Wiele razy już prawie, prawie byłam w Mediolanie. Mało brakowało, a poleciałybyśmy tam z mamą na jarmark bożonarodzeniowy kilka lat temu (ostatecznie padło wtedy na Wrocławi tamtejszy jarmark). Mediolan natomiast zwiedziłam z Marcinem w sierpniu tego roku. Był to nasz pierwszy włoski przystanek podczas blisko dwutygodniowej podróży. Mediolan bardzo nam się spodobał, choć raczej nie moglibyśmy mieszkać w takiej metropolii – to idealne miasto na krótki wypad. Jeśli więc znajdziecie tanie biletu do Mediolanu, kupujcie śmiało. Ale zarezerwujcie też jeden dzień na zwiedzanie Bergamo (o tym niedocenianym miasteczku przeczytacie w jednym z kolejnych postów). A co warto zobaczyć w Mediolanie? Oto pierwsza część relacji.
Noclegi w Mediolanie
Do Mediolanu dotarliśmy
w niedzielę, późnym wieczorem. Wynajęliśmy nocleg przy Via Crescenzago,
nieopodal stacji metra Udine, pół godziny drogi od centrum. Mieliśmy do
dyspozycji swój pokój, który na zdjęciach prezentował się pięknie i faktycznie
nie był taki zły. Nieco gorzej z pozostałymi pomieszczeniami – kuchnią i dwoma
łazienkami, które nie należały do najczystszych i dzieliliśmy je z innymi
lokatorami. Zaletą tego miejsca była na pewno lokalizacja: bliskość metra i możliwość zaparkowania auta tuż pod blokiem. Ale muszę przyznać, że spałam w bardziej przytulnych i czystszych miejscach. Choć tutaj robaków – jak
w Wenecji – na szczęście nie było. Jeśli szukacie taniego noclegu w Mediolanie
i nie przeszkadza Wam współdzielenie kuchni oraz łazienki z innymi lokatorami i
zapach emeryta na klatce, zostawiam link.
Katedra w Mediolanie. Jakie bilety kupić?
Zwiedzanie Mediolanu
rozpoczęliśmy w poniedziałkowy poranek. Na pierwszy ogień oczywiście Duomo,
czyli słynna katedra w Mediolanie. Ze stacji metra wychodzi się wprost na
imponujący plac przed świątynią. Uwielbiam te momenty wyjścia na powierzchnię,
gdy moim oczom ukazuje się jakiś znamienity zabytek. W Barcelonie i w Rzymie
również gdy wysiadamy z metra, od razu usta układają się w krótkie "wow" – w
tym pierwszym mieście na widok Sagrady Familii, w stolicy Włoch – na widok
Koloseum.
Katedra faktycznie
wywarła na nas ogromne wrażenie, ale wewnątrz zwiedziliśmy ją tego dnia nieco później.
Dzień wcześniej kupiliśmy bilety przez Internet (na konkretną godzinę).
Wybraliśmy opcję "DUOMO PASS STAIRS", która upoważnia do zwiedzenia wszystkiego
- katedry, podziemi z wykopaliskami archeologicznymi, tarasów oraz muzeum.
Byk stracił jaja, czyli co jeszcze warto zwiedzić w Mediolanie?
Zanim udaliśmy
się do wnętrza katedry, postanowiliśmy zobaczyć słynną Galerię Wiktora
Emmanuela, która znajduje się tuż obok świątyni. Tego dnia było słonecznie, ale
mam wrażenie, że w tym luksusowym centrum handlowym słońce świeci niezależnie
od pogody – przynajmniej dla tych, którzy mają dużo pieniędzy. W galerii swoje
butiki mają takie marki i domy mody jak Prada czy Louis Vuitton. My zakupy
sobie odpuściliśmy, za to nie mogliśmy pominąć… byka. Podczas wizyty w Galerii
Wiktora Emmanuela obowiązkowo musicie stanąć bykowi na jaja. To jednak nie
wszystko. Trzeba się jeszcze obrócić. Trzy razy! To zapewni Wam szczęście.
A przynajmniej tak głosi legenda. Do byka niekiedy ustawia się kolejka
chętnych. Ale warto poczekać na swoją kolej. Mozaikę z bykiem znajdziecie bez
problemu, w samym centrum galerii. Od dużej liczby kręcących się w podłodze zrobiło się małe wgłębienie.
Przeszliśmy przez to
zagłębie luksusu, by po chwili odsapnąć przy Leonardzie da Vinci, który ma
swój pomnik nieopodal wejścia do galerii. Piazza Della Scala to dobre miejsce na
odpoczynek – stoją tam ławeczki, a dzięki drzewom uświadczymy choć trochę
cienia.
Tu jest jakby luksusowo, Złoty Kwadrat w Mediolanie
Chyba mało nam było jednak luksusu, bo zanim wróciliśmy do katedry, wybraliśmy się jeszcze na krótki spacer do Złotego Kwadratu. To miejsce wręcz ociekające luksusem. Znajdziecie tam prawdopodobnie największe w Europie zagęszczenie ekskluzywnych marek na metr kwadratowy. W dzielnicy mody nawet domofony są złote!
Boki placu tworzą ulice:
- Via Montenapoleone,
- Via Manzoni,
- Via della Spiga,
- Corso Venezia.
Niezależnie od tego, o jakim światowej sławy
projektancie pomyślicie – sklep z jego rzeczami na pewno znajdziecie w tym
modowym zagłębiu. Burberry, McQueen, Valentino... To tylko garstka. A do tego jeszcze sklep z luksusowymi akcesoriami dla zwierząt... Żyć nie umierać.
Zdaję sobie sprawę, że
dzielnica mody to nie atrakcja dla wszystkich. Ja jednak, gdziekolwiek jestem,
staram się przejść takimi uliczkami ze sklepami dla wybranych. Czasami nieśmiało
zajrzę przez szybę, ale nigdy nie wchodzę do środka. Swoją drogą ciekawe, czy
by mnie wpuścili. Wejścia do butików zwykle pilnuje ochroniarz (a czasami
kilku).
W tej wycieczce po
krainie dla bogatych cierpliwie towarzyszył mi mój facet. Dla mnie spacer po
Złotym Kwadracie był okazją do zachwytów i wymądrzania się (ten projektant to,
a ten tamto), dla Marcina – szansą na doedukowanie się w zakresie mody. ;)
W końcu nadeszła ta
godzina, gdy udaliśmy się w stronę katedry. W środku kościół jak to kościół –
ja nie przepadam za zwiedzaniem świątyni katolickich wewnątrz. O wiele bardziej
interesowały mnie tarasy. Wejście do nich znajduje się na zewnątrz katedry.
Zdecydowanie warto udać się na taras katedry – duże wrażenie wywiera nie tylko sam widok z góry, lecz także możliwość podziwiania z bliska kunsztownych rzeźbień na wieżach obiektu. Że też komuś się chciało. ;)
A co robiliśmy po opuszczeniu świątyni? O tym w kolejnym poście.
Byliście w Mediolanie? Co najbardziej utkwiło Wam w pamięci?
Sara