Strony

niedziela, 18 kwietnia 2021

To miejsce jest otwarte w czasie pandemii: Kaszubski Park Etnograficzny we Wdzydzach Kiszewskich

Pomyślałam, że czas ruszyć z cyklem "Te miejsca warto odwiedzić po pandemii". Stwierdziłam, że zacznę od Kaszubskiego Parku Etnograficznego we Wdzydzach Kiszewskich. Okazało się jednak, że to malownicze miejsce jest… otwarte dla zwiedzających! Tym bardziej zachęcam Was do odwiedzin.

My do Kaszubskiego Parku Etnograficznego pojechaliśmy pod koniec sierpnia. To były piękne czasy, gdy chwilowo wszyscy zapomnieliśmy o koronawirusie, a na świeżym powietrzu nie trzeba było nosić maseczek. Pomyśleliśmy wówczas, że wybierzemy się w jakieś odludne miejsce, blisko natury.


Wdzydze może nie były odludne – momentami czuliśmy się tam jak na molo w Sopocie, ale… jak ktoś chce, to i w tłumie znajdzie cichy zaułek. Albo brzeg jeziora.


Kaszubski Park Etnograficzny położony jest we Wdzydzach Kiszewskich, w odległości ok. 170 km od Torunia, w województwie pomorskim, 17 km na południe od Kościerzyny.

Auto możecie zostawić na bezpłatnym parkingu, tuż przy muzeum.

Obecnie (kwiecień 2021) dla zwiedzających dostępne są zbiory na wolnym powietrzu – czyli właściwie najciekawsze. Nie wejdziemy natomiast do wnętrz budynków. Szczerze? My w środku nic tam nie oglądaliśmy. Skupiliśmy się na oglądaniu obiektów z zewnątrz.



We Wdzydzach znajdziemy wiatrak – prawdopodobnie największa atrakcja, budynek karczmy, szkoły, a także zagrody, chałupy czy kościół. Co jednak robi jeszcze większe wrażenie niż same obiekty, to położenie parku, tuż przy jeziorze. Malownicze jest także otoczenie. Pod koniec sierpnia było bardzo zielono i kwitnąco. Myślę, że na wiosnę park może prezentować się jeszcze piękniej.



Podczas pobytu na terenie muzeum spędziliśmy dłuższą chwilę po prostu siedząc nad jeziorem. Wokół nie było nikogo, wszystkich zajęło oglądanie chat sprzed lat. A my patrzyliśmy sobie w wodę. Wtedy naprawdę poczułam, że odpoczywam.

We Wdzydzach, już poza terenem parku, weszliśmy też na punkt widokowy, aby podziwiać lasy i jeziora Kaszub z góry.

Wyjeżdżając z miasteczka i kierując się w stronę Kamiennych Kręgów w Odrach, zatrzymaliśmy się w knajpce. Wszystkie miejsca były zajęte, panie dały więc nam… przenośny stolik. Zjedliśmy obfity obiad, a potem kupiliśmy jeszcze ruchanki, czyli coś w rodzaju drożdżowych placuszków, które smakują jak pączki. Pyszne i tłuste.

W pobliżu restauracji również znajdowało się zejście nad jezioro. Nie mogliśmy z tego nie skorzystać. Było zdecydowanie za zimno na kąpiel, ale idealnie na spacer.

Bardzo polecam Wam krótką, jednodniową wycieczkę do Wdzydz. Obecnie za bilety do skansenu zapłacimy 13 zł (bilet normalny), 7 zł (bilet ulgowy). W poniedziałki spacer po parku jest bezpłatny.

Sara

czwartek, 1 kwietnia 2021

Oj, działo się… - marzec 2021

Marzec podzielmy na dwie części. Tę spędzoną w więzieniu i tę spędzoną na wolności. O tej pierwszej napisałam już dość. Zacznijmy więc od czegoś piękniejszego: od wyjścia na dwór. 

Przyznaję, kręciło mi się w głowie. I jakoś dużo było tych gwiazd na niebie, gdy w końcu opuściłam dom po 18 dniach kwarantanny. Tak bardzo stęskniłam się za przestrzenią i za spacerami, że za jednym zamachem przeszłam od razu sześć kilometrów. A potem już ruszyła lawina…

Spotkałam się z Marcinem, którego w czasie kwarantanny widywałam tylko z balkonu. Zobaczyłam się z babcią i przegrałam kilka złotych w karty. Odwiedziłam przyjaciółkę i razem obgadałyśmy, co trzeba i kogo trzeba. 

Później był szybki wypad do Gniezna, o którym więcej pisałam tutaj. Zdążyliśmy, zanim zamknęli hotele.

W drugiej połowie marca zaczęłam w końcu wygrywać w szachy. Tylko Marcina jeszcze nie ograłam. W marcu wzięłam się też dość dobitnie za moją magisterkę. Przebadałam 150 osób. 

Ruszyłam też z kopyta, jeśli chodzi o książki. Skończyłam "Paranoję", debiut toruńskiej autorki. Finał nieźle wbił mnie w fotel (a właściwie to w łóżko, bo czytałam na leżąco). Za to niestety, ku mojemu zdziwieniu, zawiodła mnie książka Michała Rusinka "Zero zahamowań". To analiza tekstów piosenek disco polo, utworów patriotycznych czy tych z czołówek seriali. O ile czytając poprzednie książki Rusinka, głośno się śmiałam, o tyle tutaj czułam niestety dość spore zażenowanie. Analizy były moim zdaniem nieco naciągane i po prostu mało zabawne. 

Co jeszcze robiłam w marcu? Prawie zaliczyłam jedne zajęcia na studiach. Piszę "prawie", bo za mną już egzamin – swoją drogą dość trudny, bo z odpowiedziami wielokrotnego wyboru. Wcieliłam się także w rolę mediatorki. Przede mną jeszcze napisanie pracy zaliczeniowej. Przedmiot nazywa się "negocjacje i mediacje" i muszę przyznać, że tematyka okazała się bardzo ciekawa, zajęcia traciły jednak na tym, że odbywały się w piątki i trwały od 13 do 20. O 19 nie wiedziałam już, co się dzieje. 

W marcu wróciły też survivale, czyli nasze wyprawy z Marcinem, podczas których chodzimy przez pola, dżungle i zaglądamy tam, gdzie normalni ludzie się nie zapuszczają. Na razie byliśmy na dzikiej plaży nad Wisłą i na murach Zamku Dybowskiego (dosłownie na murach). 

Jaki zapowiada się kwiecień? Pracowicie. Ale cieszę się, że do zakończenia studiów coraz bliżej. 


Jaki był dla Was marzec? Mam nadzieję, że trzymacie się zdrowo!

Sara

Dlaczego zegarek to dobry prezent dla mężczyzny?

Mam wrażenie, że mężczyznom trudniej jest kupić prezent niż kobietom. To może mało feministyczny pogląd, ale gdy patrzę na swoje doświadczenia, to łatwiej było mi wybrać upominek dla siostry mojego chłopaka niż… dla samego chłopaka. Jest jednak coś takiego, co wydaje mi się dość trafionym prezentem dla większości mężczyzn. Zegarek.

Zacznijmy od tego, że typów zegarków jest teraz mnóstwo. I różny może być charakter samego urządzenia. Jeden zegarek będzie bardziej dodatkiem do stroju i będziemy go dobierać do koszuli, drugi ozdobą, trzeci wyrazem prestiżu. Może pełnić funkcję użytkową albo uczynić stylizację elegancką. Moim zdaniem facet w zegarku zawsze wygląda po prostu… lepiej. I wcale nie musi to być drogi sprzęt. Mam wrażenie, że gdy mężczyzna zakłada zegarek, to znak, że po prostu o siebie dba. A przy okazji może się nie spóźnia albo chociaż próbuje być na czas.

Furorę robią obecnie zegarki sportowe, smart watche, które nie dość, że często są wodoodporne, to jeszcze mierzą puls, kroki, pokazują fazy snu i multum innych rzeczy. Wydaje mi się, że to fajna opcja dla kogoś, kto aktywnie żyje albo kto po prostu ubiera się w sportowym stylu i nie wyobraża sobie założyć eleganckiego zegarka ze złotą bransoletą.

Sklepów z zegarkami jest mnóstwo, ogromny wybór znajdziecie chociażby w Novotime: kilkadziesiąt marek, począwszy od Adriatici, przez Seiko, na Pumie skończywszy. Możecie sobie wybrać przedział cenowy, który Was interesuje i znaleźć wymarzony zegarek np. do 300 zł. Albo wskazać jedną z kategorii. Do wyboru zegarki dla nurków, lotnicze, modowe, wojskowe czy do biegania – wiem, że niektórzy wolą nie brać na trening telefonu, bo jest zbyt ciężki i nieporęczny. Zegarek będzie więc dobrym rozwiązaniem. Wydaje mi się, że to też niezły pomysł na prezent. Tym bardziej jeśli ktoś nosi zegarki i widać, że powiększenie kolekcji sprawiłoby mu radość. Co prawda Dzień Mężczyzn już był, ale upominki bez okazji też są mile widziane. ;)

Zegarek możecie kupić też swojemu facetowi po zaręczynach… Albo przed!

Lubicie nosić zegarki? A może macie ich całe kolekcje?

Sara