Gdy wszystkim wydawało się, że bloga porzuciłam już na zawsze, oto wjeżdża nowy post. Nie będę ukrywać, że wstydzę się tych przerw, ale jednocześnie staram się aż tak bardzo nie samobiczować. Po prostu dopadła mnie dorosłość. W gąszczu chorób, problemów, kłótni, dziennikarzenia, mycia garów i promocji w sklepach wyłuskałam chwilę, by napisać Wam, co robiliśmy w Mediolanie – gdy już zobaczyliśmy główną atrakcję miasta. Mediolan to coś więcej niż Duomo! Sprawdźcie, co jeszcze warto zwiedzić w stolicy mody.
Co zobaczyć w Mediolanie oprócz katedry? Zamek!
Słońce dość mocno przygrzewało, gdy opuściliśmy dach katedry w Mediolanie (o tym w poprzednim wpisie). Naszym kolejnym celem był zamek. Najpierw jednak zahaczyliśmy o Palazzo di Brera. Budynek nie wywarł na nas jednak dużego wrażenia – właściwie to nawet pisząc tego posta, musiałam sprawdzić, jak się nazywał. Być może nie utkwił nam w pamięci z tego powodu, że to, co najbardziej zachwycające, czyli potężna kolekcja włoskiego malarstwa, znajduje się we wnętrzu obiektu. W muzeum mieszczącym się w pałacu możemy oglądać dzieła Canaletta, Caravaggia czy Rafaela. Nas jednak obrazy nie bardzo interesowały, więc do środka nie weszliśmy.
Za to Zamek Sforzów zyskał naszą zdecydowaną aprobatę. Jego dziedziniec można zwiedzać bezpłatnie. Rozsiedliśmy się więc i podziwialiśmy majestatyczną warownię. Podczas podróży lubię oglądać zamki – zdecydowanie bardziej niż kościoły. Marcin zresztą podobnie, więc oboje byliśmy zadowoleni.
Gdzie odpocząć w Mediolanie?
To, co wydarzyło się w kolejnej części dnia, było dość spontaniczne i może przez to właśnie tak fajne. Marcin zauważył na Google Maps, że tuż obok zamku znajduje się rozległy park. A że my lubimy parki, lasy, brzegi rzeki i inne miejsca, w których można obcować z naturą, nie zastanawialiśmy się długo i stwierdziliśmy: czas na spacer. Jak by nam było mało spaceru tego dnia… Jedną z głównych atrakcji parku był Łuk Pokoju, który ja porównałam do Bramy Brandenburskiej. Dopiero później skapnęliśmy się, że Park Sempione i Łuk Pokoju mieliśmy na swojej liście rzeczy "do zobaczenia". Ale znaleźliśmy je, zupełnie ich nie szukając. Swoją drogą mediolański park wyglądał trochę inaczej niż zieleńce, które znam z Polski. Więcej było tam wypoczywających, niektórzy opalali się, inni piknikowali. W toruńskich parkach raczej trudno spotkać kogoś, kto w samym stroju kąpielowym wygrzewa się w słońcu.
Ostatnim punktem, który zobaczyliśmy przed obiadem była fontanna przed wejściem do zamku– niestety, ze względu na epidemię, nieczynna.
Romantyczna randka w Mediolanie. Poznajcie dzielnicę Navigli
Wróciliśmy
do wynajmowanego pokoju. Gdy
Marcin drzemał, ja zaczęłam się zastanawiać, co jeszcze
moglibyśmy zobaczyć. Nie chciałam ciągać nas po kościołach,
ale jednocześnie nie chciałam też zostawać w pokoju. Wymyśliłam,
że zrobię Marcinowi niespodziankę. Po przebudzeniu powiedziałam: "Zbieraj się", ale nie wyjawiłam, dokąd. Po dość długiej
podróży metrem,
a następnie kilkuminutowym spacerze dotarliśmy do Navigli.
W swojej rozpisce oznaczyłam ją jako "dzielnica z kanałami". I
faktycznie – w tej części miasta można poczuć się prawie jak w
Wenecji. Mnóstwo kafejek, kanały…
Choć nie jest to typowa dzielnica z zabytkami, to zdecydowanie
polecam Wam odwiedzić ją podczas pobytu w Mediolanie, najlepiej
wieczorem, gdy lokale będą pełne rodowitych Włochów,
popijających spritza. Nas Navigli zachwyciło. Niespodzianka
się udała! Poczuliśmy
się trochę jak nad naszą ukochaną Wisłą, nad którą
pocałowaliśmy się po raz pierwszy, zostaliśmy parą, a także
zaręczyliśmy się.
W Navigli trafiliśmy akurat na "złotą godzinę", czyli porę na godzinę przed zachodem słońca. To tylko dodawało tej dzielnicy romantyzmu.
"Ostatnia Wieczerza": bilety i inne przydatne informacje
To był pełen emocji dzień w Mediolanie. Zobaczyliśmy większość rzeczy, które chcieliśmy, a nawet więcej. Nie był to jednak koniec naszego pobytu w tym mieście. Kolejnego dnia pojechaliśmy do pobliskiego Bergamo (o czym w osobnym poście, jak już się go doczekacie). A jeszcze kolejnego rozdzieliliśmy się, bo każde z nas chciało zobaczyć, co innego. Choć do tej kilkugodzinnej rozłąki przyczyniły się nie tylko chęci, lecz także… brak biletów. Początkowo myśleliśmy, by razem zobaczyć "Ostatnią Wieczerzę", czyli jedno z najsłynniejszych dzieł Leonarda da Vinci, które znajduje się właśnie w Mediolanie. Jednak gdy chcieliśmy kupić wejściówki, okazało się, że na pasującą nam godzinę został dokładnie… jeden bilet. Stwierdziliśmy więc, że ja zobaczę "Ostatnią Wieczerzę", a Marcin w tym czasie pojedzie na San Siro obejrzeć słynny stadion AC Milanu i Interu.
Jeśli
chodzi o dzieło Leonarda da Vinci, w rzeczywistości nie jest to
obraz, lecz malowidło ścienne, które można podziwiać w
refektarzu,
czyli
jadalni
klasztoru dominikanów
przy
kościele
Santa
Maria delle Grazie. Do
samej świątyni wejdziemy bez opłat, natomiast by zobaczyć dzieło
Leonarda, musimy zapłacić.
Ceny
w listopadzie 2021 to: - 15
euro – bilet normalny,
- 2
euro – bilet ulgowy dla osób od 18 do 25 roku życia.
- Młodsze
osoby wchodzą za darmo.
Wizyta
przebiega według dość restrykcyjnych reguł. Wszystkie rzeczy,
łącznie z małą torebką, należy zostawić w szafkach. Do
pomieszczenia, w którym znajduje się malowidło, wchodzi tylko
określona liczba osób. Wizyta trwa 15 minut. Można robić zdjęcia,
lecz bez użycia lampy. W tym samym pomieszczeniu znajduje się także inne dzieło - "Ukrzyżowanie Chrystusa".
Nie
będę pisać o tym, czy warto zobaczyć "Ostatnią Wieczerzę",
czy też nie – o tym musicie zdecydować sami. Wszystko zależy od
Waszej osobowości, zainteresowań i potrzeb. Ja, gdybym miała
zapłacić 15 euro za możliwość oglądania malowidła przez
kwadrans, zapewne bym się nie zdecydowała – co innego 2
euro. Nie znaczy to, że dzieło mi się nie podoba albo w
jakikolwiek sposób mnie zawiodło.
To
tyle jeśli chodzi o Mediolan. Jeśli złapiecie tanie loty do tego
miasta, śmiało, bierzcie!
Sara
Większość atrakcji Mediolanu zaliczona, choć obrazu nie widziałam ;)
OdpowiedzUsuńJakie piękne i ciekawe
OdpowiedzUsuń