środa, 30 maja 2018

Co myślą zwierzęta w warszawskim zoo?



Gdy Maciek  powiedział mi, że ostatni raz w zoo z prawdziwego zdarzenia był w 2001 roku, wybuchłam śmiechem. Ale mam starego chłopaka.

Z drugiej strony nie wiem, czy kiedykolwiek jest się za starym na zoo. W Toruniu mamy ogród zoologiczny, jednak jest dość skromny – nie zobaczycie w nim tak egzotycznych zwierząt jak słonie czy żyrafy.
W ciągu swoich 20 lat szalonego życia odwiedziłam zoo w różnych miastach – począwszy od Gdańska i Wrocławia, poprzez Płock, skończywszy na… Wiedniu! To właśnie w Austrii spełniłam jedno ze swoich marzeń i zobaczyłam na żywo pandę wielką.
Zoo w Warszawie odwiedziłam ponownie po latach i muszę przyznać, że był to miły sposób na spędzenie niedzieli. Zoo jest dość duże, spacerowaliśmy po nim ponad 2 godziny. Zwierzęta mają duże wybiegi, a całe ogród zoologiczny wygląda jak ogromny park. To właśnie tam Maciek postanowił się oświadczyć. Flamingom. 
Maciek to zapalony ornitolog, mnie jednak ptaki średnio fascynują. Zdecydowanie bardziej wolę ssaki. Ale zdradzę Wam, że moim ulubionym ptakiem jest tukan. 
Jakie gatunki zwierząt można zobaczyć w warszawskim zoo? Mieszkają tam różne gatunki małp – majestatyczne goryle i skoczne gibony, jest też Aslan lew, tygrys oraz przybysze z Afryki – słonie i żyrafa. Widzieliśmy zrelaksowane foki i śpiącego misia polarnego. Hipopotam, zamiast pozowania do zdjęć, wybrał chłodzenie się, za to nosorożec był nieco lepszym modelem.
W zoo znajdziecie też oczywiście ptaszarnię, akwarium, terrarium i herpetarium. My odpuściliśmy sobie to ostatnie – węże nie spełniają podstawowego warunku bycia pięknym (czyt. bycie puszystym/flafi).
W warszawskim zoo (jak pewnie i w każdym innym…) znajdziecie mnóstwo lokali gastronomicznych. Więc jeżeli postanowicie spędzić na oglądaniu zwierząt cały dzień, na pewno nie umrzecie z głodu.

A jeśli o jedzeniu mowa, w zoo w Warszawie codziennie możecie obejrzeć, jak karmi się pingwiny, foki, arapaimy, hipopotamy, gibony i nosorożce
Gdy jestem w zoo, zawsze zastanawiam się, co też te zwierzęta sobie o nas myślą. Szczególnie te inteligentne jak szympansy. Są zdezorientowane, że ciągle widzą nowe twarze? Cieszą się, że są w kręgu zainteresowania? Mają dość odgłosów migawki? Dziwią się, dlaczego tylu ludzi ich obserwuje? Liczą na jedzenie? A może mają nas, odwiedzających, totalnie gdzieś?
Na pewno wiem, co myślą foczki. One niczym się nie przejmują. Spójrzcie tylko na tę zrelaksowaną minę!
Sara

poniedziałek, 28 maja 2018

Warszawska Noc Muzeów: Muzeum Modniarstwa i Naparstków


Siedzimy sobie na przystanku. Nagle nasz wzrok pada na drugą stronę ulicy.
- Co tam się dzieje?
- Nie wiem, to chyba jakiś bar.
Kurtyna.
Noc Muzeów potrafi zaskakiwać. Gdyby nie to wydarzenie, pewnie nie dowiedzielibyśmy się z Maćkiem o kolekcji naparstków pana ze sklepu Porthos.
Artmode Porthos Atelier to nic innego jak sklep ze stylowym kapeluszami. Jednak nakrycia głowy to nie jedyne, co można tam podziwiać. Noc Muzeów trwała w Porthosie już od godziny… 11. Niestety, z nas takie gapy, że wylądowaliśmy tam dopiero przed 22 wieczorem… A szkoda, bo w programie Muzeum Modniarstwa i Naparstków był między innymi pokaz modniarstwa Europejskiej Szkoły Modystek, który miał poprowadzić projektant mody awangardowej, Bogumił Wtorkiewicz. My sami urządziliśmy więc minipokaz mody i przymierzyliśmy mnóstwo niezwykłych kapeluszy. Temat był tego dnia bardzo na czasie, bowiem 19 maja odbywał się – czy ktoś o tym nie wie? – ślub Meghan i Harry’ego. A wiadomo, że goście na royal wedding =  tysiące przekomicznych kapeluszy.
Oprócz różnorakich nakryć głowy w Porthosie można było obejrzeć ogromną kolekcję naparstków. Szczerze Wam powiem, że ja chyba nigdy nie miałam naparstka w ręku, a już na pewno nie na palcu.  Tymczasem organizator Nocy Muzeów w Artmode Porthos Atelier zgromadził ich mnóstwo. Naparstki pochodziły z całego świata. Na miejscu można było zobaczyć wystawę z USA, ale my z Maćkiem wypatrzyliśmy również naparstki z księciem Karolem, flagą Szwajcarii i wulkanem Etną.
To ciekawe miejsce odkryliśmy dzięki Nocy Muzeów. Żałuję, że taka noc nie jest organizowana częściej.
My z Maćkiem świetnie się bawiliśmy, przymierzając zabawne stroiki, nakrycia głowy z innych krajów i czapki rodem z innego świata.
Ale kapelusze to nie jedyne, co przymierzałam podczas tegorocznej warszawskiej Nocy Muzeów… ;) Widzieliście już poprzedni post?
A Wy jak spędziliście Noc Muzeów?
Sara
PS Jeśli będziecie potrzebować kapelusz na kolejny royal wedding albo inną, mniej spektakularną okazję, wiecie, gdzie szukać.

sobota, 26 maja 2018

Warszawska Noc Muzeów: Ośrodek Kultury Muzułmańskiej



Od kilku lat powtarzałam "Kolejną Noc Muzeów spędzę… (wstaw dowolne miasto, tylko nie Toruń)". Znudziło mi się już trochę odwiedzanie tych samych toruńskich instytucji kultury. W tym roku w końcu wybrałam się na Noc Muzeów do Warszawy.
Noc Muzeów w stolicy to wydarzenie niezwykłe. To, co miało dziać się tego dnia (a raczej nocy) w Warszawie, opisano w grubej broszurze, przypominającej książkę! Nie miałam pojęcia o istnieniu niektórych z tych miejsc. Dla odwiedzających dostępne były nie tylko znane wszystkim Muzeum Narodowe czy Muzeum Powstania Warszawskiego, lecz także rozmaite ambasady, instytuty, ośrodki czy uczelnie. Do niektórych miejsc należało wcześniej się zapisać. Podobno wejściówki do Fabryki Wedla rozeszły się w błyskawicznym tempie.

My tego wieczoru wybraliśmy się do Ośrodka Kultury Muzułmańskiej. Gdy wysiedliśmy z autobusu, rozejrzeliśmy się dookoła, bo nie byliśmy pewni, w którą stronę iść. Wtedy Maciek powiedział „wiesz co, ja chyba wiem gdzie to… tam gdzie ci ludzie”. Przed ośrodkiem ustawiła się już całkiem spora kolejka. Na szczęście wpuszczono wszystkich. Przed wejściem do meczetu należało zdjąć buty. Najpierw zaprezentowano nam tradycyjne wezwanie do modlitwy, a następnie wysłuchaliśmy bardzo ciekawego wykładu na temat islamu. Sam meczet urządzony był prosto, bez zbędnych ozdób, obrazów czy rzeźb. Znajdował się w nim jedynie mihrab czyli wnęka wskazująca kierunek Mekki (w Polsce południowy-wschód). Właśnie skierowani w tę stronę powinni modlić się muzułmanie. Na ścianach wypisano 99 atrybutów Allaha. W meczecie nie ma krzeseł, a jedynie grube dywany.
Po wysłuchaniu ogólnego wprowadzenia w muzułmański świat mieliśmy okazję bliżej przyjrzeć się Koranowi. Dowiedzieliśmy się między innymi, jakie nauki zawiera księga. Okazuje się, że jest w niej cały rozdział o Maryi. Muzułmanie często znają Koran na pamięć – oczywiście w języku arabskim. Imam zaprezentował nam modlitwę w czterech możliwych wariantach (różniących się szybkością recytacji).
Podczas Nocy Muzeów w Ośrodku Kultury Muzułmańskiej w Warszawie można było również otrzymać swoje imię napisane po arabsku. Jeśli jeszcze tego nie wiecie, zdradzę Wam, że w tym języku należy pisać od prawej do lewej. Ludzi Zachodu może zdziwić to, że księgi arabskie, w tym Koran, czyta się więc jakby „od tyłu”. 
Dla mnie jednym z najbardziej szokujących momentów Nocy Muzeów, który na pewno zapamiętam na długo, było przymierzenie czadoru. To strój noszony przez kobiety w Iranie. Na początku oczywiście źle go założyłam – bardziej jak sukienkę. Tymczasem czador to tkanina w kształcie półkola zszyta w taki sposób, że okrywa zarówno włosy, szyję, jak i tułów. Nie ma otworów na ręce. Muszę przyznać, że w czadorze czułam się jak obdarta z wszelkiej kobiecości.
Na koniec zrobiliśmy zakupy w sklepie arabskim. Ja jak zawsze kupiłam trochę słodyczy, Maciek zdecydował się na napój prosto z Turcji.
Kultura arabska fascynuje mnie od lat, byłam więc zachwycona tym, że w końcu mogę zobaczyć meczet.

A Wy jak spędziliście tegoroczną Noc Muzeów?
Sara
PS Wiedzieliście, że w Polsce żyje ponad 30 tys. muzułmanów?

środa, 23 maja 2018

Jakie są Tajemnice Harry'ego? Otwórz Umysł i odwiedź nowy escape room w Toruniu



Mam 20 lat. I nadal nie dostałam listu z Hogwartu.

Za to udało mi się odkryć Tajemnice Harry’ego. Ale nie dokonałam tego sama – bez mojej mamy i brata pewnie już dawno siedziałabym w Azkabanie.

Kto z fanów Harry’ego Pottera nie marzył o posiadaniu własnej różdżki? Albo o lataniu na miotle? Ja zawsze chciałam mieć w domu Hedwigę…

Jeśli podobnie jak ja cały czas czekacie na swój list z Hogwartu, pomóżcie marzeniom. ;) Namiastkę zaczarowanego świata znajdziecie w nowo otwartym toruńskim escape roomie. Otwórz Umysł to dwa pokoje – oprócz odkrycia Tajemnic Harry’ego możecie jeszcze sprawdzić swoje stalowe nerwy w Strasznym Cyrku. Ja nie lubię się bać, za to magiczny świat stworzony przez J.K. Rowling zawsze mnie pociągał. Wybór pokoju był więc oczywisty.

Do escape roomu nie dojechaliśmy z dworca King’s Cross, ale i tak od progu można było poczuć magiczną atmosferę. Twórcy umieścili w pokoju wszystko to, co kojarzy nam się z Harrym Potterem. Nie zabrakło różdżek i atrybutów prawdziwego czarodzieja. A że escape room to przede wszystkim kłódki, my próbowaliśmy otworzyć je zaklęciem Alohomora. Nie zdradzę, czy zadziałało!

Widać, że pomysłodawcy Otwórz Umysł chcieli stworzyć coś zupełnie innego. Mimo że odwiedziłam już ponad 20 pokoi zagadek, w Tajemnicach Harry’ego spotkałam się z takimi typami zadań, jakich nie widziałam nigdy wcześniej. Co więcej, nie tylko zagadki były wyjątkowe. Również kłódki nie należały do tradycyjnych. Były magiczne!

Fanom Harry’ego Pottera pokój na pewno bardzo się spodoba. Nie tylko sam wystrój, lecz także zagadki nawiązują do słynnej sagi. Ale jeśli nie znacie zbyt dobrze perypetii czarodzieja, nie martwcie się. Specjalistyczna wiedza z zakresu Obrony przed Czarną Magią nie jest potrzebna. Choć jeśli nie chodziliście na zajęcia z Eliksirów, to możecie mieć problem… ;)

Pokój nie jest zbyt duży, więc wydaje mi się, że dwie osoby wystarczą do jego dokładnego spenetrowania. Ale pamiętajcie, że w escape roomie każde dwie ręce się liczą, nawet lewe!
Pokój Tajemnice Harry’ego wzbudził w nas mnóstwo emocji. Uciekliśmy przed dementorami w ciągu ostatnich 30 sekund.

Ważne: pamiętajcie, aby zajrzeć do każdego zakamarka w pomieszczeniu. Miejcie na uwadze to, że pracownicy Was nie słyszą, jedynie widzą, musicie więc pokazać im, o jaką wskazówkę Wam chodzi. Komunikacja była dla nas jedynym minusem tego escape roomu. Na machanie do kamery straciliśmy trochę czasu.

Jeśli uwielbiacie magię, Harry’ego Pottera i niebanalne zagadki, ten pokój zdecydowanie jest dla Was. W nim naprawdę trzeba otworzyć umysł, bo rozwiązania są niesztampowe.
Czy są tu jacyś fani Harry’ego Pottera?
Sara

poniedziałek, 21 maja 2018

Warszawskie Targi Książki - gwiazdy, promocje i gigantyczny Pusheen



Brak nowych postów na blogu to coś, czego bardzo nie lubię.  A według mnie trzeba eliminować z życia to, czego się nie lubi.

Oto nowy post.

Ostatnio całkiem sporo się działo. Spędziłam cztery dni w Rzymie, trzy godziny na Targach Książki i kilka minut w arabskim czadorze. O tym wszystkim opowiem Wam na blogu.
Na pierwszy ogień – Warszawskie Targi Książki. Od kilku lat chciałam wziąć udział w tym wydarzeniu. W końcu w tym roku Maciek ostatecznie mnie zmotywował, by przyjechać do stolicy i stawić czoła tłumom.
Targi Książki odbywały się na Stadionie Narodowym i  trwały cztery dni (od 17 do 20 maja). Ja odwiedziłam stoiska w sobotę, czyli prawdopodobnie podczas największego zagęszczenia.

Jak wyglądają takie targi? Znajdują się na nich setki stoisk rozmaitych wydawnictw i sklepów internetowych. Swoje stoiska miały też ambasady czy instytuty. W wielu miejscach można było spotkać autorów podpisujących książki, organizowane były również spotkania autorskie. Wielu ludzi przychodziło na targi z przygotowanymi listami, gdzie i o której można spotkać ich idola.
Czy warto kupować książki na targach? I tak, i nie. Niektóre wydawnictwa proponowały np. -30% od ceny okładkowej. Inne organizowały losowania, w których wygrywało się rabaty. Ale zdarzało się i tak, że cena przecenionej książki była nadal wyższa niż cena tej samej pozycji kupionej w sklepie internetowym.

Kogo można spotkać na targach książki? Oczywiście pisarzy! Ale również osoby, które pisarzami nie są, ale wydały książki. Jedna z najdłuższych kolejek ustawiła się do Kasi Nosowskiej. Ja na targach widziałam Wojciecha Cejrowskiego, za którym nie przepadam i którego książek nie posiadam, Beatę Pawlikowską (podobnie), słynnego psychologa Philipa Zimbardo (to on zaprojektował znany eksperyment więzienny), profesora Jerzego Bralczyka oraz takich pisarzy jak Magdalena Kordel czy Rafał Kosik. Żałuję, że nie mogłam spędzić na Stadionie Narodowym całego dnia - wówczas może udałoby mi się dopchać do Martyny Wojciechowskiej. 
Zdjęcie ze sławą – czy to w ogóle możliwe? Do niektórych znanych osób kolejki były tak długie, że jestem pewna, iż nie wszyscy zainteresowani otrzymali autografy. Pisarze bowiem nie siedzą na targach cały dzień, ale zwykle godzinę czy dwie. Mnie udało się zdobyć dedykację od Olgi Kuczyńskiej, autorki bloga i książki Życie Stewardesy oraz pisarki Magdaleny Kordel. Z obiema paniami mam zdjęcie.
Poza tym z targów wyszłam z nowymi książkami – dorwałam w dobrej cenie całą serię "Slammed" Colleen Hoover. Maciek z kolei kupił sobie kilka książek o Azji. Ale Targi Książki to nie tylko książki, lecz także gry planszowe, pocztówki i… ogromne Pusheeny.
Za rok chciałabym ponownie wybrać się na warszawskie Targi Książki, bo to naprawdę świetna okazja do zobaczenia znanych osobistości, zdobycia autografu i zakupu książek w niższych cenach.

Spacerując po Stadionie Narodowym, widziałam tyle książek, które chciałabym kupić! Najchętniej zostawiłabym na targach tysiące.  Ale póki co powiększyła się moja półka "chcę przeczytać" na portalu lubimyczytac.
Byliście kiedykolwiek na Targach Książki? Co teraz czytacie?
Uściski!
Sara

niedziela, 13 maja 2018

Słoneczne Muzeum Etnograficzne w Toruniu


Mam znajomego z Demotywatorów.
Maćka poznałam na Tinderze.
Anię dzięki blogowi.
Witajcie w XXI wieku!

Z Anią po raz pierwszy spotkałyśmy się w zeszłym roku w Toruniu, co opisałam na blogu. Później widziałyśmy się jeszcze przy okazji spotkania autorskiego Maćka oraz spaceru przewodnickiego. W miniony weekend Ania po raz kolejny odwiedziła Toruń i razem z jej siostrą udało nam się trochę pozwiedzać.
Zajrzałyśmy do Muzeum Etnograficznego, a konkretnie do Parku Etnograficznego. Jako dziecko bywałam tam regularnie ze szkolnymi wycieczkami. Co więcej, w przedszkolu występowałam na scenie amfiteatru Muzeum Etnograficznego! Później na jakiś czas miałam dość skansenów. Do Muzeum Etnograficznego zajrzałam w ostatnich latach jedynie przy okazji Nocy Muzeów. Wiedziałam jednak, że dziewczyny chciały zobaczyć toruński Park Etnograficzny. Zabrałam je więc do wiejskich chatek. :D
W Muzeum Etnograficznym w Toruniu można zwiedzać wystawy stałe i czasowe oraz park etnograficzny. Słońce pięknie świeciło, więc zdecydowałyśmy się na spacer po parku. Znajduje się w nim 19 obiektów architektury ludowej, a więc chałupy, budynki gospodarcze, remiza strażacka, kuźnia, wiatrak wraz z młynem oraz barka rybacka. Są to oryginalne budynki, które przetransportowano z Kaszub, Borów Tucholskich, Kujaw, a także ziemi chełmińskiej i dobrzyńskiej. Pewnie zastanawiacie się, jak wiekowe są – pochodzą głównie z XVIII i XIX wieku.
Co ciekawe w Muzeum Etnograficznym w Toruniu można znaleźć również blisko 50 obiektów małej architektury, a więc studni, płotów itp.
Do niektórych z chałup można zajrzeć. Wnętrza zostały tak urządzone, aby maksymalnie wiernie przypominały wieś sprzed 100 czy 200 lat. Nie zabrakło świętych obrazków, fotografii rodzinnych oraz charakterystycznej odzieży.
Według mnie największą atrakcją parku jest młyn, do którego można wejść. Dziewczyny śmiały się, że na zdjęciach z młyna wyglądam niczym Julia czekająca na swojego ukochanego…
Miło było wrócić do tego muzeum. Poczułam się przez chwilę sielankowo, jak na staropolskiej wsi.
Warto dodać, że Muzeum Etnograficzne w Toruniu położone jest nieopodal starówki. W środy wstęp bezpłatny.

Jeśli więc lubicie skanseny i wiejską zabudowę, koniecznie dodajcie Muzeum Etnograficzne do swojej listy miejsc wartych zobaczenia w Toruniu.
Dajcie znać, czy lubicie tego typu muzea, czy może kompletnie nie wpisują się one w Wasze gusta. 
Sara
PS Gorące pozdrowienia z Rzymu! 

czwartek, 10 maja 2018

Czy warto słuchać płyt?


Jednym z moich celów na 2018 rok było przesłuchanie 30 albumów muzycznych, których wcześniej nie słyszałam w całości. Udało mi się zrealizować ten punkt na początku kwietnia.

Gdy myślę o tym celu, przychodzą mi do głowy komentarze, które mogłyby paść ze strony innych ludzi:

- "Kto w tych czasach słucha płyt?"
- "30 albumów? Ja tyle słucham w tydzień"
- "Ale po co to robić?"
- "Ee, pewnie gdzieś w tle sobie leciały"

Zarzuty zawsze się znajdą. Ja wymyśliłam sobie taki a nie inny cel z kilku powodów. Zabrzmi to górnolotnie, ale po prostu lubię się rozwijać, przyjemność sprawia mi poznawanie nowych rzeczy – czy to nowy smak wafelka, czy nowe miasto. Zależało mi więc, aby poznać nowe piosenki, być może nowych muzyków. Chciałam też wyrobić w sobie nieco bardziej świadome słuchanie muzyki. Kojarzy mi się to trochę z modnym ostatnio mindfulness czyli skupianiem się na bieżącej chwili. Zamierzałam rzeczywiście słuchać tej muzyki – nie chciałam, by towarzyszyła ona wyłącznie sprzątaniu szafy.

Większość z tych płyt przesłuchałam dwukrotnie, ponieważ wydawało mi się, że… jeden raz nie wystarczy. Zależało mi, by faktycznie wysłuchać każdej piosenki, by coś z tej płyty zapadło mi w pamięć.

W jaki sposób wybierałam artystów, których słuchałam? To dobre pytanie. Na mojej liście znalazły się bowiem zespoły, które towarzyszą mi od dawna jak Beatlesi i ABBA, ale z jakiegoś powodu nie znałam dokładnie całej ich dyskografii. Jednak w spisie swoje miejsce mają też wokaliści, których na co dzień raczej nie słuchałam jak David Bowie czy Dua Lipa. W tym wypadku zwyciężyła ciekawość lub zadziałały rekomendacje innych osób.

Lista 30 przesłuchanych do początku roku albumów przedstawia się następująco:

Imagine Dragons – Evolve
Shawn Mendes – Illuminate
Wham! – Make it Big
Camila Cabello – Camila
The Beatles – Abbey Road
Fleetwood Mac – Penguin
The Beatles – Let it Be
Kraftwerk – Die Mensch-Maschine
One Direction – Midnight Memories
One Direction – Made in the A.M.
One Direction – Four
One Direction – Take me Home
One Direction – Up All Night
ABBA – Waterloo
ABBA – Super Trouper
ABBA – The Visitors
ABBA – Voulez-Vous
ABBA – The Album
ABBA – Arrival
ABBA – ABBA
Selena Gomez – Rivaval
Genesis – Invisible Touch
Selena Gomez – For You
Miley Cyrus – Younger Now
David Bowie – Let’s Dance
Harry Styles – Harry Styles
Dua Lipa – Dua Lipa
Lady Gaga – The Fame
Billy Joel – An Innocent Man
Billy Joel – Glass Houses

Jak widzicie, są tu zarówno klasyki, jak i płyty młodych gwiazd. Nie będę wybierać najlepszego albumu, bo porównywanie jest tu bezsensowne. Za to mogę Wam zdradzić, że najgorzej z powyższej listy słuchało mi się zdecydowanie solowego debiutu Harry’ego Stylesa i na pewno do niego nie wrócę. Co mnie bardzo cieszy, to fakt, że do pozostałych albumów wracam, chociażby częściowo.

30 płyt to oczywiście nie koniec na ten rok. W ostatnim czasie z głośników słychać u mnie debiut Anne-Marie i… płyty The Smiths.

Ale wiecie, co zauważyłam? Jak już posłucham jakiegoś albumu, z którego większości piosenek nie znałam, to później bardzo chcę włączyć coś swojskiego. Na przykład moją Taylor. :D
Jestem ciekawa, jak podchodzicie do słuchania płyt. Robicie to? Czy słuchacie raczej pojedynczych piosenek?
Ściskam!
Sara

poniedziałek, 7 maja 2018

Stolice europejskie, do których można dolecieć bezpośrednio z Polski (tanimi liniami!)


(Post jest aktualny na 10 stycznia 2020)
Trochę się dla Was narobiłam. Chociaż… było to bardzo przyjemne zajęcie! Przygotowałam listę stolic europejskich, do których można dolecieć z Polski tanimi liniami. 

Zacznijmy od tego, że, jeśli weźmiemy pod uwagę również tradycyjne linie, takie jak LOT, z Polski możemy dostać się do naprawdę wielu miejsc na świecie. LOT lata chociażby do Lublany.
Ale ten post jest dla tych, którzy uwielbiają wyszukiwać bilety za grosze i upodobali sobie tanie linie. Do jakich stolic europejskich dolecimy z Polski tanimi liniami? Przeanalizowałam rozkłady Ryanaira oraz Wizz Aira. Lista przedstawia się całkiem nieźle.
Dodam jeszcze, że w pełni uznawanych państw europejskich jest 46.  
Z Polski tanimi liniami dolecimy do:

  • Reykjaviku (Islandia) – Wizz Air
  • Oslo (Norwegia) – Wizz Air i Ryanair
  • Sztokholmu (Szwecja) - Wizz Air i Ryanair
  • Dublina (Irlandia) - Ryanair
  • Londynu (Wielka Brytania) - Wizz Air i Ryanair
  • Kijowa (Ukraina) - Wizz Air i Ryanair
  • Pragi (Czechy) - Ryanair
  • Budapesztu (Węgry) – Wizz Air
  • Bukaresztu (Rumunii) – Wizz Air
  • Aten (Grecja) - Wizz Air i Ryanair
  • Paryża (Francja) - Wizz Air i Ryanair
  • Madrytu (Hiszpania) - Ryanair
  • Lizbony (Portugalia) - Wizz Air i Ryanair
  • Valletty (Malta) - Wizz Air i Ryanair
  • Brukseli (Belgia) - Wizz Air i Ryanair
  • Berlina (Niemcy) - Ryanair
  • Wiednia (Austria) – Wizz Air
  • Rzymu (Włochy) - Wizz Air i Ryanair
  • Podgoricy (Czarnogóra) - Wizz Air i Ryanair
  • Kopenhagi (Dania) - Ryanair

Z Polski tanimi liniami nie dolecimy do:
  • Moskwy (tanie linie nie latają z Polski do Rosji)
  • Helsinek (ale dolecimy Wizz Airem do Turku, skąd dwie godziny drogi autobusem do Helsinek)
  • Mińska (tanie linie nie latają z Polski na Białoruś)
  • Sofii (ale dolecimy Wizz Airem lub Ryanairem do Burgas, skąd pięć godzin drogi autobusem do Sofii)
  • Amsterdamu (ale dolecimy Wizz Airem lub Ryanairem do Eindhoven, skąd godzina drogi pociągiem do Amsterdamu)
  • Luksemburga (ale dolecimy Wizz Airem lub Ryanairem do Brukseli, skąd w trzy godziny autobusem można się dostać do Luksemburga)
  • San Marino (ale dolecimy Ryanairem do Rimini, skąd w niecałą godzinę dojedziemy busem do San Marino; samoloty Wizz Aira i Ryanaira latają również do Bolonii, która jest położona godzinę drogi od Rimini)
  • Andory (ale dolecimy Wizz Airem lub Ryanairem do Barcelony, skąd busem można dotrzeć do Andory w trzy godziny)
  • Lublany (tanie linie nie latają z Polski do Słowenii)
  • Zagrzebia (ale dolecimy Wizz Airem do Splitu, skąd w pięć godzin autobusem można dostać się do Zagrzebia)
  • Monako (ale dolecimy Wizz Airem do Nicei, skąd w niecałą godzinę można pociągiem dostać się do Monako)
  • Tallinna (tanie linie nie latają z Polski do Estonii)
  • Belgradu (tanie linie z Polski nie latają do Serbii)
  • Sarajewa (tanie linie z Polski nie latają do Bośni i Hercegowiny)
  • Kiszyniowa (tanie linie z Polski nie latają do Mołdawii)
  • Tirany (tanie linie z Polski nie latają do Albanii; możemy ewentualnie lecieć Wizz Airem lub Ryanairem na Korfu i stamtąd stateczkiem popłynąć do Albanii)
  • Skopja (tanie linie z Polski nie latają do Macedonii)
  • Vaduz (w Liechtensteinie nie ma lotniska)
  • Astany (tanie linie nie latają z Polski do Kazachstanu)
  • Rygi (ale dolecimy Wizz Airem do Wilna, a stamtąd autobusem dojedziemy do Rygi w 4 godziny)
  • Watykanu (ale dolecimy Wizz Airem lub Ryanairem do Rzymu rzecz jasna)
  • Ankary (tanie linie nie latają z Polski do Turcji)
  • Berna (ale dolecimy Wizz Airem do Bazylei, a stamtąd w niecałą godzinę pociągiem dojedziemy do Berna)
  • Bratysławy - jeszcze niedawno było to możliwe Wizz Airem. Teraz dolecimy do Wiednia, który jest oddalony godzinę drogi od Bratysławy.
I co teraz? ;) Porzucić marzenie o odwiedzeniu wszystkich stolic europejskich? Nigdy! Istnieje wiele rozwiązań na to, by odwiedzić wszystkie stolice europejskie samolotem.

Warto zaznaczyć, że lotniska tanich linii często położone są kilkanaście albo nawet kilkadziesiąt kilometrów od centrum danej stolicy. Dlatego do kosztu biletu należy niestety doliczyć koszt dojazdu z lotniska.

Jestem ciekawa, w których stolicach europejskich już byliście, a które są Waszym marzeniem? Czy zdziwiło Was któreś z połączeń?
Sara