środa, 31 lipca 2019

Podlasie - co zwiedzić: Kraina Otwartych Okiennic


Mało brakowało, a nie zwiedzilibyśmy Krainy Otwartych Okiennic. Nawigacja wyprowadziła nas w las – i to dosłownie. Na szczęście z opresji wyratował nas sam sołtys wsi. Dzięki niemu dotarliśmy na upragniony koniec świata.

Krainę Otwartych Okiennic tworzą trzy wsie – Trześcianka, Puchły i Soce. Charakteryzują się one starymi, drewnianymi domkami z otwartymi okiennicami i ciekawymi zdobieniami. Co więcej, w Trześciance i Puchłach znajdują się również kolorowe, zabytkowe cerkwie.
Nie popełniajcie naszego błędu i do Krainy Otwartych Okiennic udajcie się drogą wojewódzką 685. Nas nawigacja pokierowała inną trasą, przez co najpierw kilka kilometrów jechaliśmy przez pole, a później przez las. W końcu zdecydowaliśmy się zawrócić, w trosce o samochód. Gdy wyjechaliśmy do – nazwijmy to – asfaltowej drogi, spotkaliśmy samego sołtysa wsi, który na szczęście pokierował nas na lepszą trasę.
Jako pierwszy na naszej drodze ukazał się zjazd do wsi Soce. To niewielka wioska, w której naprawdę można usłyszeć ciszę. Wydawać by się mogło, że nikt tam nie mieszka. My spotkaliśmy starszego pana siedzącego na ławeczce, kobietę pracującą w ogródku i rodzinę bocianów.
Przeszliśmy się główną drogą we wsi Soce, a później wróciliśmy na trasę, by już po chwili znaleźć się w Trześciance. Tam znów mogliśmy oglądać domki z drewnianymi, otwartymi okiennicami, a także piękną, zieloną cerkiew z XIX wieku. Niestety, była zamknięta na cztery spusty.
W Trześciance znajduje się drogowskaz na Puchły, kolejną wioskę stanowiącą część szlaku Krainy Otwartych Okiennic. W Puchłach również można podziwiać cerkiew, tym razem niebieską, choć można by zaryzykować stwierdzenie "niebiańską". To właśnie w tej prawosławnej świątyni znajduje się ikona Matki Bożej Opiekuńczej, która miała się objawić jednemu z mieszkańców w XV wieku. Niestety, i ta cerkiew była zamknięta.
Kraina Otwartych Okiennic nas trochę zszokowała. Byłam zdziwiona, że ludzie mogą tak mieszkać – w starych domach, w ciszy i spokoju, tak daleko od dużego miasta. Wielu osobom Podlasie kojarzy się z końcem świata, z czymś odległym od cywilizacji. Kraina Otwartych Okiennic prezentuje właśnie taki obraz. Sielankowy i malowniczy.
Nieopodal Krainy Otwartych Okiennic położona jest wieś Narew, w której również można podziwiać zabytkową, kolorową cerkiew. My jednak jechaliśmy w przeciwnym kierunku, aby zobaczyć skit, więc do Narwi nie dotarliśmy. Ale o tym opowiem Wam już w kolejnym poście.
Informacje praktyczne:
Kraina Otwartych Okiennic położona jest ok. 30 km od Białegostoku.
Wsie Soce, Puchły i Trześcianka znajdują się w odległości kilku kilometrów od siebie.
Co sądzicie o Krainie Otwartych Okiennic?
Sara
PS Ciekawią Cię inne miejsca na Podlasiu? Tutaj znajdziesz relacje z:
- Kruszynian, w których znajduje się meczet i cmentarz tatarski
- jedynego skitu w Polsce
- Białegostoku

- leśnego Silvarium

poniedziałek, 29 lipca 2019

Zagadka sprzed lat rozwiązana!


Będąc po raz pierwszy na Podlasiu, nie mogliśmy odpuścić sobie wizyty w escape roomie. Padło na Kod Enigmy w Team Escape. Czy to był dobry wybór?

Siedziba Team Escape znajduje się w centrum Białegostoku, nieopodal Kościoła św. Rocha. Firma posiada dwa pokoje – Dexter, w klimacie thrillera, i bardziej przygodowy Kod Enigmy. My raczej nie lubimy się bać, dlatego zdecydowaliśmy się na rozwikłanie słynnego szyfru.

Wystrój i wyposażenie pokoju przeniosło nas w czasie o kilkadziesiąt lat. W pomieszczeniu znajdziecie mnóstwo rekwizytów, mebli i dodatków, których raczej nie spotyka się już we współczesnych domach. Podziwiam twórców pokoju, że udało im się zdobyć takie przedmioty. Klimat więc jak najbardziej na plus.

A co z zagadkami? Pokój określony jest na lockme jako trudny i my zdecydowanie się z tym zgadzamy. Dawno nie odwiedziliśmy escape roomu, który tak bardzo rozruszałby nasze szare komórki. Kod Enigmy był pełen zadań wymagających logicznego myślenia. To nam się bardzo podobało, bo w dobie pokoi pełnych elektroniki, w których zdarzają się zagadki zupełnie od czapy, ten escape room na pewno bardzo się wyróżnia. Smaczku dodaje fakt, że szukacie tajemniczej enigmy, maszyny szyfrującej owianej niezwykłą tajemnicą.

Oprócz rozwikłania zagadek należało jak zawsze dokładnie przeszukać pokój. Choć może nie powinnam w tym wypadku używać stwierdzenia "jak zawsze", gdyż my spenetrowaliśmy pokój tak, jak robimy to zazwyczaj i… niewiele to dało. Kluczyki i inne potrzebne przedmioty były tak dobrze ukryte, że nie obyło się bez podpowiedzi. Wychodzi na to, iż nawet graczom z czterdziestoma pokojami na koncie mogą zdarzyć się wpadki. Szczerze mówiąc, było mi trochę wstyd, gdy okazało się, że jednego kąta nie sprawdziliśmy, czegoś innego nie podnieśliśmy… Następnym razem musimy wykazać się większym spokojem i lepszą koncentracją, a nerwy schować do kieszeni. Wtedy – mam nadzieję - wszystko uda się znaleźć. Choć z drugiej strony w escape roomie nie może być za łatwo, prawda?

Dużą zaletą był również system podpowiedzi. Przesympatyczna obsługa podawała nam je w ciekawy i kreatywny sposób. Z pokoju udało nam się uciec niecałe trzy minuty przed czasem i uważam, że to duży sukces, bo zagadek było sporo, a nad każdą z nich należało chwilę pomyśleć.

Komu polecam ten pokój? Wszystkim! I miłośnikom historii, i fanom niecodziennych gadżetów sprzed lat, i tym, którzy po prostu lubią trochę pogłówkować. Nasza grupa liczyła cztery osoby i choć jesteśmy zupełnie różni, każdemu z nas bardzo podobał się scenariusz Kodu Enigmy.

Widać, że to pokój stworzony przez ludzi, którzy kochają zagadki. Jeśli też chcecie trochę pogłówkować, to warto odwiedzić Białystok. Okazuje się, że dobre pokoje znajdziemy nie tylko na Zachodzie. ;)
Sara

sobota, 27 lipca 2019

Podlasie - co zwiedzić: Kruszyniany


W końcu, po tylu latach zrealizowałam swój cel – pojechałam na Podlasie. Na Wschód wybraliśmy się całą rodziną na krótkie wczasy. Zwiedziliśmy Białystok, Krainę Otwartych Okiennic i Kruszyniany, spacerowaliśmy po leśnym Silvarium, widzieliśmy także zamek w Tykocinie. Te wszystkie miejsca pokażę Wam w najbliższych tygodniach na blogu. Zaczynamy od... Kruszynian!

Jako miłośniczka kultury żydowskiej i arabskiej, będąc w innych miastach, odwiedzam świątynie tych religii. W Polsce meczety znajdują się jedynie w Warszawie, Poznaniu, Gdańsku i na Podlasiu. W tym ostatnim regionie możemy zobaczyć dwie muzułmańskie świątynie – w Bohonikach i Kruszynianach. My postanowiliśmy odwiedzić tę w Kruszynianach.
Przyznaję, że wizytę w tej wsi wyobrażałam sobie tak: obejrzymy meczet, przejdziemy się po cmentarzu tatarskim i wrócimy. Tymczasem w Kruszynianach spędziliśmy około dwóch godzin. W drewnianym meczecie wysłuchaliśmy opowieści pana Dżemila, bardzo charyzmatycznego przewodnika. Opisywał on zwyczaje Tatarów, ich historię, sypał z rękawa ciekawostkami. Dzięki jego opowieści od razu inaczej spojrzałam na to miejsce.
Nieopodal meczetu znajduje się cmentarz tatarski – jeden z dwóch w Polsce. Jest dość spory, bo jeśli ktoś z kilku tysięcy żyjących w Polsce Tatarów umrze, jest chowany albo w Warszawie, albo właśnie w Kruszynianach. Najstarszy grób w tej wsi, na którym można jeszcze odczytać datę, pochodzi z końca XVII wieku. Co ciekawe, Tatarzy nie palą na grobach zniczów, lecz sadzą kwiaty.
Wielką atrakcją w Kruszynianach jest również wizyta w Tatarskiej Jurcie. Być może słyszeliście o pożarze, który miał miejsce w 2018 roku. Tatarska Jurta, słynne gospodarstwo agroturystyczne pani Dżennety Bogdanowicz, spłonęło doszczętnie. Obecnie więc restauracja z tradycyjnymi potrawami mieści się w Centrum Edukacji i Kultury Muzułmańskiej Tatarów Polskich. Można tam spróbować takich dań jak kruszonka, azu, listkowiec, pierekaczewnik, shavla czy pilaw. My zamówiliśmy bielusz, czyli mięso z dynią w cieście drożdżowym, kołduny tatarskie, czyli pierogi z mięsem podawane z rosołkiem, katłamę – indycze mięso z makaronem, zapiekane w sosie pomidorowo-paprykowym, babkę ziemniaczaną z mięsem oraz manty na słodko, czyli gotowane na parze pierogi z twarogiem i sosem owocowym. Kuchnia tatarska ma w sobie sporo mięsa, ale i słodyczy. Ceny w Tatarskiej Jurcie są dość przystępne, danie kosztuje średnio 25 zł.
Obecnie gospodarstwo agroturystyczne odbudowuje się, ale obok restauracji nadal można oglądać mongolską jurtę z tradycyjnym wyposażeniem. Jest w niej okropnie duszno!
W Kruszynianach znajduje się również Cerkiew św. Anny, jednak nam nie udało się jej znaleźć… Nie wiem, jak to możliwe w tak małej wsi. Ale na szczęście najważniejsze zabytki znaleźliśmy bez problemu.

Informacje praktyczne:
Kruszyniany oddalone są o blisko 60 km od Białegostoku. Można do nich dojechać drogą krajową 65 lub drogą wojewódzką 676 przez Krynki.
Bilety wstępu do meczetu: 3 zł ulgowy/5 zł normalny
Meczet, cmentarz oraz Tatarska Jurta są oddalone od siebie o zaledwie parę kroków.
Czy warto odwiedzić to miejsce? Według mnie zdecydowanie tak! To dość egzotyczny punkt na mapie Polski.
A czy Wy byliście kiedyś w podlaskim?
Sara
PS Ciekawią Cię inne miejsca na Podlasiu? Tutaj znajdziesz relacje z:
- Krainy Otwartych Okiennic, czyli krańca świata
- jedynego skitu w Polsce

środa, 24 lipca 2019

Zwierzaki z podróży



Zwierzaki to stały element moich podróży. W innych krajach albo odwiedzam ogrody zoologiczne, albo fotografuję kotki. Czas na galerię zwierząt obywateli świata!


Zacznijmy od pamiętnej podróży do Wiednia. Ta stolica jest jednym z zaledwie kilku europejskich miast, w których można podziwiać pandy wielkie. Pozostałe to Edynburg, Madryt, Berlin, Saint-Aignan i Brugelette. My wybrałyśmy się z mamą do zoo w Wiedniu tylko po to, by zobaczyć te wyjątkowe zwierzęta. Oczywiście podziwiałyśmy również inne piękne, mniej lub bardziej futrzane stworzenia, ale to panda stała się zdecydowaną gwiazdą.
Za granicą udało mi się także zwiedzić zoo w Filadelfii, a miało to miejsce podczas mojego pobytu w USA w ramach wymiany. Pand nie było, za to nie brakowało dzikich zwierząt takich jak żyrafy, nosorożce czy lwy.
W Polsce odwiedziłam już ogrody zoologiczne w takich miastach jak Warszawa, Płock, Toruń, Wrocław czy Gdańsk. Choć słynne Afrykarium jeszcze przede mną! Byliśmy też na farmie strusi afrykańskich w Garczynie na Kaszubach. Ogrody zoologiczne to jednak nie jedyne miejsca, gdzie można spotkać zwierzaki w podróży. Czasami one same stają nam na drodze.
W Grecji nietrudno natknąć się na wszędobylskie koty. My spotkaliśmy je nieopodal Akropolu, a także w dzielnicy Anafiotika, która nieco przypomina Santorini. Warto dodać, że w Atenach widzieliśmy też żółwia… na wolności. Dowodu na to niecodzienne zjawisko niestety nie posiadam.
Mruczące piękności spotkałam także w innych europejskich stolicach. W Rydze w dzielnicy secesyjnej do zdjęć pozował mi zielonooki kot, a w Lizbonie wśród ciasnych uliczek spotkaliśmy leniwie wylegującego się rudzielca.
W Sofii z kolei nie znaleźliśmy żadnego kotka, za to hitem stało się moje zdjęcie z pieskiem. Akurat postanowiłam sobie potańczyć przed Narodowym Pałacem Kultury, gdy w kadr wbiegła mała włochata kulka. Nasz wspólny układ wygląda na zdjęciach dość… komicznie.
Podczas podróży do Finlandii na mojej drodze również stanął psiak i to dość rzadko spotykanej w Polsce rasy – chow chow. Żałuję, że nie zrobiłam mu zdjęcia! Moja mama w Helsinkach sfotografowała za to… ptaki. A że do ornitologa mi daleko nawet Wam nie powiem, co to za okazy.
A dlaczego piszę o zwierzakach? Bo już niebawem sama przygarnę wymarzonego pupila! Z jednej strony czuję ekscytację, z drugiej strach i przejęcie. Czy będę umiała zaopiekować się żywym stworzeniem? Jak Nicolas odnajdzie się w nowym domu? Mam wiele pytań i myślę, że odpowiedzi na nie poznam już niedługo… Nie mogę się doczekać, aż opowiem Wam o nowym domowniku. Coś mi się wydaje, że Nicolas zostanie gwiazdą mojego Instagrama.
Macie zwierzątka? Lubicie odwiedzać ogrody zoologiczne?
Ściskam!
Sara

niedziela, 21 lipca 2019

Coś więcej niż skansen - Olenderski Park Etnogaficzny


Czasami dobrze mieć niezbyt wysokie oczekiwania. Wówczas można się bardzo pozytywnie zaskoczyć. Tak było w moim przypadku z Olenderskim Parkiem Etnograficznym w Wielkiej Nieszawce.

Mieszkam w Małej Nieszawce od blisko dziesięciu lat. Gdy więc ponad rok temu, kilka kilometrów od mojego domu, otwarto Olenderski Park Etnograficzny, sądziłam, że lada moment odwiedzę to miejsce. Niestety, potrzebowałam aż roku, żeby tam dotrzeć… Trochę wstyd, ale przyznajcie, czy nie najczęściej jest tak, że to, co w pobliżu, pozostaje najmniej znane? Jeszcze śmieszniejsze jest to, że pisałam pracę zaliczeniową na temat Olenderskiego Parku Etnograficznego, nie zwiedzając wcześniej tego miejsca.
W końcu, w jedną z letnich śród, wybrałam się do parku. W te dni tygodnia obowiązuje wstęp wolny. Spodziewałam się, że spędzę dwadzieścia minut na oglądaniu chat i tyle. Tymczasem po parku spacerowałam półtorej godziny, ale tak naprawdę na dokładne oględziny tego miejsca warto poświęcić więcej czasu.
Nie będę opisywać Wam całej historii osadnictwa olenderskiego. Wspomnę jedynie, że od XVI wieku na terenach w pobliżu rzek – począwszy od Żuław, poprzez okolice Torunia, na Mazowszu skończywszy, osiedlali się olendrzy. Byli to przybysze z Niderlandów oraz Fryzji, członkowie protestanckiej grupy menonitów. W Wielkiej Nieszawce pojawili się na początku XVII wieku. Do końca II wojny światowej tereny te były jednym z głównych ośrodków życia społeczności. Menonici założyli w Wielkiej Nieszawce swoją gminę wyznaniową. Pozostał po nich cmentarz i dom modlitewny, który obecnie pełni rolę kościoła rzymskokatolickiego.
Gmina Wielka Nieszawka postanowiła wykorzystać swoją ciekawą historię i otworzyć oddział toruńskiego Muzeum Etnograficznego – Olenderski Park Etograficzny. Co się w nim znajduje? Można w nim zobaczyć trzy zagrody, przetransportowane z Gutowa, Kaniczek i wsi Niedźwiedź. Wszystkie z nich są umeblowane, udekorowane i przygotowane w taki sposób, że człowiek ma wrażenie, jakby gospodarze dopiero co wyszli z domu.
Zagrody otoczone są przez ogrody, sady i pola. Olenderski Park Etnograficzny jest więc idealnym miejscem na spacer. Wspomniany przeze mnie cmentarz również jest częścią parku. Tamtejsze tablice i mogiły pochodzą sprzed dwustu lat. Na niektórych zachowały się sentencje, nazwiska, daty narodzin i śmierci.
W Olenderskim Parku Etnograficznym poczułam się potraktowana bardzo indywidualnie. Przewodnicy z chęcią opowiadali o każdej z chat i pokazywali najciekawsze eksponaty. To było bardzo miłe i pozwoliło wyciągnąć z tej wizyty jeszcze więcej.
Olenderski Park Etnograficzny to miejsce warte odwiedzenia ze względu na swoją malowniczość i kawał świetnie przedstawionej historii. Widać, że włożono sporo pracy w przygotowanie tego miejsca. W zagrodach znajdziemy tak niesamowite przedmioty jak krosno sprzed kilku wieków, które nadal działa! Drobiazgi, takie jak krem NIVEA sprzed kilkudziesięciu lat dopełniają ten nadzwyczaj realny obraz.
Myślałam, że już mam dość skansenów. Olenderski Park Etnograficzny udowodnił mi, że historię można przedstawić w taki sposób, że zaciekawi nawet największych sceptyków. Bardzo polecam Wam to sielankowe miejsce!
Jestem ciekawa, czy słyszeliście kiedykolwiek o menonitach? Lubicie zwiedzać skanseny?
Sara

czwartek, 18 lipca 2019

Wygrałam wycieczkę w konkursie!


Podczas wszystkich prelekcji i spotkań podróżniczych zachęcam Was do tego, byście brali udział w konkursach. Może niekoniecznie mam wówczas na myśli loterie w stylu "kup rafaello, wygraj wycieczkę marzeń". Istnieje o wiele większa szansa na zwycięstwo w konkursach organizowanych bezpośrednio przez przewoźników.

Wygrałam kiedyś bilety na prom Polferries do Szwecji. Z mamą popłynęłyśmy do Nynashamn i zwiedziłyśmy Sztokholm. Byłam też na Łotwie i w Estonii dzięki zwycięstwu Maćka w konkursie Ecolines. Tym razem szczęście ponownie się do mnie uśmiechnęło.

Prawda jest taka, że biorę udział w masie konkursów. Z jednej strony myślę "co mi szkoda", z drugiej naprawdę lubię pisać i tworzyć, więc wymyślanie komentarzy czy odpowiedzi konkursowych nie spędza mi snu z powiek. Oczywiście nie jest tak, że ciągle wygrywam – właściwie to przez większość czasu nie zdobywam niczego. Z mamą stworzyłyśmy nawet taki żart: "Jak myślisz, czy wygrałam w konkursie Wizz Aira? a) nie, b) oczywiście, że nie". Ta linia lotnicza co rusz organizuje jakieś zabawy na swoim fapage’u. Uczestniczę w każdej z nich, ale jeszcze ani razu nie przyznano mi nagrody. Wierzę jednak, że przyjdzie taki dzień i… nie poddaję się, dalej się zgłaszam!

Pewnie nurtuje Was pytanie, jaką wycieczkę wygrałam tym razem. Znów będzie to podróż promem! Tym razem ze Stena Line. W sierpniu popłynę do Karlskrony. Przyznaję szczerze, że o ile są takie konkursy,  w których bardzo liczę na wygraną, o tyle tu jakoś niezbyt mocno w nią wierzyłam. Zgłoszeń były setki, a nagroda tylko jedna. Moja odpowiedź była krótkim wierszem. Jakie więc było moje zaskoczenie, gdy otrzymałam wiadomość od Stena Line. Szok, niedowierzanie i wielka radość. Wygrałam wycieczkę z osobą towarzyszącą, zaczęłam się więc zastanawiać, z kim popłynę. Tym razem padło na mojego brata. Do tej pory nie byliśmy na wycieczce tylko we dwoje. Zapowiada się prawdziwa przygoda.

Zaskoczyło mnie jednak bardzo to, co działo się już po oficjalnym ogłoszeniu wyników. Inne osoby zaczęły pisać, że nie widzą mojego komentarza, że to oszustwo, że ktoś taki jak Sara Watrak w ogóle nie istnieje. Niecodziennie czyta się takie rzeczy o sobie w Internecie. Jak być może wiecie, algorytm Facebooka działa tak, że nie pokazuje wszystkich komentarzy. Gdy ktoś ma ustawione "najtrafniejsze", wówczas wyświetla nam się informacja "Wybrano tryb sortowania Najtrafniejsze, więc niektóre komentarze mogły zostać pominięte w wyniku filtrowania." Najwidoczniej niektórzy nie zdają sobie z tego sprawy, bo zaczęli oskarżać zarówno mnie, jak i Stena Line o oszustwo. Oczywiście przewoźnik ze spokojem odpowiedział, że wszystko odbyło się zgodnie z regulaminem i udostępnił nawet screen mojego komentarza. Wówczas inni zaczęli zarzucać firmie, że tylko ona widzi moją odpowiedź. Później pojawiły się przytyki, że wygrałam, bo jestem blogerką, że moja odpowiedź była słaba… Najbardziej burzyła się pani, która również napisała komentarz w formie rymowanki (dodajmy, że z błędem ortograficznym). Przyznaję, że przejęłam się i było mi po prostu przykro. Obcy ludzie sprawili, ze poczułam się jak śmieć. Wstawienie przeze mnie screena mojego komentarza niewiele pomogło. W końcu napisałam osobom, jak mogą znaleźć mój komentarz – wystarczy, że ustawią kolejność wyświetlania komentarzy chronologicznie i przesuną do mojej wypowiedzi, napisanej ponad tydzień temu. Wtedy… nagle wszyscy ucichli. Oszczerstwa zaczęły znikać, ludzie usuwali swoje komentarze. A pani, która najbardziej mi zazdrościła, napisała, że zwraca honor i gratuluje. Czy tak dzieje się po każdym konkursie internetowym? Jestem bardzo ciekawa. Jeśli tak, to co muszą przeżywać osoby, które zgarniają nagrody warte kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy złotych? Hejterów i polaczków nie brakuje.

Ja już nie mogę się doczekać kolejnej podróży. To będzie bardzo spokojna wyprawa, inna od wszystkich. Karlskrona to w końcu nie stolica, lecz niewielkie miasto nad morzem, bardzo malownicze.

Mam tylko nadzieję, że brat zgodzi się zostać moim nadwornym fotografem.

Moi drodzy, bierzcie udział w konkursach! Polubcie  na Facebooku profile Wizz Aira, Flix Busa, Lux Express, Ecolines, Polferries, Stena Line i próbujcie swoich sił! Nie powinnam tego pisać, bo robicie mi konkurencję. :D Ale życzę każdemu takiej radości z wygranej.
Uściski!
Sara

poniedziałek, 15 lipca 2019

Co robić w wakacje? - 100 pomysłów


Kilka lat temu napisałam posta "Co robić w wakacje? – 50 pomysłów". Mój blog twierdzi, że pomógł on ponad 10 tysiącom osób uporać się z nudą w wakacje. Dziś więc przychodzę z zaktualizowaną listą. Co robić, by odpocząć? Co robić, by nie mieć poczucia zmarnowanego czasu? Co robić, by się rozwijać? Co robić, by zapamiętać te wakacje? Jak spędzić czas ciekawie, nietypowo, aktywnie? Sprawdźcie!

Co robić w wakacje? - 100 pomysłów

1. Wybierzcie się do teatru. Może na musical?
2. Urządźcie piknik. W ogrodzie, w parku, na działce. Z przyjaciółmi czy z rodziną.
3. Pójdźcie na karaoke. Albo samemu zorganizujcie karaoke w domu przy zamkniętych szczelnie drzwiach i oknach.
4. Popsikajcie się wężem ogrodowym.
5. Wybierzcie się do sauny (gdy będzie Wam za zimno).
6. Pojedźcie gdzieś pociągiem.
7. Zróbcie sobie prezent i zafundujcie masaż.
8. Nadróbcie serial albo obejrzyjcie ten, który znacie już na pamięć.
9. Polećcie za granicę. Nie musi to być długa podróż. Krótkie wypady też są super!
10. Ucieknijcie z escape roomu.
11. Obejrzyjcie listę przebojów na Stars TV.
12. Odmóżdżcie się trochę i poczytajcie coś lekkiego albo obejrzyjcie coś nie do końca mądrego, ale bardzo wciągającego!
13. Odwiedźcie dziadków.
14. Wypijcie w kawiarni coś tak hipsterskiego jak kawa jeżynowa z piankami.
15. Zajmijcie się wreszcie swoją kolekcją! Uporządkujcie ją. A jeśli żadnej nie macie, może wakacje to dobry moment, by zacząć coś zbierać?
16. Idźcie do kina.
17. Wypożyczcie książki z biblioteki.
18. Róbcie krzyżówki, Sudoku albo wykreślanki.
19. Idźcie na basen. W wakacje wiele z nich dostępnych jest za darmo.
20. Poskaczcie w parku trampolin.
21. Posprzątajcie pokój.
22. Zróbcie remanent w szafie z ciuchami, szufladzie od biurka albo łazience.
23. Posprzątajcie pulpit.
24. Wyrzućcie niepotrzebne pliki z komputera i znajomych z Facebooka.
25. Sprzedajcie to, czego już nie używacie i nie potrzebujecie.
26. Zacznijcie pisać bloga albo tę książkę, która od dawna siedzi w Waszej głowie.
27. Zróbcie coś szalonego. Ale z głową.
28. Wybierzcie się na festiwal muzyczny.
29. Nauczcie się czegoś nowego.
30. Zróbcie sobie domowe SPA.
31. Znajdźcie dorywczą pracę.
32. Zróbcie jakąś rzecz po raz pierwszy.
33.  Zwiedźcie muzeum albo galerię.
34. Znajdźcie darmowe atrakcje i wydarzenia w Waszym mieście.
35. Odkryjcie coś nowego.
36. Zorganizujcie sesję zdjęciową.
37. Przygotujcie coś pysznego.
38. Wybierzcie się gdzieś całą rodziną.
39. Pograjcie w kręgle.
40. Spróbujcie swoich sił na strzelnicy.
41. Rozbudźcie swoją kreatywność i spróbujcie sztuki DIY.
42. Idźcie na siłownię. Tradycyjną albo… plenerową! Ta druga jest przecież za darmo.
43. Wyślijcie do kogoś list.
44. Poćwiczcie z Chodakowską.
45. Wywołajcie zdjęcia.
46. Spotkajcie się z dawno niewidzianymi przyjaciółmi.
47. Zorganizujcie imprezę tematyczną.
48. Wyślijcie pocztówkę z wakacji.
49. Zróbcie remont.
50. Pobawcie się z młodszym rodzeństwem. Przygotujcie dla niego podchody!
51. Obejrzyjcie film, który od dawna chcielibyście zobaczyć.
52. Kupcie magazyn lub gazetę, których nigdy wcześniej nie kupowaliście.
53. Zagrajcie w planszówkę!
54. Zróbcie sobie choć jednodniowy odwyk od Internetu.
55. Wybierzcie się na spacer do parku.
56. Przeglądnijcie stare albumy.
57. Zróbcie coś dla swojego zdrowia psychicznego i rozpocznijcie terapię.
58. Spójrzcie na swoje miasto oczami turysty.
59. Zróbcie grilla albo ognisko.
60. Weźcie udział w konkursie internetowym.
61. Idźcie do zoo.
62. Wymyślcie jakiś dzień i celebrujcie go.
63. Zagrajcie w zakurzoną grę (Simsy!)
64. Weźcie udział w warsztatach lub półkoloniach. W części z nich można uczestniczyć bezpłatnie!
65. Zagrajcie na Play Station albo Xboxie.
66. Zadbajcie o swojego pupila. 
67. Wyśpijcie się.
68. Nauczcie się gry w brydża albo inną grę karcianą.
69. Idźcie na koncert.
70. Wyprowadźcie psy ze schroniska.
71. Zostańcie wolontariuszami.
72. Zróbcie rutynowe badania u lekarza.
73. Pooglądajcie filmiki z kotami lub chow chowami na YouTubie.
74. Kupcie prawdziwą herbatę w herbaciarni i rozkoszujcie się jej smakiem.
75. Poukładajcie puzzle.
76. Idźcie do najlepszej restauracji w Waszym mieście.
77. Postawcie sobie jakieś wyzwanie i zrealizujcie je.
78. Spędźcie cały dzień w łóżku.
79. Wybierzcie się do wesołego miasteczka.
80. Weźcie udział w spływie kajakowym.
81. Idźcie do fryzjera albo do kosmetyczki. Albo i tu, i tu.
82. Znajdźcie mało uczęszczaną plażę, choćby nad jeziorem.
83. Zadbajcie o ogródek.
84. Wybierzcie się na wycieczkę rowerową.
85. Zdobądźcie jakiś szczyt.
86. Poskaczcie przez fale.
87. Zgłoście się do programu telewizyjnego albo teleturnieju.
88. Zróbcie komuś prezent.
89. Idźcie w końcu do tego dentysty i miejcie to z głowy.
90. Zróbcie coś na zapas. Przetwory, pierogi albo notatki do pracy magisterskiej.
91. Ubrudźcie się na festiwalu kolorów.
92. Przypomnijcie sobie, jak się kręci hula-hopem albo gra w badmintona.
93. Wystawcie leżak na balkon, taras albo do ogrodu i po prostu rozkoszujcie słońcem.
94. Zróbcie prawko.
95. Spróbujcie nowej potrawy.
96.  Wybierzcie się do stajni.
97. Zróbcie coś, co lubiliście robić jako dziecko.
98. Posprzątajcie samochód.
99. Przyrządźcie komuś śniadanie do łóżka.
100. Zróbcie w końcu to, co ciągle odkładacie na później.

Co byście dodali do tej listy?
Udanych wakacji!
Sara