Strony

środa, 23 stycznia 2019

Sesja egzaminacyjna: czy stanowi zagrożenie dla życia studenta? Opowieści z życia wzięte


Sesja stanowi zagrożenie dla życie studenta. Teraz to wiem. Kiedyś wydawało mi się, że zdarzenia, które mają miejsce akurat w okresie okołosesyjnym to zbiegi okoliczności. Myliłam się.

Sesja nr 1: Pierwsza sesja sama z siebie wiąże się z ogromnym stresem. Aby go sobie nie dokładać, postanowiłam nie jechać na egzamin samochodem. Śniegu sporo, nie chciałam więc kusić losu, tym bardziej że dopiero co kupiłam swój pierwszy samochód. Ruszyłam pieszo na przystanek autobusowy. Gdy byłam już naprawdę blisko… potknęłam się, przewróciłam i skręciłam kostkę. Przy okazji robiąc sobie dziurę w spodniach. Wpadłam w płacz, ale zdecydowałam jechać na egzamin ze wstępu do psychologii. Jakimś cudem dotarłam do sali z potwornie bolącą kostką i wypełniłam test. Dopiero potem pojechałam do szpitala, bo kostka przestała mieścić się w bucie. Ale egzamin zdałam.

Sesja nr 2: Był czerwiec, słonko przyjemnie grzało. Czekał mnie egzamin z psychologii poznawczej. Zaparkowałam tam, gdzie zawsze, czyli na darmowym parkingu przy Cinema City. Było kiepsko z miejscami, ale nie poddawałam się. Cierpliwie czekałam, aż jeden pan wyjedzie z uliczki, a on… niespodziewanie wjechał prosto we mnie. A raczej w tył mojej zielonej Nancy. Ja wpadłam w płacz, bo była to moja pierwsza stłuczka. Nic nikomu się nie stało (oprócz Nancy rzecz jasna), ale ja i tak nie mogłam się uspokoić. Nie wiem, czy bardziej stresowałam się tym całym wydarzeniem, czy tym, że nie zdążę na egzamin. Trzeba było przecież spisać nr ubezpieczenia itp. Na szczęście nie spóźniłam się. Za to jakie było moje zaskoczenie, gdy w trakcie egzaminu do sali wszedł… mój tata, by przekazać mi dokumenty, które mu zostawiłam. Chyba wszyscy byli równie zdziwieni. Egzamin zdałam.

Sesja nr 3: Ble, znowu zima. Na szczęście śniegu niewiele. Wsiadłam w samochód. Zaparkowałam nie gdzie indziej niż na parkingu przy Cinema. Swoją drogą nadal tam zostawiam auto. Straszna masochistka ze mnie, prawda? Z parkingu droga na wydział niedaleka. Myślicie, co może się wydarzyć w czasie krótkiego spaceru? Ano na przykład starszy pan może nagle upaść na przejściu dla pieszych. A ja będę tą, która zadzwoni po pogotowie. Chyba pierwszy raz w życiu. Panu raczej nie stało się nic poważnego, bo po chwili się ocknął. Nie mogłam jednak zaczekać z nim na przyjazd karetki, bo… bałam się, że spóźnię się na egzamin! Zostawiłam go pod opieką innych przechodniów. O dziwo, nie pamiętam, na jaki egzamin szłam, ale chyba go zdałam. Pamiętam za to, że starszy pan niósł wielki obraz.

Sesja nr 5, prolog: Śnieg. To jedno słowo powinno wystarczyć. Śnieg to dla mnie synonim stresu, strachu i niebezpieczeństwa. Nie cierpię śniegu. Tego dnia zamiast stresować się egzaminem z wyobraźni, z niepokojem patrzyłam na zwiększającą się warstwę śniegu. W samochód jednak wsiadłam. Ale wzięłam ze sobą tatę. Wystarczyły dwa kilometry, bym najpierw wpadła w poślizg, a następnie wpadła w mały rów przy jezdni. Nikt nie ucierpiał, ja jednak nie byłam w stanie dalej prowadzić. Tata zawiózł mnie na egzamin i z niego odebrał. Co ciekawe, był to pierwszy atak tej zimy w Toruniu, miasto było sparaliżowane, a wszyscy poruszali się 20 km/h. Egzamin zdałam na piątkę.

Sesja nr 5: Niebawem się zacznie. Ja tymczasem zajmuję się głównie leżeniem. Czasami dla odmiany siedzę. Wyrok lekarza brzmiał: zapalenie zatok z przerzutami na gardło. Antybiotyk na siedem dni. Zapytałam rodziców, czy może zechcieliby poczytać mi teksty z psychologii osobowości na głos, skoro ja ledwo widzę na oczy. Pokonała ich jednak wielkość, a raczej małość, czcionki.

I niech nikt mi nie mówi, że sesja egzaminacyjna nie stanowi zagrożenia dla zdrowia studenta.
Sara

1 komentarz:

  1. Nawet numery sesji Ci się Saro pomyliły :)Stres to stres! Ale i tak Ci się wszystko uda! "halsza" z PC

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.