Maj. Słowo, które nasuwa mi się
na myśl o minionym miesiącu, to rozmymłanie.
Jeszcze w kwietniu mówiłam, ile
to rzeczy będzie się dziać w maju, jaki to będzie aktywny miesiąc. I
faktycznie, sporo się wydarzyło, ale im bliżej czerwca, tym większe stawało się
moje rozmymłanie. Wrażenie, że nic nie robię, tylko czytam książki. Bynajmniej
nie naukowe. To pewnie przez zbliżającą się nieuchronnie sesję.
Ale nie będę Wam opowiadać o tym,
jak goliłam pufa (nie pufę), tylko po to, by się nie uczyć.
Opowiem Wam o mojej majowej
podróży, koncercie i kilku innych wydarzeniach, które zostaną w mojej pamięci
na dłużej.
Rzymskie wakacje
Gdyby ktoś zapytał mnie w zeszłym
roku, do jakiej odwiedzonej już stolicy, powrócę najszybciej (pomijając
Warszawę :D), nie pomyślałabym, że będzie to Rzym. Tymczasem w maju poleciałam
do Włoch, by być przewodniczką i tłumaczką mojej babci. Ta podróż zdecydowanie
różniła się od innych moich wypraw – była dłuższa i spokojniejsza. Spędziliśmy
w stolicy Włoch cztery dni. Wróciłam do znanych już miejsc, ale dotarłam też
nad te zupełnie nieznane (Zatybrze!). Już niebawem pokażę Wam więcej zdjęć z
Italii.
Perfect
Koncert Eda dopiero w sierpniu,
ale ja już w maju zaliczyłam niezłą powtórkę. Do Torunia przyjechał Wojtek
Kiełbasa, młody wokalista, którego inspiracją jest między innymi Ed Sheeran.
Podczas Ed Sheeran Night Wojtek wykonał te nieco mniej popularne utwory, co
ogromnie mnie ucieszyło – w końcu twórczość Eda to nie tylko ostatnia płyta i
Galway Girl. Atmosfera była cudowna. Koncert siedzący to coś dla mnie. :D
Fuego
Eurowizja to wydarzenie, na które
czekam cały rok. Przez cały rok słucham piosenek eurowizyjnych – i tych sprzed
lat, i tych najnowszych. W tym roku żadnego z półfinałów ani finału nie mogłam
obejrzeć. Dlatego moja Eurowizja zaczęła się już w kwietniu, gdy przesłuchałam
część piosenek biorących udział w konkursie. Na telewizorze z kolei zawisła
kartka "proszę o nagranie eurowizji". I tak, z lekkim poślizgiem, obejrzałam
wszystkie występy. Niestety, żaden z moich faworytów nie wygrał. Jestem
ciekawa, czy oglądaliście Eurowizję? Za kogo trzymaliście kciuki?
Arabska księżniczka
Co prawda Sara oznacza księżniczkę
po hebrajsku, a nie arabsku, jednak w maju to właśnie kulturę arabską i islam
zgłębiłam trochę bardziej. A wszystko dzięki warszawskiej Nocy Muzeów. Po raz
pierwszy zobaczyłam meczet, po raz pierwszy miałam na sobie… czador. Tej samej
nocy miałam na sobie też inne dziwne rzeczy.
Book Club
Chyba nigdy nie widziałam tylu
sławnych osób w jednym miejscu! Warszawskie Targi Książki – mimo tłumów i
kolejek – ogromnie mi się podobały. A z kim mam zdjęcie? Chwaliłam się tutaj.
Maj to także dwa zaliczone
egzaminy, wizyta w zoo, pocztówka z nowego kraju (Nikaragua!) i pięć
przeczytanych książek.
Czerwiec niestety nie zapowiada
się zbyt wesoło. Sesja!
Co u Was, Kochani? Opowiedzcie mi
o swoich majowych podróżach i chwilach radości!
Sara
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.