Strony

niedziela, 11 września 2016

Spektakle na niebie (i nie tylko)



Wakacje dobiegły końca... Jakby ktoś nie zauważył. Bo pogoda wcale na to nie wskazuje – i dobrze! Chociaż naprawdę trudno jest znosić Chodakowską w takie upały…

Na podsumowania moich najdłuższych wakacji w życiu przyjdzie czas. W końcu one jeszcze trwają i… wiele się może wydarzyć! 

Dziś tymczasem chciałabym Wam poopowiadać o teatrach ulicznych. Mój facet stwierdził, że nie przepada za teatrami, że to nie jego bajka. I pewnie tego samego zdania będzie większość Polaków. Faktycznie współczesne sztuki nierzadko bywają psychodeliczne i trudne do zrozumienia. A bilety na spektakle wcale takie tanie nie są! A co powiecie na darmowe przedstawienia i to w plenerze? Na zapierające dech w piersiach akrobacje, na niecodzienne choreografie i… scenografie? Chcielibyście podążać za aktorami po starówce albo… obserwować ich fruwających po niebie? To wszystko było możliwe latem w Toruniu. :)

Niestety nie udało mi się dotrzeć na wszystkie spektakle w ramach Festiwalu Teatrów Ulicznych w Toruniu. Ale te, które zobaczyłam, były zdecydowanie najlepszym wyborem na spędzenie wolnego czasu.

Na pierwszy obejrzany przeze mnie w tym roku spektakl nie zabrałam aparatu. Uznałam, że tylko będzie mi przeszkadzał, poza tym pilnowanie w gigantycznym tłumie zarówno telefonu, jak i aparatu, raczej średnio pozwala na pełne zaangażowanie w przedstawienie. Później trochę żałowałam, bo o cudownych zdjęciach mogłam tylko pomarzyć.

Wiecie, że nigdy czegoś podobnego w życiu nie widziałam? Artyści dosłownie latali nad głowami widzów. Wszystko zaczęło się niepozornie  - rockowy zespół na scenie i pani wyginająca się w przezroczystym balonie. Jednak to, co stało się potem, jest nie do opisania. Muzyka grana na żywo idealnie wpasowała się w akrobacje wyczyniane na ogromnej konstrukcji. Szeroko się uśmiechałam, widząc to wszystko, myślałam: takie rzeczy to tylko w Ameryce. A tymczasem byłam w moim ukochanym Toruniu, skakałam i bawiłam się jak na wspaniałym koncercie. Zszokowało mnie to, jaką odwagą cechują się aktorzy.

Kolejne przedstawienie było ruchome. Publiczność gnała, a jeszcze szybciej poruszali się aktorzy – muzycy – kierowcy. Śmiałam się, że robię prawko właśnie na takie koło, jakim jeździli po Szerokiej – głównej ulicy Starego Miasta – przystojni Hiszpanie. Wodzirej zabawiał zgromadzony tłum, a muzycy grali, grali, kręcili się w kółko… Było przezabawnie.

Przedstawienie warszawskiego teatru Pijana Sypialnia było nieco bardziej stateczne. Chociaż… właściwie i w tym przypadku ruchu było niemało. Spektakl „Łojdyrydy”, o ile na początku był trudny do zrozumienia, o tyle później sprawił, że głośno się śmiałam. Artyści tańczyli, zwracali się bezpośrednio do publiczności. Chyba długo nie zapomnę pomysłu na latte ze świeżego mleka krowiego. :D

Ostatnim punktem festiwalu, jaki miałam okazję w tym roku zobaczyć, był pokaz linoskoczków. Wiatr był w tym dniu nieznośny, ale nikt się nie poddał. :) No, tylko ja stchórzyłam i nie spróbowałam sił nawet na linie zawieszonej tuż nad ziemią, haha. Linoskoczkowie niejednokrotnie spadali, ale i tak podziwiam ich odwagę!

Czy w Waszych miastach też odbywają się podobne festiwale? :D
Udanego tygodnia!
Sara

2 komentarze:

  1. Taki festiwal to z pewnością coś niesamowitego! :D Jeśli chodzi o Poznań - słyszałam jedynie o przedstawieniach odbywających się na świeżym powietrzu, na dziedzińcu urzędu miasta, ale nie nazwałabym tego festiwalem teatrów ulicznych. :p Przyznam szczerze, że chciałabym na żywo zobaczyć te akrobacje, o których piszesz! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. świetnie to wygląda wszystko. ;) w Krakowie też mamy podobne, ale zwykle mnie wtedy nie ma albo też nie za bardzo mam czas się wybrać. ;) ale ogólnie baaardzo lubię wszelkie teatry i sztuki, pod warunkiem, że nie są zbyt nowoczesne, bo czasem można się nie zorientować o co w o ogóle tam chodzi. ;)
    pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.