Pół godziny drogi od Sztokholmu znalazłam perełkę Szwecji. Taką
najprawdziwszą, jak z obrazka, z niewielkimi wysepkami, zapachem ryb unoszącym
się wokół portu, setkami kolorowych łódek, kilkoma sporymi statkami, a nawet jednym
promem (gościnnie :))
oraz bordowymi domkami z białymi wykończeniami. Nynäshamn skąpane w słońcu, którego
promyki sprawiały, że woda Bałtyku ślicznie się błyszczała, rozkochało mnie w
sobie zupełnie.
Nynäshamn to port, przypływają tam promy i statki z Łotwy, Gotlandii oraz oczywiście…
Polski. Gdy dowiedziałyśmy się z mamą, że udało nam się wygrać bilety na rejs promem, od
razu wyczytałyśmy, iż możemy wybrać jeden z dwóch możliwych kierunków – albo Nynäshamn, miasteczko położone
bliziutko Sztokholmu, ale znajdujące się prawie 600 kilometrów od Gdańska
(dziewiętanstogodzinny rejs!), albo Ystad, do którego płynie się zaledwie 7
godzin, ale podróż zaczynamy wówczas w Świnoujściu, a kończymy w mieście
położonym na samym południu Szwecji, wspomnianym już Ystad (ponad 600km od stolicy). Zgodnie
stwierdziłyśmy, że to Sztokholm jest naszym celem (kolejna stolica do kolekcji
;)). Chciałyśmy jednak przy okazji zobaczyć także Nynäshamn. Długo szukałam, co
też można robić w tym miasteczku… Oprócz zjedzenia świeżej rybki i podziwiania
widoków. Znalazłam kilka stron po szwedzku (nieużyteczne), niewiele po
angielsku i prawie żadnych w naszym ojczystym języku. A co najgorsze, zdarza mi się, że najciekawsze informacje o danych miejscach i obiektach znajduję dopiero po powrocie do domu... Czyżby to znak, że do niektórych miast muszę wrócić :)?
Koniec końców
zorientowałam się, że właściwie to w Nynäshamn nie ma co zwiedzać. Można
pojeździć na koniu, uprawiać niezliczone wodne sporty, właściwie to większość
aktywności była w jakiś sposób związana z wodą, a my nie miałyśmy ani własnej
łódki, ani jakoś nie ciągnęło nas do łowienia, a już na pewno nie miałyśmy czasu
na jakikolwiek rejs. Jedyne, co mogłyśmy zrobić, to po prostu pospacerować lub
obejrzeć zabytkowy kościół, a z moim zamiłowaniem do zwiedzania kościołów, nie
było to raczej bardzo prawdopodobne zajęcie...
W Nynäshamn jest kilka tras
typowo turystycznych. Jeżeli ktoś ma ochotę napawać się zapierającymi dech w
piersiach widokami na morze, powinien wybrać jedną z nich.
Właśnie zdałam sobie sprawę, że być może zobaczyłybyśmy w
Nynäshamn więcej, gdybyśmy nie były aż tak ograniczone przez czas i ciężkie
walizki. I może zapytały w biurze turystycznym o coś godnego polecenia. Chociaż nie ukrywam, że dla mnie samo siedzenie na swego rodzaju molo
i patrzenie na łódki było idealnym relaksem (po zwiedzeniu królewskich apartamentów o poranku...)
Od czasu do czasu w okolicach Nynäshamn można dostrzec wyjątkowych gości - foki. Ja je chyba odstraszyłam, bo żadnej nie widziałam...
Zastanawia mnie, czy widok mariny zachwycałby mnie tak samo, gdybym mogła podziwiać go na co dzień np. na Mazurach. :)
Chcielibyście mieszkać w miasteczku portowym? Co Wam najbardziej kojarzy się ze Szwecją?
Życzę Wam weekendu pełnego relaksu! (ja ostatnio, zawalona obowiązkami, stwierdziłam, że chyba odpocznę po śmierci)
Sara
PS Chociaż długi rejs promem, jak już pisałam, był dla mnie nie tyle męczący, co przerażający, chociaż perspektywa wielkiej wody i żadnego lądu w zasięgu wzroku jawi mi się jako niepokojąca, to uwielbiam patrzeć na łódki (kocham je na pocztówkach!). Co jest nie tak :D?
Ale Ci zazdroszczę tych podróży! :)
OdpowiedzUsuńJa sobie momentami też i nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę! :D
UsuńJak tam pięknie! Nigdy mnie nie ciągnęło do Szwecji, ale teraz to chcę tam jechać! I to najlepiej zaraz!
OdpowiedzUsuńKilka z tych zdjęć nadaje się idealnie na pocztówki. Są wprost przecudne. A Ty Saro na każdym wyglądasz przepięknie. Zawsze uśmiechnięta, optymistyczna i pełna dobrego nastawienia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Szczerze mówiąc, z niektórych z tych zdjęć jestem naprawdę dumna. :)
UsuńNie można się napatrzeć!! ;) Zdjęcia dają taki urok!! że aż miło się patrzy ;)
OdpowiedzUsuńTeraz to już koniecznie muszę się wybrać do Szwecji ;)
genialny blog!
OdpowiedzUsuńmogłabyś kliknąć u mnie w link? to tylko chwilka :)
http://czillen.blogspot.com/2014/10/sweater.html
Looks like an amazing place to visit! Would you like to follow
OdpowiedzUsuńeach other on GFC, Google+ & Bloglovin? Lemme know
& lets keep in touch!
X
http://subhamrai.blogspot.in/
you have a nice blog...do you wanna follow each other....follow me on GFC and do let me know on my blog....leave you URL....i will follow you back
OdpowiedzUsuńkeep in touch
www.hairfashionbeautyblog.blogspot.in
Jakie piękne widoki. Z chęcią bym się tam wybrała, zawsze jakaś odmiana. :)
OdpowiedzUsuńhttp://fallenna.blogspot.com/
Ślicznie tam :)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałbym mieszkać w mieście portowym, może bym trafił na statek płynący rajskich wysp Oceanii:)
OdpowiedzUsuńSzwecja kojarzy mi się z radosnymi ludźmi o jasnych włosach i niebieskich oczach, dobrobytem społecznym i bezstresowym stylem życia :D
Ps. Na tych zdjęciach możesz uchodzić za typową Szwedkę
Ha en trevlig dag!
Patrzeć na łódki i statki też lubię, jakoś tak to uspokaja, ale nie miałam jeszcze okazji przepłynąć się czymś tak, by nie widzieć lądu, może kiedyś... Jak tak czytam Twoje wpisy to mam ochotę gdzieś pojechać :D
OdpowiedzUsuńWhat a beautiful place :D
OdpowiedzUsuńWWW.PUTRIVALENTINALIM.BLOGSPOT.COM