Jakoś taka byłam zabiegana, że zapomniałam Wam napisać, iż rozpoczęłam
wakacje. :D Upragnione, wyczekiwane, czteromiesięczne. Nietypowe
wakacje. Zapewne już nigdy nie będę tak długo urlopować. Ale wyjątkowość tego
lata polega też na tym, że postawiłam sobie ambitne cele. I powoli, powoli
robię wszystko, by je zrealizować.
Na mojej liście celów na rok 2016 znalazł się między innymi punkt "Zdać
maturę". O tym, czy punkt zostanie wypełniony, dowiem się 5 lipca. Od ostatniej
matury do dnia wyników minie więc półtora miesiąca. To naprawdę długo. Dlatego
na czerwiec chcę sobie znaleźć zajęcie. Ale o tym za chwilę. Co do matur – na
razie znam tylko wyniki ustnych, bo te podano nam zaraz po egzaminach. Co
zabawne, zarówno ustną maturę z języka polskiego, jak i tę z języka
angielskiego, zdałam na 100%. A te rezultaty do niczego się nie liczą, nie są
brane pod uwagę przy rekrutacji (chyba że ktoś idzie na filologię polską lub
angielską – na pewnych uczelniach komisja patrzy wówczas na wyniki matur ustnych).
Powtarzałam, że potrzebne mi tylko 30%, a zdobyłam maksymalną liczbę punktów.
Nie wiem, jak ja to zrobiłam. Szkoda, że z pisemnych nie będę miała takich
wyników.
Wystawiłam już na sprzedaż większość podręczników, zostawiłam tylko te z
języka polskiego, bo nagle zaczęłam się zastanawiać, czy będę miała wymagane
30%. Wątpliwości naszły mnie po kilku dniach, bo jeszcze w dniu matury pisałam
do mojej pen palki, Kasi, w liście, że nie jestem pewna, jak mi poszło, ale na
bank zdam.
Dość o maturze. W te wakacje chcę też zdać prawko. Albo przynajmniej
wyrobić większość godzin. Zapisałam się
już do szkoły, załatwiłam wszelkie formalności i niedługo zaczynam kurs. Nigdy
w życiu nie siedziałam za kółkiem, ciekawe, jak mi będzie szło…
Oprócz tego przez ostatnie kilkanaście dni zawzięcie szukałam pracy.
Wysłałam mnóstwo CV, byłam nawet na rozmowach kwalifikacyjnych. W sumie to
nazbierało mi się już trochę anegdotek odnośnie wakacyjnego szukania pracy, chyba
przygotuję o tym osobny post. W każdym razie wstępnie pracę już znalazłam,
szkolenie mam za sobą. Życzcie mi powodzenia!
Ale dobra, w wakacje trzeba też znaleźć czas na przyjemności. :) Już nadrabiam
zaległości czytelnicze, myślę o zdobyciu kolejnej stolicy… Na razie nie wiem
jakiej, moje myślenie zakłóca brak funduszy, strach i zmęczenie autobusami.
Chciałabym też zrealizować kilka mniejszych celów takich jak policzenie pocztówek,
zorganizowanie dla Was konkursu… :)
Ciekawość mnie zżera – jakie będą najbliższe miesiące? Czy dobrze je
wykorzystam? Czy naładuję akumulatory?
Dajcie znać, co Wy robiliście w
wakacje po maturze! Albo jak zamierzacie wykorzystać tegoroczne lato,
które jeszcze przed Wami. ;) Ja
słyszałam już o różnych planach – wyjazd na cztery miesiące za granicę do pracy,
podróże do Australii (!), do USA (!), nauka gotowania (!) albo rytualne palenie
podręczników.
Trzymajcie się ciepło!
Sara