Dziś
będzie o kasie. O tym, jaka jestem skąpa/oszczędna, jak gospodaruję finansami i
w jaki sposób szukam sposobów na zarobienie.
Być
może część z Was myśli, że nie może sobie pozwolić na podróże. To błąd. Wiele
razy udowadniałam Wam, że można wyjechać za granicę i zapłacić za wycieczkę 300
zł, wcale nie śpiąc w namiocie. Ale dzisiaj nie chcę skupiać się na tym, jak
zorganizować tanią podróż (o tanich biletach pisałam tu, o noclegach tu).
Chciałabym zdradzić Wam różne sposoby na zdobycie kasy – część z nich jest
przeznaczona dla studentów, niektóre dla wszystkich. Zaznaczę, z których ja
korzystam.
1. Stypendia.
Wyszukuję różne oferty w Internecie. Chyba nie było takiego roku w mojej
edukacji po podstawówce, abym nie otrzymała żadnego stypendium. Przyznają je
wójtowie, starostowie, prezydenci, organizacje, uczelnie. Czasami jest to 100
zł miesięcznie, czasami nawet 1000 zł. Stypendia są bardzo różne – począwszy od
socjalnych, poprzez naukowe za średnią, za laureata olimpiady, finalistę
konkursu, osiągnięcia artystyczne, pomysły na biznesy, skończywszy na
stypendiach dla osób z orzeczeniem o niepełnosprawności.
2. Praca.
To dość szerokie pojęcie, więc podzieliłam je na kilka części:
-
stała praca. Niestety studenci nie zawsze mogą sobie pozwolić na pełen etat.
Warto więc szukać zajęcia zdalnego bądź na pół etatu.
-
praca dorywcza, sezonowa np. liczenie towaru podczas inwentaryzacji, rozdawanie
ulotek, bycie hostessą czy praca w komisji wyborczej
-
różne inne prace takie jak: udzielanie korepetycji czy rozwiązywanie ankiet
online
-
własny biznes. Brzmi poważnie, ale coraz więcej jest wokół mnie takich osób,
które tworzą własną biżuterię, bukiety na zamówienie albo robią komuś paznokcie.
W tej kategorii chciałabym również umieścić zarabianie na swojej pasji. Nie musicie
od razu pisać książki, aby zdobyć pieniądze, można np. prowadzić warsztaty.
-
Internetowe zajęcia – zarabiać można dzięki artykułom sponsorowanym i banerom na blogu, reklamom na Youtubie, poleceniom na Instagramie, Facebooku czy Airbnb
-
dziwne zajęcia. Do takich zaliczam np. zakładanie kont w bankach po to, by
zarobić 50 zł. Ja akurat tego nie stosuję, ale znam takich, co potrafią się na
tym nieźle dorobić. Za to zdecydowanie polecam lokaty i konta oszczędnościowe. To cudowne uczucie, gdy za nicnierobienie co miesiąc otrzymuje się kilkanaście złotych.
3. Sprzedawanie
rzeczy. Nie mam na myśli tego, byście poszli teraz na targowisko i spróbowali
wepchnąć komuś swoje rzeczy. Ja sprzedaję przedmioty na Olx albo na Facebooku.
Są to książki, które mi się nie podobały, gry, w które już nie gram,
niepotrzebne rzeczy, ubrania (choć te zdecydowanie sprzedają się najgorzej!).
4. Branie
udziału w konkursach i teleturniejach. Nie będę Wam wciskać kitu: dla mnie
jednym z głównych powodów uczestniczenia w różnych programach telewizyjnych bądź
quizach nie jest dobra zabawa. Chcę po prostu wygrać. Branie udziału w
teleturniejach to także może być forma zarobku, tylko że tu potrzeba już dużo
szczęścia (i trochę wiedzy też się przyda). Próbuję swoich sił także w różnych
konkursach internetowych, zarówno w takich, w których nagrodą są wycieczki, jak
i w takich, w których można zdobyć przedmioty (nieważne, czy to prostownica czy
żel pod prysznic). Te wygrane rzeczy pozwalają mi później zaoszczędzić (w końcu
jeżeli wygram zestaw kosmetyków, to później nie muszę na nie wydawać kasy - brzmi januszowato, ale tak jest), a niekiedy stanowią źródło zarobku, gdy postanowię je sprzedać.
Należę
do osób, które kupują sobie mało rzeczy, a pieniądze wolą przeznaczyć na doświadczenia - czyli podróże albo wizyty w escape roomach.
Większość kasy okładam i czasami się zastanawiam, czy to jeszcze oszczędność,
czy to już skąpstwo…
Dajcie
znać, jakie są Wasze sposoby na zdobycie pieniędzy!
Sara
Ile musisz mieć na koncie oszczędnościowym, aby dostać kilkanaście złotych miesięcznie? Sporo ;)
OdpowiedzUsuń