Zrobiliśmy z Maćkiem coś
szalonego. Wspominałam już o tym w poprzednim poście, teraz opowiem o tym, z
nieco pikantniejszymi szczegółami.
W
jeden z mroźnych weekendów przebiegliśmy z Maćkiem maraton escape roomowy. W
dwa dni odwiedziliśmy wszystkie pokoje w Escape Quest w Warszawie. I… ze
wszystkich uciekliśmy przed czasem.
W
Escape Quest możecie odwiedzić trzy pokoje – Agencję Detektywistyczną, Klub
Sportowy i Arcydzieło. Nas najbardziej zaintrygował ten ostatni, ze względu na
powiązania ze sztuką i Japonią, wymarzonym kierunkiem podróżniczym Maćka.
Ale
zaczęliśmy od wcielenia się w rolę detektywów morderców.
Pokój
Agencja Detektywistyczna przypominał nieco gabinet detektywa. Trzeba było go
przeszukać naprawdę, naprawdę dokładnie i otwierać wszystko, co się tylko dało.
Spostrzegawczość i zajrzenie w każdą szparę było kluczowym elementem szybkiego
wyjścia z tego escape roomu. Większość zagadek była logiczna i wymagała po
prostu łączenia faktów. Jeśli wydaje Wam się, że nie wiecie, co robić dalej, to
prawdopodobnie niedokładnie przeszukaliście pokój! Jedno zadanie przyprawiło
nas o zawrót głowy i nie rozwiązalibyśmy go, gdyby nie wskazówka od pracownika.
Ale jeśli jesteście dobrymi lingwistami, może sami wpadniecie na rozwiązanie? Z
pokoju wyszliśmy jakieś 5 minut przed czasem. Okazuje się jednak, że rekord
wyjścia z tego pokoju to… 16 minut. Będziecie bardzo zaskoczeni tym, kto jest
mordercą, to mogę Wam obiecać!
Chwilę
odpoczęliśmy i… weszliśmy do kolejnego escape roomu. Tym razem był to Klub
Sportowy, jednak niech nie odstrasza Was nazwa – ja kompletnie nie znam się na
sporcie, a pokój bardzo mi się podobał. Nie była tam wymagana wiedza dotycząca
wyników z Ligi Mistrzów. Pokój ten zaskoczył nas przede wszystkim rodzajami
zagadek. Jedna tak nas rozśmieszyła, że… wstydziliśmy się ją rozwiązać! :D Co
więcej przez ponad pół godziny radziliśmy sobie bez wskazówek.
Dzień
później, wypoczęci, ponownie pojawiliśmy się w Escape Quest, by tym razem
odnaleźć Arcydzieło. Z tym pokojem wiązaliśmy największe oczekiwania i
zdecydowanie się nie zawiedliśmy. Wystrój i klimat – iście japoński. Sądzę, że
wszyscy miłośnicy Kraju Kwitnącej Wiśni będą zachwyceni. W dodatku w pokoju tym
większość zadań była dla nas nowa – nie spotkaliśmy się z takimi pomysłami nigdzie
wcześniej. Z pokoju wyszliśmy 13 minut przed czasem, co chyba jest naszym
rekordem!
Po
raz pierwszy odwiedziłam wszystkie pokoje w tej samej firmie i było to naprawdę
ciekawe doświadczenie z kilku powodów. Po pierwsze – niektóre typy zagadek się
powtarzały, a więc po wizycie w pierwszym pokoju byliśmy trochę mądrzejsi i
lepiej radziliśmy sobie z kolejnym. Po drugie – Escape Quest za cel postawił
sobie zaskakiwanie gości. Są to jednak same pozytywne niespodzianki – kolejne
pomieszczenia, niezwykłe skrytki i nietypowe sposoby na otwieranie "drzwi".
Jak
z poziomem trudności? Ja oceniłabym pokoje jako średnie, Maciek z kolei
stwierdził, że to najprostsze escape roomy w jakich byliśmy. Dowiedzieliśmy
się, że Escape Quest często wybierają osoby, które nigdy nie były w escape
roomie i chcą się przekonać, jak to wygląda. Więc jeśli pierwsza wizyta w
escape roomie jeszcze przed Wami, wiecie co robić. ;)
Dlaczego
warto odwiedzić pokoje w Escape Quest? Bo rozwiązania
były logiczne, a droga prowadząca do ich odkrycia nie była irytująca ani zbyt
męcząca, dzięki czemu człowiek nie czuje się zniechęcony rozgrywką. Nie ma nic
gorszego w escape roomie niż zadania, których rozwiązania są tak absurdalne, że
aż wkurzające. Niektóre zastosowane rozwiązania były ogromnie zaskakujące i to
nam się bardzo podobało. Plus także za sposób komunikacji z obsługą –
był to tradycyjny domofon, przez który bardzo dobrze słyszeliśmy podpowiedzi.
Co więcej wszystkie pokoje w Escape Quest łączą tradycję z nowoczesnością – są
tam i tradycyjne kłódki i kluczyki, i elektroniczne, naprawdę zadziwiające
mechanizmy. Powiem Wam, że po tylu odwiedzonych pokojach zagadek nadal jestem w
szoku, w jaki sposób można zaprojektować pomieszczenie. Co jeszcze wyróżnia
Agencję Detektywistyczną, Klub Sportowy i Arcydzieło to fakt, że są tam liczne
dekoracje, które nie tylko tworzą odpowiedni klimat, lecz także w jakiś sposób
urozmaicają grę. Bywałam w pokojach, w których w pomieszczeniu leżało kilka
przedmiotów i wszystkie do czegoś służyły. W Escape Quest nie ma tak prosto.
Dodam jeszcze, że firma ta ma bardzo dobrą lokalizację – zaledwie trzy
przystanki od Warszawy Centralnej.
Na koniec dodam, że w Internecie możecie znaleźć różne zniżki do Escape Quest.
Który
z tych pokoi odwiedzilibyście najchętniej?
Sara
Ciekawe, ja najczęściej slyszalam o strasznych pokojach, więc to jest coś nowego. :)
OdpowiedzUsuń