacyjnych wybraliśmy właśnie Szczecin.

Była to wyprawa sentymentalna. Na samym początku zobaczyliśmy dawne osiedle taty i blok, w którym mieszkał. Potem udaliśmy się na cmentarz. Szczecin jest trzecim pod względem powierzchni w Polsce miastem, a znajduje się tam wyłącznie jeden cmentarz. 1 listopada wszystkie ulice wokół cmentarza są pozamykane, kursują specjalne autobusy. Sam cmentarz przypomina momentami park – oprócz grobów jest tam fontanna, wielki kościół, mnóstwo pomników. Na cmentarz niektórzy wjeżdżają samochodem. 
Po zapaleniu znicza i zobaczeniu ciekawszych części cmentarza (miejsc pochówku bogatych Romów czy Niemców bądź Rosjan) pojechaliśmy w kierunku katedry. Przeszliśmy spory kawałek pieszo, oglądając po drodze Zamek Książąt Pomorskich, Basztę Siedmiu Płaszczy i Bramę Portową. 

Spacerowaliśmy słynnymi Wałami Chrobrego nad Odrą.
Z mamą nie mogłyśmy odpuścić sobie podziwiania Szczecina z góry, weszłyśmy więc (a raczej wjechałyśmy windą) na wieżę katedry. 
Koniecznie chciałam zobaczyć na żywo słynny budynek Filharmonii Szczecińskiej. W Internecie prezentował się niesamowicie, przypominał górę lodową. Na żywo tymczasem wyglądał… tandetnie. Zupełnie nie pasował do otoczenia. :/ Zawiodłam się troszkę.

Dość zmęczeni postanowiliśmy coś zjeść. Toruń słynie z pierników, Podhale z oscypków, a czego trzeba spróbować w Szczecinie? Pasztecików! A raczej wielkich pasztetów, które bardziej przypominają krokiety niż małe paszteciki jedzone z barszczykiem. Pyszne paszteciki zjedliśmy w małej knajpce, której szyld głosił, że można w niej zjeść najlepsze paszteciki w Szczecinie. Faktycznie, były pyszne. Spróbowałam obu rodzajów – pasztecików z mięsem oraz z serem i pieczarkami. Sama nie wiem, które lepsze. Wszystko popiliśmy zdrową oranżadą. :D Taki powrót do lat 90.

Po posiłku udaliśmy się do Parku Kasprowicza. To ogromny park, w którym znajdziecie między innymi ogród różany (ale nie tak piękny jak ten w Wiedniu) i amfiteatr. Ja jednak żywię nienawiść do poety Kasprowicza i gdy omawiamy jego wiersze na polskim, krzywię się, bowiem właśnie w szczecińskim parku Kasprowicza mój tata miał poważny wypadek. To było dawno, ale pewnie do końca życia Jan Kasprowicz będzie mi się kojarzył z niekoniecznie zabawnymi opowieściami taty. 

Figurki w parku i śliczna tęcza w tle.
Szczecin to przemysłowe miasto, zniszczone przez naloty bombowe w czasie II wojny światowej prawie w 90%. Dlatego też większość miejsc i zabytków to zrekonstruowane bądź zupełnie nowe budynki. W mieście nie ma chociażby typowej starówki. Miasto mojego taty nie podobało mi się tak bardzo jak np. Wrocław czy ukochany Toruń. Poza tym pewnie bym się w nim nie odnalazła ze względu na wielkość. Ale cieszę się, że mogłam zobaczyć miejsca, które kiedyś były codziennością mojego taty. 
Kiedyś z każdego odwiedzonego miasta chciałam mieć zdjęcie pn. "Ja siedząca na placu". Teraz chyba to się zmieni i we wszystkich miastach będą fotografować mnie stojącą tyłem z wyciągniętymi rękami.

Kamienica Loitzów z charakterystycznymi, krzywymi oknami.
Dajcie znać, czy byliście w Szczecinie i z czym Wam się kojarzy to miasto.

Udanego tygodnia!

Sara

13 komentarzy:

  1. Nie byłam nigdy w Szczecinie


    _________________
    Perfect look
    blog.justynapolska.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta filharmonia nawet na zdjęciach mi się nie podoba, na żywo nie widziałem. A taki pasztecior z chęcią bym zdegustował. Ewentualnie siedem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W Szczecinie byłam raptem raz, na meczu i niewiele pamiętam oprócz kilku mijanych budynków, torów kolejowych, stadionu i widoków z okien pociągu. Nie miałam okazji go zwiedzić dokładnie, ale chętnie bym pojechała do tego miasta, ale jakiegoś konkretnego celu bym tam na pewno nie miała ;) Podoba mi się widok z góry na te ładne kamienice :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłem w Szczecinie kilka razy. Miasto bardzo mi się podoba ze względu na dużą ilość zieleni i szerokie ulice. Centrum miasta ma unikalny układ ulic i z tego względu niektórzy nawet nazywają Szczecin "małym Paryżem".
    Podobieństwo tych dwóch europejskich miast polega na charakterystycznym gwiaździstym układzie ulic, które odchodzą od głównego placu. W Paryżu jest to plac Charles’a de Gaulle’a ze słynnym łukiem triumfalnym. Na nim bierze swój początek aż 12 ulic rozchodzących się promieniście. W Szczecinie jego odpowiednikiem jest plac Grunwaldzki z 8 ulicami, ale oprócz niego w centrum miasta znajdują się cztery inne tego typu place, w których spotyka się 5 lub 6 ulic.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja byłam raz w Szczecinie - przesiadałam się na pociąg :D! Tata od czasu do czasu jeździ tam na delegację, kiedyś przywiózł mi pocztówki :). Bardzo podoba mi się Twoja relacja. Trochę zaskoczył mnie cmentarz, chyba takiego nigdy nie widziałam. Czasem tak jest, że na ekranie komputera niektóre rzeczy wyglądają imponująco, a gdy zobaczymy je na żywo, czujemy niedosyt, rozczarowanie :(. Wow, pierwszy raz słyszę o pasztecikach! Ja bym chętnie zjadła takie hm... z grzybami i kapustą kiszoną :D. Moja mama takie robi, są pyszne! Bardzo spodobały mi się figurki w parku :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie byłam w Szczecinie. Mnie nawet na zdjeciach ta filharmonia nie podoba, wg mnie wygląda jak wielka hala targowa...
    Zaskoczona jestem, że w tak dużym mieście jest tylko jeden cmentarz!

    OdpowiedzUsuń
  7. W Szczecinie nigdy nie byłam, mimo że to stosunkowo niedaleko od mojego miasta - Poznania. W linii prostej to niecałe 200 kilometrów! :) Szkoda. Szczecin nie wydaje się być szczególnie pięknym miastem, ale i tak mnie bardzo ciekawi. Zdecydowanie chciałabym go kiedyś zobaczyć na żywo, a nie tylko na zdjęciach czy czytać o nim w listach mojej koleżanki - mieszkanki Szczecina właśnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam koleżankę w Szczecinie. Co prawda jeszcze u niej nie byłam, ale planuję się wybrać. Szczecin pięknie się prezentuje na Twoich zdjęciach. Właśnie o tej filharmonii słyszałam dużo dobrego. Nawet zespół HEY nagrywał tam materiał na swoją płytę typu "unplugged" :) Może na jakiś koncert się też tam wybiorę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam wycieczki jednodniowe!! ;-) sama coś o tym wiem ;) a najlepsze są te nie planowane ;)
    W Szczecinie byłam tylko przejazdem,a właściwie tylko na dworcu jak czekałam na pociąg do Kołobrzegu ;P

    OdpowiedzUsuń
  10. nigdy nie byłam w Szczecinie, nie wiedziałam że tam tak pięknie
    www.puffa.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy nie byłam w Szczecinie, bo to bardzo daleko od mnie :p ale może kiedyś odwiedzę to miasto. Widzę, że jest tam bardzo ładnie. Fajnie jest zobaczyć widoki inne niż na szczecińskich pocztówkach.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale piękne widoki tam mają. Szczerze nie wiedziałam, że Szczecin jest aż taki duży, bo sama nigdy w nim nie byłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Filharmonia z bliska rzeczywiście nie wygląda fascynująco, ale pozostałe miejsca, te z historią, które uchowały się po wojnie, wyglądają naprawdę interesująco. nie jest może to miasto, do którego chciałabym się wybrać w pierwszej kolejności, ale z pewnością z chęcią bym je odwiedziła w końcu. głupio być tu tyle razy przejazdem a nigdy się w nim nie zatrzymać choćby na nieco dłużej.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.