Pomyśleć, że wahałam się nad tym,
czy pójść nad studniówkę. Najbardziej odstraszały mnie koszty... Ostatecznie stwierdziłam, że taki bal jest raz w życiu i lepiej coś zrobić i później żałować, niż nie zrobić i potem żałować, że się tego nie zrobiło.
Jakiś tydzień przed studniówką zaczęłam się okropnie bać. To brzmi żałośnie – denerwowałam się imprezą, podczas której de facto powinnam się wspaniale bawić. I bawiłam się świetnie. Gdy próbowałam zdefiniować, co właściwie tak mnie martwiło, okazało się, że były to totalnie irracjonalne wyobrażenia i bzdety. Podrą mi się rajstopy? Przecież mogę przebrać! Buty mnie obetrą? Przecież wezmę baletki na przebranie i plastry, a zresztą… najwyżej będę tańczyć boso :D) Nie będę umiała tańczyć? Eee tam, na pewno partner mnie poprowadzi, haha. :D
Jakiś tydzień przed studniówką zaczęłam się okropnie bać. To brzmi żałośnie – denerwowałam się imprezą, podczas której de facto powinnam się wspaniale bawić. I bawiłam się świetnie. Gdy próbowałam zdefiniować, co właściwie tak mnie martwiło, okazało się, że były to totalnie irracjonalne wyobrażenia i bzdety. Podrą mi się rajstopy? Przecież mogę przebrać! Buty mnie obetrą? Przecież wezmę baletki na przebranie i plastry, a zresztą… najwyżej będę tańczyć boso :D) Nie będę umiała tańczyć? Eee tam, na pewno partner mnie poprowadzi, haha. :D
W dniu studniówki
odwiedziłam i fryzjera, i kosmetyczkę. O ile wiedziałam, co chcę mieć na
głowie, o tyle co do makijażu nie miałam żadnej koncepcji. Ale trafiłam do
wspaniałych profesjonalistów i zarówno koczek, jak i make-up trzymały mi się do
samego końca.
Bal odbywał się w hotelu
Rubens&Monet kilka kilometrów za Toruniem. Dlaczego akurat tam? Podobno
uczniowie z IV LO w Toruniu nie mieszczą się na sali w najpopularniejszym toruńskim
hotelu (wraz z nauczycielami i osobami towarzyszącymi myślę, że na sali było ok.
300-400 osób), więc i w zeszłym roku, i w tym bal miał miejsce poza Toruniem.
Trzeba było załatwić sobie szoferów (tatusiów).
Niektórzy z Was mieli swoją
studniówkę dobrych kilka lat temu, inni jeszcze na nią czekają, zdradzę Wam
zatem, co, oprócz rzecz jasna tańców, pojawiło się na naszej imprezie.
Na wejściu każda dziewczyna dostawała
różyczkę, wszystkie pary pozowały do zdjęć. Wszystko zaczęło się z
niezaskakującą obsuwą (organizacja czwórki!). Myśleliśmy, że na pierwszy ogień
pójdzie polonez, ale okazało się, że najpierw przemówienia, podziękowania,
wręczanie kwiatów wychowawcom… Trochę to trwało, ale w końcu kazano nam ustawić
się do tańca. Hmm, tylko jak to zrobić? Ponad 100 par, a na sali mało miejsca. Moja mama obserwowała poloneza z boku i przyznaje, że
momentami wyglądało to trochę żenująco, bo niektórzy totalnie olali kroki. Ściskaliśmy się, szturchaliśmy, więcej kroków
wykonywaliśmy w miejscu niż w ruchu. Ale ja dygałam i nie mam sobie nic do
zarzucenia. :D Szkoda tylko, że zmarnowaliśmy tyle czasu na próbach…
Po polonezie podano nam
dwudaniową kolację. Później pozowaliśmy do zdjęć klasowych. W końcu ok. 22 (po dwóch godzinach od teoretycznego
rozpoczęcia się balu) mogliśmy się wyszaleć. Zespół był naprawdę dobry, a
muzyka w miarę różnorodna – grano i stare hity, i kawałki disco polo, i nowsze
utwory. Brakowało mi tylko piosenek, do których wszyscy znają układ np. macarena. Może po naszym
wyjściu orkiestra albo DJ postanowili w końcu zagrać coś w tym stylu, tego nie
wiem. Z moim partnerem wyszliśmy pół godziny przed końcem balu, co i tak dawało
niezły wynik (godzina 4:30!).
Jakie jeszcze były atrakcje? Wielki tort o północy oraz losowanie królowej i króla balu.
Jakie jeszcze były atrakcje? Wielki tort o północy oraz losowanie królowej i króla balu.
Bawiłam się świetnie, wykręciłam
kilkaset piruetów. Jedynym minusem imprezy było… jedzenie. Moi rodzice już przed
studniówką wyrażali pewne zaniepokojenie – kilka lat temu byli w tym samym
lokalu na weselu. Wówczas jedzenia było niewiele. U nas sprawa wyglądała tak
samo. Po ciepłej kolacji postawiono ciasto i przystawki, ale przy naszym
stoliku mało kto te potrawy tknął. W półmiskach znalazło się coś w galarecie, pasztet, sałatka
warzywna… Na bogato, prawda? Byliśmy pewni, że to jest nasza kolacja, bo do 3 w
nocy nie pojawiło się na stołach nic innego. W końcu dostaliśmy tak ostry
barszcz, że nie dałam rady go wypić (mimo że uwielbiam tę zupę!). Czasami na
stoliku brakowało nam nawet wody, a kelnerzy jakoś nie kwapili się, by ją
przynieść, nawet po prośbach. Tak więc jedzenie to była niestety wada tej
studniówki. :(
Pewną niedogodnością była też
ciasnota, na parkiecie nie mieliśmy zbyt dużo miejsca. Ale i tak tańczyliśmy!
Może nie spędziłam każdej minuty tej imprezy na parkiecie, ale i tak wydawało
mi się, że tańczyłam sporo. W końcu po to jest studniówka!
Niepotrzebny był ten stres przed balem. Byłam zadowolona i z mojego partnera (Marcin, spisałeś się, dziękuję Ci za towarzystwo i za to, że nie pozwoliłeś mi upaść! :)), i z muzyki, i z fryzury oraz makijażu. Dziękuję wszystkim, dzięki którym ten wieczór był pełen żartów, komplementów i dobrego humoru. :) Gdy dostanę zdjęcia od fotografa, na pewno Wam się pochwalę! A teraz… dwa tygodnie ferii. :DD
Niepotrzebny był ten stres przed balem. Byłam zadowolona i z mojego partnera (Marcin, spisałeś się, dziękuję Ci za towarzystwo i za to, że nie pozwoliłeś mi upaść! :)), i z muzyki, i z fryzury oraz makijażu. Dziękuję wszystkim, dzięki którym ten wieczór był pełen żartów, komplementów i dobrego humoru. :) Gdy dostanę zdjęcia od fotografa, na pewno Wam się pochwalę! A teraz… dwa tygodnie ferii. :DD
Trzymajcie się!
Sara
PS Rajstopy mi się nie podarły, buty nie obcierały, a czy umiem tańczyć? Hmmm… Najgorsza chyba nie jestem! :D
Sara
PS Rajstopy mi się nie podarły, buty nie obcierały, a czy umiem tańczyć? Hmmm… Najgorsza chyba nie jestem! :D
Ojjj kiedy ja miałam swoją studniówkę, pamiętam jak na nią czekałam a teraz minęło od niej aż 4 lata - nie wiem kiedy ten czas minął :(
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie,
Karolina z Likemywholefashion
studniówka - kiedy to było :)
OdpowiedzUsuń_______________________
www.justynapolska.com
Fashion & makeup
Jak Ty pięknie wyglądałaś! ;O Wow! :)
OdpowiedzUsuńJa swoją studniówkę mam za rok. Ech, przyznam szczerze, że już się trochę stresuję. Czy znajdę partnera? Czy będę potrafiła się świetnie bawić na parkiecie? Jak to w ogóle będzie?! No ale cóż, idę tak czy siak, nawet sama. :D Cieszę się, że Ty się świetnie bawiłaś, a obawy okazały się niesłuszne! ^^
Swoją drogą... Też mam ferie! Piona! :D
dziękuję! :*
Usuńja w gimnazjum trzymałam się z chłopakami, a teraz właściwie nie mam zbyt wielu kolegów, więc miałam dość wąskie pole manewru. mój przyjaciel wyjechał do Anglii, inny znajomy to samo... ale w końcu odważyłam się zaprosić starego przyjaciela i zabawa była super! on miał swoją studniówkę tydzień wcześniej, więc się śmiałam, że ma już doświadczenie, haha. :D nie ma się co martwić! naprawdę, szkoda na to czasu.
piona!
na swoja tez mialem nie isc, bo nie lubie takich masowych imprez, gdzie trzeba wciskac sie w garnitur, ale w koncu sie wybralem, tez nie zalowalem. ale kiedy to bylo! :)
OdpowiedzUsuńja w ogóle nie lubię imprez xd ale na studniówce bawiłam się naprawdę super. :)
Usuńa co do poloneza to u mnie bylo ich kilka, po 2-3 klasy w swoich ukladach. calosc ze wstepem, przemowami trwala bardzo dlugo. polonez mojej klasy byl ostatni i juz prawie nikt go nie ogladal.
Usuńja też pamiętam ok4lata temu swoją studniówkę było wspaniale ale podczas poloneza ze względu brak miejsca na kocu nie wyszło koło a połamaniec koła każdy w inna stronę , i pieczonego dzika
OdpowiedzUsuńoo, my nie mieliśmy tak skomplikowanych figur jak koło, hehe. :D i tak by nie było miejsca! pieczonego dzika też nie było...
UsuńOjj, poszłabym znowu na studniówkę. Bardzo miło wspominam tą imprezę i chyba nigdy jej nie zapomnę. Co prawda, ja nie miałam takich obaw. Ja się po prostu nie mogłam swojej doczekać. A że dodatkowo byłam jeszcze organizatorką, to już w ogóle. :)
OdpowiedzUsuńu nas organizatorką była jakaś nieogarnięta kobieta, która wprowadzała niepotrzebny chaos i ustaliła takie menu, że mało kto chciał jeść cokolwiek. ale ta babka nie przeszkodziła nam w dobrej zabawie! :)
UsuńFajnie że bawiłaś się dobrze na swojej studniówce :) Troszkę zazdroszczę, bo nie byłam ani na jednej - ani na studniówce ukochanego bo pójść na nią nie mogłam, wysłałam za mnie wspólną koleżankę, ani na swojej, bo w naszym technikum były tylko dwie klasy maturalne, klasa równoległa olała temat i koszty wyszły ogromniaste. Chcieliśmy robić w szkole, ale dyrektor się nie zgodził.... bo zniszczymy parkiet na sali gimnastycznej...
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wyglądałaś. Udanych ferii ;)
dziękuję bardzo!
Usuńmój partner jest w liceum, w którym są tylko dwie klasy i właśnie koszty balu były u niego dużo większe niż u nas w liceum. :/ ale w końcu studniówka się odbyła. to wielka szkoda tak w ogóle nie mieć studniówki... :(
Gdyby ta druga klasa się cokolwiek przejęła to byłoby jeszcze ok. Problem wystąpił w momencie kiedy trzeba było zacząć organizować. Najpierw nie chcieli się do niczego mieszać, przyjść tylko na gotowe a w końcu stwierdzili że w ogóle nie przyjdą, więc studniówka odbyłaby się tylko dla jednej o to też niepełnej klasy. Szkoda, ale nic się nie poradzi :/
UsuńPięknie Saro wyglądałaś. Sukienka jest śliczna, do twarzy Ci w niebieskim.
OdpowiedzUsuńByłam dwa razy na Studniówce i jakbym miała okazję pójść jeszcze raz nawet bym się nie wahała. Te imprezy były świetne. U mnie oczywiście była inna moda, bo maturę zdawałam 12 lat temu. Dziewczyny obowiązkowo miały długie sukienki, niektóre nawet z kołami, falbanami i trenami :)
dziękuję bardzo za komplementy, Weroniko! chyba muszę częściej zakładać niebieskie/chabrowe rzeczy, bo już któryś raz czytam czy słyszę, że dobrze mi właśnie w tym kolorze. :D
Usuńtreny na studniówce? jejku, jak na ślub! u nas trenów nie było. co do sukienek była pełna dowolność. były i balowe, i koktajlowe, i białe, i czarne, bez ramiączek i na długi rękaw... w
Bardzo pięknie wyglądałaś!
OdpowiedzUsuńJa na swojej studniówce nie byłam, bo się nagle rozchorowałam, niestety, albo stety, bo właściwie mi nie zależało. Z tego co pamiętam, to za moich czasów ;P na studniówkę zakładało się obowiązkowo czerwone majtki (i na maturę też). Fajnie, że dobrze się bawiłaś!
dziękuję ślicznie!
Usuńjejku, ja w sumie się bałam, że się rozchoruję. niby był ten stres przed samym balem, ale gdzieś w głębi wiedziałam, że chcę iść, że nie chcę przepuścić takiego wydarzenia z cyklu "raz w życiu".
wiem, że niektórzy faceci mieli u nas czerwone skarpetki. :D ale nie wszyscy. ja z czerwonych rzeczy miałam tylko podwiązkę. mam nadzieję, że mimo to zdam maturę, haha.
Saro wyglądałaś zjawiskowo ;-) bardzo ładnie, sukienka idealnie do Ciebie pasuje i ten kolor do twarzy Ci w nim;) a ta fryzura i makijaż nieziemsko ;) Jak nie ta sama osoba;) Zaskoczyłaś mnie,ale pozytywnie ;) Nie można oderwać wzroku ;)
OdpowiedzUsuńjejku, dziękuję pięknie. :* przyznaję, że ja sama nie spodziewałam się takiego efektu, haha.
UsuńWyglądałaś przepięknie! Fajnie, że w głowie pozostało wiele pozytywów. U mnie było niby ok, ale prawdę mówiąc, gdybym miała wybór jeszcze raz - powiedziałabym NIE. Wahałam się, ostatecznie właśnie poszłam "bo to raz w życiu".
OdpowiedzUsuńA z rajstopami to miałam podobne obawy :D. Ale o dziwo nic się nie podarło. Baletki też wzięłam, ale ostatecznie stopy mnie w ogóle nie bolały od moich butów ;O!
Usuńdziękuję Karolina. :* szkoda, że nie masz aż takich super wspomnień. ja w sumie mogłabym iść na taki bal jeszcze raz. tylko te koszty... i później byłabym zapewne okropnie zmęczona.
UsuńUwielbiam wracać do wspomnień sprzed roku :) Moja studniówka była wspaniała, a również bałam się, że nie będzie tak jak powinno być. Z chęcią bym to powtórzyła, szkoda, że to tylko raz w życiu. Może właśnie dlatego ma to taki urok...
OdpowiedzUsuńzapewne tak! to takie niezwykłe wydarzenie, pierwszy 'dorosły bal', wszyscy pięknie wyglądają, tańczy się w parach, jest polonez, jest elegancko... :) chyba taki stres przedstudniówkowy jest dość popularny, hehe. cieszę się, że i Twoja studniówka była wspaniała!
UsuńMi niestety studniówka się nie udała. Mój partner zapomniał o róży, potem w polonezie moja klasa szła jako ostatnia i zamiast normalnych kroków biegliśmy (szły trzy tury), potem okazało się, że facet, który nagrywał film połączył naszą prezentacje klasy z nagraniem ze studniówki innej klasy, więc zamiast nas oglądaliśmy bio-chem. Nie wytańczyłam się a uwielbiam tańczyć. muzyka była straszna, ani tańczyć ani chodzić :D także ja moją studniówkę dobrze nie wspominam oprócz tego że wszyscy pięknie wyglądaliśmy :D
OdpowiedzUsuńprzykro to czytać. :( ale mam nadzieję, że po latach się z tych nieprzyjemnych i nieprzewidzianych wydarzeń śmiejesz!
UsuńPięknie wyglądałaś Sara :-) Fryzura, makijaż i sukienka, wszystko tworzyło super całość :-) Moja studniówka z przed 15 lat to przede wszystkim suknie długie do ziemi ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję! U nas też kilka dziewczyn miało suknie do ziemi. Ale jednak dominowały te przed kolano. :)
UsuńPiąteczka, jeśli chodzi o ferie, też mam dwa tygodnie wolnego! :D Wyglądałaś przepięknie, już patrzyłam na zdjęcia na facebooku :D U mnie była studniówka wieczór przed Twoją i sala była ogromna, dlatego z czego wiem ścisku nie było, ale za to jakieś 95% dziewczyn miało czarne sukienki - naprawdę! Ja niestety (albo stety?) mam studniówkę za rok i już wybrałam sobie sukienkę i czarna nie będzie haha :D Sama osobiście boję się tego, że nie będę miała partnera, ale mam czas, coś wymyślę ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że zabawa się udała, w końcu taka impreza tylko raz w życiu :D
PS. Jestem oczarowana Twoją fryzurą!
Bardzo miło, dziękuję. :*
UsuńU nas jak matematyczka na lekcji(!) pytała, jakie mamy sukienki, to 85% dziewczyn twierdziło, że czarne, ale w sumie to kolory były różne - i białe, i kremowe, różowe, czerwone, niebieskie... czarne oczywiście też. Ja wiedziałam, że czarnej mieć nie będę, bo w takim kolorze zdarza się, że wyglądam jak śmierć, poza tym mój partner miał granatowy garnitur, także coś by się gryzło. ;)
Co do partnera to jestem pewna, że kogoś znajdziesz. Zawsze się ktoś znajdzie. Często okazuje się, że nawet ze znajomym z gimnazjum można się świetnie bawić. Tylko czy wyższego uda Ci się wyhaczyć... to już u Ciebie trudniejsza sprawa. :D Ale jak będzie równy to też będzie ok! :D
Co do fryzury to szukałam fryzur w internecie - wiedziałam, że chcę mieć upięte włosy. Kilka dni przed studniówką wybrałam się ze zdjęciami do zupełnie innej fryzjerki niż zwykle, ona podeszła do sprawy bardzo profesjonalnie. Powiedziała co i jak. W dniu studniówki spędziłam w salonie niecałe półtorej godziny. Miałam włosy nakręcone na wałki, a następnie z jednej strony upleciony warkoczyk, a z drugiej zrobiony kok. Sama byłam zachwycona efektem, a zapłaciłam 50zł, co wydaje mi się całkiem spoko kwotą. :DD
No to po kolei, abym nie zapomniała niczego napisać! Piękny kolor i krój sukienki, uwielbiam niebieski, granatowy i w ogóle różne odcienie tego koloru :) Wyglądasz, jak to się mówi: "zgrabnie i powabnie", Saro :D Fryzura też jest świetna, choć nie wiem dlaczego, ale byłam przekonana, że postawisz na rozpuszczone włosy, więc mnie zaskoczyłaś zupełnie! :D
OdpowiedzUsuńSuper, że się wybawiłaś :) Kiepskie jedzenie to nic dobrego, na jakiejkolwiek imprezie, niestety. Szkoda, że się nie postarali.
Ja przeżyłam dwie studniówki - jedną jako osoba towarzysząca u znajomego, a drugą u siebie. Tak jak chyba napisałam już kiedyś, na swojej byłam sama i nie byłam zupełnie zawiedziona, gdyż zdecydowanie więcej było chyba osób bez pary niż w parze, dzięki czemu jeszcze bardziej ta studniówka zintegrowała naszą klasę na przykład. Ja zupełnie nie stresowałam się studniówką, bo... czym się tu stresować? Tak jak napisałaś, rajstopy (w moim wypadku pończochy) można ściągnąć, a bez butów tańczyła od północy połowa sali :D Przynajmniej nikt nikogo korkiem nie deptał! Jedzenie mieliśmy nawet dobre i chyba było go dużo z tego co pamiętam. Muzykę to mieliśmy świetną! Ojj dało się wyszaleć, dało. Chyba też nie było Macareny... Ale był pociąg :)
Co do Poloneza, to u nas tańczyło tylko kilkanaście par. Ja się nie zdecydowałam, gdyż próby odbywały się po lekcjach, a ja dojeżdżałam do liceum autobusem i nie pasowało mi to zupełnie. Nie żałuję :) U nas był wymóg że muszą tańczyć w czarnych, długich sukienkach z tego co pamiętam. A u Was coś takiego chyba nie miało miejsca? Zdjęcia klasowe też mieliśmy, zaraz do polonezie i przemówieniach. Potem było chyba jedzenie podane i potem tańce połamańce! :D
Najważniejsze, że wszystko się udało i impreza była niezapomniana! :)
I tak zapomniałam! Udanych ferii jeszcze życzę! :D
UsuńDziękuję Kinga - i za komplementy, i za życzenia udanych ferii. :D Wiesz co, z tymi włosami to jakoś od początku byłam pewna, że chcę upięte. :) Zwykle na co dzień chodzę w rozpuszczonych, a na różne okazje typu bal gimnazjalny, wigilia klasowa zazwyczaj kręciłam włosy. Tym razem chciałam coś innego na głowie. :DD
UsuńUnas raczej większość uczniów przyszła z osobą towarzyszącą - niektórzy szli z osobą poznaną dwa dni wcześniej, niektórzy dobierali się tylko do poloneza. O tak, tańczenie bez butów albo przebieranie szpilek na baletki po godzinie - u nas tak było, haha. Pociąg też był!
U nas pierwsza próba i próba generalna były po lekcjach natomiast inne... na długich (dwudziestominutowych) przerwach, cztery razy w tygodniu. Dla ludzi spoza szkoły było to dość kłopotliwe, choć i tak mój partner chyba dwa czy trzy razy urwał się z lekcji w swoim liceum by przyjść. :) Ale i tak sądzę, że te próby nie były zbyt potrzebne, kilka by wystarczyło.
Niee, nie było żadnych wymogów co do strojów, nie trzeba było tańczyć poloneza w długich czarnych sukienkach. :)
Wyglądałaś super! :) Kolor sukienki też świetny! Czy u Ciebie też 3/4 dziewczyn miało czarne sukienki? :D Aż wróciłam wspomnieniami do swojej studniówki! Było również świetnie, ale i jedzenie było pyszne (i nie brakowało napojów :D). W sumie to nie ma się czemu dziwić - dla uczniów Technikum Gastronomicznego nie mogli podać byle czego :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :* Z mojej klasy większość dziewczyn miała czarne sukienki, ale patrząc na ogół, nie mogę stwierdzić, że 3/4 stanowiły czarne. :) Były też inne kolory - sporo granatu, niebieskiego, kremowego, białego, czerwonego... Ale czarnego też sporo, haha. :D
UsuńSara! Wyglądałaś cudownie! :) Ja przed moją studniówką się nie denerwowałam. No może jedna sprawa mnie nurtowała, abym nie przewróciła się na tych szpilach podczas poloneza. Mój chłopak jest wysoki, więc wybrałam na studniówkę wyższe buty, aby nie być takim strasznym kurdupelkiem.. :) Słyszałam o tym hotelu i nie spodziewałabym się, że jest tak kiepsko z jedzeniem. Na pierwszy rzut oka wydaje się być hotelem, gdzie dbają o klientów i wszystkiego jest pod dostatkiem. Cieszę się, że jesteś zadowolona ze swojego balu. Teraz czas matury nadciągnie nim się obejrzysz. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie! :D Ja w sklepie musiałam się czegoś trzymać, idąc na szpilkach, haha, więc te buty odpadły. Wybrałam niższe obcasy (6cm), dość grube i stabilne. Mam 173cm wzrostu, a mój partner 183, także szpilki dwunastki odpadały. ;))
UsuńNiestety, Rubens&Monet nawet na FB ma ocenę 2,6...
Ech, no tak, 100 dni do matury! Ale właściwie to nie wydaje mi się to jakimś koszmarnie długim okresem. Nie wiem, czy się cieszyć, czy płakać :O
Niebieska sukienka bardzo Ci pasowała! :) Studniówka to zawsze miłe wspomnienia. Moja była już 5 lat temu :P Było nas tyle że poloneza tańczyliśmy 5 razy, chociaż wcale nie było możliwości tańczyć go w kimś spoza szkoły! :) No tak nas dużo było, na dodatek 4 razy więcej dziewcząt niż chłopców więc niektózy panowie tańczyli nawet 5 razy poloneza :P No i chyba wspominałam, właśnie u mnie nie było zwyczaju zabierania partnera. Także ufff. ten problem miałam z głowy ;) Su[er że się dobrze bawiłaś :)
OdpowiedzUsuńJa swoją studniówkę mam mieć za rok. A w sumie nie tyle swoją, co mój rocznik :) Nigdy nie chciałam iść na tę imprezę i zdania nadal nie zmieniłam. Podziwiam ludzi, którzy lubią i potrafią się bawić. Znaczy ja też potrafię, ale nie w towarzystwie kilkuset osób, a co najwyżej kilkunastu. Nie lubię głośnej muzyki, bo mam napady migreny i strasznie mi to dokucza. Moi znajomi doskonale wiedzą, że kiedy przychodzi impreza na której będzie dużo muzyki, to ja muszę mieć jakieś miejsce do odetchnięcia (może być balkon, łazienka, szafa, cokolwiek gdzie nie dudni). Dodatkowo nienawidzę tańczyć, a założenie sukienki to katorga. Za 1,5 tyg jest półmetek na który również się nie wybieram i bardzo mnie irytuje, że wszyscy od razu rzucają chamskie komentarze na ten temat. A ja po prostu nie czuję się dobrze na takich imprezach. A jest też kwestia jedzenia. Nie jem mięsa, bo nie mogę, nie ze względów ideologicznych. Słyszałam komentarze tegorocznych maturzystów odnośnie 2 dziewczyn które są wegetariankami. Nie były one miłe i nawet mnie zrobiło się głupio. Niby ludzie mają pisać egzamin dojrzałości, a zero zrozumienia.
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak, uważam że ślicznie wyglądałaś. Bardzo pasuje do Ciebie ten kolor. Delikatnie, elegancko i z klasą.
Pozdrawiam :)
Dziękuję za komplementy! :)
UsuńCo do podejścia do studniówki: ja nie chodzę na imprezy czy do klubów. Nie piję alkoholu, nie jestem jakaś bardzo imprezowa. Początkowo nie chciałam iść na studniówkę, bo nie miałam partnera, koszty wydawały się okropnie wysokie, nie wiedziałam, jak się tańczy na takim balu, jaka jest muzyka... Ale trochę moi rodzice mnie przekonali, przyjaciółka, w końcu taki bal jest raz w życiu. Nie żałuję zupełnie. Mogę jedynie wypowiadać się o własnej studniówce, bo na innych nie byłam, ale u nas muzyka nie była bardzo głośna, spokojnie dało się rozmawiać przy stolikach. Siedziałam przy stoliku z dziewczyną, która również nie je mięsa. Nikt tego nie komentował, a jak kelnerka podawała mięso, to K. prosiła o danie bezmięsne i je dostawała, żadnego problemu. Ale wiadomo, ludzie są różni niestety, wszystkich tolerancji nie da się nauczyć.
Na studniówce czasami widuje się też ludzi, którzy niezbyt dobrze się bawią; dziewczyny w spodniach chyba nie widziałam, ale wiadomo, nie każdy dobrze się czuje w sukience. Ja na co dzień praktycznie w ogóle nie chadzam w sukienkach, ale w tym wyjątkowym dniu było tak super, jak mogłam iść do fryzjera, do kosmetyczki, założyć elegancką sukienkę... Coś zupełnie innego niż na co dzień. :) Fajnie poczuć się kobietą, a nie tylko nastolatką i uczennicą.
Chamskie komentarze, że ktoś nie idzie na półmetek? Jeeny, to chyba masz jakieś bardzo imprezowe towarzystwo tam wokół. To przykre. :(
Życzę ci, abyś podjęła dobrą decyzję co do studniówki!
Pozdrawiam również. :)
Mój tato na swojej studniówce nie był, więc nawet nie próbuje mnie przekonywać. Nasza pani dyrektor jest specyficzna i idzie po kosztach. W tym roku była strasznie mała sale, też nie dało się tańczyć normalnie poloneza. DJ podobno był okropny, puszczał beznadziejne kawałki (techno i temu podobne - ja rozumiem co kto lubi ale żeby tak cały czas od 18 do 7 rano?). Część wyszła przed północą. Jedzenie też nie powalało i było jedno konkretne menu dla wszystkich, nie było opcji bezmięsnych i temu podobnych, więc siedź człowieku i jedz winogrona. A towarzystwo, cóż. Ja jestem dość specyficzna i w wielu kwestiach mam swoje zdanie (zazwyczaj odmienne od reszty :p ), ale nigdy go nikomu nie narzucam i bardzo nie lubię kiedy ktoś w niemiły sposób odnosi się do moich poglądów.
UsuńLudzi z którymi pracujemy (czy się uczymy) niestety nie da się wybrać. Wychodzi małomiasteczkowość.
Hmm, zastanawia mnie to, co piszesz, bo przecież szkoła nie organizuje studniówki i płacą za nią rodzice, więc dlaczego "pani dyrektor idzie po kosztach"? Nie rozumiem tego. :/ Skoro DJ był okropny, to na przyszły rok można przecież wziąć innego. :) Nasze liceum w zeszłym roku miało zespół Seksbomba na balu i ludzie byli zadowoleni, więc w tym roku również ten zespół grał. :) Techno na balu, nie wyobrażam sobie tego!
UsuńHmm, też zastanawia mnie fakt braku jedzenia dla wegetarian. Teraz praktycznie w każdej restauracji jest menu dla niejedzących mięsa, u nas przed balem pytano ludzi, kto nie je mięsa, aby przygotować te dnia. Jedzenie albo jest przygotowywane w hotelu/lokalu, w którym jest studniówka albo przez catering. Myślę, że obie opcje gwarantuję jedzenie dla wegetarian.
Nie wiem, czy zasady organizowania studniówek różnią się, jeśli chodzi o miasta. Może w małych miasteczkach faktycznie wygląda to inaczej. Ale to strasznie przykre.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWszyscy w moim liceum mówią na panią dyrektor "królowa", bo my jesteśmy tylko jej podwładnymi. Na studniówki ubiera się jak matrona i to ona decyduje o większości, nie znosi sprzeciwu. Specyficzna kobieta. Nie da się z nią walczyć :/
Usuń