Znowu? Ale
że znowu koniec roku? Tak szybko? Nie spodziewałam się! :D Nie będzie przesadą,
jeśli nazwę rok 2016 przełomowym. W moim życiu naprawdę wiele się wydarzyło.
Kończący się właśnie rok zapamiętam jako 12 miesięcy zmian, a nie stagnacji.
Jak było? Tradycją stało się już podsumowywanie mojego roku na blogu w postaci
alfabetu.
A jak
auto, którego jeszcze nie mam, ale którego usilnie poszukujemy z rodzicami od
dwóch miesięcy. Prawko udało mi się zdać za drugim razem (za pierwszym
przeszkodziły mi takie czynniki jak stres/nieumiejętność jazdy w deszczu/pani
egzaminatorka). Nie sądziłam, że tak trudno jest znaleźć tani, niestary i
sprawny samochód. Ale nie tracę nadziei. Zakładam, że rok 2017 będzie niezwykły, bo wreszcie kupię
sobie, za swoje pieniądze, własne autko!
B jak bal
maturalny, którym niesamowicie się przejmowałam, a który – oprócz niesmacznego
jedzenia – okazał się świetną zabawą. Chętnie bym to powtórzyła! Szczególnie
tańce (nie umiem tańczyć, ale lubię to robić :D).
C jak CD.
Przez długi czas płyty CD były dla mnie czymś, na co szkoda pieniędzy. Maciek
trochę zmienił mój punkt widzenia. Przede wszystkim sam posiada kolekcję ok.
300 albumów muzycznych. Sprawił, że i mnie zaczęło sprawiać radość kupowanie,
dostawanie, dawanie i słuchanie płyt. Śmieję się, że gdy zamieszkamy razem,
będziemy mieli podwójne wydania płyt Fleetwood Mac i Taylor. :D
D jak dziewiętnastka.
Ludzie wielką wagę przykładają do osiemnastych urodzin. Dla mnie każde urodziny
są ważne. :) Te dziewiętnaste będę wspominać jako ostatnie "naste"
święto spędzone z przyjaciółkami, chłopakiem, rodziną.
E jak egzaminy
maturalne, które zdałam, haha. Dwa nawet na 100%. Jeeny, jak ja się
stresowałam! Tak bardzo, że dzień przed maturą z polskiego nie mogłam nic przełknąć i
leżałam na kanapie w salonie, oglądając "Kupiliśmy zoo". Nigdy nie zapomnę tego
momentu, gdy dowiedziałam się, że zdałam maturę z wiedzy o społeczeństwie lepiej niż większość
osób, które uparcie chodziły na zajęcia do C. Ja – jako urodzona buntowniczka –
oczywiście je zbojkotowałam. Na dobre mi to wyszło.
F jak
Francja. I Paryż! Bałam się. Choć jakby spojrzeć na to realistycznie w
większości miejsc Europy Zachodniej nie jest w 100% bezpiecznie. Mimo że w
niektórych momentach towarzyszył nam deszcz, wizytę w stolicy Francji będę
wspominać z uśmiechem na ustach. Najchętniej robiłabym to jeszcze z croissantem
w ustach.
G jak gotowanie i pieczenie. Powiem Wam coś:
dorastam! Nigdy nie gotowałam, nie smażyłam i nie piekłam tyle, ile w tym roku.
Nauczyłam się przyrządzać wiele nowych potraw i to nie tylko śniadaniowych. Z
własnej woli zaczęłam przeglądać przepisy kulinarne! Co to się dzieje…
H jak huśtawka
nastrojów. Kilka tygodni temu w rozmowie ze znajomym streściłam mój rok w
paru zdaniach. Ale po chwili dodałam, że właściwie zawsze po długim niewidzeniu
się z kimś mówimy wyłącznie o swoich sukcesach i wielkich wydarzeniach. Nikt
nie wspomina o chandrach, o spadkach nastroju, o słabszych dniach, o tym, że
zdarzało mu się płakać. A ja o tym napiszę. Z nadzieją, że w przyszłym roku
będę lepiej sobie radzić z moimi nastrojami.
I jak
Instagram, który niezwykle pomógł mi w przygotowaniu tego podsumowania.
Aplikacja ta jest dla mnie swego rodzaju pamiętnikiem. Zbiorem ważnych
wydarzeń, smacznych momentów i chwil pełnych radości.
J jak jeszcze
bloguję. Chociaż od pół roku robię to inaczej niż wcześniej. Nie komentuję już
innych blogów. Jeszcze nie wiem, czy do tego wrócę. W tym roku dodałam
stosunkowo mało wpisów na bloga, ale za to zanotowałam o wiele więcej
wyświetleń niż w poprzednich latach. Tylko komentarzy jakoś niedużo przybywa…
K jak książki. Przeczytałam ponad 52 książki i zrealizowałam swój cel na ten rok! O lekturach,
po które sięgnęłam w 2016 roku, przeczytacie już za kilka dni w osobnym poście.
L jak
lubię to! Uwierzycie, że w 2016 roku ponad 7000 razy kliknęłam "lubię to!" na
fejsie? Wolę nie myśleć, ile czasu spędziłam, scrollując facebookową tablicę…
Ale zdarzały się też dwudziestoczterogodzinne odwyki od fejsa.
Kolejne literki już niebawem.
Kolejne literki już niebawem.
2016 - żegnacie go z uśmiechem na ustach?
Sara
2016 w moim przypadku był jednym z gorszych roków (tak się to odmienia?). Nie chcę się rozwodzić dlaczego, bynajmniej nie publicznie. Twój natomiast wydaje się niezwykle udany, cieszę się! ;) Oby 2017 był przynajmniej tak samo dobry, a może i nawet lepszy. Czekam na kolejne literki!
OdpowiedzUsuńRoków... chyba też tak można odmieniać. ;) Przykro mi, Kasiu, że dla Ciebie ten rok nie był zbyt udany - oby kolejny był lepszy!
UsuńTeż mam taką nadzieję, choć cińko to widzę - matura... Ech. No cóż, pozostaje mieć nadzieję, że faktycznie będzie lepszy! :D Btw. list do Ciebie już leci.
UsuńJa pisałam maturę i przeżyłam, jestem pewna, że z Tobą będzie tak samo, Kasiu. :D
UsuńCzekam na list w takim razie. <3
Mój Ty Kosmokwaku.
OdpowiedzUsuńCzy to jedyna płyta, na jaką zwróciłeś uwagę?
Usuń"G jak gotowanie i pieczenie. Powiem Wam coś: dorastam!"
OdpowiedzUsuńNIEEE... Saro, to najgorsze co możesz zrobić! (Żart, oczywiście.)
Powodzenia w dorastaniu! :)
Haha, dziękuję! :D
UsuńPłyty są drogie, ale co tam, nie ma sobie co żałować! Ja wyznaję zasadę, że jak już kupuję, to tylko tych najukochańszych zespołów. Czasem dostanę w prezencie, co mnie jeszcze bardziej cieszy :D.
OdpowiedzUsuń