Strony

wtorek, 7 stycznia 2020

Oto filmy, które obejrzałam w 2019 roku. Których zdecydowanie nie polecam?



Podsumowanie książkowe poszło mi całkiem nieźle, a wszystko dlatego, że każdą z przeczytanych pozycji - od razu po ukończeniu - oceniałam na lubimyczytac. Niestety, nie robiłam niczego podobnego z filmami. Po prostu zapisywałam je w swoim notesie, bez żadnych uwag czy gwiazdek. I to był błąd. Gdy widzę listę obejrzanych w 2019 roku filmów, mam wrażenie, że podobały mi się… wszystkie. No, prawie.

Czytam więcej książek niż oglądam filmów – i to o 100% więcej. W zeszłym roku postanowiłam, że obejrzę 30 filmów, których nie widziałam nigdy wcześniej. A to wszystko bez Netflixa. :D Udało mi się ten cel zrealizować.

Część produkcji obejrzałam w kinie, niektóre na Vod, kilka – w telewizji. Dwa filmy poznane w 2019 roku oglądałam na zajęciach z feminizmu (!). Swoją drogą to nie jedyne powiązanie kinematografii z moimi studiami – na początku zeszłego roku obejrzałam pięć filmów, które łączy temat eutanazji. Wszystko po to, by napisać rzetelny i ciekawy esej zaliczeniowy z bioetyki.

Z filmami jest trochę inaczej niż z książkami. Mam wrażenie, że staranniej je dobieram. Książki czasami wpadają mi w ręce dziwnym trafem - zaciekawi mnie okładka (wiem, wiem, to zdradliwe), zainteresuje opis albo zaintryguje przyznana książce nagroda. Czasami spodziewam się po danej pozycji dużo więcej niż otrzymuję. Tymczasem większość filmów oglądam dopiero wtedy, gdy naprawdę jestem ich bardzo ciekawa i wiem, że prawdopodobnie przypadną mi do gustu. Dlatego też trudno było mi wskazać te najlepsze i najgorsze obejrzane w 2019 roku. Większość filmów, które zobaczyłam, wspominam dobrze. Spośród trzydziestu wybrałam zaledwie trzy, które wzbudziły we mnie dyskomfort i przywołały skwaszoną minę na mojej twarzy.

Pierwszy z nich obejrzałam na początku zeszłego roku. Miał mnóstwo nominacji do Oscara (aż 10!) i… zdobył zaledwie jedną statuetkę. "Faworyta", bo o niej mowa, to film dziwny, z bardzo specyficznymi zdjęciami. Właściwie nie do końca wiadomo, o czym jest ta historia - a to chyba najgorsze, co może być w kinie. Ja wyszłam z seansu zdecydowanie zawiedziona, bo po tak dużej liczbie nominacji spodziewałam się większego wow.

Drugim filmem, którego raczej nie będę dobrze wspominać, są "Siłaczki". To bardzo niskobudżetowa produkcja, opowiadająca o polskich sufrażystkach. Niestety, film wydaje się sztuczny, w szczególności sceny rozmów, które rzekomo miały wyglądać identycznie jak prowadzone przed laty dyskusje kobiet walczących o swoje prawa. Są one po prostu… nieprzekonujące. Film ten oglądałam na zajęciach z feminizmu. Sam wykład jest bardzo ciekawy i otwierający oczu, jednak akurat "Siłaczki", mimo walorów edukacyjnych, raczej nie skradły mojego serca.

A na koniec zostawiłam bombę. W gronie filmów, które obejrzałam w 2019 roku, a których raczej nie będę wspominać z uśmiechem na ustach, znalazł się… "Król lew". Po co, ja się pytam – po co zrobiono ten film? Przecież mamy cudowną, animowaną wersję, którą chce się oglądać, nawet nie będąc już dzieckiem. Świetne piosenki, urocze dubbingi… Po co robić coś nowego? Dla mnie wersja "Króla lwa" z 2019 roku jest filmem przyrodniczym. Brakowało tylko Krysi Czubówny, serio. Zmieniono część cytatów, jakieś ceny wycięto, jakieś dodano. Zupełnie nie rozumiem celu tych zabiegów. Gdy kilka dni po obejrzeniu nowego "Króla lwa", wróciłam do starej wersji, co rusz tylko krzyczałam "I to zmienili!", "I to!", "O rany, tego nie było, dlaczego to usunęli?". No właśnie – po co ruszać coś, co było genialne?

Najlepszych filmów wybrać nie potrafię. Zachwyciło mnie "Yesterday", podobała mi się "Czarownica 2". Również tegoroczne polskie filmy były niczego sobie – polecam Wam w szczególności "(Nie)znajomych". A "Bożego Ciała" to już chyba nawet rekomendować nie muszę?

Za to na sam koniec wspomnę o tytule, który oglądałam od lat… w kawałkach. W telewizji dość często puszczają "Księcia w Nowym Jorku". Moi rodzice mają ten film także nagrany, więc gdy nic nie ciekawego nie leci, włączają właśnie tę komedię. Miałam wrażenie, że nieustannie, gdy wchodzę do pokoju, trafiam na te same fragmenty. W końcu, w czasie przerwy świątecznej, usiadłam przed telewizorem i obejrzałam film z Eddiem Murphym od początku do końca. Okazało się, że znałam go prawie w całości. ;)

Dajcie znać, jakie są najlepsze (i najgorsze!) filmy, jakie widzieliście w 2019 roku. Polećcie mi coś! Lubię dramaty, musicale, komedie romantyczne, biografie i… filmy katastroficzne.
Sara


1 komentarz:

  1. Czaję się na obejrzenie (Nie)znajomych! Mega podobała mi się włoska wersja "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" i koniecznie chcę zobaczyć polską!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.