Ale bieda na blogu, co? To najgorsze, gdy
mam, o czym pisać, tylko nie mam kiedy.
Sesja
dała o sobie znać jeszcze długo przed jej rozpoczęciem. Odnoszę wrażenie, że to
nie sama sesja jest najgorsza, kiedy muszę napisać kilka egzaminów w ciągu
dwóch tygodni i nie trzeba chodzić na zajęcia. To ten okres przedsesyjny jawi
mi się jako najtrudniejszy, gdy nie wiadomo, w co ręce włożyć. Ale dość
biadolenia. Mam dziś dla Was zdjęcia z cudownej i bardzo wartościowej wystawy.
Od 24
października do 16 listopada na Stadionie Narodowym w Warszawie można było zobaczyć zdjęcia
Joela Sartore – fotografa National Geographic.
Na "National Geographic Photo Ark. Największej wystawie zagrożonych gatunków" znalazły się fotografie zwierząt, które są zagrożone lub bliskie wyginięciu.
Wystawa miała na celu podniesienie świadomości o problemie
ginących gatunków oraz zachęcenie do ochrony zwierząt. Co więcej fotografie
Sartore pozwolą przyszłym pokoleniom podziwiać zwierzęta, które żyły na
tej planecie. Joel Sartore sfotografował ponad 7000 gatunków zwierząt w 40
krajach. Jego prace zachwycają. Zanim fotografie trafiły na Narodowy,
podziwiali je mieszkańcy USA, Portugalii oraz Włoch.
Co ciekawe sam autor zdjęć pojawił się w Polsce m.in. po to,
by sfotografować gatunki zwierząt mieszkające we wrocławskim zoo. Jego uwagę
przykuł bawolec rudy, koziorożec syberyjski, takin złoty oraz sambar
kropkowany.
Na ekspozycję na Narodowym wybraliśmy się razem z Maćkiem.
Wstęp na wystawę był bezpłatny. O ile ktoś mógłby pomyśleć "łee, zwierzątka, to
dla dzieci", o tyle według mnie to właśnie dorośli powinni byli udać się na tę
wystawę, gdyż to oni mogą realnie działać i zaangażować się w ochronę zwierząt.
Wystawa była podzielona na kilka części, według stopnia
zagrożenia zwierząt. Są na naszej planecie takie gatunki, które jeszcze
niedawno były zagrożone wyginięciem, a obecnie jest ich coraz więcej. Jednak są także takie, które mogą wyginąć całkowicie, bowiem ich przedstawicieli została
zaledwie garstka.
Wśród fotografowanych zwierząt znalazły się zarówno takie, o których słyszał każdy z nas - chociażby koala australijski czy panda wielka, jak i mniej znane np. sifaka biało-kasztanowa bądź arau madagaskarski.
Najsmutniejszą częścią ekspozycji były zdecydowanie zdjęcia prezentujące piękne zwierzęta wkraczające na drogę bez powrotu. Możliwe, że nasze dzieci nie będą mogły ich już zobaczyć ani na żywo, ani w zoo. Pośród nich znalazły się m.in. takie gatunki jak nosorożec północny, lis polarny czy krokodyl filipiński.
Obecnie na Stadionie Narodowym można oglądać wystawę LEGO. Prawdopodobnie na nią również wybierzemy się z Maćkiem.
Ściskam!
Sara
Dokładnie, najgorszy jest brak czasu :( śliczne zwierzątka, należy je wszystkie chronić, bo ludzie zniszczą wszystko :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak daleko mam do Warszawy, z checia zobaczylabyn taka wystawę.
OdpowiedzUsuń