Mam wrażenie, że dopiero podsumowywałam czerwiec, a tu już kończy się lipiec. Czas nie biegnie, on pędzi i galopuje. Od jednego dnia wolnego do drugiego, od jednego spotkania do kolejnego. Liczę teksty i się gubię, szukam tematów i je znajduję. Co działo się u mnie w lipcu?
Nie skłamię, gdy powiem, że moje życie kręci się teraz wokół pracy i faceta, bo tak jest. Redagowanie tekstów dla Nowości i szukanie ciekawych, klikalnych i jednocześnie ważnych tematów zajmuje sporą część mojego umysłu. Czasami zdarzają mi się całkiem niezłe, milionowe rekordy, jak np. w przypadku artykułu o wyprzedażach z Ikei. Spędzam też trochę czasu w terenie, szukając materiałów do tekstów i robiąc zdjęcia. Dla przykładu - ostatnio przygotowywałam subiektywny ranking toruńskich kawiarni. To, że jestem kawiarnianym zwierzęciem, wiecie nie od dziś. Okazało się jednak, że z niektórych lokali brakuje mi zdjęć. Trzeba więc było odwiedzić je ponownie. Do takich miejsc zalicza się chociażby jedyna toruńska kocia kawiarnia.
A jeśli już o kotach mowa, to myślę, że należy Wam się porządna aktualizacja, co u Nicolasa. Nicoś hasa sobie po ogrodzie, chętnie wychodzi też na taras czy balkon. Poza tym tradycyjnie dużo śpi. Waży już 5 kg, a koty brytyjskie mogą dobić nawet do 10 kg.
Co jeszcze robię? Uczę się o SEO, czyli o tym, co zrobić, aby teksty jak najwyżej wyświetlały się w Google, i o pozycjonowaniu stron. Jeśli interesuje Was ten temat, zajmuje się nim m.in. https://afterweb.pl/pozycjonowanie-stron/
Cały czas odkrywam też Toruń, nie tylko jego gastronomiczną część. Często odwiedzam różne miejsca nad Wisłą. W tym roku powstały w Toruniu nad rzeką dwie plaże - jedna przy Zamku Dybowskim, druga natomiast na Winnicy. Chociaż w Wiśle nikt się raczej nie kąpię, to i tak warto choć raz odwiedzić te miejsca, bo widoki są wspaniałe.
W lipcu miałam okazję uczestniczyć też w pożegnaniu pana Sławka, redaktora, który odszedł na zasłużoną emeryturę. Trochę się stresowałam, a nie było czym, bo miło spędziłam czas.
Jeszcze bardziej denerwowałam się przed weselem, które okazało się fantastycznym przyjęciem. Nie moim weselem, chociaż... sporo osób dało się na to nabrać. Na Facebooku opublikowałam bowiem zdjęcie moje i Marcina przed samochodem, którym przyjechała do kościoła młoda para. Otrzymaliśmy mnóstwo gratulacji. Nie wiem, czy winna temu była moja jasna sukienka, podpis "szybko poszło", a może po prostu wyglądamy jak nowożeńcy? :D Całkiem spora grupka dała się na nasz niewinny żarcik nabrać.
Co jeszcze działo się w lipcu? Brat przyrządził dla mnie qurrito jak z KFC. Myślę, że to warte wzmianki w poście.
Sierpień szykuje się o wiele bardziej wyjazdowy. Jeśli wszystko dobrze pójdzie czeka mnie spływ kajakowy, a także zwiedzanie pewnego rejonu w województwie kujawsko-pomorskim. Na pewno podzielę się z Wami na blogu zdjęciami!
Jaki był dla Was lipiec? Gdzie byliście? Co ciekawego przeczytaliście, co obejrzeliście?
Sara
PS W lipcu ukazała się nowa płyta Taylor i już przez niektóre magazyny nazywana jest jej najlepszym albumem. Posłuchajcie, nawet jeśli wcześniej wydawało Wam się, że nie przepadacie za Taylor. Ta płyta to coś kompletnie innego.