Strony

niedziela, 8 grudnia 2013

Zwierzenia blondynki i wyznania blogerki cz.3



Wróciłam, wróciłam! Przez najbliższe tygodnie nie zamierzam Was opuszczać na dłużej. Byłam pewna, że dodam post już wczoraj, ale orkan Ksawery skutecznie pokrzyżował mi plany. Co to za różnica – wrócić z Berlina o 14:00 zamiast 15 godzin wcześniej… Niedługo wszystko Wam opowiem, ale dzisiaj czas na comiesięczne podsumowanie. Nie mogę darować sobie powspominania tego, jak momentami, w listopadzie było jeszcze 10 stopni, a na niebie słońce… Jak zapomnienie rękawiczek nie graniczyło z rozpaczą... Ale grudzień jest w czymś lepszy od listopada. Ma święta. Powiecie: Ale w listopadzie też są święta i to nawet więcej! Wszystkich Świętych, Halloween, andrzejki, Narodowe Święto Niepodległości… Na co ja spokojnie odpowiem: Na żaden z tych dni nie czeka się z taką niecierpliwością jak na święta Bożego Narodzenia. Tworzą one wokół niezwykłą aurę i niesamowity klimat (chociaż supermarkety próbują nas przekonać, że święta zaczynają się już w listopadzie, a nawet w październiku – nietrudno znaleźć czekoladowe Mikołaje na półkach i usłyszeć kolędy w, nie zawsze czystym, wykonaniu już dwa miesiące przed wigilią).

Miniony listopad kojarzy mi się przede wszystkim:
1) z dłuższymi weekendami, po których następował taki nawał pracy, że musiałam dokonywać trudnych wyborów (lepiej zawalić sprawdzian na temat ewakuacji świnek czy parseków?). Na szczęście nie siedziałam całe dnie w domu…
2) z Poznaniem, który przyjął mnie z otwartymi ramionami. Powitały mnie tam urocze koziołki, smaczne kebaby, słodkie rogale, wysokie palmy i szwedzkie meble, natomiast na toruńskiej starówce pewnego wieczoru w powietrzu mieszał się zapach pysznej, świeżej kawy i pierniczków, a ja mogłam go poczuć bez obaw… Czego chcieć więcej?







3) Z pocztówkami  – ostatnio wysyłam i otrzymuję ich coraz mniej, ale jak już coś znajdę w skrzynce, to zawsze jestem bardzo zadowolona i każdą pocztówkę mocno doceniam.






4) Z zakupami, w pewnym sensie przymusowymi, bo po drastycznym schudnięciu, większość spodni była na mnie za duża i nawet pasek nic nie pomagał. Zauważyłam też, że brakuje mi w szafie klasycznych ubrań, pasujących do wielu rzeczy. Uwierzycie w to, że nie miałam zwyczajnych dżinsowych rurek?!

5) Z intrygującymi sesjami… domowymi. Często późne powroty z Torunia nie dawały mi szansy na wykonanie jakichkolwiek zdjęć na dworze. Okazało się jednak, iż zrobienie jako takich zdjęć w domu również jest nie lada wyczynem. Pół żartem, pół serio ubrałam się w suknię ślubną mojej mamy, aby choć na chwilę mieć nogi aż do samej ziemi. Chociaż w ciągu najbliższych 7 lat nie planuję ślubu :)



6) Z lokami. W listopadzie kręciłam, nawijałam, odwijałam i myślę, że będę robić to coraz częściej. Co prawda zajmuje to dłużej niż chwilę, ale wydaje mi się, że warto. Nie lubię nudy, a już od dawna w mojej głowie kotłują się myśli na temat zmiany fryzury. Kręcenie to dobry krok.

7) Ze słodkościami – nie umiem gotować, nie lubię tego robić, kuchnię omijam szerokim łukiem, ale mój ukochany brat to zapalony kuchcik. W listopadzie przygotował babeczki. Ja pomogłam je wyłącznie ozdobić, co też nie wyszło idealnie… 



Jutro czekać będzie na Was relacja z otwarcia nowego toruńskiego mostu. Naprawdę się działo, chociaż temperatura dawno spadła poniżej zera. Później możecie się spodziewać wielu zdjęć z wietrznych Niemiec.

Ściskam,

Sara

PS. Jeśli nie widzieliście poprzednich podsumowań, możecie zobaczyć je tu i tu :)

3 komentarze:

  1. świetny post! piękna opaska z uszkami :)
    pozdr i zapraszam do mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. prześlicznie wyglądasz w tej sukni :) chociaż moda się zmieniła - teraz panny młode nie wybierają błyszczących

    też jestem postcrosserką :) swoją pasję dostałam dzięki mamie, która zbierała pocztówki

    zapraszam do siebie na konkurs: http://czarrymarry.blogspot.com/2013/12/tra-la-la.html :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna suknia slubna ;) gdybys chciala sprzedac :D :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.