Jakoś tak wyszło, że niektóre fakty, o których istnieniu dowiedziałam się
na studiach, zaskoczyły mnie, zaintrygowały i naprawdę skłoniły do
zastanowienia. Nierzadko zadawałam sobie w myślach pytanie retoryczne: "Ale
serio?" Albo uświadamiałam sobie z ubolewaniem, że do tej pory coś w swoim życiu
robiłam źle bądź miałam na jakiś temat błędne przekonania. Niektóre z nich
naprawdę łatwo można zmienić. Podejmuję próbę – chciałabym Wam poopowiadać co
nieco o tym, czego już dowiedziałam się na zajęciach, co mnie zdziwiło.
Koniecznie dajcie znać, co sądzicie o takim psychologicznym cyklu!
Na pierwszy ogień – burza mózgów. W czasopismach dla kobiet możemy
wyczytać, że burza mózgów to dobry sposób na podzielenie się swoimi pomysłami i
dojście do jakiejś konkluzji. Pewnie wielu z Was uczestniczyło kiedyś w jakiejś
burzy mózgów – czy to w szkole, gdzie takie metody również są polecane, może na
studiach podczas przygotowywania jakiegoś projektu, a może już w pracy lub po
prostu w domu, kiedy przyszło wybrać kierunek wakacyjnej podróży…
Okazuje się, że burze mózgów wcale nie są tak efektywne jak myślimy. I to z
kilku powodów.
Przede wszystkim zazwyczaj podczas burzy mózgu zostajemy złapani w pułapkę
autocenzury. Z obawy przed negatywną oceną nie mówimy o wszystkich naszych
pomysłach. Boimy się, że zostaniemy wyśmiani lub zlekceważeni, więc cenzurujemy
nasze idee.
Bardzo częste jest także zjawisko następnego w kolejce. Wyobraźcie sobie
taką sytuację. Spotkanie integracyjne. Każdy z Was musi powiedzieć coś o sobie.
Albo rzucić jakimś pomysłem. Siedzicie w rządku/w kółku, wiadomo, kto będzie
wypowiadał się jako następny. Co robicie, gdy inni dzielą się informacjami o sobie?
Sporo osób myśli wówczas, co powie. Nie słuchamy uważnie innych, tylko
zastanawiamy się, co tu powiedzieć, by dobrze wypaść... Jaki sens więc ma
burza mózgów?
Jeśli nie będziemy wiedzieć, kiedy przypadnie nasza kolej lub otrzymamy
zadanie, aby zapamiętać jak najwięcej informacji z wypowiedzi innych osób, to
prawdopodobieństwo wystąpienia efektu następnego w kolejce spada.
Wiecie, że im więcej osób uczestniczy w burzy mózgów, tym jest ona mniej
efektywna?
Co więc można zrobić, by jednak coś z tego wyszło?
Istotne jest oddzielenie fazy generowania pomysłów od fazy ich oceny. Gdy
rzucimy hasło: dziś dzielimy się swoimi najbardziej szalonymi pomysłami bez ich
oceniania, wówczas część osób może wyjść ze swojej strefy komfortu i
opowiedzieć o swoim zwariowanym rozwiązaniu bez obawy o to, że zostanie
skrytykowana czy wyśmiana.
Jednak o wiele lepszym sposobem na podejmowanie decyzji jest nie burza
mózgów, lecz technika grup nominalnych czyli takich istniejących tylko na
papierze.
Członkowie grupy nie spotykają się ze sobą, nie kontaktują się. Po prostu
każdy proponuje swój pomysł, te rozwiązania są podsumowywane przez postronną
osobę i przekazywanie do grupy ponownie. Co ważne wszystkie pomysły są
anonimowe. Każdy z uczestników układa swój ranking rozwiązań. W ten sposób
zostaje wybrane najlepsze rozwiązanie (lub też odbywa się druga runda oceny
przez inną osobę).
Jakie są plusy grup nominalnych? Przede wszystkim minimalizują one
konformizm i zapobiegają iluzji jednomyślności – nie przytakniemy komuś bez
sensu albo tylko dlatego, że to mówi
akurat szef (więc to musi być świetne). Taki sposób podejmowania decyzji
oszczędza również nasz czas – nie spotykamy się, by gadać o pierdołach. :) Badania pokazują, że najwięcej rozwiązań
powstaje, gdy są zapisywane, a nie dzielone od razu z innymi.
Wnioski? Jeśli tylko możemy, spróbujmy zastosować technikę grup
nominalnych. To znaczy - nie kontaktujmy się, twórzmy listę anonimowych
pomysłów, poprośmy kogoś z zewnątrz, by wybrał ten najlepszy.
Moi drodzy, czekam na Wasze reakcje – psychologiczne posty na tak?
Chciałabym jeszcze podkreślić, że żaden ze mnie ekspert, że dzielę się z Wami
jedynie wiedzą zdobytą na studiach. Będę starannie wybierała tematy, aby nie
wprowadzać Was w błąd. :)
Uściski!
Sara
Ja chętnie poczytam takie psychologiczne posty :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, dzięki za odzew! :)
UsuńWincyj takich postów! :D
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie rozumiałam tego "wow" na temat burzy mózgów. Nigdy nie lubiłam takiego sposobu organizowania czegokolwiek, być może dlatego, że przez dużą grupę wokół mnie faktycznie bałam się powiedzieć tego, co chcę. Zdecydowanie wolę pracować sama, ewentualnie w bardzo małej grupie, gdzie każdy ma swoje zadanie i nad nim się zastanawia i nie ma rzucania pomysłami. Jeśli ktoś ma wątpliwości, rozmawia z drugą osobą - tak według mnie jest łatwiej. :D
Praca w grupach mnie się w ogóle nie podoba - również wolę pracować sama.
UsuńJuż teraz zapraszam na kolejne posty. :*
Czekam na więcej takich postów. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, Kochanie. :D
UsuńTym postem przypomniałaś mi Jourdain'a bohatera komedii Moliera- Mieszczanin Szlachciem.
OdpowiedzUsuńhttp://lubimyczytac.pl/ksiazka/55355/mieszczanin-szlachcicem
Czy ta wiedza jest z pozyskana zajęć z heurystyki?
Co do techniki grup nominalnych. Jakimi kryteriami kieruje się osoba wybierająca najlepszy pomysł? Zagrożeniem jest to że generalnie wszyscy się uważają za obiektywnych obserwatorów rzeczywistości - chyba jednak nie do końca tak jest. Ale to jest w porządku, ponieważ nasze urojenia utrzymują nas przy zdrowych zmysłach.
Akurat tej komedii Moliera nie czytałam. ;) To wiedza z zajęć z psychologii społecznej - do tej pory (obok socjologii) moich ulubionych zajęć. ;)
UsuńPropozycja tematu na następny post psychologiczny:
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=Ahg6qcgoay4
Łatwo przeoczyć coś na co nie zwracamy uwagi czyli jak zwodniczo działa nasz mózg.
Uwielbiam ten test! Mieliśmy go na jednym z pierwszych zajęć. :DD O spostrzeganiu sporo już mówiliśmy.
UsuńMyślę, że będzie coraz wiecej zajęć które Cię wciągną. Na każdych studiach początek jest najtrudniejszy bo trzeba sobie przyswoić bazę wiedzy podstawowej i aparat pojęciowy aby potem móc swobodnie porusząc się studiowanej tematyce.
UsuńJa dopiero na 3-cim roku studiów doceniłem że baza, zwłaszcza ta z 1-go roku jednak się przydaje i pomaga w dalszej nauce.