Tego wpisu miało nie być, bo początkowo sądziłam, że zmieszczę cały Peszt w
jednym poście. Srogo się pomyliłam! Ta dzielnica Budapesztu jest zbyt ciekawa,
bo ściskać wszystko w pojedynczym tekście albo czynić z wpisu niekończącego się
tasiemca.
Pamiętacie, na czym skończyliśmy ostatnio? Na historii o babci i ławeczce. Ach, ciężkie jest życie fotografa…
Pamiętacie, na czym skończyliśmy ostatnio? Na historii o babci i ławeczce. Ach, ciężkie jest życie fotografa…
Zdecydowałyśmy z mamą, że udamy się w kierunku alei Andrassyego. Po drodze
miałyśmy niezłe przygody, m.in. wsiadłyśmy do metra jadącego w przeciwną stroną, wysiadłyśmy na jednej ze stacji tylko dlatego, że miałyśmy ją na swoich
wydrukach o Budapeszcie – tymczasem Oktagon okazał się ośmiokątnym placem i
niczym więcej. Po wyjściu z podziemi, rozejrzałyśmy się i skonsternowane
zastanawiałyśmy się, o co chodzi. Ok, fajny plac, możemy jechać dalej?
W końcu dotarłyśmy do opery niesamowicie przypominającej tę w Wiedniu.
Trudno było objąć ten budynek w całości, nie ucinając przy okazji mojej głowy.
W końcu się udało. Już chciałyśmy ruszać dalej, gdy zauważyłam sklep Gucci! Oj,
przy takim miejscu to ja muszę mieć zdjęcie. :D W drzwiach stało dwóch
elegancko ubranych panów, a ceny osiągały nawet milion forintów (!). Zakupy
muszą poczekać… Ale pamiątkową fotkę mam.
Trochę sobie jeszcze podróżowałyśmy metrem i zatrzymałyśmy się we wcześniej
odkrytym McDonaldzie z darmową toaletą na Deak Ferenc Ter. Na tym punkcie
przesiadkowym kupiłam też kilka pocztówek oraz zajadałam się węgierskim
kołaczem. :D Nieopodal Dead Ferenc Ter znajduje się Bazylika św. Stefana.
Być w mieście, w którym zachowała się synagoga i nie zobaczyć jej, byłoby
dla mnie czymś stanowczo niedopuszczalnym. Tym bardziej że żydowska świątynia w
Budapeszcie jest największą w Europie. Podczas gdy moja mama studiowała mapę,
ja biegałam wokół synagogi jak szalona i robiłam zdjęcia.
Zbliżał się wieczór, a nam zostało jeszcze kilka miejsc do zobaczenia.
Wsiadłyśmy w metro i wróciłyśmy do miejsca, które mogłyśmy zobaczyć już
wcześniej, wystarczyło minąć Parlament i przejść kilkaset metrów. Mowa o pomniku
Imre Nagyego. Niby komunista, ale jednak pragnął niezależności Węgier. Sam
pomnik jest bardzo ciekawy, prawda?
Reagan na Węgrzech? To może wydawać się dziwne. Ale po dłuższym
zastanowieniu prawdopodobnie wpadniemy na to, że ów amerykański prezydent
przyczynił się do upadku ZSRR, a co za tym idzie do wyzwolenia Węgier z
okupacji radzieckiej. Absurdalny jednak wydaje się fakt, iż figura został postawiona
niedaleko pomnika upamiętniającego sowieckich żołnierzy, którzy wyzwolili Węgry
spod hitlerowskiej okupacji w 1945 roku.
Dochodzimy w końcu do miejsca, które bardzo nas z mamą zdziwiło. Odeszłyśmy
kawałeczek od pomnika Armii Czerwonej, a naszym oczom ukazał się inny pomnik,
jednak w dość specyficznym otoczeniu. Myślałyśmy, że odbywa się tam jakaś
demonstracja. Zaczęłyśmy dokładniej przyglądać się rzeczom leżącym pod
pomnikiem. Okazało się, że to buty, zdjęcia, pamiętniki i inne osobiste
przedmioty należące do Żydów. Nie rozumiałyśmy, o co chodzi. W pewnym momencie
podszedł do nas mężczyzna i zaczął tłumaczyć, co tu się właściwie
dzieje. Okazało się, że ów pomnik to miejsce poświęcone "Ofiarom Okupacji
Niemieckiej". Jest to jednak propaganda i fałszowanie historii, gdyż w rzeczywistości wielu
Węgrów współpracowało z nazistami. Władza węgierska, stawiając ten pomnik, chciała
zatuszować tę kolaborację...? W każdym razie pomnik wywołał wiele
kontrowersji, obrzucano go jajkami, w końcu protestujący, w tym Żydzi, którzy
przeżyli Holokaust, i ich potomkowie przynieśli wyżej wspomniane przeze mnie
przedmioty.
W Budapeszcie zapadł zmrok, lecz my nie szykowałyśmy się do snu. Już teraz
zapraszam Was na kolejny post z nocnymi widokami.
Udanego weekendu!
Udanego weekendu!
Sara
Swietny post!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się bardzo to, że w miejscach które odwiedziłaś nie ma takich tłumów (przynajmniej tak wygląda).
W sumie nie wiem co najlepsze. Synagoga przykuwa na pewno uwagę!
Viola, bardzo często jak dodaję na bloga posty z podróży, to wśród moich znajomych, rodziny, czytelników pojawiają się głosy, że jakoś tak nie ma tłumów... Zwykle akurat tak pozuję do zdjęcia albo po prostu kadruję odpowiednio. ;) Nie chcę intruzów na fotografiach, hehe. Chociaż czasami tłumy na zdjęciach są wręcz na pierwszym planie np. na zdjęciach z Nowego Jorku! Przyznaję, że w marcu nie było w Budapeszcie mnóstwa turystów, ale byli oni dostrzegalni. ;)
UsuńPozdrawiam ciepło
No nie wiem, Saro - pan Regan na tym pomniku wygląda na już 2gi raz żonatego: może nie powinnaś go tak obściskiwać? ;)
OdpowiedzUsuńJakubie, jak to poznałeś? :O
UsuńPo zmarszczkach na pomniku i notce na wikipedii. :)
UsuńWspaniała jest ta bazylika! Niestety tylko ona mnie tak w pełni zauroczyła w tym poście, dlatego mam coraz bardziej sprzeczne uczucia co do tego, czy Budapeszt przypadłby mi do gustu. Pewnie zobaczyłabym również synagogę. Historia z metrem na pewno po czasie okaże się zabawna i będziecie wraz z mamą ją wspominały :) Ten plac pewnie wygląda interesująco, choć z drugiej strony hmm... sama nie wiem, musiałabym zobaczyć na żywo!
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że jestem ciekawa nocnych widoków, dlatego czekam na kolejny post :)
Oj, szkoda, że tylko bazylika Ci się spodobała, my akurat z mamą nawet do niej nie podeszłyśmy, bo nie bardzo lubimy oglądać kościoły. Jestem jednak pewna, że każdy w Budapeszcie byłby czymś zachwycony, bo po prostu ta architektura jest taka... piękna, no! Monumentalna, królewska, elegancka.
UsuńPost z nocnymi widokami już jest, zapraszam! :)
Ile pięknych zdjęć, monumentalnych budynków i miejsc kryje w sobie Budapeszt ;) U mnie w Warszawie niedaleko Sejmu jest pomnik Ronalda Regana.
OdpowiedzUsuńOo, nie wiedziałam o tym! No proszę, ile człowiek może się dowiedzieć od swoich czytelników. :) Muszę kiedyś zobaczyć ten pomnik.
UsuńPozdrawiam, Aniu!
Przeczytałam wszystkie części o Budapeszcie i zdecydowanie muszę się tam wybrać! Piękne miasto!
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, serdecznie polecam to miasto! :) Pozdrawiam
UsuńMuszę przyznać, że ten ostatni pomnik przykuł najbardziej moją uwagę nawet nie historią, ale samym wyglądem... Zamiast zachwycać się budynkami i widokami, to ja tylko o pomnikach, ale ten z mostem też robi wrażenie, naprawę samą pomnikową ścieżką pewnie nie szłoby się w Budapeszcie nudzić :D
OdpowiedzUsuń