Zrobiłyśmy z mamą coś szalonego. W lipcu kupiłyśmy bilety lotnicze do Paryża. To wszystko wina promocji ogłoszonej przez Ryanair.
Wahałyśmy się między dwoma stolicami – Amsterdamem i Paryżem. Ceny biletów
były zbliżone. Zaważyło zdanie wypowiedziane przez moją mamę "Wolałabym Paryż".
No i tyle. Lecimy.
Postanowiłam nikomu nie mówić o tej podróży. Mam wrażenie, że zawsze
chwaliłam się na prawo i lewo moimi wojażami. Tym razem prawie do samego końca
utrzymałam cel wycieczki w sekrecie przed moimi przyjaciółmi, czytelnikami i
moim chłopakiem – prawie, bo wygadałam się, jadąc z lotniska do centrum Paryża.
W osobnym poście podliczę, ile nas z mamą taka wyprawa kosztowała. Opowiem
też, co przywiozłam z Paryża. No i oczywiście możecie liczyć na kilka postów
pełnych paryskich kadrów, zdjęć najsłynniejszych zabytków i tych mniej znanych uliczek.
W Paryżu spędziłyśmy niedzielny wieczór, calutki poniedziałek i wtorkowy
poranek. Nie zwiedzałyśmy nic wewnątrz (chyba że Starbucksy i kawiarnia z filmu "Amelia" się liczą). Odhaczyłyśmy większość punktów z listy "must see" – nie
dojechałyśmy jedynie do La Defence i nie zobaczyłyśmy Statuy Wolności.
Gdybym miała opisać Paryż kilkoma słowami, zapewne byłyby to takie
przymiotniki jak: dziki. nieromantyczny. wielokulturowy. kolorowy. szalony. zatłoczony.
Jasne, że bałam się lecieć do stolicy Francji. Mimo że od ostatnich
zamachów minęło już trochę czasu, zdawałam sobie sprawę, że prawdopodobieństwo
ataku terrorystycznego w tym kraju jest większe niż np. w Polsce czy chociażby
w Czechach, Finlandii czy Estonii. Miałam takie myśli, że jeśli coś się stanie,
to mogę do Polski nie wrócić. Piszę o tym z ciężkim sercem, ale taka prawda.
Okropnie bałam się również kradzieży. Jeżdżąc metrem, trzymałyśmy z mamą wszystko
blisko siebie. Miałyśmy szczęście, nic strasznego się nie stało.
Ale muszę przyznać, że – choć nie jestem rasistką, wręcz przeciwnie, jestem
niezwykle tolerancyjna – to w Paryżu bałam się obecnych wszędzie czarnoskórych
i Arabów. W szczególności ci pierwsi byli bardzo nachalni, wciskali do rąk
niepotrzebne bibeloty. Jeden z takowych czarnoskórych sprzedawców pociągnął
mnie za rękę, abym tylko została i coś od niego kupiła. Gdy wjeżdżałyśmy do Paryża, pierwsze, co rzuciło mi się w
oczy, to wiszące w krzakach, na skarpie, pranie i prowizoryczne szałasy. To
pozostałości po uchodźcach.
Podróż do Paryża była ryzykowna. Dziękuję losowi, że wróciłyśmy bezpiecznie.
Może to szalone, ale mimo wszystko cieszę się, że odważyłyśmy się na taką
wyprawę. Bo to, co zobaczyłyśmy, często zapierało dech w piersiach. Mnie
najbardziej w Paryżu urzekła… Wieża Eiffla. I croissanty. I świetna
komunikacja. I bazylika Sacre Coeur. O tym wszystkim opowiem Wam w kolejnych
postach.
Z czym Wam się kojarzy Paryż? Byliście już w tej stolicy? Chcecie się tam wybrać?
Trzymajcie się ciepło!
Trzymajcie się ciepło!
Sara
PS Dwunasta stolica. <3
Takie spontaniczne wyjazdy są najfajniejsze! ;D
OdpowiedzUsuńSuper, że mimo tego wszystkiego co się teraz tam działo, Wy wróciłyście szczęśliwie no i oczywiście, że jesteś zadowolona.
Ja w Paryżu byłam raz i niekoniecznie mam ochotę tam wracać. Heh..Miasto kojarzy mi się głównie ze sprawami służbowymi mojego chłopaka i przyznam szczerze, że więcej mu nie dam się wpakować w kontrakty z nimi!!
Po pierwsze gratuluję dwunastej stolicy, Saro! Cieszę się, że był nią Paryż, choć Amsterdam jest również wspaniały i mogę go polecić jako kolejny kierunek podróży. Czekam na wszystkie Twoje paryskie posty, jestem baaardzo ciekawa jak Ty postrzegasz to miasto :) Już widzę, że jest nieco inaczej niż moje odczucia, więc tym chętniej je porównam. Bazylika Sacre Coeur oczywiście jak najbardziej na tak, ale wieża na pewno nie jest czymś co spodobało mi się najbardziej. Francuskie croissanty mnie do siebie nie przekonały, niestety. Bagietki taaaak! Próbowałaś mam nadzieję! :D No i ja w Paryżu odnalazłam tę romantyczność, więc jestem ciekawa czemu Ty uważasz inaczej. Tak, tak, to chyba wszystko i czekam na kolejne posty :))
OdpowiedzUsuńBardzo zazdroszczę tobie i twojej mamie odwagi na taki spontaniczny wyjazd :) Ja byłam na wycieczce szkolnej w Paryżu 3 lata temu. Było bardzo przyjemnie i wesoło, ale to prawda niektórzy ciemnoskórzy sprzedawcy są bardzo nachalni.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny post o Paryżu :D
Byłam zarówno w Paryżu jak i Amsterdamie. Ten drugi też polecam :)
OdpowiedzUsuńPiękna podróż :) ! Też chcę się tam wybrać, tym bardziej że mój chłopak jest francuzem ale obawiam się że po wizycie w Paryżu straci on ta romatyczną wartość :)
OdpowiedzUsuńGratuluję wprawy.
OdpowiedzUsuńAle: Saro, nie pisz, że się boisz terrorystów - im o to właśnie chodzi. Nie daj im z Tobą wygrać!
Domyślałam się, że to Paryż! Miałam takie przeczucie (o czym nawet chyba pisałam Ci w liście)! :D Zazdroszczę Ci tej podróży, nawet w takich a nie innych okolicznościach. Paryż od kilku lat znajduje się na mojej liście "must see" i nie odrzucają mnie od niego kolejne wieści w stylu "tak naprawdę to miasto szczurów, śmierdzi i w ogóle wcale nie jest takie romantyczne". :p Czekam na kolejne posty z Paryżem. ^^
OdpowiedzUsuńZ tą kradzieżą to ja miałam tak samo, w metrach w Amsterdamie czy Pradze pilnowałam torebki i plecaka Adama jak oka w głowie :D. Myślę, że i mnie urzekłyby rogaliki i wieża :D. Bardzo fajnie, że wybrałyście się tak poniekąd spontanicznie na tę wycieczkę. Takie wyjazdy mają szczególne miejsce w pamięci <3.
OdpowiedzUsuńPS. Tak czytałam Twoją listę i zauważyłam, że i ja zaliczyłam w tym roku 2 stolice! Nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy, tzn. nie rozpatrywałam tak swoich ostatnich wyjazdów :P. Chyba zacznę sobie odhaczać te europejskie stolice :D!