Strony

środa, 11 listopada 2015

Co jedzą Amerykanie? - USA #8



Amerykańskie jedzenie to coś, o czym krąży wiele mitów i legend. Mieszkańcy Stanów do szczuplaczków nie należą. Co może być tego przyczyną? Co ja jadłam, przebywając po drugiej stronie oceanu, u amerykańskiej rodziny?
U Amerykanów rozkład posiłków w ciągu dnia wygląda mniej więcej tak: śniadania albo nie jedzą, albo jedzą coś niewielkiego. Między godziną 11 a 13 mają lunch, ale nie jest to coś takiego jak nasze drugie śniadanie, bo lunch u nich często podaje się na ciepło (np. pizzę). Wieczorem (18-20) jedzą coś a'la obiadokolacja – zamawiają dania do domu bądź wyruszają w miasto, rzadziej gotują.
Mój lunch w ekskluzywnej galerii: coś zdrowego, czyli banan, coś na ciepło, czyli kawa i coś amerykańskiego, czyli chleb dyniowy.

Co ja jadałam na śniadanie? Zazwyczaj podgrzewane gofry z paczki z syropem klonowym, który jest słodki i ma piekielnie niezdrowy skład, ale bardzo go lubię. Raz Sarayna zaproponowała mi płatki. Ich płatki nie barwią mleka i nie miękną (czyżby dodawali do nich silikonu?). Pewnego dnia spróbowałam znanego amerykańskiego połączenia – kanapki z dżemem i masłem orzechowym (polecam, połączenie słodkiego ze słonym jest całkiem niezłe, chociaż i tak bardziej słodkie, niż słone). Masło orzechowe to cudo. <3 Ostatniego dnia na moim talerzu wylądował słynny pancake. Na lunch zwykle dostawaliśmy kanapki, ewentualnie pizzę. Pizzę podczas pobytu w Ameryce jadłam aż 5 razy. Co z ostatnim posiłkiem? Również mogła to być pizza, jakieś kanapki w stylu Subwaya, kurczaczki rodem z KFC. Mama Sarayny przyrządziła obiad chyba z 3 czy 4 razy podczas mojego pobytu w USA. Reszta była zamawiana albo jedzona poza domem. 
Pizza na śniadanie, pizza na lunch, pizza na kolację...

Myślę, że jedną z przyczyn otyłości Amerykanów może być dziwny układ ich posiłków. Według zaleceń dietetyków (i Ewy Chodakowskiej) to śniadanie powinno być najważniejszym i największym posiłkiem w ciągu dnia, kolacja natomiast nie może być zbyt obfita i powinna być jedzona najpóźniej 2 godziny przed snem. Dobrze, abyśmy jedli posiłek co 3 godziny. Innym niezbyt udanym pomysłem jest zamiana tłuszczu na cukier. Otóż w Ameryce wiele produktów określa się mianem beztłuszczowych, tymczasem zawierają one tonę cukru (takie mleko dostawaliśmy np. na lunch). 
Co ciekawe, Amerykanie nie piją zbyt wiele herbaty, a nastolatki prawie wcale. U Sarayny w domu nie było nawet czajnika i nie dość, że piłam zaledwie kubek herbaty dziennie (dla porównania w Polsce piję zwykle 4 lub 5), to jeszcze wodę musiałam gotować w rondelku… Mam wrażenie, że Amerykanie nie przepadają za ciepłymi napojami, bo wiele z nich pije wyłącznie mrożoną kawę – gorącą omijają szerokim łukiem. 
Tak wyglądam, gdy dostaję herbatę w domu Sarayny.

W USA Dunkin’ Donuts jest praktycznie na każdym rogu. Pamiętam, jak szczęśliwa i przerażona jednocześnie byłam, kiedy pierwszego dnia poszłyśmy z S. na śniadanie do tego, hm, lokalu. Cieszyłam się, że mogę doświadczyć czegoś nowego, ale i obawiałam się, że tak będzie codziennie i w Polsce zamiast wyjść, wytoczę się z samolotu. Na szczęście moje obawy się nie sprawdziły.
W wielu miejscach jest także Starbucks. Jak już wiecie, kocham Starbucksa (i nabijam się z niego w tym samym czasie), więc odwiedziłam tę kawiarnię kilkukrotnie, a w Nowym Jorku nawet dwukrotnie podczas jednego dnia. Piłam cudowną kawę dyniową i zajadałam się dyniowym chlebem. Dyniowe szaleństwo. :D
Nowojorski Starbucks

Być może zdziwi Was fakt, ale niezależnie, w jakim miejscu będzie się jeść, czy to w Subwayu, w Starbucksie czy w McDonaldzie, przy każdym smakołyku podane są kalorie. Pamiętam, że gdy pewnego dnia jadłyśmy lunch w Subwayu, byłam już tak zmęczona amerykańskim jedzeniem, że specjalnie wybrałam kanapkę, która ma najmniej kalorii.
Niestety, młodzi Amerykanie nie jedzą prawie żadnych warzyw. Gdy przechodziłam pewnego razu korytarzem w porze polunchowej, to na stołówkowych stolikach leżały tace z pozostawionymi liśćmi sałaty. Wszystko inne było zjedzone, ale zielone zostało. Z owoców Amerykanie jedzą głównie banany.
"Tara" zamiast "Sara"

Co mi się bardzo podobało to fakt, że podczas tej wymiany spróbowałam naprawdę wielu nowych rzeczy. Oprócz wcześniej wymienionych dałam się namówić na posmakowanie krewetki, zaraz po przylocie jadłam zaś humus. Ale i tak hitem będą dwa przysmaki. Pierwszy z nich to bubble tea, czyli dosłownie herbata z bąbelkami, zwykle z żelkami. Moja herbata była połączona z mlekiem i smakowała jak shake z żelkami. Drugim hitem, który mogłabym jeść na okrągło, są pianki pieczone w ognisku. Nadziewałam piankę na kij, wkładałam w ogień, po chwili kładłam na herbatnik, na to kawałek czekolady, znów herbatnik i…. pychota! Jedna z lepszych rzeczy jakie kiedykolwiek jadłam. Tylko strasznie brudzi. 
Tym razem nie kawa, a... herbata! Trzeba bić hipsterem by być herbatę w Starbucksie, co nie? :D

Wiecie, co jest jeszcze poniekąd symbolem Ameryki? Precle. Duże, małe, w czekoladzie, z solą, na ciepło, z budki, z paczki, miękkie – bardzo smaczne! Zaś sama Filadelfia znana jest z cheesesteaków. Mnie osobiście nie smakowały, ale wiem, że chłopakom tak. To po prostu kanapka z serem i mięsem w kawałeczkach. 
Mój lunch: cieplutki precel!

Tyle piszę o jedzeniu, a tak właściwie największym minusem tej wymiany było to, że chodziłam głodna. Mimo że S. była bardzo miła, to niestety nieco szalona i nieogarnięta i gdy np. mówiła, że kupimy sobie lunch, okazywało się, że jesteśmy spóźnione albo że jedziemy autobusem, albo coś kompletnie innego. Poza tym pory posiłków zupełnie mnie rozbiły i między nimi bywałam głodna. Podczas wymiany najbardziej tęskniłam za rodzicami i właśnie za polskim jedzeniem i za zdrową żywnością.
Dajcie znać, których z amerykańskich smakołyków już próbowaliście, a których chcielibyście spróbować! :D Myślę, że w dalszym ciągu nie wyczerpałam tematu, spróbuję nieco więcej o jedzeniu napisać w poście o tym, co przywiozłam z Ameryki. ;)
Sara

47 komentarzy:

  1. Sama bym się z chęcią wybrała do USA :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Amerykanie mają dziwne nawyki,ale i tak chętnie spróbowałabym ich jedzenia ;)
    blog Przygody-Mileny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedzenie w Stanach Zjednoczonych mnie przeraża, serio! Mają trochę naprawdę dobrych smakołyków (np. te precle, omg XD), trochę takich sobie (jak bubble tea - piłam co prawda w Polsce, przyrządzaną w naszym kraju, no ale obstawiam, że smak jest taki sam lub bardzo podobny - składniki niby te same), no ale raczej bym tam nie przeżyła. Szczególnie nie przeżyłabym bez warzyw i owoców. Gdy przeglądałam zdjęcia ze Stanów, nigdzie nie zauważyłam warzywniaków, które u nas w Polsce występują jednak dosyć często. Nie wyobrażam sobie tego! O:

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tego o czym pisałaś to próbowałam chyba wszystkiego (no może oprócz dyniowej kawy, bo rzadko piję kawę, a już w szczególności omijam Starbucksa - nie rozumiem ich 2x większych cen w porównaniu z np lokalem obok - przynajmniej tak jest w Krakowie). Mam znajomych w Stanach i czasami to czego słucham jest straszne - szczególnie o owocach i warzywach... Nic dziwnego, że większość osób tam jest otyłych... a bubble tea bardzo lubię ;) W Polsce od jakiegoś czasu jest na tą 'herbatkę' moda i gdzie się człowiek nie ruszy to widzi takie stoisko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio, jest moda na bubble tea? To ja jestem nie na czasie! Nigdzie nie widziałam tego w Toruniu... Ale poszukam, bo mi bubble tea bardzo smakowała.
      Starbucks ma koszmarne ceny, to prawda, w USA też (w przeliczeniu na nasze, mała kawa to około 20 złotych). W Toruniu ani Bydgoszczy nie ma Starbucksa. Kiedyś miałam fioła na punkcie tej kawiarni, potem trochę zmądrzałam. Moja przyjaciółka mówi, że w Starbucksie nie płaci się za kawę, tylko za lans i imię na kubku. Trochę w tym prawdy. xD Ale będąc w USA, stwierdziłam: A co tam, trochę rozpieszczania siebie nie zaszkodzi. :D

      Usuń
    2. Jest, jest :D W prawie każdej galerii w Krakowie jest takie stoisko z tymi herbatkami, a od jakiegoś czasu w różnych knajpach też się z tym spotykam, wiec coś w tym musi być :D Jak pierwszy raz jej spróbowałam to śmiać mi się chciało z tych kuleczek i jak się je wciąga przez słomkę.. :D

      Usuń
    3. Ale przyznaj, że to smaczne! :D To myślę, że w Toruniu w jakiejś galerii też musi być. Albo niebawem będzie. Dzięki za info! :D

      Usuń
    4. Właśnie sprawdziłam, jest w Toruniu "Bubble Tea World" :D To już wiem, gdzie się udać :D

      Usuń
    5. Bubble tea jest w Polsce już od kilku lat! :D Wiem, że gdy byłam w drugiej gimnazjum, po raz pierwszy tego spróbowałam. Stoiska z tą herbatką są w przynajmniej kilku poznańskich centrach handlowych, w osobnych lokalach w centrum miasta, od dwóch lat bubble tea występuje również na konwentach. :p Serio, zdziwiłam się, że w takich dużych miastach jak Bydgoszcz czy Toruń nie ma Starbucksa. o_O W Poznaniu jest ich sporo. xD

      Usuń
    6. Ok, oficjalnie jestem bardzo nie na czasie. xd
      Niestety, nie ma. A może i dobrze, bo zostawiałabym tam za dużo pieniędzy?

      Usuń
  5. Ja w Stanach uwielbiałam Pandę Ekspress. Ale bym chciała, żeby była w Polsce! To taka knajpa z chińskim jedzeniem. Moje ulubione danie to makaron (chow mein), do tego kurczak w sosie pomarańczowym (ostry) i krewetki na słodko. Dla mnie niebo w gębie! A byłaś w jakichś fast foodach? Ja lubię Wendy's, nie ma porównania do McDonalda. A w KFC serwują inne rzeczy niż u nas. Wiadomo, kurczaki to podstawa, ale u nas w KFC nie dostaniesz puree z ziemniaków lub potrawki z fasolką. Ale chyba jest tak, przez to o czym mówisz, że duża część Amerykanów po prostu nie gotuje w domach i do fast foodów chodzą na obiad, tak jak my czasem do jakiejś restauracji nie fastfoodowej. Ada :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panda Ekspress? Pierwsze słyszę! :) Chińskie jedzonko lubię, tylko owoców morza niezbyt. :/ W Stanach byłam w jednej knajpce z azjatyckim jedzeniem, takiej w stylu "płacisz raz, jesz, ile chcesz", ale niestety nie pamiętam, jak się nazywała.
      W Wendy's też niestety nie byłam. A może i na szczęście, bo i tak miałam dość fast foodów. xd

      Usuń
    2. A to prawda, można mieć ich dosyć! :P Ja już pod koniec swojego pobytu tam marzyłam o rosole i kotlecie schabowym :D A byłaś w jakimś supermarkecie, np. w Walmarcie? Ja robiłam zdjęcia dwulitrowym słojom majonezu oraz Ice Tea w takich butelkach w jakich u nas się sprzedaje płyny do płukania :D Ada

      Usuń
    3. Ja to samo! Tak, kilkakrotnie byłam w Walmarcie. :) Sporo słodyczy, syrop klonowy, czy pojedynczo pakowane herbatki przywiozłam do Polski. U nich mleko sprzedaje się w takich butlach jak u nas olej silnikowy. xd

      Usuń
  6. Ja osobiście piłam Bubble Tea raz i nigdy więcej tego nie zrobię, bo na samą myśl jest mi nie dobrze, grr ;) Ale precelki bym zjadła, bo nigdy nie miałam okazji :D Sama pewnie też bym głodowała w USA hahah zapamiętam, aby zabrać ze sobą zapasy jak kiedyś będę miała taką okazję :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez kitu, jak będę leciała następnym razem (albo JEŚLI będę leciała, bo nie wiadomo, czy to się kiedykolwiek zdarzy ponownie...), to wezmę więcej jedzenia ze sobą.
      Precelki można kupić w Polsce, ale czy takie w czekoladzie, albo takie wielkie, na ciepło, jak na zdjęciu, to nie wiem. :/

      Usuń
    2. Kiedyś były bodajże właśnie precelki w Polsce! W Poznaniu, w Starym Browarze było stoisko z precelkami na ciepło, ale zlikwidowali je jakieś kilka lat temu. A szkoda, bo nie zdążyłam spróbować. :p Jeśli się mylę - niech mnie ktoś poprawi, ale jestem prawie pewna, że to były właśnie precelki! :D

      Usuń
    3. precelki na ciepło nadal można kupić w Poznaniu, tyle że teraz są obok Browaru, na Półwiejskiej :D

      Usuń
  7. Jestem w szoku, że musiałaś aż polecieć do USA żeby spróbować bubble tea :D Ja bardzo to lubię natomiast mojemu chłopakowi to nie smakuję. Mi jedzenie w Stanach średnio smakuję :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś tak wyszło... Ale chcę teraz kupić bubble tea w Polsce i sprawdzić, czy smak jest ten sam. :)

      Usuń
  8. moja pierwsza myślę, że jedzenie w USA nie należałoby do moich ulubionych :D przede wszystkim nie wyobrażam sobie jak mogłabym żyć bez herbaty robionej w domu! to dla mnie wręcz abstrakcyjne, że musiałaś wodę gotować w rondelku :D
    masło orzechowe kocham! precle jadłam, ale w Polsce, podejrzewam jednak, że nie różnią się jakoś specjalnie od tamtych i to chyba jedzenie, które spodobało mi się najbardziej. bubble tea piłam kilka razy w Warszawie i jest... dziwna! smaczna, ale dziwna. Donkin' Donuts odwiedziłam w Gruzji i też jakiegoś szału to na mnie nie zrobiło, jakoś nasze pączki są jednak smaczniejsze według mnie. kawę w Starbucksie piłam jak jeszcze nie było żadnej kawiarni w Polsce, ale to raczej dlatego, że to "wow, Starbucks", teraz byłoby mi szkoda wydawać tyle pieniędzy na kawę, która gdzie indziej kosztuje połowę taniej. chociaż dyniowa kawa brzmi naprawdę kusząco! ;)
    nie jestem znowu jakaś super warzywna, ale nie wyobrażam sobie, że miałabym żyć tylko na bananach i jeść niemal wyłącznie w fast-foodach. podejrzewam, że mają tam mnóstwo knajpek z daniami kuchni różnych emigrantów, ale i tak jakoś ciężko mi sobie wyobrazić, że kuchnia nie służy przede wszystkim do gotowania... właściwie do czego ona im ta służy? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie naprawdę trudno było pić herbatę w tak małych ilościach, bo jednak w Polsce to główny napój, jaki piję. Ale w sumie jak oni nie piją herbaty ani kawy, to czajnik nie jest im aż tak potrzebny...
      Dunkin' Donuts ma ładne pączki, ale szału nie ma, to prawda. Ja jadłam też babeczkę dyniową z tego lokalu - miała 500 kalorii!
      W sumie to oni nie spędzają zbyt wiele czasu w kuchni... Chyba służy im ona głównie do przechowywania gotowych dań.

      Usuń
    2. babeczka dyniowa, mimo swoich kalorii, brzmi tak, że na samą myśl o niej cieknie mi ślinka!

      Usuń
  9. Hej, nominowałam Cię do zabawy Liebster blog award.
    Szczegóły na moim blogu, pod tym linkiem:

    http://piosenkajestdobranawszystko87.blogspot.com/2015/11/liebster-blog-award-tag.html#links

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za nominację, na pewno odpowiem na pytania, gdy skończę relację z USA. :)

      Usuń
    2. Oczywiście, odpowiesz w swoim czasie :) Z resztą bardzo lubię czytać Twoje relacje z pobytu w USA. Z tego, co piszesz, to faktycznie amerykańska kuchnia nie jest najzdrowsza. Wcześniej myślałam, że po prostu mieszkańcy USA wybierają tłustsze jedzenie,a zdrowe jedzenie też jest, ale omijają je szerokim łukiem ;D. Ja staram sie zdrowo odżywiać, na miarę możliwości. Nie wyobrażam sobie wyjścia z domu bez śniadania. Pamietam, jak byłam w wakacje w Trójmieście i (pojechałam tam sama) w hostelu nie było żadnego bufetu, więc musiałam szukać czegoś do jedzenia po sklepach, najlepiej kanapek i gorącej herbaty. Ja też lubię herbatę, kawę też piję, ale nie codziennie, tylko np wtedy, kiedy umawiam się z kimś w kawiarni na spotkanie. A Pizza to też sie chyba teraz zrobiła bardziej amerykańska potrawą niż włoską, a przecież pochodzi z Włoch ;)

      Usuń
    3. Bardzo mi miło! Na pewno jakby człowiek dobrze poszukał, to jakieś zdrowe jedzenie w USA by znalazł. Zapomniałam w tym poście napisać o jednej sprawie - niektórzy uczniowie mieszkali u amerykańskich nauczycieli. Moja dobra koleżanka relacjonowała mi, co tam jadła. Przyjmująca ją nauczycielka mieszkała sama, bez dzieci. Piła herbatę, żywiła się w miarę zdrowo, kupowała normalny, niechemiczny chleb we włoskiej piekarni (bo w hipermarketach u nich normalnego chleba nie ma), jadła owoce i warzywa. Ale już jak rozmawiałam z osobami mieszkającymi u rodzin amerykańskich uczniów, to kwestia żywienia wyglądała tak, jak to opisuję w poście.
      Z kawą mam podobnie, nie piję jej codziennie, tylko na specjalne okazje. W Stanach zrobiłam taki wyjątek, bo i bardzo mało spałam :D
      W Ameryce próbowałam różnych pizz, niektóre były okropne i niczym nie przypominały ani pizzy typowo włoskiej, ani tej przyrządzanej w Polsce. Czasami zdarzyła się jakaś porównywalna do tej polskiej.

      Usuń
    4. Widocznie tam zdrowe żywienie jest czymś wstydliwym, skoro samotnie mieszkająca nauczycielka jadła zdrowo, a już u tych, co mają rodziny nie :D To ja chyba jestem bliższa kuchni japońskiej i w ogóle azjatyckiej. Chociaż i tam coraz więcej jedzenia "z zachodu". wszędzie Starbucksy i McDonaldy.

      Usuń
  10. Herbata z żelkami... nie wiem czy by mi to smakowało. Pozostałe przysmaki myślę, że przypadłyby mi do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jedzenie, po jakie sięgają Amerykanie budzi wiele negatywnych opinii... Nie dziwi mnie ich otyłość, wiedziałam, że u nich średnio (a nawet źle) wygląda sprawa z owocami i warzywami, ale że aż tak!!! Banany to jedne z kaloryczniejszych owoców... Mi czasem zdarzało się jeść coś śmieciowego na śniadanie (taaaa frytki z KFC o 7 na śniadanie na dworcu xD), jednak nie wyobrażam sobie ciągle opierać się na fast foodach. No ale kawa to co innego haha :D!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaaa, jeszcze ta herbata :D widziałam ją w kilku miejscach w PL, robi się popularna, jednak jeszcze jej nie piłam :(

      Usuń
  12. to ja zdecydowanie mam amerykański sposób żywienia, bo śniadania za bardzo nie uznaję. ;) a z amerykańskich przysmaków, to najbardziej smakuje mi masło orzechowe, chociaż używam go głównie do robienia muffinów, bo za kanapką z dżemem nie przepadam. a kawa u Amerykanów to podstawa, też się o tym sporo nasłuchałam. i faktycznie, mało gotują w domu, co osobiście mnie dziwi, ale co kto lubi. ;) a bubble tea chyba było mocno popularne w te wakacje w Polsce, bo sporo takich widziałam w Krakowie. ;)
    pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne części. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja bez śniadania bym nie przeżyła, jak jestem głodna, to od razu robię się albo zła, albo okropnie słaba.
      to chyba w Toruniu nie było tak popularne... albo przegapiłam. ;) w sumie stoisko z bubble tea otworzyli w toruńskiej galerii dopiero w drugiej połowie sierpnia. ;)
      pozdrawiam i zapraszam do dalszych odwiedzin. :D

      Usuń
  13. Uwielbiam mieszać smaki tak jak Ty zmieszałaś słodkie ze słonym (polecam salami z nutellą haha:D). Wiedziałam, że Amerykanie jedzą niezdrowo, ale nie miałam pojęcia, że ich posiłki właśnie tak wyglądają. Dla mnie pizza prawie codziennie straciłaby chyba swój urok :) Jak można nie pić ciepłej kawy? No jak? Oni chyba życia nie znają! :) Krewetki uwielbiam! :) A bubble tea piłam u nas w Plazie, nie wiem czy taki sam smak to ma jak w Ameryce, ale mi smakowała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam zamiar przy najbliższej wizycie w Plazie posmakować bubble tea właśnie stamtąd. Porównam smak polskiej i amerykańskiej. :D
      Ja pizzę naprawdę lubię, ale tak co dwa dni to i niezdrowo, i pizza traci swój urok, może się przejeść.
      Haha, masz rację z kawą! Już lepiej nie pić żadnej, niż pić tylko mrożoną. :D
      Salami z nutellą? Kurde, nie wiem, czy się odważę, mimo że te dwa składniki osobno bardzo lubię jeść.

      Usuń
    2. To jak porównasz to czekam na opinię :) Testowałam tą z żelkami jak i kulkami. :)
      Polecam spróbować, ja lubię ekperymentować ze smakami :D

      Usuń
  14. Oni tam w ogóle żyją pewnie zupełnie innym życiem! Fajnie, że miałaś okazję je poznać! Co do jedzenia to jest masa niezdrowych produktów, ale pewnie również masa zamienników i rzeczy typu "light", o wiele więcej niż u nas ze względu na ich otyłość. A masło orzechowe kiedyś pochłaniałam w bardzo dużych ilościach! Już mi się znudziło na szczęście! Jest naprawdę kaloryczne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Założę się, że u nich z produktami "light" jest jeszcze gorzej niż u nas, tj. mało tłuszczu, dużo cukru. Ach, masło orzechowe, zjadłabym. :DD Ale masz rację, jest bardzo kaloryczne, bo samo orzechy, mimo że zawierają sporo witamin, mają dużo kalorii. :/

      Usuń
  15. Mamo! Ich sposób odżywiania to rzeczywiście koszmar! Zdecydowanie wolę nasze polskie obiadki :D
    Czy oni do kawy dają suchy chleb??? O_o
    Zaintrygowała mnie kawa dyniowa, z chęcią bym takiej spróbowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten chleb to takie a'la ciasto. Ale smaczne było. Tylko nazywało się "pumpkin bread". Kawa dyniowa jest słodka, ale mi bardzo smakowała. :) Znalazłam już taką w Toruniu w jednej z kawiarni.

      Usuń
  16. Zdarza mi się wyjść z domu bez śniadania, ale jednak najczęściej jest to mój ulubiony posiłek w ciągu dnia i go nie omijam. Gotowanie wody w rondlu? Jak można nie pić herbaty?! Trudno mi to zrozumieć :D Nigdy nie piłam kawy w Starbucksie i w sumie mnie niezbyt interesuje ta sieć, bo niestety ich ceny nie przypadły mi do gustu z opowieści znajomych. Za preclami nie przepada, jadłam je co prawda w Polsce, więc może się różnią smakiem :) bubble tea widziałam w Łodzi, ale chyba nie próbowałam tego specyfiku. Chyba nie polubiłabym się z amerykańską kuchnią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa i kocham masło orzechowe! ♡♡♡ z dżemem, bananem, startym jabłkiem i samo! ♡♡♡

      Usuń
  17. Masło orzechowe po prostu mnie uzależnia! nie wiem jak Amerykanie to robią, ale gdybym ja jadła codziennie masło orzechowe to nie zmieściłabym się w drzwiach ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. A do tego wszystkiego nutella :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Dla mnie Amerykańska kuchnia to przede wszystkim wszystkim wielki burger wołowy i frytki. W dobrej, specjalizującej się w kuchni z USA restauracji smak jest naprawdę niesamowity i zapada w pamięć na długo.

    OdpowiedzUsuń
  20. Wiem, że to stary post, haha, ale w zeszłe lato (2019) byłam w USA i ciekawie było doświadczyć ich kultury. Byłam przez 10 tygodni w Karolinie Południowej (w sumie to tuż na granicy z Północną), ale później przejechałam autobusem całą drogę do Maine, zatrzymując się w Waszyngtonie, Nowym Jorku i Bostonie.
    Z tą herbatą faktycznie, kawa króluje, zwłaszcza Dunkin' (której nigdy nie piłam ostatecznie), ale z tymi czajnikami to dopiero dałam spokój kiedy moi gospodarze powiedzieli, że w rondlach szybciej gotuje się woda ze względu na niskie napięcie w gniazdkach w całym USA.
    W Nowym Jorku faktycznie pizza jest pyszna. Najlepsze jedzenie jakie jadłam w Stanach to chicken nuggets i hash browns na obozie, na którym pracowałam. Najbardziej zdziwiły mnie za to... gofry z kurczakiem na ŚNIADANIE??
    Pozdrówka!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.