Na początku roku, w pewną nad wyraz nudną niedzielę, wpadłam na pomysł
założenia podróżującego zeszytu. Nie byłam pierwsza, bo puszczanie takich
zeszytów w świat było swego czasu wśród blogerów i maniaków pocztówek bardzo
popularne. Ja jednak nie ogłaszałam wszem i wobec, że zakładam podróżujący
zeszyt. Napisałam wyłącznie do osób, którym ufam, które dzięki blogowi stały
mi się bliskie. Nie wszystkie mogły się wpisać. Wiadomo, życie co rusz nas
czymś zaskakuje. Dlatego też rozważam kolejną wyprawę mojego zeszytu. Ale o tym
za chwilę.
W lutym wysłałam paczuszkę do pierwszej osoby. W sumie do "złotych myśli"
wpisało się 8 dziewczyn. Wczoraj zeszyt do mnie wrócił.
Pierwsza myśl po jego otrzymaniu? Nie chcę otwierać. Nie, nie dlatego, że
się boję. Raczej pragnę celebrować tę chwilę jak najdłużej.
Druga myśl – dobra otwieram.
Trzecia myśl – ale ten zeszyt zgrubiał! A to wszystko dzięki licznym
drobiazgom przyklejonym na kartach zeszytu i pocztówkom umieszczonym w kopercie
na samym końcu.
Czwarta myśl – najpierw go przeglądnę. Muszę się tym napajać jak najdłużej.
Kolejne myśli – o rany! Czytam.
To, co napisały dziewczyny, wprawiło mnie w zaskoczenie, wzruszenie i
zachwyt. Wspaniale było dowiedzieć się czegoś nowego o osobach, które poznałam
dzięki blogowi. Cudownie było móc uświadomić sobie, że są na tym świecie osoby,
których nigdy nie widziałam na żywo, ale które trzymają za mnie kciuki, życzą
mi jak najlepiej i we mnie wierzą. Dzięki wpisom w zeszycie poznałam mnóstwo
nowych cytatów, które, mam nadzieję, będą mi towarzyszyć w trudnych chwilach.
Wszystkie dziewczyny wykazały się niesamowitą kreatywnością. Szeroko się
uśmiechałam, oglądając strony ozdobione biletami, naklejkami i znaczkami. A jak
miło być otwierać tajemnicze koperty pełne niespodzianek! Znajdowałam w nich
herbaty, nalepki i zakładki do książek.
Jestem naprawdę zdumiona i szczęśliwa. Zeszyt nie zaginął, nie zniszczył
się, za co jestem wdzięczna wszystkim adresatkom i… Poczcie Polskiej (nie
wierzę, że to mówię, serio!). Jasne, nie było się bez opóźnień, ale najważniejsze, że zeszyt do mnie wrócił.
Jedyne, co mnie nieco smuci, to fakt, iż zostało całkiem sporo
niezapisanych stron. Chciałabym to zmienić, więc być może w niedalekiej
przyszłości ten sam zeszyt znów będzie wędrować po świecie. :) Są takie osoby, na których wpisach mi zależy.
Dziękuję postcrosserkom i blogerkom, które znalazły trochę czasu, by
pozostawić po sobie pamiątkę w podróżującym zeszycie. Nie żałuję decyzji o jego
założeniu. :D Myślę, że niejednokrotnie będę wracać do tych kolorowych,
radosnych stron…
Trzymajcie się!
Trzymajcie się!
Sara
Cieszę się, że zeszyt do Ciebie wrócił i mam nadzieję, że trafi jeszcze do niektórych skrzynek. ;)
OdpowiedzUsuńwygląda niesamowicie, widać, że wszystkie osoby, które go otrzymały naprawdę się postarały i wypełniły jego puste strony absolutnie przepięknie. :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie.
Fajna sprawa taki zeszyt. Trochę mi się przypomniały "złote myśli" które były modne kiedy byłam w starszych klasach podstawówki. Sama dwa razy się zapisywałam na listę chętnych do podróżującego zeszytu, ale.anibrazu do mnie nie trafił :/ Dobrze że Ty swój otrzymałaś i jesteś z niego zadowolona :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zeszyt dotarł do Ciebie cały i zdrowy :) Aż nie mogę się doczekać kolejnych zdjęć z tego zeszytu :D Wpisywałam się jakoś w środku, więc jestem bardzo ciekawa kolejnych wpisów <3
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa, sama też zastanawiałam się nad takim zeszytem, ale obawiam się, że nie mam jeszcze takiej pokaźnej grupy znajomych żeby mieć do kogo go wysłać. ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zeszyt już do Ciebie wrócił. Świetna pamiątka. Cytat Mark'a Twain'a chyba zagości u mnie na honorowym miejscu :)
OdpowiedzUsuńZeszyt wyszedł cudownie! Mnóstwo pozytywnych myśli :) Sama czasem myślę o założeniu takiego ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Zmieniłam nazwę bloga: http://magibox.blogspot.com/ :)
Taki zeszyt to świetna pamiątka, dziękuję Ci, że i ja mogłam zostawić w nim swój ślad :). No i całe szczęście dotarł cały! Niestety, ale czasem jak nie zawodzą ludzie, to zawodzi poczta.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z tym zeszytem, szkoda, że nie mogłam się do niego wpisać:/ ale mam nadzieję, że przy następnej okazji będę mogła to nadrobić ;)
OdpowiedzUsuń