Od kilku dni mamy lipiec (gdyby ktoś nie zauważył), ale ja
dopiero dzisiaj podsumuję… czerwiec. Bo niedopatrzeniem byłoby zostawić
czerwiec samemu sobie.
Miniony miesiąc był dość… pracowity. Praca, sesja, studia i
gdzieś spoglądająca zza rogu magisterka – choć ja cały czas udaję, że jej nie
zauważam.
Spróbuję podsumować tegoroczny czerwiec w punktach.
1. Zacznijmy od tego, że zmienił się mój status. Nie społeczny,
ale ten na Facebooku. Choć w rzeczywistości oczywiście też się zmienił. Mam jednak takie
ciche postanowienie, aby tym razem mój związek był jak najmniej publiczny. Czy
mi się to uda? Zobaczymy. Mogę Wam jedynie napisać, że z Marcinem znamy się od
dziewięciu (!) lat. I jesteśmy jak ogień i woda. Co jakoś bardzo nam nie
przeszkadza.
2. Zmienił się także mój tryb pracy. I trzymajcie za mnie
bardzo mocno kciuki, aby starczyło mi sił, tematów, kreatywności i wytrwałości.
3. W czerwcu zdałam kilka egzaminów. Niektóre były bardziej
przyjazne, inne mniej (patrz: 20 sekund na odpowiedź). Niestety, choć mamy
lipiec, sesja dla mnie cały czas trwa. Przez nauczanie zdalne część rzeczy się
paskudnie przesunęła i nadal ślęczę nad jednym z projektów.
4. Nie muszę chyba wspominać, że w czerwcu układałam sporo
puzzli. Sen z powiek spędzają mi Minionki, których nie ukończyłyśmy do tej
pory. Ale nie damy się z mamą pokonać tym żółtym buźkom i niebieskim spodenkom.
5. Ważnym elementem czerwca były też wybory, a także wszystko
to, co przed nimi i po nich. W ramach pracy musiałam uczestniczyć w różnych
wiecach wyborczych, otrzymałam nawet zaproszenie na świętowanie w sztabie PiS
(nie skorzystałam). Momentami było ciężko. Trudno też zachować obiektywizm, gdy
masz serce po lewej stronie. Starałam się jednak zawsze pokazywać sytuację z
obu stron. Choć niektórym trudno było to dostrzec. Doczekałam się więc już
własnych czytelników-stalkerków, którzy wysyłają mi przemiłe maile.
6. Muszę wspomnieć też o tym, że w czerwcu obchodziłam rok bez
tarczycy (!!!) i świętowałam publikację tysięcznego wpisu na blogu. Swoją drogą
najpierw wiwatowałam, a później bardzo opuściłam się w regularności pisania
postów. W czerwcu na blogu pojawiło się siedem tekstów, z czego nie jestem
dumna. Fakt, że gdy pisze się kilkadziesiąt artykułów do gazety w miesiącu, to może się
nie chcieć czasami napisać jeszcze jednego na bloga. Chociaż to chyba nie o to
chodzi, bo przecież ja kocham pisać. Wydaje mi się po prostu, że ostatnio tyle
się dzieje, że blog zszedł trochę na drugi plan. Nie chciałabym jednak, aby
pozostał wyłącznie statystą. Tym bardziej że pomysłów na tematy na bloga akurat
mi nie brakuje.
7. I na koniec takie przemyślenie. Chociaż od stycznia minęło już pół roku,
nie skreśliłam jeszcze żadnego celu z tegorocznej listy. Ale coś mi się wydaje,
że 2020 rok nie wpisuje się w żaden schemat. I jeżeli w styczniu 2021 obudzę
się, nadal mając pracę i faceta, ale nie mając za sobą 35 obejrzanych filmów, to
i tak będę zadowolona.
Dajcie znać, jak minął Wam czerwiec.
Sara
PS W czerwcu zaczęłam też obserwować make life harder na
Instagramie, co faktycznie uczyniło moje życie trudniejszym do zniesienia
lepszym. Polecam.
Jak pisałaś tego posta to chyba siedział ci chochlik za uchem :-))
OdpowiedzUsuń"Spróbuję podsumować tegoroczny LIPIEC w punktach."
Jak pisałaś tego posta to chyba siedział ci chochlik za uchem :-))
OdpowiedzUsuń"Spróbuję podsumować tegoroczny LIPIEC w punktach."
Tomku, prawie za każdym razem tak się mylę przy podsumowaniach - mało brakowało, a w tytule napisałabym "lipiec". :D
UsuńTrochę nie na temat ale myślę że nie będziesz żałowała poświęconej godziny.
OdpowiedzUsuń"Peace & Love" sekretem długiego życia.
80-te urodziny Ringo Starra.
https://www.youtube.com/watch?v=7YjPfyflyvQ