Podsumowanie książkowe
poszło mi całkiem nieźle, a wszystko dlatego, że każdą z przeczytanych pozycji
- od razu po ukończeniu - oceniałam na lubimyczytac. Niestety, nie robiłam
niczego podobnego z filmami. Po prostu zapisywałam je w swoim notesie, bez
żadnych uwag czy gwiazdek. I to był błąd. Gdy widzę listę obejrzanych w 2019
roku filmów, mam wrażenie, że podobały mi się… wszystkie. No, prawie.
Czytam
więcej książek niż oglądam filmów – i to o 100% więcej. W zeszłym roku
postanowiłam, że obejrzę 30 filmów, których nie widziałam nigdy wcześniej. A to
wszystko bez Netflixa. :D Udało mi się ten cel zrealizować.
Część
produkcji obejrzałam w kinie, niektóre na Vod, kilka – w telewizji.
Dwa filmy poznane w 2019 roku oglądałam na zajęciach z feminizmu (!). Swoją
drogą to nie jedyne powiązanie kinematografii z moimi studiami – na początku
zeszłego roku obejrzałam pięć filmów, które łączy temat eutanazji. Wszystko po
to, by napisać rzetelny i ciekawy esej zaliczeniowy z bioetyki.
Z
filmami jest trochę inaczej niż z książkami. Mam wrażenie, że staranniej je
dobieram. Książki czasami wpadają mi w ręce dziwnym trafem - zaciekawi mnie
okładka (wiem, wiem, to zdradliwe), zainteresuje opis albo zaintryguje przyznana książce nagroda. Czasami spodziewam się po danej pozycji dużo więcej niż otrzymuję. Tymczasem
większość filmów oglądam dopiero wtedy, gdy naprawdę jestem ich bardzo ciekawa
i wiem, że prawdopodobnie przypadną mi do gustu. Dlatego też trudno było mi
wskazać te najlepsze i najgorsze obejrzane w 2019 roku. Większość filmów, które
zobaczyłam, wspominam dobrze. Spośród trzydziestu wybrałam zaledwie trzy, które
wzbudziły we mnie dyskomfort i przywołały skwaszoną minę na mojej twarzy.
Pierwszy
z nich obejrzałam na początku zeszłego roku. Miał mnóstwo nominacji do Oscara
(aż 10!) i… zdobył zaledwie jedną statuetkę. "Faworyta", bo o niej mowa, to
film dziwny, z bardzo specyficznymi zdjęciami. Właściwie nie do końca wiadomo, o czym jest ta historia - a to chyba najgorsze, co może być w kinie. Ja wyszłam z seansu zdecydowanie zawiedziona, bo po tak dużej liczbie
nominacji spodziewałam się większego wow.
Drugim
filmem, którego raczej nie będę dobrze wspominać, są "Siłaczki". To bardzo
niskobudżetowa produkcja, opowiadająca o polskich sufrażystkach. Niestety, film
wydaje się sztuczny, w szczególności sceny rozmów, które rzekomo miały wyglądać
identycznie jak prowadzone przed laty dyskusje kobiet walczących o swoje prawa.
Są one po prostu… nieprzekonujące. Film ten oglądałam na zajęciach z feminizmu.
Sam wykład jest bardzo ciekawy i otwierający oczu, jednak akurat "Siłaczki",
mimo walorów edukacyjnych, raczej nie skradły mojego serca.
A
na koniec zostawiłam bombę. W gronie filmów, które obejrzałam w 2019 roku, a
których raczej nie będę wspominać z uśmiechem na ustach, znalazł się… "Król lew".
Po co, ja się pytam – po co zrobiono ten film? Przecież mamy cudowną, animowaną
wersję, którą chce się oglądać, nawet nie będąc już dzieckiem. Świetne
piosenki, urocze dubbingi… Po co robić coś nowego? Dla mnie wersja "Króla lwa" z 2019 roku jest filmem przyrodniczym. Brakowało tylko Krysi Czubówny, serio. Zmieniono
część cytatów, jakieś ceny wycięto, jakieś dodano. Zupełnie nie rozumiem celu
tych zabiegów. Gdy kilka dni po obejrzeniu nowego "Króla lwa", wróciłam do
starej wersji, co rusz tylko krzyczałam "I to zmienili!", "I to!", "O rany,
tego nie było, dlaczego to usunęli?". No właśnie – po co ruszać coś, co było
genialne?
Najlepszych
filmów wybrać nie potrafię. Zachwyciło mnie "Yesterday", podobała mi się "Czarownica
2". Również tegoroczne polskie filmy były niczego sobie – polecam Wam w szczególności "(Nie)znajomych".
A "Bożego Ciała" to już chyba nawet rekomendować nie muszę?
Za
to na sam koniec wspomnę o tytule, który oglądałam od lat… w kawałkach. W
telewizji dość często puszczają "Księcia w Nowym Jorku". Moi rodzice mają ten
film także nagrany, więc gdy nic nie ciekawego nie leci, włączają właśnie tę komedię. Miałam wrażenie, że nieustannie, gdy wchodzę do pokoju,
trafiam na te same fragmenty. W końcu, w czasie przerwy świątecznej, usiadłam
przed telewizorem i obejrzałam film z Eddiem Murphym od początku do końca.
Okazało się, że znałam go prawie w całości. ;)
Dajcie
znać, jakie są najlepsze (i najgorsze!) filmy, jakie widzieliście w 2019 roku.
Polećcie mi coś! Lubię dramaty, musicale, komedie romantyczne, biografie i…
filmy katastroficzne.
Sara
Czaję się na obejrzenie (Nie)znajomych! Mega podobała mi się włoska wersja "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" i koniecznie chcę zobaczyć polską!
OdpowiedzUsuń