Strony

poniedziałek, 7 marca 2016

Gdzie spać?



Wyniki konkursu z Postrabbit już są! Nadal nie otrzymałam wszystkich adresów. Nie wierzę, że ktoś może nie mieć ochoty na takie ładne nagrody!
Jeśli chcecie zobaczyć małe szaleństwo, wróćcie do czwartkowego wpisu. ;) Ujawniłam w nim, jak wyglądało w moim wydaniu polowanie na bilety za złotówkę (a właściwie to 1,50zł). Dzisiaj natomiast, jeden dzień przed wyjazdem do Budapesztu, chciałabym Wam opowiedzieć o tym, gdzie zwykle zatrzymuję się na noc podczas moich podroży.
Wiecie, że nigdy nie spałam pod namiotem? Przerażają mnie pająki, owady i inni niespodziewani goście. Miałam za to okazję spać w samolocie, na promie, w hostelu pamiętającym czasy komuny, w domu Amerykanki, w pensjonacie tuż przy plaży, w pomieszczeniu a'la szpitalna Ikea, w wiedeńskim hostelu prowadzonym przez Polaków, w dziesięcioosobowym pokoju… Nigdzie nic mi się nie stało, nic mi nie ukradli, nikt mnie nie skrzywdził, nie wyzwał, nikt głośno nie chrapał.
Najgorsze wspomnienia mam niewątpliwie z bratysławskiego hostelu, bo nie dość, że mieścił się na kompletnym zadupiu, to jeszcze pani w recepcji nie mówiła ani po angielsku, ani po polsku (zaczynam wątpić, czy mówiła po słowacku). Poza tym drzwi odpadały i się nie zamykały, pokoje i łazienki nie pamiętały czasów swojej świetności, a kuchnia była tak brudna, że kubki zdążyły przykleić się do blatu. Co ciekawe, hostel ten miał dwie gwiazdki (!). Ja bym mu nawet pół gwiazdki nie dała, ba, nawet okruchu. Ale dobra, przebywałam tam tylko jakieś 12 godzin. I tutaj docieramy do sedna.
Rzadko kiedy śpię gdzieś podczas mojej podróży przez więcej niż 3 noce. Zazwyczaj w danym miejscu zostaję na jeden albo dwa dni. Dlatego najważniejsze dla mnie jest, aby w hostelu była łazienka z ciepłą wodą, prąd i łóżko, nic więcej mi nie potrzeba. No może jeszcze kuchnia, aby zaparzyć sobie herbatę. Dla niektórych prawdopodobnie brzmi to dziwnie, myślicie "spartańskie warunki", ale wierzcie, że do harcerki mi daleko. Po prostu zależy mi na tym, by podróżować jak najtaniej, a hostel jednak nie jest najważniejszy podczas moich wypraw. Skoro spędzam tam tak mało czasu, po co marnować na niego pieniążki? Czy nie lepiej wykorzystać je na kolejne pocztówki, wejścia do muzeum bądź pyszną kawę? (swoją drogą teraz w McDonaldzie do 10:30 rozdają kawę zupełnie za darmo!).
W Budapeszcie będziemy zaledwie jedną noc. Po długich dywagacjach i przeglądaniu strony hostelbookers wybrałyśmy z mamą hostel położony niecałe 2km od dworca, na którym zatrzymuje się Polski Bus – tak, aby móc dojść do niego pieszo. Celowo zdecydowałyśmy się na taką lokalizację. Kolejnego dnia i tak mamy zamiar kupić dwudziestoczterogodzinny bilet na komunikację miejską, a więc usytuowanie hostelu niedaleko atrakcji nie było nam tym razem potrzebne.
Istotną informacją było dla nas to, czy w cenie noclegu zawiera się a) pościel b) przechowalnia bagażu. W większości miejsc na szczęście za pościel nie trzeba dodatkowo płacić – i dobrze, bo nie wyobrażam sobie wożenia jej ze sobą w walizce. :O Przechowalnia bagażu z kolei jest dla nas niezbędna, ponieważ po obudzeniu wykwaterowujemy się i ruszamy w miasto. Chodzenie z walizką mi się nie uśmiecha.
Za jedną noc i dwie osoby zapłaciłyśmy 68zł (a mogłybyśmy mniej, gdybyśmy szybciej się bujnęły! Ale wiecie jak to jest…).
Najdziwniejsze miejsca, w jakich spaliście to….? :)
Pozdrawiam! Aa, i obiecuję, że podczas mojej nieobecności posty będą się pojawiać! Na bieżąco moją relację z Budapesztu będziecie mogli śledzić na Instagramie.
Sara
PS Na koniec mam do Was pytanie natury technicznej. Czy wolicie, aby poszczególne części tekstu były od siebie oddzielone enterami, czy tak jest OK? Ostatnio pojawił się jeden głos proszący o odstępy między poszczególnymi fragmentami tekstu, tymczasem ja przed dodaniem każdego posta takie przerwy specjalnie usuwałam, bo wydawało mi się, że to brzydko wygląda! A czy trudno się czyta? Tutaj potrzebne mi Wasze zdanie. :)

19 komentarzy:

  1. W sumie to spałam w różnych miejscach, jednak żadnego z nich nie nazwałabym dziwnym. Szkoda trochę, ponieważ chciałabym spać w jakimś mało oklepanym miejscu i mieć potem co wspominać :) Były tanie hostele, hotel za 50 euro aaa! (będę go już chyba zawsze wspominała...). Był grupowy namiot na biwaku, był samochód, autokar, prom. Noclegi w domach znajomych, rodziny i nieznajomych osób. Była krótka drzemka na dworcu i w McDonaldzie (choć ta druga nie była celowa). Niestety nie było hamaku, choć bardzo bym chciała. Albo nocleg na plaży. Albo samotna nocka w namiocie. Jeszcze dużo przede mną :)
    Relację na IG śledzić będę na pewno, bo sama miałam być przecież w tym roku w Budapeszcie, więc jestem ciekawa co straciłam. Na bloga także będę zaglądała, jestem ciekawa co dla nas przygotowałaś podczas Twojego wyjazdu :)
    Co do odstępów, to należę do osób, które je lubią i stosują. Chyba to moja pozostałość po pracy licencjackiej i magisterskiej :p
    Pozdrawiam i życzę Tobie i Twojej mamie udanego wyjazdu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie, Kinga! Oo, czyli zaliczyłaś namiot! I to grupowy. Ja raczej jestem z tych osób, którym trudno jest zasnąć np. w autobusie, nigdy też nie zasnęłam w szkole ani w żadnym publicznym miejscu (z pominięciem okresu niemowlęcego ;)).
      Szkoda, że przepadł Ci ten Budapeszt, ale co się odwlecze, to nie uciecze.
      Chyba przekonam się do odstępów. ;)

      Usuń
    2. Tak, namiot grupowy zaliczyłam nawet kilka razy, bo w podstawówce często jeździliśmy na biwaki ze szkoły. Właśnie przypomniało mi się, że miałam okazję spać również w szkolnych klasach lekcyjnych i na szkolnych korytarzach podczas obozów sportowych, wyjazdów na mecze i pielgrzymek :p Ja w sumie nie mam raczej problemu z zasypianiem i dlatego udaje mi się zasnąć w miejscach, w których spać nie powinnam (np. McDonald's). Miałam okazję spać jeszcze w niesamowicie brudnych domkach letniskowych, gdzie okazało się że poszewki są... zapleśniałe. To nie był miły nocleg brrr!

      Usuń
  2. Najdziwniejsze miejsca, w jakich spaliście to….? Przedszkole :) I wcale nie mam na myśli leżakowania, tym bardziej, że do przedszkola nie chodziłam. Kiedyś ze znajomymi w górach nie mogliśmy znaleźć noclegu. Właścicielka przedszkola litując się nad nami udostępniła nam podłogę w przedszkolu. Mieliśmy karimaty i śpiwory, więc problemu nie było. Najważniejsze, że mieliśmy dach nad głową, ale mycie zębów w mini umywalkach i korzystanie z wc przesłoniętym zasłonką, to wspomnienia do końca życia :D Poza tym spałam w kinie (nie celowo) i w klubie pod głośnikiem na imprezie integracyjnej. Niestety, ale zmęczenie zwyciężyło :)
    Będąc dzieckiem bardzo dużo podróżowałam samochodem z tatą, więc noclegi na parkingu w samochodzie też mam za sobą i co roku jeździłam z rodzicami pod namiot na Mazury. Na Węgrzech, a dokładnie nad Balatonem też byłam pod namiotem :)
    A! No i spałam w stodole na sianie :)
    Jeżeli chodzi o odstępy to jestem jak najbardziej za nimi. Uważam, że napisanie wszystkiego jednym ciągiem źle się czyta.
    Udanej podróży!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Ale mnie zaskoczyłaś tym przedszkolem. :O W sumie to jestem zdziwiona, że właścicielka pozwoliła Wam tam spać ze względów czysto sanitarnych - w końcu to placówka edukacyjna, a tu nagle dorośli śpią na materacach, korzystają w toalety itp. Z drugiej strony miło, że Wam pomogła. :)
      A ja chyba nigdy w kinie nie zasnęłam, na imprezie tym bardziej, hehe. A na sianie w stodole... Wydaje mi się, że tylko kilka razy miałam okazję być w ogóle w takim miejscu. Tak, wiem, miastowa jestem, haha.
      Mojej mamie marzy się wyjazd nad Balaton. Ale na razie to musi poczekać.
      A co do odstępów to widzę, że jesteś kolejną osobą za, więc chyba muszę się przemóc, aby ułatwić Wam czytanie. :)

      Usuń
  3. Ja wolę, gdy są przerwy między poszczególnymi akapitami. :)
    Najdziwniejsze miejsce, w jakim spałam? Pod stolikiem na środku korytarza w szkole, do której nie chodzę/nie chodziłam. Tak, tak, urok konwentów mangowych! Mogę też przytoczyć obóz harcerski i spanie na kanadyjkach (łóżkach polowych), ale... przed namiotami, mając nad głowami jedynie korony drzew i gwiazdy! :)
    Podobnie jak Ty - nie potrzebuję nie wiadomo jakich luksusów. Dla mnie liczy się przede wszystkim cena. Ważne, aby była łazienka z bieżącą wodą, ewentualnie w miarę czyste jezioro w pobliżu (jeśli to lato :D), no i jakiś materac/łóżko/etc. Nic więcej mi nie potrzeba! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie miałam żadnych przygód ze spaniem w dziwnych miejscach. Kiedyś próbowałam zasnąć w namiocie i nie wyszło, umarłabym tam :p Jednak jak jechaliśmy na wymianę do Holandii to spaliśmy na podłodze w autokarze, bo czemu nie ;) W czerwcu za to będę mogła się pochwalić dość niecodziennym noclegiem bo jeśli się uda zdobyć pozwolenie to spędzę 3 dni na okręcie marynarki wojennej, bo jedziemy na taką wycieczkę klasową :D Ale no z tym noclegiem jest dużo załatwiania, więc nie wiadomo jeszcze jak to będzie ;)
    Ajć nie wiedziałam, że takiego zamieszania narobię z tymi odstępami ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. sala gimnastyczna czy szkoła to dla mnie norma zważywszy na to, że swego czasu jeździłam w Bieszczady na wolontariat przy jednym z festiwali. samo miejsce jest w sumie zwykłe, ale chyba na zawsze pozostanie mi w pamięci, ponieważ... w nocy pasł się tam koń. w nocy kiedy bardzo często wracaliśmy z knajpy w stanie mniej lub bardziej wskazującym. przez długi czas wszyscy byli podejrzliwi czy ten koń istnieje naprawdę czy to nasze alkoholowe omamy. no bo co można sobie pomyśleć kiedy wracasz do szkoły o 3 nad ranem a z naprzeciwka główną ulicą wioski biegnie w twoją stronę koń po czym skręca do szkoły i kieruje się na trawnik? dopiero potem okazało się, że to był koń jednego z gospodarzy we wiosce, który jako jedyny miał pozwolenie na swobodne wypasanie konia, ale tylko w nocy :D

    z bardziej niekonwencjonalnych noclegów to na pewno w trakcie moich autostopowych wojaży łódź mieszkalna (najgorszy nocleg ever, nie zmrużyłam oka przez całą noc), namiot na plaży, namiot na tym trawniku, które są na środku drogowego ślimaka, namiot pod Lidlem, namiot na stacji benzynowej, namiot pod kościołem, namiot w górach przy spalonej i wciąż śmierdzącej restauracji, w chłodni w TIRze (na szczęście była wyłączona :D) i... z bezdomnymi w Rumunii (długa historia, ale wspominam teraz to doskonale!). więcej grzechów nie pamiętam, ale pewnie coś by się jeszcze niestety znalazło :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Pod namiotem spałam kilka razy jako małe 8-9 letnie dziecko, kiedy z rodzicami pojechaliśmy raz nad Jeziorsko a drugim razem do jakiejś miejscowości nad morzem. Pewnie było tych razów więcej ale ich nie pamiętam. A w jakich miejscach sypiałam? Drugie miejsce po moim łóżku mogą zająć wszelkie siedzenia w łódzkiej komunikacji miejskiej. Nawet w cudzych łóżkach nie przespałam tyle co na fotelach MPK. Na podłodze też się zdarzało spać, choćby na konwentach. Raz nawet na konwencie wpakowałam się na ławkę (taką szkolną, stolik), ktora była postawiona nogami do góry na drugiej, bo od podłogi tak ciągło, że pomimo że był środek lata ja się trzęsłam jak w środku zimy. Zdarzyło mi się równierz zasnąć siedząc na podłodze oaparta o lodówke i przytulona do grzejnika w sylwestrowy dzień w pracy. Dwie nocy starego romu nie spałam, bo jednej po prkstu nie mogłam zasnąć a drugiej sprzątałam mieszkanie, gdyż mieli przyjść do naz znajomi na sylwestra, a że do 16 później w pracy to cała nocka spędzona była na sprzątaniu i byłam po prkstu bardzo zmęczona. Innych nietypowych miejsc chyba nie zaliczyłam :p

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja do tej pory podróżowałam tylko po Polsce, ale zazwyczaj nocuję albo u znajomych (a mam dużo znajomych w różnych częściach Polski) albo właśnie w hostelach). Nie zależy mi na luksusach, tylko - tak jak piszesz - żeby jakoś przeczekać noc. Często w trakcie podróżowania mam tyle emocji,że nawet nie jestem w stanie zasnąć np po sylwestrowym koncercie w Lublinie kilka lat temu. A nawet jak próbowałam zasnąć to kolega i tak głośno chrapał,że mogłam tylko pomarzyć o śnie ;) Innym razem u innego kolegi byłam zmuszona spać na podłodze w domu :(
    Co do pisania tekstu na Twoim blogu - rób tak, żeby to Tobie było wygodniej. Każdy kto chce przeczytać Twój wpis to i tak przeczyta. Ja akurat jestem zwolenniczką odstępów między poszczególnymi częściami tekstu, ale przecież nie każdy musi robić to co ja ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Miłego wyjazdu! :) Ja miałam okazję spać pod namiotem na pielgrzymce i powiem Ci, że nawet o robalach nie pomyślałam, ponieważ najwiekszy problem to było zimno :( Jeszcze w tę noc padał deszcz...ale i tak uważam, że to była super noc i cudowny czas! Jest co wspominać! Również staram się podróżować jak najtaniej, więc noclegi w 5 gwiazdkowym hotelu odpadają,ale nie narzekam. Łazienka, prąd, ciepła woda i przede wszystkim dobre towarzystwo i każda podróż jest udana ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Życzę udanego wyjazdu!
    Ja spałam w różnych miejscach: na strychu - kilkadziesiąt razy, w stodole na sianie - wiele razy, pod namiotem - kilka razy (w tamtym roku pod namiotami byłam 3 razy), na kocu pod gołym niebem - wiele razy. Miałam także okazję nocować w Domu Bezdomnego Inwalidy podczas Dni Młodych, na dworcu PKP w Krakowie spałam raz i nie na ławce, ale na ziemi... Ławki niestety były zajęte... Spałam także w schroniskach młodzieżowych, gdzie nie znało się w ogóle współlokatorów. Miałam także okazję spać na hamaku pod palmami we Włoszech. Przeważnie tam spałam do 1 w nocy, a pózniej wracałam do swojego łóżka. Nocowałam także w autokarze, w pociągu na korytarzu. Najmniej przyjemnie wspominam jednak nocleg nad Jeziorem Białym w pewnym Osrodku Wypoczynkowym, w którym nie było ciepłej wody, w pokojach był brud (w jednym z pokoi pod prysznicem był...że tak ładnie powiem...stolec), krzesła były połamane, było tam także bardzo zimno, a posciel chyba nigdy nie była prana... Na szczęscie na kolejne 2 noce przenieslismy się do innego osrodka za taką samą cenę, a warunki bez porównania!
    W sumie nieważne gdzie się nocuje, ale z jakimi ludzmi :) Z fajnymi ludzmi żaden nocleg nie jest straszny ;)
    Co do odstępów to lepiej mi się czyta, jak się je stosuje :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmmm najdziwniejsze miejsce w jakim spałam to chyba podłoga w korytarzu na stacji metra, żałowałam, że nie miałam ze sobą żadnego kartonu albo chociaż gazety, bo mimo iż był to początek września, podłoga była zimna xD Poza tym chyba takie bardziej standardowe noclegi miałam - tanie hostele, namiot i na campingu i na dziko w krzakach, dworzec, prom. Dla mnie jedynym warunkiem, jaki musi spełniać nocleg, jest dach. Albo chociaż żeby było sucho, bo nie cierpię, gdy w deszczu mam mokre wszystkie rzeczy na sobie + mokry plecak, no nie wyspałabym się tak :P

    A ja nie mogę się doczekać relacji z Budapesztu i oczywiście praktycznych wskazówek, bo planuję pojechać tam na majówkę :) Jeśli to nie problem, to poproszę Cię o namiary na hostel :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jeśli chodzi o odstępy w postach - jak najbardziej za! :)

      Usuń
    2. Na korytarzu w metrze? Jejku, dlaczego? :| w metrze zawsze okropnie wieje! Brr, też bym się pewnie nie wypała w mokrym.
      Co do Budapesztu to na pewno opublikuję kilka postów, w tym z praktycznymi wskazówkami. Jeśli chodzi o hostel, to już teraz mogę Ci polecić Shantee House. Ok. 2km od dworca, na którym zatrzymuje się Polski Bus. Jest miła atmosfera, czysto, przyjaźni recepcjoniści. Na pewno jeszcze więcej napiszę o tym miejscu w jednym z postów. A jak coś to pisz mejle. :)

      Usuń
    3. Na korytarzu w metrze? Jejku, dlaczego? :| w metrze zawsze okropnie wieje! Brr, też bym się pewnie nie wypała w mokrym.
      Co do Budapesztu to na pewno opublikuję kilka postów, w tym z praktycznymi wskazówkami. Jeśli chodzi o hostel, to już teraz mogę Ci polecić Shantee House. Ok. 2km od dworca, na którym zatrzymuje się Polski Bus. Jest miła atmosfera, czysto, przyjaźni recepcjoniści. Na pewno jeszcze więcej napiszę o tym miejscu w jednym z postów. A jak coś to pisz mejle. :)

      Usuń
    4. A tak wyszło, że spać mi się chciało, była noc, czekałam z dwiema koleżankami na polskiego busa, a że stojąc lub siedząc nie umiem spać, to zostało mi położyć się na podłodze ;) Było sucho i to mi do szczęścia wystarczyło :d

      Wczoraj udało mi się kupić bilety do Budapesztu i teraz to już pewne - spędzę tam 3 majowe dni :D Zaraz jeszcze poleci do Ciebie email w związku z tym ;)

      Usuń
  11. A ja tam spałam w namiocie... rozłożonym w swoim ogródku (będąc dzieckiem) haha :D Teraz nie wiem czy bym w ogóle chciała, bo nie lubię robali i innych małych stworzonek, które mogłyby mnie zjeść w nocy :D Jeśli chodzi o dziwne miejsca do spania to chyba sobie nic takiego "dziwnego" nie przypomnę :D A jeśli chodzi o odstępy to jeśli chodzi o mnie to możesz je robić :) Lubię jak tekst jest jakkolwiek podzielony :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pisałaś ostatnio u mnie pod jednym z postów, że znowu masz zaległości, ale lubisz nadrabiać moje posty. No to jak widzisz ja mam dokładnie tak samo :D! Myślałam, że jestem jakieś dwa do tyłu, a tu wchodzę i niespodzianka! Nie wiem, kiedy ten czas tak szybko leci... Ale, przejdźmy do rzeczy :).
    Co do namiotów - ja też jestem anty jeśli chodzi o robaki, ale kiedy trzeba, potrafię przywalić laczkiem w takiego nieproszonego gościa np. w domu :D. To negatywne nastawienie nie przeszkadza mi na szczęście i spałam już kilka razy pod namiotem. Na szczęście bez niespodzianek typu niechciany towarzysz, raz jedynie łataliśmy reklamówką górę podczas burzy :D. Zdarzyło mi się też spać na dworcu i w samochodzie, ale ta ostatnia opcja chyba najlepsza...
    Współczuję Ci tego hostelu! Przypomniało mi się, jak Adam trafił raz na podobne miejsce... Nie zapomnę zdjęcia kartki w łazience - właściciele prosili o uważną kąpiel pod prysznicem, żeby nic się nie przelało i rozlało, bo pod spodem była jakaś sala restauracyjna i niestety czasem przecieka tam... Padłam!!!
    Co do pytania technicznego - mi to obojętne, choć u siebie np. lubię oddzielić, lepiej mi się potem czyta "kontrolnie" :D.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.