Na pewno jesteście ciekawi
Filadelfii. Przyznaję, że ja też byłam. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu nie
wiedziałam kompletnie nic o tym mieście. Kojarzyłam je wyłącznie ze świetnym
filmem "Filadelfia" (ze znakomitym, moim ulubionym Tomem Hanksem <3). Po
przyjeździe B. dowiedziałam się o Filadelfii nieco więcej. Ale i tak dopiero
pobyt tam pozwolił mi choć trochę poznać to miejsce (ale na pewno nie w 100%).
Parę faktów o Filadelfii:
Parę faktów o Filadelfii:
- to największe miasto w stanie
Pensylwania, ale nie jego stolica (stolicą jest Harrisburg),
- sama Filadelfia ma mniej
mieszkańców niż nasza Warszawa, jednak gdy weźmiemy pod uwagę liczbę osób
zamieszkujących aglomerację, to Filadelfia staje się piątym największym pod
względem ludności miastem w USA,
- nazwa miasta oznacza "miasto
braterskiej miłości",
- to właśnie w Filadelfii została
ogłoszona Deklaracja Niepodległości i podpisana Konstytucja Stanów
Zjednoczonych,
- w Filadelfii nie mają
tramwajów, ale trolejbusy już tak,
- Filadelfia leży u ujścia rzeki
Delaware, praktycznie na skraju stanu - wystarczy przejechać przez most, by
znaleźć się w stanie New Jersey,
- w Filadelfii liczba
czarnoskórych mieszkańców jest prawie taka sama jak liczba białych,
- Filadelfia jest miastem partnerskim
Torunia i dzięki temu wymiana z Lincoln High School i IV LO w Toruniu została
zainicjowana,
- Filadelfia jest tak rozległa,
że, aby gdzieś dojechać, zwykle potrzebowaliśmy godziny.
Ok, skoro wiecie już co nieco o
Filadelfii, chciałabym pokazać Wam kilka miejsc, które warto tam zobaczyć.
Wydaje mi się, że nie wcisnę wszystkich filadelfijskich miejsc w jednym wpisie…
A raczej jestem tego pewna.
Moje ulubione miejsce w Filadelfii to Love Park, skwer, na którym znajduje się słynna rzeźba LOVE – duży, czerwony napis. Być może kojarzycie tę słynną rzeźbę z Nowym Jorkiem – i dobrze, bowiem to tam znajduje się większy odpowiednik LOVE autorstwa Roberta Indiany. Filadelfijska rzeźba jest nieco mniejsza, ustawiona na podwyższeniu, nowojorska zaś stoi na ziemi.
Za znanym LOVE możecie zauważyć fontannę. Momentami wygląda ona naprawdę zjawiskowo, bo woda zabarwia się na kolor różowy. Jednak nam nie było dane to zobaczyć. :(
Moje ulubione miejsce w Filadelfii to Love Park, skwer, na którym znajduje się słynna rzeźba LOVE – duży, czerwony napis. Być może kojarzycie tę słynną rzeźbę z Nowym Jorkiem – i dobrze, bowiem to tam znajduje się większy odpowiednik LOVE autorstwa Roberta Indiany. Filadelfijska rzeźba jest nieco mniejsza, ustawiona na podwyższeniu, nowojorska zaś stoi na ziemi.
Za znanym LOVE możecie zauważyć fontannę. Momentami wygląda ona naprawdę zjawiskowo, bo woda zabarwia się na kolor różowy. Jednak nam nie było dane to zobaczyć. :(
City Hall, czyli ratusz, w którym
urzęduje burmistrz. Mieliśmy się z nim spotkać, ale byliśmy jak zwykle
spóźnieni… Z zewnątrz budynek wygląda imponująco, wewnątrz również. Mieliśmy
okazję zobaczyć salę, w której burmistrz spotyka się z innymi ważnymi
osobistościami. Co ciekawe wieża ratusza jest wyższa od londyńskiego Big Bena. :) Burmistrza nie
zobaczyliśmy, ale za to przewodniczka pokazała nam… sejf. Wygląda realistycznie,
lecz tak naprawdę jest to jedynie atrapa, rekwizyt, który zagrał w niejednym
filmie.
Reading Terminal Market to nic innego
jak wielkie targowisko pełne sklepików, restauracji, knajpek. Atmosfera w tym
miejscu była niesamowita, tym bardziej, że zajrzeliśmy tam w porze lunchu.
Jako że nie chcę, by z tego posta
zrobił się tasiemiec, to na tym dziś zakończę. W niedzielę powinnam opublikować
podsumowanie miesiąca, ale chyba sobie odpuszczę i będę kontynuować relację z Ameryki. Co Wy
na to? 1 grudnia natomiast ukaże się podsumowanie października i listopada. :) A listopad na blogu
będzie pod znakiem USA. :D
Miłego weekendu!
Miłego weekendu!
Sara
EDIT: Część z Was była ciekawa mojej plakietki. Oto ona:
EDIT: Część z Was była ciekawa mojej plakietki. Oto ona: