Z
tego wszystkiego (czyli właściwie z czego?) zapomniałam o podsumowaniu
miesiąca. Z tego wszystkiego, czyli z powodu epidemii, pracy i tego, że każdy dzień wygląda dość… podobnie. To zaczyna być niebezpieczne.
Ale
oto jestem i opowiem Wam o tym, czego nie robiłam w kwietniu.
Nie
byłam na żadnym koncercie. Ani wystawie. Nie wyjechałam za granicę, nie kupiłam
też żadnych biletów lotniczych. Ba, nawet ich nie przeglądałam. Nie jadłam na
mieście, nie odwiedziłam żadnego escape roomu ani nie widziałam żadnego filmu w
kinie. Nie wypożyczyłam książek z biblioteki, nie spacerowałam po starówce ani
nie spotkałam się z dawno niewidzianymi przyjaciółmi i babcią. Nie
spędziłam ani jednego dnia na uczelni ani w redakcji. Nie obcięłam grzywki u
fryzjera, nie byłam na masażu ani nie zarezerwowałam biletów na musical.
To
co właściwie robiłam?
To,
co wszyscy. Siedziałam w domu. Dużo pracowałam, trochę udawałam, że się uczę
(napisałam nawet jeden egzamin online!). Czytałam książki zamówione naprędce z
Empiku i oglądałam filmy, czasami bardzo ZŁE filmy z laptopa (podłączonego do
telewizora, bo ja jednak z tych).
Aby
nie oszaleć, czasami wyszłam do lasu albo chociaż przejść się po chodniku,
ewentualnie wokół domu. Wyrzucałam śmieci, aby mieć okazję do przewietrzenia
się. Jeździłam po ciasto na wynos do kawiarni, aby pozwolić jej przetrwać. A
skoro o cieście mowa, to codziennie (no, prawie) ćwiczyłam na orbitreku. Ale to
chyba nadal za mało. I nie ma to związku z ciastem.
Układałam
puzzle, żeby się uspokoić i czytałam dużo Internetu, żeby się denerwować.
Przerwę zrobiłam sobie w święta. Trzydniową, chyba najdłuższą od czasów
gadu-gadu i naszej klasy. Gdy po kilku dniach nieobecności w sieci włączyłam
Facebooka, okazało się, że… nic mnie nie ominęło. Takie detoksy zawsze dają mi
do myślenia.
Co
jeszcze robiłam w kwietniu? Grałam w gry planszowe i czasami wygrywałam. Dusiłam
się w maseczce i pociłam w rękawiczkach. Adoptowałam fokę, bo poprzednia już na
wolności.
Ale
mój kalendarz na kwiecień jest prawie pusty. Zapisuję w nim, co miłego się
wydarzyło. W kwietniu zapisałam tylko "sprzedaliśmy garnki" i "sprzedaliśmy
mikrofalówkę".
A
co Wy robiliście w kwietniu?
Sara
PS Ale tak właściwie to jedną ważną rzecz zrobiłam w kwietniu: ustaliłam
pytanie badawcze mojej pracy magisterskiej. Listów gratulacyjnych proszę nie
przysyłać pocztą – listonoszom i tak szykuje się dodatkowa robota…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.