Pierwszą maturę pisałam 4 maja. Ostatni egzamin miałam 18 maja. Na wyniki
trzeba było czekać aż do 5 lipca… Byłam tym naprawdę wkurzona. Pierwsze dni po maturze spędziłam na
przejmowaniu się i martwieniu, czy na pewno postawiłam krzyżyk. Nachodziły mnie
czarne myśli – a co jeśli pisałam nie na temat? Jeśli nie przeniosłam rozwiązań
na kartę odpowiedzi? Wariowałam.
Nadszedł czerwiec i sprawił, że nie miałam czasu myśleć o maturze. Praca i kurs na
prawko skutecznie uniemożliwiły mi stresowanie się.
Nagle, nim się obejrzałam, nadszedł 4 lipca. Nocą, z 4 na 5 lipca, miały zostać
opublikowane wyniki. Bałam się, że mój organizm nie będzie chciał ze mną współpracować
i zacznie walczyć ze stresem na różne nieprzyjemne sposoby. Tymczasem okazało
się, że udało mi się zachować jako taki spokój. W sumie nic nie mogłam już
zmienić, więc denerwowanie się byłoby i tak nadaremne. Wymyślałam jedynie różne
scenariusze – czekać do północy? Sprawdzić wyniki rano? A może pójść spać na
godzinkę i wstać przed północą, by zaraz znów wrócić do łóżka? Ostatecznie, ze
względu na poranne jazdy, zdecydowałam, że po prostu wstanę w środku nocy i
sprawdzę wyniki.
Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy strona nie ładowała się z powodu
przeciążonego serwera! Jakoś nie wpadłam na to, że tak się może stać. Przez pół
godziny próbowałam się dostać do moich wyników. Gdy w końcu strona zaczęła
działać, nadal nie wyświetlały się zdobyte procenty. Zrezygnowana poszłam spać.
Rano, o dziwo dość spokojna, dopiero po wykonaniu wszystkich rutynowych
czynności, sprawdziłam wyniki. ZDAŁAM! Zdałam i jestem z siebie naprawdę dumna.
Najbardziej cieszą mnie wyniki z angielskiego, bo zabrakło mi niewiele do 100%.
Cieszę się również, że, nie chodząc na zajęcia przygotowujące z WOS-u, udało mi
się osiągnąć naprawdę dobry wynik.Z oficjalnych informacji wyniki, że rozszerzenie z WOS-u poszło najsłabiej ze wszystkich przedmiotów zdawanych na poziomie rozszerzonym. Przeciętny wynik to nieco ponad 20%... Tym bardziej mam się z czego cieszyć!
Do matury uczyłam się sporo. Ale jednocześnie robiłam wiele, by się do niej
nie uczyć. Były to momentami bardzo zadziwiające czynności. Rozwiązywałam
sudoku, oglądałam "Wiem, co jem na diecie" (chociaż nie zamierzałam na nią
przejść). Nagle poczułam też ogromną chęć zrobienia porządków na komputerze i
poszerzenia swojej wiedzy dzięki magazynowi "Skarb". Oglądałam też niemuzyczny
kanał MTV i… chorowałam (ale to akurat niecelowa przeszkoda).
Matura to bzdura, niewarta tego
ogromnego stresu i nagonki. Można mieć szczęście i zdać, nie ucząc się albo
wręcz przeciwnie - z nerwów nie móc sklecić logicznego zdania. Można czytać
podręczniki i sporządzić kilkaset stron notatek, a potem trafić na pytanie
dotyczące tzw. wiedzy ogólnej.
Koniec końców świadectwo dojrzałości mam. Mój brat śmiał się, że wcale
dojrzała nie jestem. Na to ja sarkastycznie odparłam, że, według niektórych,
zdana matura = mądrość, pełna wiedzy i dojrzałość. Śmialiśmy się z tego oboje.
Chciałam Wam bardzo podziękować za wsparcie, które okazaliście mi przez
ostatnie kilka miesięcy. Byliście wyrozumiali, pomocni i służyliście ciepłym
słowem albo zabawną anegdotką. Jestem za to ogromnie wdzięczna!
Serdecznie pozdrawiam!
Sara
PS Teraz czekam na wyniki rekrutacji na studia. :D
Gratuluję! Mówiłam, że zdasz, ha! :D
OdpowiedzUsuńChyba też powinnam zrobić sobie taką listę na cały rok... Zazwyczaj robię tygodniowe :D
OdpowiedzUsuńGratulacje :) Mam rozszerzony wos ale nawet nie myślę by go zdawać bo nie czuję się na siłach. Też robię sobie co jakiś czas taką listę celów, fajna sprawa :)
OdpowiedzUsuńhttp://nazywamsiemilena.blogspot.com/
To, że zdasz nie budziło wątpliwości :D! Gratuluję Ci oczywiście z całego serducha :). Ogólnie uważam, że matura to totalna bzdura, patrząc na system za moich czasów. Idiotyczny klucz... Dziś czytałam wpis jakiejś pani po skończonych ze średnią 5.0 studiach bodajże polonistycznych na UJ, dla rekreacji napisała maturę, nawet dając przypisy do swojego wypacowania i co? Ledwo zdała z wynikiem bodajże koło 46 % (ale nie jestem pewna). Odwołała się i dodali jej raptem 1 punkt.
OdpowiedzUsuńWOS rozszerzony - szacun! Mnie WOS nigdy nie kręcił, ale za to matmę rozszerzoną zdawałam :D. Bardziej dla przyjemności, bo przygotowania do rozszerzenia trwały niestety tylko rok i skończyłam z jakimiś 60-70 %, co podczas rekrutacji na studia aż tak bardzo się nie przydało, bo z podstawy miałam 100 % i to ona dawała mi więcej punktów.
Powodzenia na rekrutacji :)!
Zawieszenie się serwera podczas sprawdzania wyników matury to nic. Zobaczysz co będzie się działo jak będziesz się rejestrować na ogolnouniwersyteckie... USOS pozdrawia :)
OdpowiedzUsuńPortal Studenta na UG tez nie lepszy ;d. Szczególnie podczas zapisów na WF <3.
UsuńSerdecznie gratuluję satysfakcjonujących wyników! Przeraziłam się ten średnim wynikiem z wosu - czytałam gdzieś, że był niski, ale...
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że dostaniesz się na wymarzone studia!
Pozdrawiam!
Gratuluję zdania matury! Zawsze tak się dzieje, że serwery są przeciążone, bo każdy nie może wytrzymać i sprawdza o godzinie zero ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję! Też się cieszyłam jak głupia, gdy weszłam o czwartej nad ranem na stronę (o północy próbowałam, ale z poprzednich lat wiedziałam, że to mija się z celem, więc jakoś udało mi się zasnąć :D), moja pierwsza myśl to "Cholera, będę studiować medycynę!", koniec cytatu. Pierwszy raz w życiu płakałam ze szczęścia. :D A później spojrzałam na wynik z polskiego - "71%! Rzucam medycynę, idę na filologię!" (polskiego strasznie się bałam, bo mimo że była lektura nieogwiazdkowana, to mimo wszystko jakiś kardynalny byłby mi nie na rękę) :D
OdpowiedzUsuńW takim razie za tydzień-dwa oficjalnie będziemy studentkami! Dojrzałość? Jaka dojrzałość? :D