I tyle. Po wakacjach. Jak
głosi słynne powiedzenie "święta, święta i po świętach" bądź też jak zawsze
powtarza moja babcia "i od nowa, Polsko Ludowa". Skończyły się czteromiesięczne
wakacje. 1/3 roku spędziłam na niechodzeniu do szkoły. Dobra, to co ja właściwie
robiłam?
Pracowałam…
W call center. Nikomu nie
polecam tej roboty, chyba że ta osoba ma wylane na wszystko i wszystkich, i w
ogóle nie przejmuje się, gdy ktoś ją wyzywa od dziwek i innych. Jeśli
potrzebujecie trochę kasy, to na słuchawce ją zarobicie. Ale trudno będzie
wytrzymać tam dłużej niż miesiąc.
Jadłam…
Nowe rzeczy! Na przykład
usmażone przeze mnie tosty francuskie, pierogi osetyjskie (te już nie ja
przyrządziłam), kilogramy ciasta (chociaż może to były tony…?), trochę mniej
kilogramów lodów czy przygotowane przez mojego chłopaka spaghetti. A właśnie!
Zakochałam się…
W chłopaku z Tindera. W
facecie, który kocha muzykę i pisanie. I przy okazji jest romantyczny. Ale żeby
nie było tak idealnie, to lubi Gwiezdne Wojny. A ja, delikatnie mówiąc, nie
jestem fanką tego filmu. Życzcie nam… cierpliwości! Do siebie nawzajem.
Wyjeżdżałam…
Do Bydgoszczy by
podpisywać umowy śmieciowe, do Warszawy, by przesiadać się do samolotu, do
dziadków, by obcować z wsią (jakbym nie miała jej na co dzień) i do Łodzi, by
odnaleźć w niej piękno.
Pisałam…
Książki niestety nadal
nie. Ale pocztówki ociekające cukrem, listy (ale nie miłosne!), posty… ponad
50!
Wychodziłam…
Ze swojej strefy
komfortu. Na mecze. Do kina. Na długie spacery i na bulwary. Na rozmowy
kwalifikacyjne. Na kawę. Wychodziłam z domu i zwykle wychodziłam na tym dobrze.
Płakałam…
Z radości, ze stresu, z
wzruszenia. Na filmach, przy kimś. Gdy bolało. Gdy czułam niemoc. Ale niedługo.
Jeździłam…
Autem! Sama! No dobra, z
instruktorem. Momentami nieco irytującym. Może już niedługo będę jeździć samotnie
czymś więcej niż rowerem (swoją drogą gdyby nie mój tyłek, to jeździłoby się
całkiem przyjemnie. Rowerem rzecz jasna). Jeździłam metrem w Paryżu i tramwajem w Olsztynie.
Śpiewałam…
Na karaoke. I gdy nikogo
nie było w domu Beatlesów i Taylor. I Fleetwood Mac oczywiście! Ale przyznaję,
Christine jest lepsza.
Zrobione kalkulatorem w spelunie. |
Śmiałam się…
Z sucharów. Ze swojej
nieporadności. Z nieogarów (w moim wykonaniu też). Kiedy M. wysyłał mi ciągi
naklejek na fejsie. I z komentarzy Małgosi Rozenek w "Azja Express".
Przeżyłam…
Wiele wspaniałych
momentów. Takich, gdy skakałam ze szczęścia. Gdy pokonywałam swoje słabości.
Dostałam…
Poznawałam…
Nowe miejsce. Nowych
ludzi. Nowe smaki. Nowe piosenki. Nowe kroki w zumbie. Nowe smaki herbat. I
lodów (michałkowe!). I nowe przepisy drogowe (jakbym wcześniej jakieś znałam,
huehue).
Spełniałam…
Czytałam…
Posty na blogach.
Życzenia na fejsie. Książki. Duuużo książek. Ale o tym więcej w kolejnym
poście. : *
A jakie były Wasze wakacje po maturze? Nieważne, czy mieliście je w tym roku czy też 5 lat temu.
A jakie były Wasze wakacje po maturze? Nieważne, czy mieliście je w tym roku czy też 5 lat temu.
Sara
Sara, przyszłam tu zaraz po zobaczeniu zdjęcia na instagramie ostatniego. Tak się cieszę, wiesz? :) Waszym szczęściem :) Oby Wam się!
OdpowiedzUsuńPS. To ten Tinder serio działa?... :D
Jejku, dziękuję. <3 Jak widać działa xD To prawdopodobnie najmniej romantyczny sposób na poznanie kogoś, ale według mnie... to swego rodzaju magia poznać na Tinderze kogoś, z kim świetnie się dogadujesz. I nie zrezygnować z tej znajomości po jednym spotkaniu. Ok, może Tinder jest powierzchowny. Ale pewnie gdyby nie on, ze względu na różnicę wieku, nigdy byśmy się z M. w "realu" nie spotkali...
UsuńNa razie jest super. Mam nadzieję, że tak zostanie!
Uściski. :*
Ja tego naprawdę gorąco życzę! :)
UsuńFaktycznie dużo się działo przez te cztery miesiące. Ja wakacje pomaturalne mam jeszcze przed sobą... Jeszcze tylko jakieś 7 miesięcy. :p Powodzenia na studiach, Saro! <3
OdpowiedzUsuńKasiu, będzie Ci się należał ten odpoczynek pomaturalny, niewątpliwie! Dziękuję ślicznie. A Tobie powodzenia w klasie maturalnej. Trzymam kciuki! :*
UsuńDziękuję! :D No cóż, trzeba dać sobie radę i mieć ten zasłużony odpoczynek! :D
UsuńŚwietny post! Faktycznie, duuużo się u Ciebie działo :)
OdpowiedzUsuńJa swoje "wakacje życia" miałam rok temu... I pisałam z nich pamiętnik :D Teraz mam co wspominać - otwieram go i widzę te wszystkie wpisy, zdjęcia z wycieczek, bilety do kina czy ciekawych miejsc... <3
No moje wakacje po maturze były właśnie 5 lat temu! Pamiętam, że od razu zaczęłam pracować, póżniej w sierpniu na miesiąc pojechałam na wolontariat do Hiszpanii. W międzyczasie dostałam się na studia które w tym roku skończyłam :) To były najfajniejsze chyba wakacje bo później dochodziło coraz więcej nowych obowiązków. A teraz to w ogóle, nigdy takich długich nie będę miała ;) Gdzie będziesz studiowac? Pewnie pisałaś, ale ja mogłam przeoczyć bo ostatnio mało czasu spędzam przy komputerze (pisanie pracy magisterskiej mnie tak zmęczyło :P ) inie czytałam wszystkich postów.
OdpowiedzUsuńGratuluję dostania się na studia i chłopaka :) Przyznam że trochę nabijałam się z koleżanki która próbowała poznać kogoś na Tinderze, a tu proszę, można! :)
Będę studiować na UMK w Toruniu.
UsuńMój chłopak właśnie pisze pracę magisterską... Widzę, jak to może człowieka wymęczyć.
Oj, większość osób się nabija z Tindera, więc nie dziwi mnie to, co napisałaś, ja sama, zakładając tam konto, byłam dość sceptycznie nastawiona... Ale można tam poznać też wartościowych ludzi, jak widać.:D
Pozdrawiam ciepło
jaki szalenie pozytywny post, aż się uśmiechałam podczas czytania. ;) także - życzę cierpliwości, zgodnie z prośbą, bo w związku baaardzo się przydaje. ;) i zdolność kompromisów, ale też czasem i walki o swoje. ;)
OdpowiedzUsuńi gratuluję dostania się na studia, ja na psychologię zawsze kończyłam pierwsza pod kreską, więc w końcu zrezygnowałam i chyba nie żałuję. ;)
pozdrawiam serdecznie.
ooo, cieszę się bardzo, że wywołałam uśmiech na Twojej twarzy! :D fakt, te wakacje były naprawdę udane.
Usuńdziękuję ślicznie. oj tak, czasami trzeba pójść na kompromis...
pozdrawiam. : **
Oczywiście musiałam sprawdzić czym jest Tinder :D Teraz już wiem, ale nie będę się dziwić, ponieważ znam sytuacje, w których ludzie poznali się przez internetowe portale/aplikacje, a teraz są szczęśliwymi małżeństwami, więc będę trzymała kciuki żebyście nadal byli szczęśliwi, mieli do siebie cierpliwość i w ogóle żeby wszystko się toczyło tak jak chcecie, Saro! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję dostania się na studia i życzę powodzenia! :)
Moja mama wczoraj w Internecie sprawdzała, co to Tinder... xd
UsuńDziękuję, Kinga. :* A raczej dziękujemy. <3
Pięknie patrzeć jak spełniasz swoje marzenia, poznajesz nowe, nieznane! :)
OdpowiedzUsuńMnie osobiście post pozytywnie wzruszył, oby w życiu jak najczęściej przeżywać takie "wakacje" :)
...a tak niedawno czytałam o tym, że przed Tobą najdłuższe wakacje w życiu - mam wrażenie jakby to było wczoraj, ale zleciało! :D Powodzenia w <3 <3 <3