poniedziałek, 15 marca 2021

Kwarantanna to koszmar. Jak spędziłam 18 dni w domu?

 

Kwarantanna to czas, w którym powinno się wypocząć, nadrobić to, na co nie mieliśmy do tej pory czasu, przeczytać 19 książek w 18 dni i schudnąć 2 kg, robiąc codzienne treningi z Chodakowską. Jasne.

Gdy teraz myślę o kwarantannie, stwierdzam, że to był koszmar. Pierwsze dni jakoś dało się wytrzymać. Człowiek po prostu żył jak dotychczas, pracował, tylko zamiast wyjść z domu – czytał książki. Z czasem było coraz gorzej. Przez ostatnie dni kwarantanny zanim wstałam, już chciało mi się płakać. Tęskniłam za chłopakiem, za spacerem po lesie, za jazdą samochodem, za kawą na wynos, za ŚWIATEM. Czułam się jak w więzieniu. I cały czas byłam zdrowa. Gdybym musiała siedzieć jeszcze kilka dni w domu, myślę, że pojawiłyby się u mnie stany depresyjne. Co mnie ratowało w tamtym czasie?

  • Rozmowy przez telefon. Częstsze niż zazwyczaj. Z babcią rozmawiałam co dwa dni, do tego dochodziły rozmowy z ciocią, przyjaciółką i chłopakiem.

  • Rozmowy przez balkon. W zdaniu „moi bliscy przywozili zakupy” cieszyli mnie i bliscy, i zakupy.

  • Praca. Coś czuję, że gdybym nie pracowała, to bym się zapłakała. 8 godzin zajęcia pomagało mi nie myśleć o tym, że nie mogę wyjść z domu. Byłam zajęta, moje myśli były zajęte dzięki czemu przez czarną dziurę nie wpadały tam… czarne myśli.

  • Szachy. Krótko przed kwarantanną nauczyłam się grać w szachy. Podczas przymusowego pobytu w domu rzetelnie je trenowałam. I bardzo się w tę grę wkręciłam. Jak dobrze, że można grać w szachy przez Internet!

  • Jedzenie. Gdy zamówiliśmy biesiadną ucztę z pierogarnii albo gdy mój chłopak przywiózł nam eklerki… To od razu poprawiało humor.

  • Treningi. W czasie kwarantanny brakowało mi ruchu. Wróciłam więc do ćwiczeń z Chodakowską. Ale czasami po prostu nie chciało mi się ćwiczyć. Więc chyba nie schudłam. Ale przynajmniej rozruszałam zastane mięśnie.

  • Spacery wokół domu. Czułam się jak debilka i zastanawiałam się, co myślą o mnie sąsiedzi. Ale i tak robiłam kółka wokół domu. To był mój spacerniak

To chyba tyle. Oczywiście w czasie kwarantanny układam też puzzle i czytałam książki. Ale wydaje mi się, że to, co utrzymało mnie przy życiu, to kontakt, choćby telefoniczny albo balkonowy z bliskimi, i praca.

Jeszcze kilka słów o tym, jak nas kontrolowano. Ja zdecydowałam się ściągnąć aplikację Kwarantanna domowa po tym, jak dostałam SMS-y wyglądał jak groźba „Jesteś na kwarantannie. Masz ustawowy obowiązek używania aplikacji Kwarantanna domowa”. Wydzwaniała ona do mnie dwa razy dziennie, o różnych porach dnia. Czasami gdy spałam (na szczęście po tym, jak kiedyś wydawca obudził mnie telefonem o 7:40, tylko po to, by skrytykować mój temat do gazety, zaczęłam wyciszać telefon na noc). Gdy kwarantanna dzwoniła, miałam pół godziny na zrobienie sobie zdjęcia. Wiedziałam, że kontaktuje się ze mną aplikacja, bo zawsze wyświetlał się ten sam numer. Czasami robiłam zdjęcie od razu, czasami byłam czymś zajęta i to odkładałam. Wtedy po 20 minutach aplikacja znów do mnie dzwoniła. Zdjęć nie zrobiłam może ze trzy razy – raz, bo spałam, drugi raz, bo gadałam przez telefon z kimś innym, gdy aplikacja się do mnie dobijała i trzeci raz, bo zapomniałam.

Odwiedzała nas również policja. W ciągu 18 dni byli może z 4-5 razy, nie więcej. Dzwonili i prosili, byśmy pokazali się w oknie.

I tyle. Mój test był negatywny. Czułam się dobrze. Co będzie dalej? Zobaczymy. Ale nikomu takiego więzienia nie życzę.

Sara

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.