Jeśli
ktoś swoimi działaniami nie wyrządza nikomu krzywdy, wręcz przeciwnie – czyni
wiele dobrego, to dlaczego mu w tym przeszkadzać? Dlaczego mu utrudniać, rzucać
kłody pod nogi?
Ten post o Parku Miniatur zaczęłam
trochę od końca. Może czas dojść do początku. O Parku Miniatur dowiedziałam się
od Ani, która niedawno została przewodnikiem po Warszawie. Niedługo po tym, jak
zaczęłam planować wizytę w tym miejscu, okazało się, że Park Miniatur musi
zmienić siedzibę. Dlaczego? Cóż, tego nikt dokładnie nie wie. Park jest
instytucją prywatną, w związku z czym państwo nie ma obowiązku mu pomagać. Tyle
że twórcy miniatur oraz przewodnicy po parku zrobili dla Warszawy dużo dobrego.
Czy nikt z rządzących tego nie zauważa?
W Parku Miniatur znajdziemy miniatury
budowli z województwa mazowieckiego, przede wszystkim z Warszawy. Co jednak wyróżnia
tę placówkę na tle innych, to fakt, że miniatury przedstawiają budynki, których
już nie ma. Piękne budowle zbombardowane w czasie wojny czy
gustowne kamienice rozebrane jeszcze przed początkiem XX wieku. Twórcy miniatur
wykonują więc ogromną pracę. Muszą poszukiwać starych zdjęć czy obrazów
przedstawiających nieistniejące już obiekty. Co więcej nie mogą i nie chcą
tworzyć makiety, która będzie zlepkiem tego, jak wyglądał dany budynek w
różnych okresach. Za cel postawili sobie pokazanie obiektów tak, jak
prezentowały się one w konkretnym roku. Poszczególne elementy miniatur
drukowane są na drukarce 3D, jednak nie tylko. Korzysta się również z
tradycyjnej techniki odlewu. Zdjęcia nie są w stanie w pełni ukazać tego, jak
misterną pracę wykonali autorzy miniatur.
Z Maćkiem wybraliśmy się na godzinny
spacer z przewodnikiem po Parku Miniatur. Wysłuchaliśmy fascynujących opowieści
o dawnej Warszawie. Nie zabrakło ciekawostek i anegdot. Przewodnik opowiadał z
tak wielką pasją, że na myśl o tym, iż Park Miniatur może przestać istnieć,
robiło mi się nieopisanie przykro.
Miniatury są po prostu piękne. Widać,
że wykonano je z wielką precyzją. Udało nam się zobaczyć m.in. miniaturę Pałacu
Saskiego czy Wielkiego Salonu wraz z Żelazną Bramą. Jakie to musiały być
efektowne budowle! Żałuję, że już nie znajdziemy ich na mapie Warszawy… Część z
prezentowanych miniatur przywodziła mi na myśl architekturę wiedeńską –
elegancką i wytworną.
Moi drodzy, wystarczy, że podpiszecie
petycję, a razem możemy uratować Park Miniatur. Nie rozumiem władzy, która chce
zlikwidować miejsce, które po pierwsze jest wielką atrakcją turystyczną, po
drugie to swego rodzaju reklama dla Warszawy, miejsce przyciągające turystów i
miłośników historii, po trzecie to placówka edukacyjna, która pokazuje nam
dzieje Warszawy. Wreszcie po czwarte Park Miniatur to miejsce stworzone z
pasją. Wiecie, ile zajmuje wykonanie jednej miniatury? Ponad rok.
Chce mi się płakać, gdy pomyślę, że
Park Miniatur będzie musiał opuścić obecną siedzibę. Miniatury są bardzo
ciężkie, ale też zawierają drobne elementy. A będzie trzeba je wynieść z
budynku…
Kochani, zróbmy coś, by pomóc
właścicielom Parku Miniatur!
Trzymajcie się!
Sara