Strony

czwartek, 2 lipca 2015

"Za jakieś 5 lat najchętniej widziałbym się w Chinach" - wywiad z Tomaszem


Tomasz odnalazł mojego bloga niecały rok temu i od tego czasu wypytuję go o Anglię, a w tym wywiadzie także o... Etiopię. Zapraszam na wywiad z człowiekiem, który odwiedził kilkadziesiąt krajów, a w kilku z nich odwiedziny przerodziły się w nieco dłuższy pobyt. ;)

Sara: Czy po odwiedzeniu tylu krajów podróże Cię nie nużą? Właściwie, to ile państw odwiedziłeś, Tomaszu?
Tomasz: Zdecydowanie nie nużą mnie podróże prywatne i obojętnie czy jest to podróż autem, czy gdzieś dalej samolotem. Po prostu uwielbiam uczucie pokonywania przestrzeni. Natomiast po latach pracy zaczęły mnie nużyć podróże służbowe, bo bardzo ciężko wygospodarować podczas nich czas na prywatne zainteresowania. Na przykład tegoroczny wyjazd do Mozambiku - teoretycznie superatrakcyjny, a w praktyce sprowadził się do wjazdu kilkanaście kilometrów w głąb tego kraju do strefy przemysłowej, noclegu w pokoju gościnnym i po dwóch dobach powrotu do domu. Nie widziałem nic charakterystycznego dla tego Mozambiku, jakby w ogóle mnie tam nie było. Udało mi się jednak kupić trochę pocztówek na lotnisku w Johannesburgu. Gdyby liczyć kraje. do których wyjechałem prywatnie i w których spędziłem przynajmniej 24 godziny, to jest ich ponad 30. Jak na 40 lat podróżowania nie jest to imponujący wynik. Zacząłem na miarę możliwości jakie miałem, czyli od odwiedzenia wszystkich krajów socjalistycznych w Europie. Do dziś dobrze pamiętam swój pierwszy wyjazd zagraniczny w pierwszej klasie liceum. Była to dziesięciodniowa wycieczka do Moskwy i Leningradu (dzisiejszy Petersburg). Chociaż prawdę mówiąc, jako pierwszą powinienem wymienić Czechosławację. Mieszkałem zaledwie 9 km od czeskiej granicy, więc dla mnie nie była to żadna „zagranica”, bo w ramach małego ruchu przygranicznego można było przekraczać lokalnie granicę bez paszportu. Ale w latach szkolno-studenckich nie zaniedbywałem poznawania Polski. Miałem szczęście, bo udało mi się zobaczyć mnóstwo miejsc w każdym z dawnych 17 województw.

Tę czekoladę otrzymałam od Tomasza jeszcze w zeszłym roku. Zapewne nie zdziwicie się, gdy napiszę, że była pyszna. Tymczasem ja już prawie od tygodnia jestem na słodyczowym odwyku.


S: Oprócz podróży mieszkałeś w kilku krajach. Jakich? Czy zawsze Twoje przeprowadzki były związane z pracą, czy może zupełnie sam o nich decydowałeś?
T: Pierwszy kraj to Niemcy, a konkretnie Berlin. Potem Wiedeń w Austrii, następna była Szwecja. Tam, zupełnie nieoczekiwanie, pojawiła się propozycja wyjazdu do Etiopii. Początkowo była mowa o rocznym pobycie, a skończyło się na prawie pięciu latach. Później, dla równowagi, powrót do Europy, tym razem do Czech. Pewnie bym tam mieszkał do dziś, gdyby nie rozmowa ze współpasażerem w trakcie lotu z Los Angeles do Frankfurtu. Trzy miesiące później złożył mi propozycję przeprowadzki do Wielkiej Brytanii, w której jestem już od siedmiu lat. Moje przeprowadzki zawsze wiążą się z możliwością pracy w nowym miejscu, aby mieć za co żyć, bo póki co nie udało mi się wygrać milionów na loterii. Decyzje o kolejnej przeprowadzce nie są łatwe i za każdym razem omawiamy je w rodzinnym gronie, bo trzeba podjąć mnóstwo drobiazgowych decyzji związanych z samą przeprowadzką i ułożeniem sobie życia w nowym miejscu. Najpierw wyruszam sam, aby na spokojnie zobaczyć, jak naprawdę wygląda życie na co dzień w innym kraju. Dopiero po takim rozeznaniu można ściągnąć do siebie rodzinę i uniknąć różnych wpadek i niepotrzebnych rozczarowań.
 
Kolejne przesyłki od mojego rozmówcy - pocztówki ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, czyli jednego z moich celów podróżniczych. :) Ta druga kartka kojarzy mi się trochę z moją pocztówką z Denver.

S:  Etiopia… To chyba najbardziej egzotyczne miejsce, w którym dane było Ci mieszkać. Jak wspominasz ten czas? Chciałbyś tam wrócić?
T: Pobyt w Etiopii był niesamowitym doświadczeniem życiowym, które wywarło mocny i trwały ślad w moim postrzeganiu świata i pokazało, co powinno być w życiu ważne. Pierwsza sprawa to szalony kontrast jeśli chodzi o warunki, w jakich ludziom przychodzi tam żyć, a mimo to potrafią się cieszyć tym, co mają. Żyje się tam w wolniejszym tempie i na wszystko jest czas, zwłaszcza na życie rodzinne. Etiopczycy są bardzo gościnni, a także niezwykle dumni ze swojej historii (biblijna królowa Saba była etiopską królową) i z tego, że nie dali się nigdy skolonizować. Poza tym, tak jak wszędzie, ludzie są tam ciekawi świata i nowin z daleka. Na własnej skórze doświadczyłem „ciężaru sławy”, bo byłem jednym z dwóch białych mieszkających w mieście, na początku moja osoba budziła niezdrowe zainteresowanie, zwłaszcza dzieci. Byłem tam na tyle długo, że po początkowej fascynacji mój obraz tego świata stał się pełniejszy, uzupełniony również o negatywne aspekty. W skrócie powiem tak: w Etiopii ludzie są tacy sami jak wszędzie, ale różnica polega na tym, że urodzili się, zaś potem przyszło im żyć w takim a nie innym miejscu. Po prostu nie mają takich szans życiowych, jakie są dawane nam. Jeszcze w Europie ostrzegano mnie przed „afrykańskim bakcylem”, który sprawia, że kto raz był w Afryce, to zawsze będzie chciał tam wrócić. Jako racjonalista i urodzony sceptyk śmiałem się z tych ostrzeżeń, sadziłem, że to jakieś zabobony. Ale okazało się, że bakcyl jednak mnie dopadł. Regularnie nachodzi mnie tęsknota za Etiopią i myśl, że chciałbym tam wrócić. Polubiłem tam mnóstwo osób, chętnie bym je znów zobaczył i dowiedział się, jak im się wiedzie.

Dostałam od Tomasza wiele broszur dotyczących Filadelfii i stanu Pensylwania. Na zdjęciu mapy miasta, w którym zamieszkam w październiku na blisko dwa tygodnie. :)
S: Którego miejsca, kraju bądź miasta nie poleciłbyś nikomu i sam nie chciałbyś się tam znaleźć ponownie?
T: Wszędzie są miejsca warte polecenia, jak również i miejsca, które należy omijać szerokim łukiem. Ludzie mają tak różne oczekiwania, że to samo miejsce w oczach jednej osoby jest cudowne, a w oczach drugiej jawi się jako beznadziejne dno. Sporo zależy od nastawienia, z jakim się jedzie do danego kraju. Póki co nie mam „czarnej listy” miejsc i krajów, do których obawiałbym się powrócić. Najwyraźniej jeszcze za mało podróżowałem ;). Są jednak miejsca, w których miałem objawy syndromu „Japończyka w Paryżu”, bo przed wyjazdem dałem się nakręcić folderom reklamowym i powszechnym zachwytom. Pierwszy przykład z brzegu to Stonehenge. Dla mnie to marketingowy majstersztyk jak „z kupy kamieni” można zrobić obiekt pożądania turystów z całego świata. Jest też inny aspekt – zwyczajne bezpieczeństwo własne. Trzeba zachować racjonalny krytycyzm i nie pakować się nieopatrznie w kłopoty. Dlatego zanim gdzieś się wybierzesz, zrób rozeznanie w Internecie albo jak jest taka możliwość, porozmawiaj z kimś miejscowym. Na przykład gdy byłem w Detroit, to w hotelu zapytałem o wskazówki jak dojechać na „8th Mile Road” , aby poszukać śladów Eminema. Recepcjonista grzecznie mi wytłumaczył, że biali się tam nie zapuszczają, bo są tam bardzo niemile widziani.

Lubię pocztówki przedstawiające znane miejsca, ale zawsze powtarzam, że zdobycie kartek z niewielkich miejscowości jest nie lada wyczynem. :)
S: Wyobrażasz sobie siebie za kilka lat w zupełnie innym miejscu? Gdzie? Może w Polsce?
T: Za jakieś 5-6 lat najchętniej widziałbym się w Chinach, bo mieszkanie w Anglii mi spowszedniało. Moja córka w tym czasie zdąży skończyć studia i się usamodzielnić, więc nic nie będzie mnie trzymało do pozostania w Anglii, mimo tego że żyje się tu spokojnie i wygodnie. Powrotu do Polski na stałe nie planuję. 

Ruiny Persepolis? Jeśli się mylę, proszę, poprawcie mnie! :)
S: Gdzie jest Twój dom, Tomaszu?
T: Zależy, co rozumiesz pod pojęciem domu. Formalnie nadal mam dom w Polsce, ale w sensie emocjonalnym jest to po prostu nieruchomość. Emocjonalnie mój dom, podobnie jak skorupa u ślimaka, przemieszcza się ze mną, bo mam łatwość adaptowania się do życia w nowych miejscach. Gdybym miał pełną swobodę wyboru mojego miejsca na Ziemi, to najprawdopodobniej byłaby to jakaś wioska na Morawach w okolicach Brna.
Dziękuję Tomkowi za to, że poświęcił swój czas na opowiedzenie o swoich podróżniczych doświadczeniach! Dziękuję także za wszelkie przesyłki, za pomoc i wskazówki!
Sara 
PS Kochani mam do sprzedania pocztówki z Warszawy za 60 groszy. Dostępnych 20 wzorów. :)  

10 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy wywiad! Fajnie było dowiedzieć się czegoś więcej o człowieku od którego dostaje się mnóstwo pocztówek i przesyłek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wywiad bardzo fajny, ciekawy! Ładne karteczki z Warszawy byłabym zainteresowana :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę ciekawy wywiad. Szczególnie podoba mi się fragment o skorupie ślimaka. :)
    Zawsze fascynowały mnie opowieści o podróżach, a tym bardziej o zamieszkaniu na stałe w innym kraju.
    PS

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja zazdroszczę Tomaszowi łatwej adaptacji w nowych, nieznanych miejscach. Chciałabym mieć taką chociaż w połowie! No i oczywiście możliwości poznania tak wielu miejsc na świecie! Fajny wywiad, przyjemnie się czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawie się to czytało :)
    ps. Czy pocztówka z Madrytu dotarła? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niee, ale będę wypatrywać! :) Dam znać, jak dotrze. :*

      Usuń
  6. Ten fragment o skorupie ślimaka - idealnie odnalazłam w nim siebie i to właśnie on trafił do mnie najbardziej. Podziwiam takie osoby, które są w stanie przenosić się z miejsca na miejsce, ponieważ zawsze sama chciałam to robić, a im starsza jestem, tym bardziej gotowa właśnie na to. Tyle, że p. Tomasz ma ze sobą jeszcze rodzinę, więc to trochę inaczej niż ja bym chciała. Priorytety mi się strasznie pozmieniały przez 5 lat studiów i moi rodzice się ze mną obecnie śmieją (zresztą ja też), bo twierdzą że to co mówiłam zawzięcie 5 lat temu, to teraz jest zupełną odwrotnością :D Pocztówki i wszystkie przesyłki, które dostawałaś od p. Tomasza mi się bardzo podobały, bo uwielbiam wszystkie turystyczne rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mogę potwierdzić że na pocztówce z Iranu są pokazane ruiny Persepolis.
    Zresztą sprawdź sama na odwrocie w prawym dolnym rogu pocztówki.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny wywiad! Z ciekawością go przeczytałam, bo tak jak i Edi dowiedziałam się czegoś więcej o osobie, od której dostałam mnóstwo pocztówek i nie tylko :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda, że nie udało mu się dotrzeć do słynnej dzielnicy Eminema, ja sama chętnie bym odszukała jego śladów(jestem fanką) :) Cudowne opowieści ;)
    http://przygody-mileny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.