Strony

środa, 24 lipca 2019

Zwierzaki z podróży



Zwierzaki to stały element moich podróży. W innych krajach albo odwiedzam ogrody zoologiczne, albo fotografuję kotki. Czas na galerię zwierząt obywateli świata!


Zacznijmy od pamiętnej podróży do Wiednia. Ta stolica jest jednym z zaledwie kilku europejskich miast, w których można podziwiać pandy wielkie. Pozostałe to Edynburg, Madryt, Berlin, Saint-Aignan i Brugelette. My wybrałyśmy się z mamą do zoo w Wiedniu tylko po to, by zobaczyć te wyjątkowe zwierzęta. Oczywiście podziwiałyśmy również inne piękne, mniej lub bardziej futrzane stworzenia, ale to panda stała się zdecydowaną gwiazdą.
Za granicą udało mi się także zwiedzić zoo w Filadelfii, a miało to miejsce podczas mojego pobytu w USA w ramach wymiany. Pand nie było, za to nie brakowało dzikich zwierząt takich jak żyrafy, nosorożce czy lwy.
W Polsce odwiedziłam już ogrody zoologiczne w takich miastach jak Warszawa, Płock, Toruń, Wrocław czy Gdańsk. Choć słynne Afrykarium jeszcze przede mną! Byliśmy też na farmie strusi afrykańskich w Garczynie na Kaszubach. Ogrody zoologiczne to jednak nie jedyne miejsca, gdzie można spotkać zwierzaki w podróży. Czasami one same stają nam na drodze.
W Grecji nietrudno natknąć się na wszędobylskie koty. My spotkaliśmy je nieopodal Akropolu, a także w dzielnicy Anafiotika, która nieco przypomina Santorini. Warto dodać, że w Atenach widzieliśmy też żółwia… na wolności. Dowodu na to niecodzienne zjawisko niestety nie posiadam.
Mruczące piękności spotkałam także w innych europejskich stolicach. W Rydze w dzielnicy secesyjnej do zdjęć pozował mi zielonooki kot, a w Lizbonie wśród ciasnych uliczek spotkaliśmy leniwie wylegującego się rudzielca.
W Sofii z kolei nie znaleźliśmy żadnego kotka, za to hitem stało się moje zdjęcie z pieskiem. Akurat postanowiłam sobie potańczyć przed Narodowym Pałacem Kultury, gdy w kadr wbiegła mała włochata kulka. Nasz wspólny układ wygląda na zdjęciach dość… komicznie.
Podczas podróży do Finlandii na mojej drodze również stanął psiak i to dość rzadko spotykanej w Polsce rasy – chow chow. Żałuję, że nie zrobiłam mu zdjęcia! Moja mama w Helsinkach sfotografowała za to… ptaki. A że do ornitologa mi daleko nawet Wam nie powiem, co to za okazy.
A dlaczego piszę o zwierzakach? Bo już niebawem sama przygarnę wymarzonego pupila! Z jednej strony czuję ekscytację, z drugiej strach i przejęcie. Czy będę umiała zaopiekować się żywym stworzeniem? Jak Nicolas odnajdzie się w nowym domu? Mam wiele pytań i myślę, że odpowiedzi na nie poznam już niedługo… Nie mogę się doczekać, aż opowiem Wam o nowym domowniku. Coś mi się wydaje, że Nicolas zostanie gwiazdą mojego Instagrama.
Macie zwierzątka? Lubicie odwiedzać ogrody zoologiczne?
Ściskam!
Sara

1 komentarz:

  1. Z dużym prawdopodobieństwem ptaki na ostatnim zdjęciu to bernikle białolice.

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Bernikla_bia%C5%82olica#/media/Plik:Weisswangengans-01.jpg

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.