Mój tata po obejrzeniu zdjęć z Paryża stwierdził, że tego miasta nie
powinno się zwiedzać. W nim powinno się być.
Jedno popołudnie spędzone na powolnym przechadzaniu się po paryskich
uliczkach to prawdopodobnie za mało, by wczuć się w klimat tego miasta. Ale nie
za mało, by tę magiczną atmosferę dostrzec.
Paryż to miasto kontrastów. O ile spacerując po Polach Elizejskich, nie
mogłyśmy z mamą wyobrazić sobie Paryża z filmów, o tyle odkrywając kolejne
zakamarki Montmartre, poczułyśmy się prawie jak na srebrnym ekranie. Wieża
Eiffla nie jest romantyczna – romantyczne są za to liczne kawiarenki i galerie,
które można znaleźć w pobliżu Sacre Coeur.
Wychodząc z hostelu późnym popołudniem, chciałyśmy z mamą skupić się na
doznaniach. Smakowych, wzrokowych, na aromatach. Przejęłam aparat, by odpocząć
trochę od pozowania. Fotografowałam uliczne stragany, artystów, zapełnione po
brzegi sklepiki z pamiątkami. Oglądałyśmy z mamą witryny zachęcające do
kupienia słodkich makaroników i innych wybornych pralinek.
Kawiarnie w Paryżu są wyjątkowe. Przede wszystkim, niezależnie od pory
dnia, odpoczywa w nich pełno ludzi. Paryżanie i turyści przesiadują zwykle na
zewnątrz, zwróceni twarzą do tłumów na chodnikach. Zazdroszczę Francuzom, że
zawsze mają czas na filiżankę kawy albo kieliszek wina wypity w kawiarence.
Sacre Coeur to jedyny obiekt w stolicy Francji, który widziałyśmy w trzech
różnych odsłonach. Po raz pierwszy, zupełnie zaskoczone, ujrzałyśmy bazylikę z
okien samochodu. Jeeeeny! Świątynia wyglądała bajecznie.
Po raz drugi udałyśmy się do bazyliki piechotą. Mnóstwo wchodzenia pod
górkę i sporo schodów. Ale było warto. Choć na szczycie wzgórza zaskoczył nas
deszcz i na zdjęciach wyglądam jak zmokła kura. Jednak to nie ja jestem na tych
fotografiach najważniejsza, lecz Sacre Coeur!
Trzecie odwiedzenie bazyliki było po prostu zboczeniem z wyznaczonej trasy.
Planowałyśmy oglądać kafejki, ale skoro byłyśmy tak blisko Sacre Coeur, to
dlaczego by nie zobaczyć jej znów? Ze wzgórza rozciąga się cudowny widok na
Paryż. Co prawda miasto wydaje się z tej perspektywy mało kolorowe, no i nie
widać Wieży Eiffla, ale mimo wszystko sceneria zapiera dech w piersiach.
Niedaleko naszego hostelu, mieszczącego się w dzielnicy Montmartre,
znajduje się niepozorna kawiarnia. Z zewnątrz nie da się rozpoznać, że to
miejsce pojawiło się w filmie "Amelia"! W środku zawieszono plakat reklamujący
produkcję oraz kadr z filmu. Zamówiłyśmy z mamą ciastko czekoladowe, które było
delikatnie płynne w środku. Pychota. Co ciekawe do zamówienia dostałyśmy dużą
flaszkę… nie, nie wódki. Wody.
Uprzedzam Wasze pytania – na słynnym cmentarzu Montmartre nie byłyśmy.
Chyba tym razem szkoda było nam czasu na chodzenie między grobami.
Chcecie zobaczyć Paryż po zmroku? Wiem, że chcecie! ;)
Chcecie zobaczyć Paryż po zmroku? Wiem, że chcecie! ;)
Pozdrawiam ciepło!
Sara
Słowa Twojego taty, Saro są godne powtórzenia. Zgadzam się z nimi całkowicie :)
OdpowiedzUsuńCo do Montmartre to moje zdanie już znasz, ale nie różni się ono od Twojego. Ta dzielnica jest magiczna! Te wszystkie kawiarenki, okna, drzwi, obrazy, rośliny, budynki i w ogóle wszystko i wszyscy. Całość mnie zachwyciła. Kojarzę niektóre z miejsc przez Ciebie pokazanych, bo też obok nich przechodziłam. Film "Amelia" oglądałam już tak dawno temu, ale chyba mnie się podobał z tego co pamiętam. Piosenki w tym filmie były genialne i to one bardziej zapadły mi gdzieś w pamięci ;) Taka knajpka prosto z planu filmowego to pewnie świetne przeżycie i ciekawa atrakcja, szczególnie to ciastko mniam. Aż chciałoby się je skosztować!
Akurat o cmentarzu nie pomyślałam, a o tym czy byłyście na górze w bazylice? :)
Paryż po zmroku chcę zobaczyć, ale to przecież jasne, prawda? :)
Bajecznie! Uwielbiam takie dzielnice jak Montmartre, które wydają się żyć własnym życiem, dosyć odmiennym od życia miejsc częściej uczęszczanych przez turystów. Chciałabym przespacerować się tamtejszymi uliczkami, pozaglądać do licznych kawiarni i po prostu zapomnieć o bożym świecie. :) A na zdjęcia Paryża po zmroku czekam! <3
OdpowiedzUsuń